kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

piątek, 29 września 2017

"Dynastia Shin Jin"

Część 27
-Wpuście mnie do cesarza!-wołał Wang Yu ze swymi przyjaciółmi.
Ledwo co uchyliły się drzwi do komnaty Bayana, a Wang już wparował. Widząc cesarza pijanego , złapał miskę z wodą i oblał go. 
-Co ty robisz?-otrząsnął się Bayan.
-Chodzi o Nyang. Masz to przerwać!-krzyczał Wang.
-Proszę o ciszę, bo...głowa mnie boli!-nie skupiony na rozmowie błądził gdzieś wzrokiem po pokoju. 
-Bayan masz odwołać ślub Nyang i mojego brata.-mówił Wang.
Cesarz praktycznie nie słuchał rozgoryczonego Wanga, chodził po komnacie i dotykał różnych przedmiotów , przytakując na wszystko co się mówi. W końcu Wang Yu nie wytrzymał . Uderzył cesarza w twarz i zaczął jeszcze raz mówić:
-Masz przerwać ślub Nyang. 
-A niby dlaczego? Żebyś ty z nią mógł być? 
-Nie! Po prostu...bo to nie prawda że ona cię zdradziła ze mną. Przysięgam , że to nieprawda. Moi przyjaciele są świadkami. Ona kocha tylko ciebie, niestety...
-Że co? Czemu niestety? Czy ty...?
-Jeżeli ty nie pomożesz to sam to załatwię. Ja w przeciwieństwie do ciebie jestem gotów oddać za nią życie.-mówiąc to Wang wyszedł z komnaty zostawiając leżącego na podłodze Bayana. 
-To co teraz Panie robimy?-spytał Jombak , Wanga. 
-Idziemy to Toghuna, może on nam pomoże.  -odpowiedział Wang.
Jak powiedzieli tak zrobili, jednak Toghun-syn namiestnika nie był zbyt przekonany do tego by mnie ratować. Po chwili przyszła Yoona , dzięki której Toghun postanowił wziąć udział w całej misji, ale oczywiście pod warunkiem że i ona będzie pomagała. Coś zaczęło się jakby rodzić między Toghunem a Yooną.   W tym czasie  siedziałam zawiązana w pustym , zimnym, zaciemnionym pomieszczeniu pod strażą Changa, który cały czas miał swój wredny uśmiech na twarzy. Podszedł do mnie i z okazji naszego ślubu zapiął mi na włosach przepiękną białą spinkę. 

-No i co Nyang, nigdy nie uciekniemy przed przeznaczeniem. Jesteśmy sobie pisani.
-Tobie jest pisana tylko śmierć!
-Jeżeli mam umrzeć to razem z tobą, moja piękna. 
-Nigdy nie będę twoja, więc nawet nie marz o tym. 
-Jeżeli będziesz się dobrze sprawowała to niczego ci nie braknie. 
 Minęły dwa dni i pozostało kilka godzin do mojego ślubu z Changiem. Kiedy Wang i reszta ekipy byli już gotowi, Bayan siedział w komnacie przy winie i płakał tak jakby nie mógł niczego cofnąć. Rozmyślał nad słowami Wanga i co raz bardziej był przekonany, że go nie zdradziłam.

     

