Część 26
-Ojcze! Bayan o mało co nie zginął przez ciebie!-krzyczała Kim Tokeum na El Sumura.
-To był twój pomysł , żeby pozbyć się tej służki, więc nie miej do mnie teraz pretensji.-mówił ze spokojem regent.
-Tak, ale chciałam ich tylko nastraszyć. Wiesz co będzie jak się dowiedzą , że to ja za tym stoję?! Najgorsze jest to, że ta dziewucha żyje i może potwierdzić ,że ją zastraszałam!-dramatyzowała Kim.
-Nie martw się, póki co oboje są nieprzytomni. Może los ze chcę , że służka umrze?! Hahaha...-wybuchnął śmiechem starszy mężczyzna.
-A co będzie jak Bayan nie przeżyje?! Co wtedy?!-ze łzami w oczach dopytywała Cesarzowa.
-Wtedy będziemy się martwić, a poza tym co ty się tak martwisz, jakby zmarł tym lepiej było by dla nas obojga. Pomyśl całe to państwo było by tylko nasze!-uspokajał ją Sumur.
-Ale ja nie chcę by Bayan umierał.-odparła Kim.
-Czy ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś?! -zmierzył ją wzrokiem.-Ty głupia, nieposłuszna córo! Wiesz co ci mówiłem! Nie wolno ci się zakochać! W nim , ani nikim innym! Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek uczucia! Miłość to tylko chwilowy stan w naszej głowie, który doprowadza do szaleństwa, a potem zostaje wyniszczeniem naszego mózgu! To jest gorsze niż jakakolwiek zaraza! Zapamiętaj to i nic nie rób bez mojej wiedzy!
-Dobrze ojcze, przepraszam.-cała zalana łzami, spuściła głowę i wróciła do swojej komnaty.
Mimo zakazu miłości , Kim czuła w swym sercu, że w jakimś stopniu kocha cesarza, ale ta miłość była chora, tak mocno chora jak jej ojciec, zaślepiony rządzą i bogactwem.
-Musimy zmusić cesarza by zgodził się na prośbę Changa.-odparła Kim.
-Tak Pani, ale co zrobimy? Przecież nikt nie może się z nim widzieć.-rzekła służka.
Nastała cisza, po chwili Kim zabrała głos.
-Dzisiaj, przed drzwiami do komnaty cesarza wy dwie-pokazała Kim na służki.- pójdziecie i zaczniecie koło drzwi plotkować, a dokładniej, powiecie tak by Bayan słyszał, że Nyang zdradza go z Wangiem! Słysząc to cesarz się wścieknie i na pewno wyda ją za Changa!
Jak powiedziała cesarzowa tak się stało. Cesarz wpadł w szał , nie zważając na nic wybiegł z komnaty i pomknął do Wanga. Wszedł do jego domu i z policzkował go. Niestety pech chciał ,że ja też tam byłam. Bayan spojrzał na mnie a potem chwycił mnie za rękę i zaciągnął do mojego pokoju. Zamknął drzwi i zaczął krzyczeć , a w jego oczach była taka nienawiść, że myślałam że zaraz mnie zabije. Nie wiedząc o co mu chodzi, dopytywałam się, jednak Bayan tylko powtarzał: "Nie kłam, wiesz o co mi chodzi! Jak mogłaś mi to zrobić Nyang?! Kochałem cię a ty?!"
-Kochałeś mnie?! Czyli co już nie kochasz?!-oburzyłam się.
Od razu w tym momencie chciałam wyjść z pokoju, jednak drzwi były zamknięte a za nimi byli strażnicy.
-Źle mnie zrozumiałaś.To nie tak.-tłumaczył.
-Jak mogłam źle zrozumieć? O co ci chodzi w ogóle?
-Zdradziłaś mnie z Wangiem! Jak mogłaś? Jeszcze udajesz niewinną. Jesteś na prawdę tak głupia?
-Ja cię zdradziłam?! Nie będę z tobą rozmawiała!
Odwróciłam się plecami do Bayana i czekałam aż wyjdzie, jednak nie zanosiło się na to. Cały czas mnie prowokował. Kiedy usłyszałam o co tak naprawdę chodzi, zrozumiałam, że za tym stoi Kim. Jednak byłam zbyt wściekła na cesarza by z nim spokojnie porozmawiać a tym bardziej usprawiedliwiać jego wybuch agresji spowodowany przez cesarzową.
