kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

"Dynastia Shin Jin"

Część 31
 Już prawie miesiąc minął odkąd opuściłam wielkie państwo cesarza Bayana. Wraz z Wangiem postanowiliśmy przejść przez granicę i dostać się do mojego państwa Shin. Nie było to trudne z racji tej , że doszło do zafałszowanego ślubu Bayana z Seungnyang i granice między tymi państwami nie były jakoś doskonale strzeżone. Ja i Wang dołączyliśmy się do grupy podróżników, którzy szli do stolicy Shin. Nasze drogi jednak rozeszły się w pewnej wiosce. W momencie przekroczenia granicy zobaczyłam całkiem inne państwo niż je zostawiłam. Po kątach ulic leżące trupy, pełno straży penetrujących domy i targi , dzieci głodujące, pobite. Szereg kobiet maszerujących za koniem. Krótko przedstawiając obraz pobliskiej wioski to :głód, trupy, cierpienie, niewolnictwo, kradzież, morderstwa, płacz i nędza. Obraz był makabryczny, same łzy cisnęły mi się do oczu. Wang także nie ukrywał przerażenia. 
-Musimy z stąd szybko się wydostać. Tu nie jest bezpiecznie-odparł Wang. 
Samo znalezienie noclegu nie było trudne, jednak trud sprawiało znalezienie noclegu w bezpiecznym miejscu. Idąc i szukając i znowu idąc i szukając miejsca na przenocowanie ludzie zamykali nam drzwi przed nosami każdy bał się obcych. Gdy już przeszliśmy całą wioskę wzdłuż i wszerz, nie mieliśmy wyjścia i dlatego postanowiliśmy iść  przez Las Sonamu aż do wioski położonej obok mojego pałacu. Sądziłam, że tam może być najbezpieczniej. Jednak rozczarowałam się wioska w połowie była spalona. Zostało niewiele domów, ale za to wiele trupów. Nagle zobaczyłam pewną kobietę użalającą się nad zwłokami dziecka. Podeszłam do niej i spytałam co się stało, ona zalana łzami odpowiedziała:
-Uciekajcie! Uciekajcie z stąd! Nic już nie jest takie samo! Odkąd cesarzowa Seungnyang przejęła władzę...Pokazała jaka jest naprawdę! Zgorzkniała, bezlitosna i rozpieszczona. Gdyby jej rodzice żyli...biedacy przewracają się w mogile! I pomyśleć że to ta kilkunastoletnia dziewucha zabiła ich i zaplanowała to piekło swojemu państwu, a sama żyje wygodnie w państwie cesarza Bayana. Ciekawe czy on wie z kim się ożenił?! Potwór! Śmierć Seungnyang! 
Nie mogłam pojąć co ta kobieta powiedziała. Podejrzewają mnie o zabicie rodziców! W pewnej chwili jakiś mężczyzna wpadł na mnie i upuścił kartkę, potem uciekł. 
-Co tam pisze?-spytał Wang.
Idźcie do domu Hyunga tam znajdziecie schronienie
Spotkamy się dzisiaj w nocy, przysyła mnie Twój nauczyciel Byun Gaedea 

