kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

poniedziałek, 21 czerwca 2021

"Przestań oddychać"

 Rozdział 2

-Oooo...ale ci ładnie w tym mundurku. -  oznajmiła Surim. - Bałam się, że nie zdąży dojść na czas. Zamawiałam w ciemno. Jest trochę duży, lecz nie ma tragedii. Można zamówić nowy. 

-Nie trzeba ciociu. Ten jest dobry, dziękuję. - powiedziała Minji.

-Dobrze w takim razie chodźmy już, bo nie możesz się spóźnić pierwszego dnia w szkole. - mówiąc to, kobieta zabrała kluczyki od samochodu ze stolika i od razu wyszła.

Po kilku minutach były już pod szkołą. Szkoła była większa, niż wyobrażała to sobie Minji. Siedząc w aucie, przyglądała się uczniom pędzących w stronę drzwi wejściowych. Siedziała ściskając plecak i nie miała zamiaru wychodzić. Dopadł ją stres. Ciotka spojrzała na jej bladą twarz i oczy pełne przerażenia. Sama nie wiedziała jak ma się zachować, nigdy wcześniej nie miała dzieci, czy też jakiegoś kontaktu z młodzieżą. Sama siedziała i się zastanawiała co robić. Po chwili złapała Minji za dłoń i powiedziała: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Głowa do góry i idź już.” 

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powoli wyszła z samochodu, stawiając krok za krokiem w stronę wejścia. Weszła do środka i stojąc pośrodku korytarza nie wiedziała w którą ma iść stronę. Uczniowie mijali ją, przyglądając się jej od stóp do czubka głowy. Zrobiła krok w tył i odwróciła się w stronę wyjścia, mając nadzieje, że na podjeździe zobaczy Surim, lecz jej już tam nie było. Minji niepewnym krokiem postanowiła podejść do jednego z uczniów i zapytać, gdzie jest sekretariat. 

-Hej, gdzie tutaj jest sekretariat? - zagaiła do przechodzącego chłopaka. 

-Nowa jesteś? - spytał. 

-Tak. - odpowiedziała.

-Lepiej idź do pokoju nauczycielskiego. - oznajmił. - Idź tymi schodami do góry, potem skręć w prawo, do końca korytarza, ostatnie drzwi po lewej. -mówiąc to, chłopak odszedł. 

Dziewczyna już pewniejszym krokiem, bo wiedziała co robić, poszła za wskazówkami ucznia. Udało się jej znaleźć pokój nauczycielski. Stanęła przed jego drzwiami i zapukała. Ktoś zza drzwi zawołał: „Wejść!”. Minji otworzyła drzwi i stojąc przy progu rozglądała się po pomieszczeniu w którym siedziało pełno nauczycieli, każdy przy swoim biurku. 

-To ty jesteś Minji, tak? - spytał pewien mężczyzna, siedzący daleko pod oknem.

Nastolatka pokiwała głową, a następnie podeszła do jego biurka.

-Będziesz w mojej klasie. Jestem pan Yoon Bin, uczę historii. Za chwilę lekcje, akurat masz ze mną teraz, więc możemy już iść do sali. - powiedziawszy to, wziął kilka książek i parę jakiś papierów i wyszedł wraz z Minji z pokoju nauczycielskiego, kierując się na pierwsze zajęcia.

Po drodze wręczył dziewczynie kartkę mówiąc:

-Tutaj masz plan lekcji, on się raczej nie zmieni, ale jakby co, to wszystkie zmiany zachodzące w planie, czy w szkole będziemy informować na bieżąco. Stresujesz się trochę?

- Tak.

-Nie dziwię się, to ostatnia klasa wszyscy się już znają, a ty nowa...ale będzie dobrze. W razie jakichkolwiek problemów przychodź do mnie, będę w pokoju nauczycielskim, zazwyczaj. Hahaha...

-Dobrze.

-Ale uśmiechnij się trochę. Pierwsze wrażenie najważniejsze. Pamiętaj nie daj się stłamsić już pierwszego dnia. Jeśli nie jesteś asertywna, otwarta, to przynajmniej graj, bo jeśli ty sobie nie ustawisz miejsca, to ktoś inny zrobi to za ciebie. Tak jest w szkole jak i w życiu, nie zapominaj tego.

Nagle zadzwonił dzwonek. Pan Bin przyspieszył kroku. W końcu po chwili spóźnienia weszli do klasy. Wszyscy już tam byli, śmiali się, rozmawiali siedząc na ławkach. 