 *** 

Zostałam wprowadzona do świątyni jak zwierzę. Miałam przywiązane sznurem ręce i nogi. Stałam na przeciwko Changa. Byliśmy tylko we dwójkę, sami w świątyni. Był oczywiście także kapłan, który udzielał tego wszystkiego i dwóch wojskowych , którzy pilnowali wejściowych drzwi. Po chwili usłyszeliśmy jakiś huk dobiegający właśnie zza drzwi. Był to dźwięk zamordowanych żołnierzy. Wang , jego przyjaciele i Toghun z Yooną wbiegli do środka świątyni. Wang zaczął walczyć z Changiem, przyjaciele przegonili kapłana a Yoona i Toghun próbowali mnie uwolnić ze sznurów.
-Nyang jak się cieszę że zdążyliśmy na czas!
-Yoona moja kochana przyjaciółko.-rozpłakawszy się przytuliłam ją bardzo mocno. 
W pewnej chwili Wang przyłożył miecz do szyi Changa i już miał go zabić , gdyż zatrzymałam go.
-Czekaj Wang! Nie rób tego nie warto. To kanalia, ale on nie jest aż tak groźny jak ludzie którzy się nim posługują.-mówiąc to Wang odłożył broń.  
Wszyscy zdążyliśmy uciec. Wróciliśmy do pałacu. Bayan chodząc po ogrodzie zauważył mnie i od razu podbiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Ja po tym wszystkim nie mogłam udawać , że nic się nie stało odepchnęłam go, ale ten chwycił mnie za rękę i kazał wszystkim opuścić ogród. Zostaliśmy sami. 
-Co ci się stało?-spojrzał na nadgarstki.
-Sznury były zbyt mocno zawiązane. -odparłam.
-Co ? Przepraszam cię, bo to moja wina.-mówił.
-Tak jest to twoja wina. -potwierdziłam. 
-Wybacz mi. Wybaczysz?-spytał Bayan. 

-Bayan nie wiem czy  to jest odpowiedni moment. Lepiej gdy na jakiś czas damy sobie spokój.-rzekłam.
-Ale dlaczego? Przecież ja cię kocham.-powiedział. 
-No właśnie! Gdybyś mnie kochał to byś mi ufał.-mówiąc to wyrwałam swe posiniaczone nadgarstki z dłoni cesarza i wróciłam już nie do swojej komnaty, lecz do pawilonu służek. 
-Nyang nie zostawiaj mnie! Kocham cię! Bez ciebie oszaleje! No błagam cię!  



niedziela, 17 września 2017

"Dynastia Shin Jin"

Część 26
 -Ojcze! Bayan o mało co nie zginął przez ciebie!-krzyczała Kim Tokeum na El Sumura. 
-To był twój pomysł , żeby pozbyć się tej służki, więc nie miej do mnie teraz pretensji.-mówił ze spokojem regent.
-Tak, ale chciałam ich tylko nastraszyć. Wiesz co będzie jak się dowiedzą , że to ja za tym stoję?! Najgorsze jest to, że ta dziewucha żyje i może potwierdzić ,że ją zastraszałam!-dramatyzowała Kim.
-Nie martw się, póki co oboje są nieprzytomni. Może los ze chcę , że służka umrze?! Hahaha...-wybuchnął śmiechem starszy mężczyzna. 
-A co będzie jak Bayan nie przeżyje?! Co wtedy?!-ze łzami w oczach dopytywała Cesarzowa.
-Wtedy będziemy się martwić, a poza tym co ty się tak martwisz, jakby zmarł tym lepiej było by dla nas obojga. Pomyśl całe to  państwo było by tylko nasze!-uspokajał ją Sumur.
-Ale ja nie chcę by Bayan umierał.-odparła Kim.
-Czy ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś?! -zmierzył ją wzrokiem.-Ty głupia, nieposłuszna córo! Wiesz co ci mówiłem! Nie wolno ci się zakochać! W nim , ani nikim innym! Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek uczucia! Miłość to tylko chwilowy stan w naszej głowie, który doprowadza do szaleństwa, a potem zostaje wyniszczeniem naszego mózgu! To jest gorsze niż jakakolwiek zaraza! Zapamiętaj to i nic nie rób bez mojej wiedzy!
-Dobrze ojcze, przepraszam.-cała zalana łzami, spuściła głowę i wróciła do swojej komnaty. 
Mimo zakazu miłości , Kim czuła w swym sercu, że w jakimś stopniu kocha cesarza, ale ta miłość była chora, tak mocno chora jak jej ojciec, zaślepiony rządzą i bogactwem. 