W raz z tą kartką pojawiła się nadzieja. Nie mieliśmy nic do stracenia. Poszliśmy szukać domu Hyunga, jak się okazało sam właściciel domu zginął. Byliśmy sami. Jednak ktoś o nas zadbał. Wchodząc do domu znaleźliśmy nowe ubrania i stół uginający się od jedzenia. Moje oczy zaświeciły się na widok persymon, a żołądek nie dawał mi spokoju. Już miałam wziąć do rąk jedna persymonę gdyż Wang złapał mnie za rękę i powiedział bym nic nie jadła ani piła z tego stołu. 
-To wszystko może być zatrute. Może to jakaś pułapka. Bądźmy ostrożni. -rzekł Wang, zabierając mi i odkładając persymonę. 
Potem siedliśmy na ziemi i czekaliśmy na tego mężczyznę. Mijał czas a nadal nikt się nie zjawił. Byłam tak zmęczona , że w końcu zasnęłam na ramieniu Wanga. 
-Seungnyang obudź się ktoś idzie.-Wang przebudzał mnie. 
W pewnej chwili u progu drzwi stanął pewien mężczyzna , który rzucił miecz na znak pokoju, potem uklęknął i oddał mi pokłon. Po chwili rozpoczęła się wspólna rozmowa. Jak się okazało mój nauczyciel przeżył zamach,lecz obecnie jest przetrzymywany w więzieniu jako niewolnik pewnego kupca. 
-Pani on jest w ciężkim stanie, jak tylko dowiedzieliśmy się , że żyjesz postanowiliśmy cię odnaleźć i chronić. Ludzie masowo giną bo chodzą plotki że prawdziwa cesarzowa żyje, że był to zamach stanu. Niektórzy w to wierzą a niektórzy nie, ale w każdym razie nikt nie może o tym mówić. W przeciwnym razie... widzieliście co ich czeka. Państwo upadło, są protesty, ludzie giną, głodują, fałszywa cesarzowa żyje w bogactwie z cesarzem Bayanem. Pani! Zrobię wszystko co w mojej mocy byś odzyskała państwo tron i poślubiła Bayana Jina. 
-To bardzo szlachetne co mówisz, ale jak mam tego dokonać?! 
-W tym pomoże wam Byun , załatwię wam spotkanie z nim w lochach. 
-Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczę. 
-Wystarczy, że odzyskasz państwo i pozwolisz żyć bezpiecznie mojej żonie i córce, a teraz wybacz...Muszę znikać. Jutro wyślę wiadomość gdzie i o której odbędzie się wasze spotkanie.
Następnego dnia do naszych drzwi zapukał mały chłopiec który dał adres pod który mieliśmy się spotkać z Byunem. Tam od razu udaliśmy się. Nie było to czarujące miejsce bo było to zwykłe podwórko wypełnione ludźmi w drewnianych klatkach. W jednej z nich znajdował się Byun. Okazało się , że strażnik który miał wartę był naszym sprzymierzeńcem i bez problemu mnie wpuścił do Byuna. Gdy tam weszłam widok był okrutny. Mój wspaniały, dobrze zbudowany , przystojny nauczyciel, stał się kościstym, brudnym starcem. 
-Co ci się stało?!-wpadłam na kolanach do klatki Byuna. Zaczęłam dotykać go po twarzy.
Wtedy zobaczyłam bezlitosność El Sumura i jego chorej władzy. Mój nauczyciel miał wypalone oczy .  Do tego jego ciało było pokryte bliznami i nadal świeżymi ranami. 
-Kim jesteś?!-spytał Byun cały roztrzęsiony i przestraszony. 
-To ja...Seungnyang.-nie dałam rady powstrzymać łez. Ryknęłam płaczem.
By potwierdzić swoją tożsamość dałam mu w dłonie obrączki moich rodziców.
-Seungnyang!-zawołał i zaczął dotykać mojej twarzy.-Moje dziecko,to ty! Gdybyś wiedziała ...co ja stary głupiec uczyniłem...Ale za nim to powiem chcę byś mnie mocno przytuliła, bo po tym co ci powiem nigdy mi nie wybaczysz. 
  
 
Przerażona zrobiłam to o co mnie poprosił Byun. Bardzo mocno go przytuliłam. Po raz pierwszy na jego twarzy widniał uśmiech. 

