kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

niedziela, 18 lutego 2018

"Dynastia Shin Jin"

Część 30
-Panie szybko!-zawołała Yoona. 
-Co się stało?!-przeraził się cesarz.
-Wysłano kata po Nyang! Chcą ją powiesić. Teraz!-zdyszana powiadomiła Bayana. 
Cesarz jakby uderzony młotem rzucił się w pogoń w stronę lochów. Tymczasem Wang Yu był pierwszy na miejscu, jednak nie tylko on. Był tam też jego brat Chang Yu. Wang nie mając czasu uderzył Changa tak, aż stracił przytomność i podbiegł do mnie i kładąc ręce na mej twarzy, mówił:
-Nyang! Nyang odezwij się. Jestem przy tobie. Już dobrze...Nyang!

  
 
Byłam nieprzytomna. Mo i Jombak szybko mnie uwolnili. Potem Wang wziął mnie na plecy i kierował się w stronę wyjścia. Nagle ze schodów na przeciwko Wanga pojawił się Bayan. Mężczyźni zmierzyli się wzrokiem i minęli się. Bayan został w więzieniu a my uciekliśmy za bramy pałacu do wioski w której Jombak miał dom. 
               
***
 -I jak się twój małżonek czuje córciu?-spytał Sumur, Kim. 
-Od tygodnia się do mnie nie odzywa, nawet nie chce mnie widzieć. Przez całe dni stara się odnaleźć tą służkę. Odkąd Wang ją zabrał , jakby on i reszta tych szumowin rozpłynęli się w powietrzu. -odpowiedziała Kim , rozczesując swe włosy. 
-Oby już nie wróciła do pałacu.-ojciec cesarzowej chodził po komnacie i rozglądał się jak to miał w zwyczaju. 
Podszedł do Kim położył ręce na jej ramionach i nagle jego wzrok skierował się na szkatułkę córki. Nie tyle na szkatułkę co na wisiorek w niej zawarty. Mój wisiorek! 
-Skąd to masz?!-biorąc do rąk naszyjnik , pobudził się Sumur. 
-Ale o co chodzi?-Kim kompletnie nie wiedziała czemu ojciec tak nagle zmienił ton głosu. 
-Mów!-krzyknął tak głośno aż Bayan przechodząc korytarzem stanął zza drzwiami i zaczął podsłuchiwać. 
-Dobrze tatusiu tylko nie krzycz.-przeraziła się cesarzowa.-Zerwałam to ze szyi tej Nyang ,jak ją wrzuciłam do wody, jakiś czas temu.  
-To niemożliwe...Nie! Nie! To nie może być prawda! Jak to możliwe?!-krzycząc wziął ten wisiorek i kierował się do wyjścia. -Musimy ją znaleźć i zabić!
Widząc to Bayan uciekł z pod drzwi. I w tej samej chwili dostał wiadomość gdzie wszyscy przebywamy. Nikomu nic nie mówiąc wziął konia i jednego swojego wiernego sługę i udał się za mury pałacu. Przed rozpędzonym koniem stanęła uboga kobieta żebrząca o coś do jedzenia. Obok niej stała wychudzona, brudna, ubrana w potargane łachmany , z kciukiem w buzi, dziewczynka. Cesarz tak się spieszył,że nawet nie przyglądając się kobiecie i dziecku rozkazał słudze rzucić  im dwie sakiewki monet a potem pognał dalej. Gdy już dotarł na miejsce zobaczył Wanga wchodzącego do drewnianego domu. Bayan zszedł z konia i pognał za nim. 
-Bayan?! Co ty tu robisz? Jak nas znalazłeś?-widząc go wstałam z łóżka i ze zdziwionym głosem spytałam.  
-"Nas znalazłeś"...Od kiedy jesteście "wy"?-Bayan podkreślał moje słowa.  