-Co on ma takiego, czego nie mam ja?! To zwykły śmieć a ja jestem cesarzem, mam wszystko. Niczego by ci Nyang nie brakowało.
-Czy ty myślisz że mi chodzi o twój majątek i władze?! Wiesz co Bayan bardzo się cieszę, że teraz pokazałeś swoją twarz. Przynajmniej zrozumiałam, że byłam dla ciebie tylko zabawką. Skoro wierzysz Kim to wierz jej dalej, a mnie zostaw w spokoju i zajmij się swoim dzieckiem.
Bayan zamilkł. Po chwili złapał mnie za rękę i biorąc głęboki oddech przeprosił mnie i chciał wyjaśnić zaistniałą sytuacje, jednak było za późno bo już nie chciałam z nim rozmawiać. Odwróciłam twarz w jego stronę i spytałam czy mogę wyjść, cesarz odpowiedział:
-Tak.-a potem zawołał do strażników.-Wypuśćcie ją!
Wyszłam z pokoju i wróciłam do Wanga. Jego obita twarz mówiła sama za siebie. Wzięłam zimną wodę i szmatkę i obłożyłam nią napuchniętą twarz mężczyzny. Cztery dni później nastąpiło ponowne zebranie do tego czasu w ogólnie nie widywałam się z Bayanem. Wiedziałam ,że zgodzi się na mój ślub z Changiem. I nie pomyliłam się. Wstał z tronu i oznajmił:
-Ja Cesarz Bayan, wasza głowa państwa oznajmiam wszystkim tu poddanym, że służka Nyang poślubi za dwa dni generała wojsk cesarskich-Changa. Do tego czasu wyprowadzi się z pałacu i zamieszka ze swoim przyszłym małżonkiem.-Bayan opuścił głowę i rzucając podpisany dekret na ziemię odszedł ze łzami w oczach.
Kim wygrała, a my znowu przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę, wojna dopiero się zacznie.
-To był twój pomysł , żeby pozbyć się tej służki, więc nie miej do mnie teraz pretensji.-mówił ze spokojem regent.
-Tak, ale chciałam ich tylko nastraszyć. Wiesz co będzie jak się dowiedzą , że to ja za tym stoję?! Najgorsze jest to, że ta dziewucha żyje i może potwierdzić ,że ją zastraszałam!-dramatyzowała Kim.
-Nie martw się, póki co oboje są nieprzytomni. Może los ze chcę , że służka umrze?! Hahaha...-wybuchnął śmiechem starszy mężczyzna.
-A co będzie jak Bayan nie przeżyje?! Co wtedy?!-ze łzami w oczach dopytywała Cesarzowa.
-Wtedy będziemy się martwić, a poza tym co ty się tak martwisz, jakby zmarł tym lepiej było by dla nas obojga. Pomyśl całe to państwo było by tylko nasze!-uspokajał ją Sumur.
-Ale ja nie chcę by Bayan umierał.-odparła Kim.
-Czy ty się w nim przypadkiem nie zakochałaś?! -zmierzył ją wzrokiem.-Ty głupia, nieposłuszna córo! Wiesz co ci mówiłem! Nie wolno ci się zakochać! W nim , ani nikim innym! Tu nie ma miejsca na jakiekolwiek uczucia! Miłość to tylko chwilowy stan w naszej głowie, który doprowadza do szaleństwa, a potem zostaje wyniszczeniem naszego mózgu! To jest gorsze niż jakakolwiek zaraza! Zapamiętaj to i nic nie rób bez mojej wiedzy!
-Dobrze ojcze, przepraszam.-cała zalana łzami, spuściła głowę i wróciła do swojej komnaty.
Mimo zakazu miłości , Kim czuła w swym sercu, że w jakimś stopniu kocha cesarza, ale ta miłość była chora, tak mocno chora jak jej ojciec, zaślepiony rządzą i bogactwem.
***
Kim siedziała przy schorowanym cesarzu i robiła mu obkłady na czoło. Chodziła tak codziennie i opiekowała się nim tak jakby przeszła niesamowitą przemianę ze zołzy, w kochaną , opiekuńczą żonę. Ja całą chorobę spędziłam nieprzytomna, co sprawiało, że Kim miała szanse nad wszystkim zapanować w pałacu i nikt nie mógł jej zakazać.