 
-Tak wiele miesięcy nie zaznałem czułości. Tak wiele osób zginęło z mojego powodu, tak wiele mnie nienawidzi. Straciłem wszystko. Dziecko ja cię nie chciałem skrzywdzić. Wybacz mi. -mówił Byun. 
-Opowiedz mi, co się stało?-spytałam, uspokajając się. 
-Bo to ja pomogłem El Sumurowi w zabiciu twoich rodziców. To ja ich wtedy wpuściłem do pałacu. To przeze mnie, przeze mnie...Rozumiesz?! Seungnyang oni obiecali , że was nie skrzywdzą, tylko wygonią, ale...Nie dotrzymali słowa. Ja, głupiec im wierzyłem! 
-Byun! O czym ty mówisz?!-nie chciałam dopuścić tych słów do swojego serca, które i tak już było poranione i zakrwawione. 
-Pomogłem El Sumurowi zabić twoich rodziców. Jedyne co mam na swoją obronę to to, że kiedy zabili najpierw twoich rodziców a potem szli po ciebie. To cię nie wydałem. Wmówiłem im , że moja córka, a twoja służka, która była łudząco podobna do ciebie to że ty i zabili ją...Zabili ją! Potwory zabiły moją małą córeczkę. 
Cały czas trzymając Byuna za rękę wsłuchiwałam się w okrutną prawdę. Poczułam się znowu zdradzona i to przez mężczyznę, który był dla mnie drugim ojcem. Miała ochotę w tamtej chwili wstać i już nigdy nie wrócić, jednak moje obolałe serce znalazło odrobinę wrażliwości i wybaczenia i pozwoliło mi zostać i wysłuchać upadłego przez los , bezbronnego i nienawidzącego siebie człowieka. 
-Mój promyczku nie oczekuję od ciebie przebaczenia, bo takiemu jak ja się nie wybacza. Wiem , że nic nie mogę zrobić by naprawić przeszłości, ale mogę pomóc naprawić ci przyszłość. 
-Powiedz Byun. Jak mam tego dokonać?-starałam się mówić tak by nie wyczuł mojego rozżalonego serca. 
-Po tym jak pomogłem im w tym czynie, nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze. Czułem wstręt i obrzydzenie po paru miesiącach gdy myślałem, że już naprawdę nie żyjesz...Wybacz zwątpiłem w ciebie promyczku...Wtedy postanowiłem wyruszyć do cesarza Jina i o wszystkim mu opowiedzieć, ale dowiedziałem się o jego nagłej śmierci. Byłem załamany bo moja nadzieja zaczęła umierać. Niestety ludzie El Sumura mnie schwytali i za zdradę stanu tu przebywam. Torturują mnie i odnawiają zabliźnione rany, ale nie przejmuj się moim losem , bo zasłużyłem na to. Gdy dowiedziałem się, że żyjesz postanowiłem cię nie spuszczać już z oczu a gdy tu przybyłaś moja nadzieja na lepszą przyszłość państwa znów się narodziła.W końcu będę mógł ze spokojem odejść z tego miejsca. 
-Nie mów tak! Powiedz lepiej jak chcesz bym odzyskała tron.
-Mam drugą córkę, ona ma wszystkie dokumenty i dowody na to , że córka El Sumura nie jest prawowitą cesarzową. 
Po tej długiej rozmowie wróciliśmy z Wangiem do tego pustego domu. Siadłam na krześle i rozpłakałam się. Tak bez powodu. Moje negatywne emocje musiały znaleźć ujście. Nie radziłam już sobie z całym tym ciężarem, miałam ochotę się poddać, przestać walczyć, wstać i odejść. Pogodzić się z losem i zacząć nowe życie z nową tożsamością. Wang widząc moje załamanie , przyklęknął i zaczął ocierać moje łzy mówiąc:
-Seungnyang, nie poddawaj się. Walcz! Przez tyle rzeczy przeszłaś to przejdziesz jeszcze trochę. Władza jest na wyciągnięcie twojej cesarskiej dłoni. Każdy w życiu miewa dni w których myśli , że to już koniec, że nie warto iść dalej, ale nie sztuką jest upaść, sztuką jest powstać z upadku i walczyć dalej o upragnione szczęście i swoje wyznaczone cele. Życie ma się jedno i nie ma czasu by je przegrać, trzeba walczyć do końca. Warto walczyć nawet o ostatnią sekundę życia. Nigdy nie jest za późno by być szczęśliwym. Nie ma życia bez bólu i płaczu, ale nie ma też do końca życia bez chwili szczęścia. Zależy ile to szczęście dla ciebie znaczy. 
To co Wang powiedział było dla mnie bardzo ważne. Znowu nabierała się we mnie chęć walki. W pewnej chwili wstałam z krzesła, a Wang mnie przytulił. Potem jakby niefortunnie spojrzeliśmy sobie w oczy, aż nagle Wang mnie pocałował.