***

Kim siedziała przy schorowanym cesarzu i robiła mu obkłady na czoło. Chodziła tak codziennie i opiekowała się nim tak jakby przeszła niesamowitą przemianę ze zołzy, w kochaną , opiekuńczą żonę. Ja całą chorobę spędziłam nieprzytomna, co sprawiało, że Kim miała szanse nad wszystkim zapanować w pałacu i nikt nie mógł jej zakazać.
-Bayan! Bayan! Już idę do ciebie!-krzyczałam przez sen.-Czekaj! Nie odchodź! Przecież jestem...
-Nyang, halo, Nyang! Obudź się! Słyszysz?!-jakiś mężczyzna próbował mnie wybudzić z koszmaru.
W pewnej chwili, cała zalana potem, otworzyłam oczy i krzyknęłam:
-Toghun! Gdzie ja jestem? Gdzie jest Bayan?!
-Spokojnie, leż. Czy ty i Bayan...?
-Ale, że co? Gdzie on jest?!
-Jest pod dobrą opieką. Kim się nim opiekuję.
-Ona?! Jak mogłeś na to pozwolić?! Przecież ona go zabije!-nie zważając na nic wybiegłam z spokoju i pomknęłam prosto pod drzwi do jego pokoju. Oczywiście Toghun pomknął za mną. 
Stanęłam u progu drzwi i wołałam:
-Panie to ja-Nyang! Odezwij się!
-To na nic. Chodźmy z stąd-chwycił mnie za rękę Toghun.
-Puść mnie!-zaczęłam pięściami stukać po drzwiach.-Bayan! To ja Nyang! Proszę cię, odezwij się! Błagam!
Jednak nikt się nie odezwał. Spojrzałam tylko przez szparę w drzwiach i zauważyłam leżącą koło Bayana Kim. Oczy zrobiły mi się jak szklane, odeszłam od drzwi i kierowałam się w stronę swojej komnaty. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i zauważyłam przy progu Kim. Postanowiłam podbiec do niej. Stanęłam przed nią i próbując ją ominąć, chciałam wejść do cesarza. Niestety nie udało mi się, Wiedźma chwyciłam mnie za rękę i pociągła do siebie, a potem popchnęła tak mocno , że aż upadłam na podłogę. 
-Ty zdrajczyni! Myślisz, że ci się upiecze?! Zamach zrobiłaś na cesarza! Własnego męża!
Kim przykucnęła i nachyliła się nade mną, potem wyszeptała:
-Wiesz co Nyang, radzę by to zostało naszą tajemnicą. Jeżeli nie chcesz tego żałować...Pamiętaj, tajemnica.-potem wstała i wróciła do Bayana. 
Na to wszystko patrzył Toghun i nawet nie zareagował. Jak wielka cesarzowa odeszła, pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do komnaty. Tam czekał na mnie Wang Yu wraz z Yooną. 
-Dziękuję ci Toghun za to , że zaopiekowałeś się Nyang podczas mojej nieobecności, ale możesz już wyjść.-Wang wskazał palcem drzwi Toghunowi.
Mężczyzna pożegnał się, a potem wyszedł. W komnacie o wszystkim porozmawialiśmy. Od Yoony dowiedziałam się, że w pawilonie kobiet mówi się o jakiś zaślubinach, ale nikt nie wiedział kogo one dotyczą, a od Wanga dowiedziałam się, że El Sumur ma spore wojsko w mojej ojczyźnie i sporo złota, lecz najważniejszy był teraz zamach na cesarza. Wang Yu postanowił, oczywiście gdy cesarz się wybudzi zrobić posiedzenie na którym mieli być wszystkie ważne osobistości. Właśnie na tym zgromadzeniu postanowiliśmy wyjawić kto tak na prawdę stoi za zamachem. 