-Usiądźcie normalnie! Oczywiście przepraszam za spóźnienie, postaram się by to więcej nie miało miejsca. Teraz chcę wam przedstawić nową uczennicę jak i mieszkanką Bonjihan. To Minji. Ten ostatni rok nauki przed studiami spędzi w tej klasie. Proszę o wyrozumiałość dla niej, oraz by ktoś z was oprowadził ją po szkolę. To tyle, więc możemy przejść do zajęć.- powiedział nauczyciel.-Minji zajmij sobie jakieś miejsce.

Najgorsze było już za nią, przynajmniej tak sądziła. Nie musiała na szczęście nic o sobie opowiadać, czego się bardzo obawiała. Nie miała ochoty opowiadać o swoim nędznym życiu, o stracie mamy i tego, że obecnie stała się sierotą przygarniętą przez kobietę, której nigdy wcześniej nie widziała na oczy.  Po prostu wzięła plecak i zajęła ostatnią ławkę pod oknem. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi powoli rozsuwała plecak i cichutko zaczęła wyciągać z niego zeszyt i piórnik. Czuła na sobie cały czas czyjś wzrok, jednak starała się zachowywać naturalnie, wtopić w otoczenie. Potem wychowawca zaczął sprawdzać obecność. Każdy po kolei unosił rękę powtarzając „Jestem”. W pewnej chwili do Minji dobiegło znajome imię – Chosun. Uniosła głowę i okazało się, że chłopak siedzący w środkowym rzędzie to ten, który był w aucie, który zatrzymał się kiedy przybyła do Bonjihan, Niedaleko niego siedziały jeszcze te dwie dziewczyny, a przed nią ten kierowca samochodu. Wszyscy byli w jej klasie. Po pierwszym spotkaniu nie wiedziała za bardzo czego ma się po nich spodziewać, jednak nie wyciągała pochopnych wniosków. Postanowiła, że z czasem sama sobie wyrobi o nich opinię. Lekcja trwała, na razie bez żadnych problemów. W pewnej chwili do klasy wbiegła jakaś dziewczyna. Od wejścia zaczęła przepraszać za spóźnienie. W klasie zapanowało poruszenie, uczniowie zaczęli się na siebie patrzeć, szeptać i śmiać. 

-Proszę o ciszę! Sojin zajmij miejsce i skup się na lekcji. - powiedział Yoon Bin.

Nastolatka podeszła do ławki Minji i stała, spoglądając na nową uczennicę. Minji spojrzała na nią i spytała:

-To było twoje miejsce? Przepraszam, nie wiedziałam, ale już się przesiądę.

-Nie trzeba, siądę obok. 

Dziewczyna o imieniu Sojin ustąpiła jej swojego miejsca i siadła ławkę obok, w środkowym rzędzie. Pod koniec zajęć wychowawca postanowił zadać zadanie w parach. Zaczął sam tworzyć zespoły. 

-Zróbcie prezentację o królestwie Silla, Baekje, Goguryeo i Gaya. Jest was dwanaścioro, więc dwie pary będą mieć o zjednoczeniu Silla i państwie Balhae. - tłumaczył mężczyzna.

Potem zostało już kilka osób do podziału. Pan Yoon Bin połączył Minji ze spóźnioną dziewczyną -  Sojin. Nagle w klasie rozległo się buczenie. Do końca jeszcze Minji nie wiedziała co to znaczy. Kim była ta dziewczyna, która powodowała takie poruszenie? Zadzwonił dzwonek na przerwę, nauczyciel wyszedł, a uczniowie przeszli do swoich zajęć. Niektórzy zaczęli już umawiać się na spotkania, inni wyciągnęli telefony do rąk, kolejni zaczęli mówić o pracy domowej, a Minji przez chwilę siedziała i zastanawiała się jak zagadać do koleżanki z klasy, która wydawała się dziwna, przestraszona. W końcu po doliczeniu do pięciu poprosiła Sojin o numer telefonu, by mogły omówić szczegóły dotyczące projektu. Kiedy wymieniły się już numerami telefonów Sojin chciała pociągnąć rozmowę dalej. 

-Jesteś nowa tak? 

-Głupia jesteś czy coś? Przecież widać, że nie tutejsza. -  wtrąciła dziewczyna z auta. - Jestem Soyang jakby co, tamten to Chosun, dalej Yoonil, a ten przed tobą to Taehun. 

-Prze...przepraszam, muszę iść do łazienki.- Sojin wstała i szybko wybiegła z klasy. 

Minji w pewnej chwili została sama wraz z grupką osób z samochodu, którzy nagle ją otoczyli. Dziewczyna zastanawiała się co chcą zrobić i czekała niepewnie na jakiś ruch z ich strony. Po chwili Soyang nachyliła się nad nową i zaczęła szeptać do jej ucha: „Jakby co to nas nie widziałaś wtedy. Nie chcemy mieć problemów i ty pewnie pierwszego dnia również, więc mamy nadzieję, że zrozumiesz”. 