-Bayan! Bayan! Już idę do ciebie!-krzyczałam przez sen.-Czekaj! Nie odchodź! Przecież jestem...
-Nyang, halo, Nyang! Obudź się! Słyszysz?!-jakiś mężczyzna próbował mnie wybudzić z koszmaru.
W pewnej chwili, cała zalana potem, otworzyłam oczy i krzyknęłam:
-Toghun! Gdzie ja jestem? Gdzie jest Bayan?!
-Spokojnie, leż. Czy ty i Bayan...?
-Ale, że co? Gdzie on jest?!
-Jest pod dobrą opieką. Kim się nim opiekuję.
-Ona?! Jak mogłeś na to pozwolić?! Przecież ona go zabije!-nie zważając na nic wybiegłam z spokoju i pomknęłam prosto pod drzwi do jego pokoju. Oczywiście Toghun pomknął za mną.
Stanęłam u progu drzwi i wołałam:
-Panie to ja-Nyang! Odezwij się!
-To na nic. Chodźmy z stąd-chwycił mnie za rękę Toghun.
-Puść mnie!-zaczęłam pięściami stukać po drzwiach.-Bayan! To ja Nyang! Proszę cię, odezwij się! Błagam!
Jednak nikt się nie odezwał. Spojrzałam tylko przez szparę w drzwiach i zauważyłam leżącą koło Bayana Kim. Oczy zrobiły mi się jak szklane, odeszłam od drzwi i kierowałam się w stronę swojej komnaty. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi i zauważyłam przy progu Kim. Postanowiłam podbiec do niej. Stanęłam przed nią i próbując ją ominąć, chciałam wejść do cesarza. Niestety nie udało mi się, Wiedźma chwyciłam mnie za rękę i pociągła do siebie, a potem popchnęła tak mocno , że aż upadłam na podłogę.
-Ty zdrajczyni! Myślisz, że ci się upiecze?! Zamach zrobiłaś na cesarza! Własnego męża!
Kim przykucnęła i nachyliła się nade mną, potem wyszeptała:
-Wiesz co Nyang, radzę by to zostało naszą tajemnicą. Jeżeli nie chcesz tego żałować...Pamiętaj, tajemnica.-potem wstała i wróciła do Bayana.
Na to wszystko patrzył Toghun i nawet nie zareagował. Jak wielka cesarzowa odeszła, pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do komnaty. Tam czekał na mnie Wang Yu wraz z Yooną.
-Dziękuję ci Toghun za to , że zaopiekowałeś się Nyang podczas mojej nieobecności, ale możesz już wyjść.-Wang wskazał palcem drzwi Toghunowi.
Mężczyzna pożegnał się, a potem wyszedł. W komnacie o wszystkim porozmawialiśmy. Od Yoony dowiedziałam się, że w pawilonie kobiet mówi się o jakiś zaślubinach, ale nikt nie wiedział kogo one dotyczą, a od Wanga dowiedziałam się, że El Sumur ma spore wojsko w mojej ojczyźnie i sporo złota, lecz najważniejszy był teraz zamach na cesarza. Wang Yu postanowił, oczywiście gdy cesarz się wybudzi zrobić posiedzenie na którym mieli być wszystkie ważne osobistości. Właśnie na tym zgromadzeniu postanowiliśmy wyjawić kto tak na prawdę stoi za zamachem.
W czasie przemyśleń cesarza nikt nie mógł się z nim widywać nawet Kim, ze względu na wpływ jego zmiany odpowiedzi które poddani mogli by na nim wywołać. Ja przez ten czas siedziałam w komnacie i czekałam jak na szpilkach na pozytywną dla mnie decyzje, lecz czym dużej o tej sprawie myślałam, to byłam bardziej pewna, że decyzja będzie całkowicie inna niż chciałabym by była.
***
-Za zamachem stoi cesarzowa Kim.-oznajmiłam przy wszystkich na ugrupowaniu.-Przed wyjazdem zagroziła mi, że zabije cesarza , jeżeli go nie opuszczę.
-Co? Cesarzowa? Jak to możliwe?-było słychać oburzenia namiestników.