***

-Za zamachem stoi cesarzowa Kim.-oznajmiłam przy wszystkich na ugrupowaniu.-Przed wyjazdem zagroziła mi, że zabije cesarza , jeżeli go nie opuszczę.
-Co? Cesarzowa? Jak to możliwe?-było słychać oburzenia namiestników. 
-Czy ktoś był świadkiem tego zdarzenia?-spytał regent El Sumur. 
-Nie, raczej nikogo nie było przy tej rozmowie.-odpowiedziałam zdając sobie sprawę, że jestem na przegranej stronie, jednak liczyłam na  Bayana gdy  się wypowie na temat tego zdarzenia.
-No właśnie! Więc skąd ta pewność , że ze zazdrości nie próbujesz oczernić cesarzowej? Przecież jesteś służką i nikt twojej teorii nie potwierdza.-Sumur zaczął się szeroko uśmiechać.-A ty Panie co o tym sądzisz? Masz podejrzenia lub dowód , że to twoja żona stoi za tym zamachem?
Cesarz wstał z tronu i cały blady , ledwo stojąc, rozglądał się po poddanych. Sprawiał wrażenie szukającego osoby, która pomoże mu zabrać głos, jednak każdy zapatrzony w swojego Cesarza czekał aż dokona słusznego wyboru. Zapadła cisza...w pewnej chwili na zebranie wpadła jedna ze służek. Oddała pokłon a następnie podbiegła do Kim i wyszeptała jej coś na ucho, po chwili wszedł generał wojsk cesarskich, brat Wanga Yu-Chang Yu. Kiedy go zauważyłam, wiedziałam że to nie wróży niczego dobrego. I miałam racje, ledwo wszedł a już zabrał głos. 
-Wasza Wysokość, uważam , że oskarżenia ze strony służki nie mają żadnego poparcia a tym bardziej ziarenka prawdy, więc ona kłamie. Myślisz , że cesarzowa chciałaby cie skrzywdzić? Akurat teraz kiedy jest w ciąży? Myślisz, że chciałaby zapewnić swojemu potomkowi brak ojca? Zastanów się.
-Generał ma racje!-orzekli namiestnicy.-Ukarać służkę! Wychłostać za kłamstwa! Wygnać! -krzyczeli. 
Słysząc to, Wang Yu starał się zareagować, jednak nie miał przebicia. Nikt go nie chciał słuchać.
-Panie , wiem że to nie jest odpowiedni moment, lecz chciałem cię o coś poprosić.-zaczął Chang.-Chciałem prosić cię o rękę służki Nyang.
-Co ty powiedziałeś?!-oburzył się cesarz.-Chcesz poślubić Nyang? 
-Tak. Myślę, że będzie to korzystne dla wszystkich. Nie będziesz musiał wydawać jej kary, opuści palac, zamieszka ze mną. Cesarzowa Kim będzie zadowolona i spokojna...
Gdy to usłyszałam myślałam, że to wszystko mi się śni. Chciałam jak najszybciej opuścić ten koszmar i wrócić do rzeczywistości w której wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Jednak czas nie stał w miejscu i cesarz musiał podjąć trudną decyzję a namiestnicy mu tego nie ułatwiali. Krzyki coraz bardziej tłamsiły Bayana, był bardziej zagubiony i nie wiedział co ma robić. W końcu przestraszony swoimi poddanymi, chwiejąc się, wybiegł z sali. Widząc to regent nie był obojętny starał się ratować sytuacje i powiedział, że Cesarz jeszcze nie powrócił do sił i nie myśli racjonalnie dlatego prosił tłum by dali mu czas na wygłoszenie mowy w tej sprawie. Wiedziałam, że nie mam nic do gadania w tej sprawie. Mój los leżał w rękach cesarza.
W czasie przemyśleń cesarza nikt nie mógł się z nim widywać nawet Kim, ze względu na wpływ jego zmiany odpowiedzi które poddani mogli by na nim wywołać. Ja przez ten czas siedziałam w komnacie i czekałam jak na szpilkach na pozytywną dla mnie decyzje, lecz czym dużej o tej sprawie myślałam, to byłam bardziej pewna, że decyzja będzie całkowicie inna niż chciałabym by była. 