-No ale witamy cię w Bonjihan! - krzyknął Chosun. 

-I współczujemy ci współpracy z tą dziwaczką.  - dodała Yoonil, wybuchając śmiechem.

-Jeśli chcesz mogę cię potem oprowadzić po szkolę. - powiedział ze swoją nonszalancją Chosun.

-Może dam sobie radę.- rzekła niepewnie nastolatka. - Ale dziękuję za propozycje.

-Ha! Propozycji to ja mogę mieć więcej... - mówił chłopak, szeroko się do niej uśmiechając.

-Chosun ty idioto...hahaha... - śmiejąc się, uderzył go po ramieniu Taehun, ten kierowca. - Siadaj na dupie! 

-Yoonil idziesz ze mną do łazienki? - spytała Soyang. 

-Pewnie. - odpowiedziawszy, dziewczyny opuściły klasę, podobnie jak Chosun. 

Z ich grupki został tylko chłopak siedzący przed Minji – Taehun, który gwałtownie odwrócił się w jej kierunku. Spoglądał na nią, nic nie mówiąc. Nastolatka czuła się niezręcznie, nie wiedziała co zrobić, dlatego po prostu spytała się chłopaka, która z szafek mieszczących się na tyle klasy jest wolna, by włożyć tam książki. Taehun wstał z krzesła i sam otworzył jedną z szafek. 

-Ta jest wolna, zmień sobie tylko kod. 

-Dzięki. - Minji wstała i włożyła tam swoje książki, które trzymała w plecaku. Potem wróciła na miejsce. 

-A! Żebym nie zapomniał. Przynieś mi mój parasol, który ci wtedy dałem. Nie żeby coś, ale jednak jest mój. - w końcu wydusił o co mu chodziło. 

-Parasol? - zdziwiła się uczennica. - Pamiętam! Dziękuję, że mi go wtedy pożyczyłeś. Przyniosę ci go jutro, dobrze?

-Tylko nie zapomnij. Nie długo ma padać, a szkoda mi kasy na nowy. - odparł chłopak. 

Kolejne lekcje jakoś minęły, została już tylko ostatnia – matematyka, której nikt nie cierpiał. Na ostatniej przerwie Minji poszła do łazienki. Wchodząc do niej zauważyła płaczącą Sojin, która starała się zakryć twarz swoimi krótkimi, ciemnymi włosami. Koleżanka postanowiła do niej podejść i spytać co się stało. Okazało się, że na przerwie obiadowej, kiedy to większość uczniów szkoły jest na stołówce, ktoś rzucił jedzeniem w dziewczynę. Sojin wstydziła się pójść do klasy. Minji bez zastanowienia postanowiła wymienić się z nią koszulami. 

-Ale nie zdążysz na lekcje przeze mnie. Za chwilę matematyka, zostaw mnie i idź. - ostrzegała Sojin. - Lepiej się ze mną nie zadawaj, bo też staniesz się wyrzutkiem. 

-Kto ci to zrobił? - dopytywała koleżanka. 

Jednak nie usłyszała odpowiedzi. Minji nie traciła czasu szybko weszły do toalet, ściągnęły koszule i przerzuciły sobie. Zadzwonił dzwonek. Dziewczęta wybiegły z łazienki i pomknęły najszybciej jak się dało do klasy. Niestety nauczyciel już tam był. Przekraczając próg, można było wyczuć atmosferę, która nie była korzystna. Uczniowie siedzieli wyprostowani i nie ruchomo w swoich ławkach. Wyglądali jakby przestali oddychać. Nauczyciel matematyki sprawiał wrażenie okropnego, sam jego wzrok był przerażający. Starszy mężczyzna w okularach i drewnianą linijką w dłoni. 

-Spóźniłyście się! Podejdźcie tutaj! - zaczął krzyczeć. 

Dziewczyny podeszły niepewnie i stojąc twarzą do reszty uczniów czekały na to co miało za chwilę nastąpić. 

-Dlaczego się spóźniłyście? - spytał mężczyzna.

-By...byłyśmy w łazience proszę pana. Proszę nam wybaczyć. - tłumaczyła Sojin.

-Ty nowa jesteś? - dopytał skracając odległość między sobą a Minji. 

Pokiwała głową i stała ze wzrokiem wbitym w podłogę. 

-A więc Nowa! - wykrzyczał. - Ja nazywam się Yong Yongsik, jestem nauczycielem matematyki. Mam zasady, które musicie wszyscy stosować. Jeśli nie będziecie ich przestrzegać, wyciągnę konsekwencje z waszych poczynań. Rozumiecie?!