-Czy ktoś był świadkiem tego zdarzenia?-spytał regent El Sumur.
-Nie, raczej nikogo nie było przy tej rozmowie.-odpowiedziałam zdając sobie sprawę, że jestem na przegranej stronie, jednak liczyłam na Bayana gdy się wypowie na temat tego zdarzenia.
-No właśnie! Więc skąd ta pewność , że ze zazdrości nie próbujesz oczernić cesarzowej? Przecież jesteś służką i nikt twojej teorii nie potwierdza.-Sumur zaczął się szeroko uśmiechać.-A ty Panie co o tym sądzisz? Masz podejrzenia lub dowód , że to twoja żona stoi za tym zamachem?
Cesarz wstał z tronu i cały blady , ledwo stojąc, rozglądał się po poddanych. Sprawiał wrażenie szukającego osoby, która pomoże mu zabrać głos, jednak każdy zapatrzony w swojego Cesarza czekał aż dokona słusznego wyboru. Zapadła cisza...w pewnej chwili na zebranie wpadła jedna ze służek. Oddała pokłon a następnie podbiegła do Kim i wyszeptała jej coś na ucho, po chwili wszedł generał wojsk cesarskich, brat Wanga Yu-Chang Yu. Kiedy go zauważyłam, wiedziałam że to nie wróży niczego dobrego. I miałam racje, ledwo wszedł a już zabrał głos.
-Wasza Wysokość, uważam , że oskarżenia ze strony służki nie mają żadnego poparcia a tym bardziej ziarenka prawdy, więc ona kłamie. Myślisz , że cesarzowa chciałaby cie skrzywdzić? Akurat teraz kiedy jest w ciąży? Myślisz, że chciałaby zapewnić swojemu potomkowi brak ojca? Zastanów się.
-Generał ma racje!-orzekli namiestnicy.-Ukarać służkę! Wychłostać za kłamstwa! Wygnać! -krzyczeli.
Słysząc to, Wang Yu starał się zareagować, jednak nie miał przebicia. Nikt go nie chciał słuchać.
-Panie , wiem że to nie jest odpowiedni moment, lecz chciałem cię o coś poprosić.-zaczął Chang.-Chciałem prosić cię o rękę służki Nyang.
-Co ty powiedziałeś?!-oburzył się cesarz.-Chcesz poślubić Nyang?
-Tak. Myślę, że będzie to korzystne dla wszystkich. Nie będziesz musiał wydawać jej kary, opuści palac, zamieszka ze mną. Cesarzowa Kim będzie zadowolona i spokojna...
Gdy to usłyszałam myślałam, że to wszystko mi się śni. Chciałam jak najszybciej opuścić ten koszmar i wrócić do rzeczywistości w której wszyscy jesteśmy szczęśliwi. Jednak czas nie stał w miejscu i cesarz musiał podjąć trudną decyzję a namiestnicy mu tego nie ułatwiali. Krzyki coraz bardziej tłamsiły Bayana, był bardziej zagubiony i nie wiedział co ma robić. W końcu przestraszony swoimi poddanymi, chwiejąc się, wybiegł z sali. Widząc to regent nie był obojętny starał się ratować sytuacje i powiedział, że Cesarz jeszcze nie powrócił do sił i nie myśli racjonalnie dlatego prosił tłum by dali mu czas na wygłoszenie mowy w tej sprawie. Wiedziałam, że nie mam nic do gadania w tej sprawie. Mój los leżał w rękach cesarza.
-Musimy zmusić cesarza by zgodził się na prośbę Changa.-odparła Kim.
-Tak Pani, ale co zrobimy? Przecież nikt nie może się z nim widzieć.-rzekła służka.
Nastała cisza, po chwili Kim zabrała głos.
-Dzisiaj, przed drzwiami do komnaty cesarza wy dwie-pokazała Kim na służki.- pójdziecie i zaczniecie koło drzwi plotkować, a dokładniej, powiecie tak by Bayan słyszał, że Nyang zdradza go z Wangiem! Słysząc to cesarz się wścieknie i na pewno wyda ją za Changa!