niedziela, 18 lutego 2018

"Dynastia Shin Jin"

Część 30
-Panie szybko!-zawołała Yoona. 
-Co się stało?!-przeraził się cesarz.
-Wysłano kata po Nyang! Chcą ją powiesić. Teraz!-zdyszana powiadomiła Bayana. 
Cesarz jakby uderzony młotem rzucił się w pogoń w stronę lochów. Tymczasem Wang Yu był pierwszy na miejscu, jednak nie tylko on. Był tam też jego brat Chang Yu. Wang nie mając czasu uderzył Changa tak, aż stracił przytomność i podbiegł do mnie i kładąc ręce na mej twarzy, mówił:
-Nyang! Nyang odezwij się. Jestem przy tobie. Już dobrze...Nyang!

  
 
Byłam nieprzytomna. Mo i Jombak szybko mnie uwolnili. Potem Wang wziął mnie na plecy i kierował się w stronę wyjścia. Nagle ze schodów na przeciwko Wanga pojawił się Bayan. Mężczyźni zmierzyli się wzrokiem i minęli się. Bayan został w więzieniu a my uciekliśmy za bramy pałacu do wioski w której Jombak miał dom. 
               
***
 -I jak się twój małżonek czuje córciu?-spytał Sumur, Kim. 
-Od tygodnia się do mnie nie odzywa, nawet nie chce mnie widzieć. Przez całe dni stara się odnaleźć tą służkę. Odkąd Wang ją zabrał , jakby on i reszta tych szumowin rozpłynęli się w powietrzu. -odpowiedziała Kim , rozczesując swe włosy. 
-Oby już nie wróciła do pałacu.-ojciec cesarzowej chodził po komnacie i rozglądał się jak to miał w zwyczaju. 
Podszedł do Kim położył ręce na jej ramionach i nagle jego wzrok skierował się na szkatułkę córki. Nie tyle na szkatułkę co na wisiorek w niej zawarty. Mój wisiorek! 
-Skąd to masz?!-biorąc do rąk naszyjnik , pobudził się Sumur. 
-Ale o co chodzi?-Kim kompletnie nie wiedziała czemu ojciec tak nagle zmienił ton głosu. 
-Mów!-krzyknął tak głośno aż Bayan przechodząc korytarzem stanął zza drzwiami i zaczął podsłuchiwać. 
-Dobrze tatusiu tylko nie krzycz.-przeraziła się cesarzowa.-Zerwałam to ze szyi tej Nyang ,jak ją wrzuciłam do wody, jakiś czas temu.  
-To niemożliwe...Nie! Nie! To nie może być prawda! Jak to możliwe?!-krzycząc wziął ten wisiorek i kierował się do wyjścia. -Musimy ją znaleźć i zabić!
Widząc to Bayan uciekł z pod drzwi. I w tej samej chwili dostał wiadomość gdzie wszyscy przebywamy. Nikomu nic nie mówiąc wziął konia i jednego swojego wiernego sługę i udał się za mury pałacu. Przed rozpędzonym koniem stanęła uboga kobieta żebrząca o coś do jedzenia. Obok niej stała wychudzona, brudna, ubrana w potargane łachmany , z kciukiem w buzi, dziewczynka. Cesarz tak się spieszył,że nawet nie przyglądając się kobiecie i dziecku rozkazał słudze rzucić  im dwie sakiewki monet a potem pognał dalej. Gdy już dotarł na miejsce zobaczył Wanga wchodzącego do drewnianego domu. Bayan zszedł z konia i pognał za nim. 
-Bayan?! Co ty tu robisz? Jak nas znalazłeś?-widząc go wstałam z łóżka i ze zdziwionym głosem spytałam.  
-"Nas znalazłeś"...Od kiedy jesteście "wy"?-Bayan podkreślał moje słowa.  