-Tak! - krzyknęła reszta klasy. 

-Nowa, to że dopiero przybyłaś nie zwalnia cię z moich reguł. Ty i Sojin wyciągnijcie ręce przed siebie wewnętrzną dłonią do góry. - mężczyzna podszedł i wymierzył każdej po dwa uderzenia linijką na dłoń. 

Kiedy skończył dziewczyny wróciły na swoje miejsce z piekącymi i lekko zaczerwienionymi dłońmi do ławki. Uczniowie zastygli, nawet nie wyrażali emocji twarzą, by nie wzbudzić niezadowolenia matematyka. Minji już wiedziała na kogo powinna uważać. Pan Yongsik był tym, przy którym należało zachować szczególną ostrożność. Po zakończonych lekcjach w końcu wszyscy mogli udać się do swoich domów. Jakoś pierwszy dzień minął. Minji wychodząc ze szkoły została zaczepiona przez Sojin, która jej serdecznie podziękowała i przeprosiła za to, że przez nią miała taki początek. 

-Nie przejmuj się. Dam sobie radę jakoś z tym bólem. - oznajmiła dziewczyna. - W sprawie tej prezentacji to zadzwonię do ciebie.

-Dobrze, będę czekać. - mówiąc to Sojin poszła w przeciwnym kierunku niż Minji.

Ciotka Surim czekała już na podjeździe. Nastolatka miała już wsiadać do auta gdy nagle zawołał ją, zbiegający ze schodów Chosun. 

-Masz tutaj maść chłodzącą. To na te obite dłonie. - wręczając jej niedużą tubkę, wsiadł do auta obok i odjechał.

Minji wsiadła w końcu do samochodu i wróciła z ciotką do domu. Surim najwyraźniej się gdzieś spieszyła. Zostawiła bratanicę pod domem i powiedziała:

-Koszuli tej nie musisz prać, masz tam drugą. Jedzenie jest w lodówce, odgrzej sobie. Pod wycieraczką masz kluczę, jak wejdziesz to zamknij się. Ja wrócę dopiero pojutrze, bo mam wyjazd integracyjny z pracy. Na stoliku zostawiłam ci też mapę, jakbyś zapomniała jak dojść do szkoły. Tam dalej masz przystanek, ale jak się spóźnisz na autobus to kolejnego nie ma. Mamy tylko jeden miejscowy. Masz też mój numer telefonu jak coś to dzwoń. Mhmmm...to chyba tyle...Jak wrócę to mi wszystko opowiesz. 

Minji znów została sama, ale to żadna nowość dla niej od pewnego czasu nie była. Nie była nastolatką sprawiającą problemy, raczej była tą, która słuchała poleceń. Weszła do środka domu, ściągnęła szkolny mundurek i postanowiła coś zjeść. Wybrała kimchi. Po posiłku pooglądała trochę telewizor a potem wróciła do swojego pokoju. Na biurku widniał nowiutki laptop i karteczka. To całkiem w stylu Surim. Lubiła zostawiać karteczki z wiadomościami. Ta również taka była: „Jakby ci się telewizja znudziła, kupiłam ci laptopa. Mam nadzieję, że ci się podoba”. Od razu go odpaliła. Weszła na jeden z portali społecznościowych i dostała już kilka nowych zaproszeń do grona znajomych. Między innymi od Chosuna, Yoonil, Soyang i Sojin. Natychmiast je przyjęła. Po chwili zaczęła pisać z Sojin. Opracowywały plan stworzenia prezentacji dotyczącej królestwa Silla. Podzieliły się zadaniami. Jedna wzięła dawne położenie i ogólne informacje, a druga krótką historię powstania. Pierwszy raz od dawna na twarzy Minji pojawił się delikatny uśmiech. 

Nagle dziewczyna usłyszała dziwny dźwięk dobiegający z dołu budynku. Na początku nie zwróciła na niego uwagi, lecz potem przestała odpisywać Sojin i podeszła do drzwi. Delikatnie je uchylając spojrzała na korytarz, który był pusty. W pewnej chwili rozległ się huk jakby tłuczonego szkła. Nastolatka przestraszywszy się szybko zamknęła drzwi od pokoju i zadzwoniła do ciotki, która za pierwszym razem nie odebrała, podobnie jak i za drugim. W końcu dostała wiadomość z zapytaniem czy coś się stało. Bratanica szybko wytłumaczyła, a ciotka w wiadomości zwrotnej napisała, że to prawdopodobnie kot, który już nie raz robił jej psikusy. Minji odetchnęła z ulgą i postanowiła sprawdzić to. Zeszła powoli, niepewnie po schodach. Weszła do kuchni i zobaczyła rozbity dzban z kwiatami, lecz nikogo nie zobaczyła. Podeszła do drzwi wyjściowych, ale były nieruszone, potem do okien, lecz były wszystkie zamknięte. Oddychając z ulgą, wróciła do swojego pokoju. 