-Proszę cię, przestań już.-nie miałam ochoty na kłótnie a tym bardziej tłumaczenie tego co powiedziałam. -Czego chcesz? Jeśli to nic ważnego to możesz wyjść. 
-Nyang!-podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.-Czy ty i El Sumur znaliście się wcześniej? 
-Nie. Dlaczego o to pytasz?-nagle ogarnął mnie strach , że cesarz może coś wiedzieć.
-Bo dziś słyszałem jak oburzył się, gdy zobaczył  u Kim twój wisiorek i powiedział, że cie zabije!-odpowiedział. 
-Wiesz , że oni mnie nie nawidzą. Szukają każdego sposobu by mnie zabić. Przecież według nich chciałam stracić z tronu twoją ukochaną żonę. -starałam się jakoś wybrnąć z zaistniałej sytuacji. 
-Może i żonę , ale z pewnością nie ukochaną. Nyang tylko ciebie kocham.-oznajmił Bayan.
-Dobrze, dobrze, ale musimy z Nyang wyjechać, dla jej bezpieczeństwa, więc dobrze będzie jeśli już Panie pójdziesz sobie.-wtrącił Wang. 
-Co? Gdzie? Jak to? Znowu chcesz mi ją odebrać?! Ty żałosny...Nie pozwolę jej odejść a na pewno nie z tobą Wang Yu!-wściekł się Bayan. 
Wang Yu wiedział, że Bayan za szybko nie wyjdzie a szpiedzy El Sumura już na pewno penetrują wszystkie zakątki. Brakowałby by nakryto Bayan ze mną w jakimś domu poza pałacem. Nikt by się nie patyczkował z nami. Wy zabijali by nas i zwalili na głodny tłum. Bayan musiał zniknąć, dlatego też Wang Yu wraz z Jombakiem i Mo wyrzucili siłą cesarza w raz z jego sługą. 
-Nyang ruszamy dzisiaj o zachodzie słońca.-odparł Wang , myśląc że Bayan odszedł, jednak podsłuchał to wsiadł na konia i pomknął do pałacu przygotować się na pożegnanie. 
Nadszedł wieczór Bayan poszedł osiodłać konia. Już miał wyruszać w drogę, gdyż napatoczyła się Kim pytając gdzie się wybiera. Cesarz odparł, że jedzie pomóc pewnej kobiecie z dzieckiem. 
-Od kiedy tak cię przejął los tych żebraków? I w ogóle od kiedy zajmujesz się dobroczynnością?-zdziwiła się Kim.
-Myślę, że nigdy nie jest za późno by zacząć pomagać ty też mogłabyś zacząć. Poza tym chciałaś bym zapomniał o Nyang, więc to robię. Zajmuje się pomaganiem by o niej nie myśleć.-wiedział, że pewnie będzie podejrzewany o spotykanie potajemne ze mną dlatego przygotował się, kazał słudze zapakować kilka sakiewek monet i trochę jedzenie by urzeczywistnić swój plan.
-Kochanie! To wspaniale! Może poznam tą kobietę? Chciałabym z tobą następnym razem pojechać. -pocałowała na pożegnanie Bayana a potem Kim od razu pobiegła do El Sumura karząc wysłać szpiega, by śledzić cesarza. Nie ufała swojemu mężowi. 
Bayan był przygotowany na taką ewentualność dlatego postanowił , że pójdzie do kilku domów położonych blisko domu Jombaka i pomoże tym ludziom a potem wejdzie także do naszej kryjówki i nic nie będzie podejrzane. Ja już miałam prowiant zapakowany miałam już wychodzić, gdy nagle w progu stanął Bayan mówiąc donośnym głosem tak by słyszał szpieg El Sumura:
-To jest obiecany pokarm i sakiewka monet dla ciebie, twojego męża i dzieci.
-Bayan o czym ty mówisz?-myślałam , że postradał zmysły, ale później domyśliłam się o co chodzi. 