Jak powiedziała cesarzowa tak się stało. Cesarz wpadł w szał , nie zważając na nic wybiegł z komnaty i pomknął do Wanga. Wszedł do jego domu i z policzkował go. Niestety pech chciał ,że ja też tam byłam. Bayan spojrzał na mnie a potem chwycił mnie za rękę i zaciągnął do mojego pokoju. Zamknął drzwi i zaczął krzyczeć , a w jego oczach była taka nienawiść, że myślałam że zaraz mnie zabije. Nie wiedząc o co mu chodzi, dopytywałam się, jednak Bayan tylko powtarzał: "Nie kłam, wiesz o co mi chodzi! Jak mogłaś mi to zrobić Nyang?! Kochałem cię a ty?!"
-Kochałeś mnie?! Czyli co już nie kochasz?!-oburzyłam się.
Od razu w tym momencie chciałam wyjść z pokoju, jednak drzwi były zamknięte a za nimi byli strażnicy.
-Źle mnie zrozumiałaś.To nie tak.-tłumaczył.
-Jak mogłam źle zrozumieć? O co ci chodzi w ogóle?
-Zdradziłaś mnie z Wangiem! Jak mogłaś? Jeszcze udajesz niewinną. Jesteś na prawdę tak głupia?
-Ja cię zdradziłam?! Nie będę z tobą rozmawiała!
Odwróciłam się plecami do Bayana i czekałam aż wyjdzie, jednak nie zanosiło się na to. Cały czas mnie prowokował. Kiedy usłyszałam o co tak naprawdę chodzi, zrozumiałam, że za tym stoi Kim. Jednak byłam zbyt wściekła na cesarza by z nim spokojnie porozmawiać a tym bardziej usprawiedliwiać jego wybuch agresji spowodowany przez cesarzową.
-Co on ma takiego, czego nie mam ja?! To zwykły śmieć a ja jestem cesarzem, mam wszystko. Niczego by ci Nyang nie brakowało.
-Czy ty myślisz że mi chodzi o twój majątek i władze?! Wiesz co Bayan bardzo się cieszę, że teraz pokazałeś swoją twarz. Przynajmniej zrozumiałam, że byłam dla ciebie tylko zabawką. Skoro wierzysz Kim to wierz jej dalej, a mnie zostaw w spokoju i zajmij się swoim dzieckiem.
Bayan zamilkł. Po chwili złapał mnie za rękę i biorąc głęboki oddech przeprosił mnie i chciał wyjaśnić zaistniałą sytuacje, jednak było za późno bo już nie chciałam z nim rozmawiać. Odwróciłam twarz w jego stronę i spytałam czy mogę wyjść, cesarz odpowiedział:
-Tak.-a potem zawołał do strażników.-Wypuśćcie ją!
Wyszłam z pokoju i wróciłam do Wanga. Jego obita twarz mówiła sama za siebie. Wzięłam zimną wodę i szmatkę i obłożyłam nią napuchniętą twarz mężczyzny. Cztery dni później nastąpiło ponowne zebranie do tego czasu w ogólnie nie widywałam się z Bayanem. Wiedziałam ,że zgodzi się na mój ślub z Changiem. I nie pomyliłam się. Wstał z tronu i oznajmił:
-Ja Cesarz Bayan, wasza głowa państwa oznajmiam wszystkim tu poddanym, że służka Nyang poślubi za dwa dni generała wojsk cesarskich-Changa. Do tego czasu wyprowadzi się z pałacu i zamieszka ze swoim przyszłym małżonkiem.-Bayan opuścił głowę i rzucając podpisany dekret na ziemię odszedł ze łzami w oczach.
Kim wygrała, a my znowu przegraliśmy bitwę, ale nie wojnę, wojna dopiero się zacznie.
O jej ^^ kolejny rozdzialik :) bardzo się cieszę że kontynuujesz pisanie tego opowiadania bo bardzo sie wkręciłam i nie mogę się doczekać kolejnych przygód Bayaana troszkę mi go szkoda :( w zakończeniu ale myślę że potem wszystko się ułoży :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuacje i życzę dużo weny :*
Dziękuję bardzo, że ci przypadło do gustu to opowiadanie, chociaż nie liczyłam na jakiegoś typu fajerwerki ale jak tak patrze statystycznie to na prawdę jest nie źle :) W końcu weekend i będę mogła już spojrzeć co tam się dzieje na innych blogach :)
Usuń