sobota, 12 czerwca 2021

"Przestań oddychać"

 Rozdział 1

Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Dziewczyna zerwała się z kanapy i będąc w piżamie, z podkrążonymi, mokrymi od płaczu oczami i rozczochranymi włosami, podeszła wolnym krokiem do drzwi, łapiąc za klamkę, otworzyła je. U progu stał kurier, który wręczył jej przesyłkę. Bez słowa przejęła ją, po czym zamykając się na zamek ,wróciła na kanapę. Paczka stała na stoliku i czekała na otwarcie. Dopiero po kilku godzinach dziewczyna otworzyła ją. W niedużym zapakowanym pudełku znalazła list, trochę pieniędzy i mapę.

-"Składam kondolencje po stracie mamy, jedynej bliskiej Ci osoby. Wiem, że mnie nie znasz, ale ja znam ciebie. Może nie miałyśmy ze sobą kontaktu, ale mama kiedy dowiedziała się, że jest ciężko chora, postanowiła mnie odnaleźć. W razie jej śmierci, miałam się Tobą zaopiekować, a więc..." - zaczęła czytać.

Po przeczytaniu listu dowiedziała się, że ma ciotkę - siostrę ojca, którego nigdy wcześniej nie znała. Była zaskoczona faktem, że ma jeszcze jakąś rodzinę, która zaprasza ją do miejsca, o którym istnieniu nie miała pojęcia, do Bonjihan - miasteczka położonego samotnie gdzieś na północy kraju. Dostała pieniądze na bilety i mapę jak tam dojechać. Spojrzała na nią, po czym odłożyła z powrotem do pudełka i okrywając się kocem siedziała i spoglądała na drzwi, jakby czekała na mamę, która zawsze zmęczona po wielu godzinach ciężkiej pracy, wchodziła przez nie późnią nocą. 

Śmierć - takie krótkie słowo, a takie bolesne, tak rzadko używane, tak często zapominane, a zarazem tak oczywiste. Żal, strata, cierpienie - uczucia, które nam towarzyszą, gdy ktoś bliski odchodzi. To właśnie czuła Minji - osiemnastoletnia dziewczyna, która kilka tygodni wcześniej straciła mamę. Nie była gotowa na taki ból, który rozrywał jej serce przy każdym uderzeniu. Dziewczyna została sama jak palec, nie potrafiła już swobodnie oddychać. Każdy zakątek mieszkania przypominał jej o stracie, każdy przedmiot wydawał się czekać na dotyk zmarłej kobiety. Minji była przytłoczona tym wszystkim, potrzebowała wsparcia, kogoś kto przytuli ją, pozwoli wypłakać się na ramieniu i powiedzieć krótkie, ale jakże kojące zdanie: „Jestem tu przy tobie, pamiętaj.". Każda sekunda w samotności wydawała się być wiecznością. Ta przerażająca cisza... tylko gdzieś w oddali tykający zegar, który przypominał, że czas dalej płynie, mimo że dla nastolatki właśnie się zatrzymał. Minji siedziała, aż nie ogarnął jej sen. Przespała połowę kolejnego dnia, aż w końcu znów wróciła do przesyłki. Spojrzała jeszcze raz na jej zawartość i po chwili namysłu, podjęła decyzję. W końcu nie miała nic do stracenia, ani niczego co by mogło ją zatrzymać. Nie miała żadnych ludzi wokół siebie, którzy byli by dla niej ważni. Znajomi ze szkoły byli tylko znajomymi. Najbliższą osobą dla dziewczyny była jej mama, która zmarła w wyniku ciężkiej choroby jaką był rak. Niestety nie miały pieniędzy by zapewnić leczenie i wykwalifikowaną opiekę nad kobietą, dlatego przez kilka miesięcy aż do śmierci, Minji opiekowała się mamą w domu. Opuszczała szkołę i ledwo zdała do następnej klasy z której chciała zrezygnować po wakacjach i pójść do pracy. Pozostawiona sama sobie, postanowiła zaryzykować i odpowiedzieć na zaproszenie nieznajomej kobiety, dlatego też nastolatka poszła do swojego pokoju i zaczęła się pakować. Miała ze sobą tylko plecak i niedużą, zakurzoną, poszarpaną torbę. Wzięła mapę i pieniądze, po czym ruszyła w drogę. Po kilku godzinach podróży, została jej ostatnia prosta. Wsiadła do autobusu, który jechał do Bonjihan i siedząc na tyłach ,bez większych wrażeń pokonywała kolejne kilometry. Po niecałej godzinie dojechała na przystanek. Ku zdziwieniu nie był on w centrum miasteczka, a prócz niej nikt inny tam nie wysiadał. Dziewczyna zabierając torbę podeszła do kierowcy i zapytała:

-Czy to ostatni przystanek?