Cesarz wszedł do środka, zamknął drzwi i kazał Wangowi i jego ludziom zostawić nas samych.  
Zaczęliśmy rozmawiać:
-Nyang ja...nie pozwolę ci odjeść. 
-Bayan a ja nie jestem twoją własnością. Wiem , że nie nauczyłeś się, że nie można mieć wszystkiego w życiu do tego , że nie można wszystkiego kupić , ale zrozum, że mimo tych wszystkich , praw, zasad, reguł mam w jakimś stopniu wolność. 
-To nie tak. Ja po prostu cię kocham i dlatego...
-Przestań. Nie chcę wiedzieć. 
-Nyang!
-Bayan wybacz, ale muszę już iść. 
Cesarz złapał mnie za rękę i dalej drążył temat:
-Dobrze. Pozwolę ci odjeść, ale pod jednym warunkiem. 
-Jakim?
-Że spojrzysz mi w oczy i powiesz mi wprost, że mnie nie kochasz i nigdy nie kochałaś tylko chodziło ci o tron. 
-Co? Za kogo ty mnie uważasz? Bayan!
-Ja ci mówię w prost. Kocham cię i nie ważne co zrobisz i niezależnie od tego jakiej udzielisz odpowiedzi ,ja zawsze będę cię kochał i nigdy nie przestanę, ale jeśli tak bardzo chcesz się ode mnie uwolnić to powiedz to. Tu i teraz.
-Bayan nie mieszaj w to naszych uczuć , chodzi o to że twój teść chce mnie zabić.
-To nie o to Nyang chodzi , bo ty nigdy nie uciekasz. Razem dalibyśmy radę , gdybyś powiedziała tak byłabyś najbezpieczniejsza. Bylibyśmy razem od teraz aż na zawsze. Byłabyś cesarzową!
-Przecież wiesz, że to nie możliwe, służki nie mogą z dnia na dzień zmienić swoją pozycję społeczną. Takie jest prawo.
-Nyang, ale prawo można zmienić. Wystarczy, że powiesz tak. 
-Nie odpuścisz prawda? 
-Tak. 
Oczy wypełniły mi się łzami, ręce zaczęły drżeć a głos załamywać. Widząc to Bayan podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Chciałam być z Bayanem, ale nie mogłam iść skrótami bo już nie chodzi o ten tron, ale gdybym się zgodziła wtedy, to całe życie byłabym cesarzową bez swojej prawdziwej tożsamości, a chciałam oczyścić swoje imię i przywrócić sprawiedliwość, wymierzyć kary i oddać honor rodzicom. To coś więcej niż korona, tron i pieniądze,  to honor mojej rodziny. Musiałam więc to zrobić-złamać serce Bayanowi. 
-Dobrze jeśli tylko to pozwoli mi odjeść...Niech tak będzie. Powiem ci jak było. Bayan nigdy cię nie kochałam, chociaż urodą sprawiałeś , że nogi mi miękły to nigdy nic do ciebie nie czułam poza twoim majątkiem i tronem. Chciałam za wszelką cenę zdobyć władzę, ale gdy poznałam Wanga wszystko się zmieniło. To jego kocham najbardziej i może nie będę miała pałacu to jestem  z nim szczęśliwa. -mówiąc to zostawiłam cesarza w pokoju. 
Zamykając za sobą drzwi rozpłakałam się tak głośno i mocno , że miałam wręcz mokrą koszulę w okół szyi. Bayan upadł na kolana i płacząc krzyczał:

-Nie kłam, to nie prawda! Wiem , że kłamiesz! 
Wyszłam tylnym przejściem. Głos rozżalonego cesarza zaczął robić się coraz cichszy i cichszy aż w końcu całkowicie umilknął. Wsiadłam na konia i wraz z Wangiem i jego ludźmi postanowiliśmy ruszyć do mojego państwa i tam podjąć walkę o mój tron.