-Proszę cię, przestań już.-nie miałam ochoty na kłótnie a tym bardziej tłumaczenie tego co powiedziałam. -Czego chcesz? Jeśli to nic ważnego to możesz wyjść. 
-Nyang!-podszedł do mnie i złapał mnie za rękę.-Czy ty i El Sumur znaliście się wcześniej? 
-Nie. Dlaczego o to pytasz?-nagle ogarnął mnie strach , że cesarz może coś wiedzieć.
-Bo dziś słyszałem jak oburzył się, gdy zobaczył  u Kim twój wisiorek i powiedział, że cie zabije!-odpowiedział. 
-Wiesz , że oni mnie nie nawidzą. Szukają każdego sposobu by mnie zabić. Przecież według nich chciałam stracić z tronu twoją ukochaną żonę. -starałam się jakoś wybrnąć z zaistniałej sytuacji. 
-Może i żonę , ale z pewnością nie ukochaną. Nyang tylko ciebie kocham.-oznajmił Bayan.
-Dobrze, dobrze, ale musimy z Nyang wyjechać, dla jej bezpieczeństwa, więc dobrze będzie jeśli już Panie pójdziesz sobie.-wtrącił Wang. 
-Co? Gdzie? Jak to? Znowu chcesz mi ją odebrać?! Ty żałosny...Nie pozwolę jej odejść a na pewno nie z tobą Wang Yu!-wściekł się Bayan. 
Wang Yu wiedział, że Bayan za szybko nie wyjdzie a szpiedzy El Sumura już na pewno penetrują wszystkie zakątki. Brakowałby by nakryto Bayan ze mną w jakimś domu poza pałacem. Nikt by się nie patyczkował z nami. Wy zabijali by nas i zwalili na głodny tłum. Bayan musiał zniknąć, dlatego też Wang Yu wraz z Jombakiem i Mo wyrzucili siłą cesarza w raz z jego sługą. 
-Nyang ruszamy dzisiaj o zachodzie słońca.-odparł Wang , myśląc że Bayan odszedł, jednak podsłuchał to wsiadł na konia i pomknął do pałacu przygotować się na pożegnanie. 
Nadszedł wieczór Bayan poszedł osiodłać konia. Już miał wyruszać w drogę, gdyż napatoczyła się Kim pytając gdzie się wybiera. Cesarz odparł, że jedzie pomóc pewnej kobiecie z dzieckiem. 
-Od kiedy tak cię przejął los tych żebraków? I w ogóle od kiedy zajmujesz się dobroczynnością?-zdziwiła się Kim.
-Myślę, że nigdy nie jest za późno by zacząć pomagać ty też mogłabyś zacząć. Poza tym chciałaś bym zapomniał o Nyang, więc to robię. Zajmuje się pomaganiem by o niej nie myśleć.-wiedział, że pewnie będzie podejrzewany o spotykanie potajemne ze mną dlatego przygotował się, kazał słudze zapakować kilka sakiewek monet i trochę jedzenie by urzeczywistnić swój plan.
-Kochanie! To wspaniale! Może poznam tą kobietę? Chciałabym z tobą następnym razem pojechać. -pocałowała na pożegnanie Bayana a potem Kim od razu pobiegła do El Sumura karząc wysłać szpiega, by śledzić cesarza. Nie ufała swojemu mężowi. 
Bayan był przygotowany na taką ewentualność dlatego postanowił , że pójdzie do kilku domów położonych blisko domu Jombaka i pomoże tym ludziom a potem wejdzie także do naszej kryjówki i nic nie będzie podejrzane. Ja już miałam prowiant zapakowany miałam już wychodzić, gdy nagle w progu stanął Bayan mówiąc donośnym głosem tak by słyszał szpieg El Sumura:
-To jest obiecany pokarm i sakiewka monet dla ciebie, twojego męża i dzieci.
-Bayan o czym ty mówisz?-myślałam , że postradał zmysły, ale później domyśliłam się o co chodzi. 