-Tak.

-A daleko z stąd do centrum?

-Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. Nigdy tam nie byłem i właściwie dotąd też nie dojeżdżałem. Jesteś pierwszą pasażerką, która tu wysiada na mojej zmianie.

-Rozumiem, dziękuję bardzo, do widzenia.

-Do widzenia!

Minji bez żadnych wątpliwości ruszyła wprost przed siebie. Szła już ponad godzinę między lasami, słońce powoli zachodziło , a ani jednego budynku czy samochodu nie było widać. Szła dalej, stawiając krok za krokiem pokonywała kolejne metry. Był już wieczór, deszcz zaczął padać, krople wody uderzały w powierzchnie , rozpływając się. W pewnej chwili usłyszała dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Światła oślepiające dziewczynę, spowodowały , że zatrzymała się , zasłaniając oczy. Nagle auto stanęło. Muzyka i krzyki dobiegające z wewnątrz pojazdu ucichły. Grupka nastolatków uchyliła szybę i zaczęła przyglądać się przemokniętej osobie. Minji również na nich popatrzyła. Na tyle siedziały trzy dziewczyny z alkoholem w rękach, a z przodu dwóch chłopaków. Jeden z nich trzymał papierosa w dłoni.

-Idziesz do naszego miasteczka? - spytał chłopak ,siedzący obok kierowcy.

-No chyba wiadomo, bo gdzie by miała iść idioto. - zaczęła się głośno śmiać jedna z dziewczyn.

-Wzięlibyśmy cię, ale nie mamy miejsca...jak widzisz... - przemówił przystojny, czarnowłosy, o bystrym , przeszywającym spojrzeniu kierowca.

-Mamy miejsce! W bagażniku!-odparł chłopak z papierosem. - Albo u mnie na kolankach! Hahaha...

-Nie trzeba. Dam sobie radę, poza tym pada, jestem mokra, więc szkoda waszego auta. - odparła Minji.

-Może jakieś ciuszki się u nas znajdą, przebierzesz się...w aucie! - chłopak chwycił niespodziewanie dziewczynę za rękę, przyciągając ją w stronę auta. 

-Chosun zamknij się! Zostaw ją i spadajmy. - odparł kierowca.

-Luzik, luzik, chciałem być miły. - mówił chłopak, którego przed chwilą poznała imię.

Wciąż bezimienny kierowca, otworzył schowek w samochodzie wyciągnął parasolkę i rzucił ją przez okno, tak że upadła na ziemię. Potem zasunęli szyby i odjechali. Minji podniosła parasol, otworzyła go i szła dalej. W końcu dotarła do pierwszych zabudowań. Przed pierwszą budowlą widniał wielki znak , a na nim napis: „Witamy w Bonjihan: liczba mieszkańców 2000." Przemoknięta nastolatka wyciągnęła z plecaka mapę i odszukała miejsce oznaczone krzyżykiem, tam był dom ciotki. Była już blisko. Wcale nie rozglądając się, podążała za wskazówkami. Przeszła, przez całe miasteczko, aż w końcu przy końcu znalazła dom. Zadzwoniła do drzwi i po kilkunastu minutach u progu zobaczyła kobietę. Miała ona jasnobrązowe włosy spięte w koka, szerokie wzorzyste spodnie i obcisły różowy podkoszulek.

-Minji! To ty! Witaj kochana! Nie spodziewałam się, że przyjedziesz, ale oczywiście się cieszę! Chodź do środka, jesteś tak bardzo przemoknięta!-kobieta złapała dziewczynę za nadgarstek i wciągnęła do środka. Pomogła jej ściągnąć mokre ubrania, potem nalała jej wody do wanny i kazała wziąć kąpiel.

-Tutaj masz na razie moje ubrania, twoje wyrzucę bo nie urażając, ale są okropne! U góry na końcu korytarza po prawej , ostatnie drzwi...tam będzie twój pokój. Jutro pójdziemy ci kupić ubrania, więc się niczym nie martw. Zadbam o ciebie, niczego ci tu nie będzie brakować. - mówiła ciotka. - Dobrze to ja idę spać, a jutro pogadamy. Wszystko wiesz tak?

-Tak... - niepewnie i cicho odpowiedziała dziewczyna.