-Musimy zmusić cesarza by zgodził się na prośbę Changa.-odparła Kim. 
-Tak Pani, ale co zrobimy? Przecież nikt nie może się z nim widzieć.-rzekła służka. 
Nastała cisza, po chwili Kim zabrała głos. 
-Dzisiaj, przed drzwiami do komnaty cesarza wy dwie-pokazała Kim na służki.- pójdziecie i zaczniecie koło drzwi plotkować, a dokładniej, powiecie tak by Bayan słyszał, że Nyang zdradza go z Wangiem! Słysząc to cesarz się wścieknie i na pewno wyda ją za Changa!
Jak powiedziała cesarzowa tak się stało. Cesarz wpadł w szał , nie zważając na nic wybiegł z komnaty i pomknął do Wanga. Wszedł do jego domu i z policzkował go. Niestety pech chciał ,że ja też tam byłam. Bayan spojrzał na mnie a potem chwycił mnie za rękę i zaciągnął do mojego pokoju. Zamknął drzwi i zaczął krzyczeć , a w jego oczach była taka nienawiść, że myślałam że zaraz mnie zabije. Nie wiedząc o co mu chodzi, dopytywałam się, jednak Bayan tylko powtarzał: "Nie kłam, wiesz o co mi chodzi! Jak mogłaś mi to zrobić Nyang?! Kochałem cię a ty?!"
-Kochałeś mnie?! Czyli co już nie kochasz?!-oburzyłam się.
Od razu w tym momencie chciałam wyjść z pokoju, jednak drzwi były zamknięte a za nimi byli strażnicy. 
-Źle mnie zrozumiałaś.To nie tak.-tłumaczył.
-Jak mogłam źle zrozumieć? O co ci chodzi w ogóle? 
-Zdradziłaś mnie z Wangiem! Jak mogłaś? Jeszcze udajesz niewinną. Jesteś na prawdę tak głupia? 
-Ja cię zdradziłam?! Nie będę z tobą rozmawiała!
Odwróciłam się plecami do Bayana i czekałam aż wyjdzie, jednak nie zanosiło się na to. Cały czas mnie prowokował. Kiedy usłyszałam o co tak naprawdę chodzi, zrozumiałam, że za tym stoi Kim. Jednak byłam zbyt wściekła na cesarza by z nim spokojnie porozmawiać a tym bardziej usprawiedliwiać jego wybuch agresji spowodowany przez cesarzową. 
-Co on ma takiego, czego nie mam ja?! To zwykły śmieć a ja jestem cesarzem, mam wszystko. Niczego by ci Nyang nie brakowało.
-Czy ty myślisz że mi chodzi o twój majątek i władze?! Wiesz co Bayan bardzo się cieszę, że teraz pokazałeś swoją twarz. Przynajmniej zrozumiałam, że byłam dla ciebie tylko zabawką. Skoro wierzysz Kim to wierz jej dalej, a mnie zostaw w spokoju i zajmij się swoim dzieckiem. 
Bayan zamilkł. Po chwili złapał mnie za rękę i biorąc głęboki oddech przeprosił mnie i chciał wyjaśnić zaistniałą sytuacje, jednak było za późno bo już nie chciałam z nim rozmawiać. Odwróciłam twarz w jego stronę i spytałam czy mogę wyjść, cesarz odpowiedział:
-Tak.-a potem zawołał do strażników.-Wypuśćcie ją! 
Wyszłam z pokoju i wróciłam do Wanga. Jego obita twarz mówiła sama za siebie. Wzięłam zimną wodę i szmatkę i obłożyłam nią napuchniętą twarz mężczyzny. Cztery dni później nastąpiło ponowne zebranie do tego czasu w ogólnie nie widywałam się z Bayanem. Wiedziałam ,że zgodzi się na mój ślub z Changiem. I nie pomyliłam się. Wstał z tronu i oznajmił:
-Ja Cesarz Bayan, wasza głowa państwa oznajmiam wszystkim tu poddanym, że służka Nyang poślubi za dwa dni generała wojsk cesarskich-Changa. Do tego czasu wyprowadzi się z pałacu i zamieszka ze swoim przyszłym małżonkiem.-Bayan opuścił głowę i rzucając podpisany dekret na ziemię odszedł ze łzami w oczach.
Kim wygrała, a my znowu przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę, wojna dopiero się zacznie.