Cesarz wszedł do środka, zamknął drzwi i kazał Wangowi i jego ludziom zostawić nas samych.  
Zaczęliśmy rozmawiać:
-Nyang ja...nie pozwolę ci odjeść. 
-Bayan a ja nie jestem twoją własnością. Wiem , że nie nauczyłeś się, że nie można mieć wszystkiego w życiu do tego , że nie można wszystkiego kupić , ale zrozum, że mimo tych wszystkich , praw, zasad, reguł mam w jakimś stopniu wolność. 
-To nie tak. Ja po prostu cię kocham i dlatego...
-Przestań. Nie chcę wiedzieć. 
-Nyang!
-Bayan wybacz, ale muszę już iść. 
Cesarz złapał mnie za rękę i dalej drążył temat:
-Dobrze. Pozwolę ci odjeść, ale pod jednym warunkiem. 
-Jakim?
-Że spojrzysz mi w oczy i powiesz mi wprost, że mnie nie kochasz i nigdy nie kochałaś tylko chodziło ci o tron. 
-Co? Za kogo ty mnie uważasz? Bayan!
-Ja ci mówię w prost. Kocham cię i nie ważne co zrobisz i niezależnie od tego jakiej udzielisz odpowiedzi ,ja zawsze będę cię kochał i nigdy nie przestanę, ale jeśli tak bardzo chcesz się ode mnie uwolnić to powiedz to. Tu i teraz.
-Bayan nie mieszaj w to naszych uczuć , chodzi o to że twój teść chce mnie zabić.
-To nie o to Nyang chodzi , bo ty nigdy nie uciekasz. Razem dalibyśmy radę , gdybyś powiedziała tak byłabyś najbezpieczniejsza. Bylibyśmy razem od teraz aż na zawsze. Byłabyś cesarzową!
-Przecież wiesz, że to nie możliwe, służki nie mogą z dnia na dzień zmienić swoją pozycję społeczną. Takie jest prawo.
-Nyang, ale prawo można zmienić. Wystarczy, że powiesz tak. 
-Nie odpuścisz prawda? 
-Tak. 
Oczy wypełniły mi się łzami, ręce zaczęły drżeć a głos załamywać. Widząc to Bayan podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Chciałam być z Bayanem, ale nie mogłam iść skrótami bo już nie chodzi o ten tron, ale gdybym się zgodziła wtedy, to całe życie byłabym cesarzową bez swojej prawdziwej tożsamości, a chciałam oczyścić swoje imię i przywrócić sprawiedliwość, wymierzyć kary i oddać honor rodzicom. To coś więcej niż korona, tron i pieniądze,  to honor mojej rodziny. Musiałam więc to zrobić-złamać serce Bayanowi. 
-Dobrze jeśli tylko to pozwoli mi odjeść...Niech tak będzie. Powiem ci jak było. Bayan nigdy cię nie kochałam, chociaż urodą sprawiałeś , że nogi mi miękły to nigdy nic do ciebie nie czułam poza twoim majątkiem i tronem. Chciałam za wszelką cenę zdobyć władzę, ale gdy poznałam Wanga wszystko się zmieniło. To jego kocham najbardziej i może nie będę miała pałacu to jestem  z nim szczęśliwa. -mówiąc to zostawiłam cesarza w pokoju. 
Zamykając za sobą drzwi rozpłakałam się tak głośno i mocno , że miałam wręcz mokrą koszulę w okół szyi. Bayan upadł na kolana i płacząc krzyczał:

-Nie kłam, to nie prawda! Wiem , że kłamiesz! 
Wyszłam tylnym przejściem. Głos rozżalonego cesarza zaczął robić się coraz cichszy i cichszy aż w końcu całkowicie umilknął. Wsiadłam na konia i wraz z Wangiem i jego ludźmi postanowiliśmy ruszyć do mojego państwa i tam podjąć walkę o mój tron.