Po długiej kąpieli, weszła do pokoju i od razu się położyła. Ledwo położyła głowę na poduszce, a już jej oczy się zamknęły. Zapadła w głęboki sen, którego od pewnego czasu nie doświadczyła. Zmęczenie dało się we znaki.  Nadszedł kolejny dzień. Poranki w Bonjihan całkowicie różniły się od tych, które znała Minji. Miasteczko było położone w dolinie, dookoła otaczały go wzniesienia i lasy. Słońce wschodzące, wychodząc zza jednej z gór oświetlało całą dolinę. Promyki słońca padały przez okna mieszkań, dając znak, że wstaje kolejny dzień. Już wczesnym porankiem Bonjihan tętniło życiem. Ludzie pracujący wypełniali drogi swoimi autami, podczas gdy młodzież jeszcze korzystała z ostatniego dnia wakacji i postanowiła dłużej pospać. Tak również zrobiła Minji, bynajmniej z tego powodu. Kiedy się obudziła, czuła się nieziemsko wypoczęta, a promienie słoneczne, które oświetlały jej pokój niosły ze sobą pozytywną energię. Dziewczyna przeciągła się, a potem siedząc na łóżku zastanawiała się co powinna zrobić dalej. Zauważyła, że na biurku znajdują się jakieś ubrania złożone w kostkę. Podeszła bliżej, a na nich widniała karteczka :"Ubierz się w to, a potem zejdź do kuchni coś zjeść." Minji od razu ściągnęła piżamę, ułożyła ją do szafy, a zanim to zrobiła, przebrała się w pozostawioną przez ciotkę sukienkę. Następnie zeszła po schodach i zaraz koło nich znajdowała się nowocześnie umeblowana kuchnia połączona z jadalnią i jako otwarta przestrzeń, łączyła się z salonem. Salon był olbrzymi, przynajmniej tak uważała nastolatka nie widząc wcześniej tak dużego, gdyż samo to pomieszczenie było prawie jak wielkość jej poprzedniego mieszkania. W nim znajdowała się duża biała sofa, przed nią był długi czarny stolik, a naprzeciwko niego na ścianie wisiał telewizor, a koło niego była stojąca lampa. Kuchnia była wyposażona w czarne z połyskiem blaty, białe szafki i szarą lodówkę, oraz zmywarkę. Dalej był podłużny stół na szarych ciekawie wykonanych nóżkach. Do tego były szare krzesła z czarnymi siedziskami. Dopiero teraz Minji zauważyła gdzie przyszło jej mieszkać. W dużym domu z ogrodem oraz tarasem i wieloma pięknymi pokojami z balkonem, który był wokół całego piętra. Dziewczyna niepewnie weszła do kuchni w której stała ciotka i coś  kroiła.

-O już się obudziłaś! - oznajmiła z szerokim uśmiechem na twarzy kobieta.-Siadaj do stołu! Masz tam płatki i mleko. Mam nadzieje, że to lubisz bo nie zrobiłam jeszcze zakupów, a mieszkam sama, więc no...Ale spokojnie, dzisiaj wszystko kupimy co będzie trzeba.

Kobieta skończyła kroić warzywa, potem wrzuciła je do sokowirówki i po chwili gotowy napój porozlewała do dwóch szklanek, z czego jedną zaniosła Minji, potem siadła koło niej i zaczęła pić. Zapadła niezręczna cisza. Obie spoglądały na siebie od czasu do czasu, a później zmieniały kierunek spojrzenia. Ciotka dziewczyny w świetle dziennym wydawała się być inną osobą. Miała rozpuszczone, do ramion, proste, jasnobrązowe włosy, bardzo estetycznie wykonany makijaż w delikatnych, jasnoróżowych barwach, które odejmowały jej lat i białą, lekko rozkloszowaną, powyżej kolan sukienkę z czarnym paskiem i pozłacaną klamrą, oraz czarne szpilki. Wydawała się być ciepłą, serdeczną, trzydziestodziewięcioletnią kobietą z niesamowicie promiennym uśmiechem.

-Jak mam się do ciebie zwracać? Ciociu czy...po imieniu? - zapytała Minji.

-A bo ci się nie przedstawiłam. Hahaha, taka zakręcona jestem... - zachichotała kobieta.-Mam na imię Surim, ale możesz mi mówić „ciociu" jak chcesz, chociaż po imieniu byłoby lepiej...Oczywiście masz dowolność!

-Dobrze, Surim.-rzekła dziewczyna.

-Ta sukienka dobra jest na ciebie?-pociągła dalej rozmowę ciotka. - Jesteś drobniejsza niż ja, ale chyba w miarę?

-Jest trochę długa, ale ujdzie. - odpowiedziała nie zmieniając tonu.

-Czekaj mam gdzieś jakiś pasek. - kobieta pobiegła po schodach do swojego pokoju i po chwili przyniosła brązowy, cienki pasek, który idealnie pasował do kwiecistej sukienki w beżowych barwach, z rozcięciem na prawej nodze.

Kiedy obie były już gotowe, wyszły z domu i wsiadły do białego auta marki HYUNDAI i pojechały na wielkie zakupy, a przy okazji wycieczkę krajoznawczą. Okazało się, że w Bonjihan było dosłownie wszystko: centrum handlowe, żłobki aż po wyższe uczelnie, banki, kina, sklepy, parki, muzeum, restauracje, hotel i kluby. W tej chwili Bonjihan przypominało mini państwo w środku innego kraju. Było to niezwykłe miejsce. Minji nie widziała przedtem czegoś równie podobnego. Surim wraz z bratanicą pojechały do centrum handlowego. Tam latały po wszystkich sklepach, jakie się znajdowały w środku. Po drodze kobieta opowiadała jak w tym miasteczku wygląda życie, jacy są mieszkańcy, z kim się ludzie bardzo liczą i każdy szczegół o którym mogła sobie wówczas przypomnieć. Dziewczyna dowiedziała się, że bardzo ważną rolę odgrywa tam wójt i jego rodzina, którzy są traktowani prawie jak rodzina prezydencka. Wójt nazywał się Kim Soo i miał on córkę w wieku Minji – Soyang. Ponoć wiele mieszkańców walczyło o ich wpływy, bo niosły one wielkie korzyści. Jednak Minji jakoś nie przejawiała zainteresowania tym tematem, dlatego też Surim go zmieniła. Potem udowodniła jaki ma dobry gust. Wybrała praktycznie wszystkie ubrania bratanicy, które według niej pasowały do Minji i podkreślały jej urodę, oraz były zwyczajnie modne. Minji była bardzo szczuplutką nastolatką, która miała długie czarne włosy i grzywkę, brązowe oczy, mleczną karnację i nieduże pełne usta. Była średniego wzrostu, dlatego też ciotka wybierała jej ubrania, które mogłyby ją optycznie wydłużyć. Po całym dniu zakupów i tysiącach informacji, wróciły do domu i by jeszcze trochę lepiej się poznać, siadły do wspólnego oglądania filmu.

-I jak ci się dzisiejszy dzień podobał? - zapytała Surim.

-Było naprawdę fajnie. Prawie jak z … - przerwała Minji.

Kobieta domyśliła się co ta miała namyśli, więc by przerwać to niezręczne uczucie, Surim wstała z sofy i mówiąc, że jest zmęczona po zakupach, poszła do swojego pokoju.

-Minji połóż się wcześniej, bo jutro pierwszy dzień szkoły, żebyś się nie spóźniła. - przypomniała kobieta, wychodząc po schodach.

Dziewczyna bez sprzeciwu zrobiła tak jak mówiła ciotka, wyłączyła telewizor, a potem wróciła do swojego pokoju. Obok szafy położyła wszystkie nowe ubrania, następnie przebrała się w piżamę i położyła do łóżka, czekając na sen.

Zapowiedź nowej historii!!

Postanowiłam zmienić historię, którą będę tutaj przedstawiać. Ponieważ Dynastia Shin Jin była historykiem, stare czasy, pałace, cesarze...Zdecydowałam, że przeskoczę w czasie i stworzę historię dziejącą się w czasach współczesnych. Oczywiście zostaje przy klimatach azjatyckich. Bohaterami są Koreańczycy. Imienia, nazwy miejsc itp. starałam się wymyślać by nie sprawiały problemu, były łatwe do przeczytania i zapamiętania.  Jestem ciekawa co o tym sądzicie? 

Zanim jednak przeczytacie pierwszy rozdział, zapraszam do krótkiego opisu:

Nowa historia nosi tytuł: "Przestań oddychać"  Poniżej przedstawiam wam okładkę zachęcającą/promującą tą historię:



KRÓTKI OPIS: 

Po śmierci mamy, Minji  opuszcza mieszkanie i wyjeżdża do Bonjihan - miasteczka w którym mieszka nieznana dotąd ciotka. Nastolatka z czasem zaczyna odkrywać, że nic nie jest takie jakie się jej wydawało na początku. Każdy mieszkaniec miasteczka skrywa nie jedną tajemnicę, w tym ciotka, obdarzona zaufaniem bratanicy. Bonjihan to miejsce pełne iluzji, kłamstw i dwulicowości, a w tym wszystkim osiemnastolatka, która wyleje nie jedną łzę i doświadczy okrucieństw ze strony mieszkańców, którzy za wszelką cenę będą chcieli pogrzebać prawdę.

GATUNEK: melodramat, dramat, kryminał, szkolny, romans