kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

piątek, 31 lipca 2020

"Dynastia Shin Jin"

Część 43

-Pani! Tak się cieszę...To najwspanialszy prezent w życiu. Dziękuję ci za wolność i za organizowanie mojego ślubu z Toghunem. Nie wiem jak ci się odwdzięczę.-przeżywała Yoona.
-Obiecaj , że po prostu zostaniesz moją przyjaciółką. I proszę, mów mi po imieniu , nie nadając tytułu.-odpowiedziałam , pomagając ubrać jej kreacje ślubną. 
Ślub Yoony i Toghuna odbywał się na dworze. Był on skromny taki jaki chcieli. Uczestniczyli w nim Wang Yu z żoną , ojciec Toghuna- Joo Yong oraz ja i cesarz. Po całej ceremonii udaliśmy się do jednej z komnat gdzie czekało jedzenie i picie. Siedzieliśmy przy stole i rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Był to piękny dzień, bardzo radosny dla wszystkich. Jednak nawet w takiej wspaniałej chwili Toghun zachował swoją kamienną twarz. Od czasu do czasu jego kąciki ust pofrunęły do góry , co sprawiało , że jego twarz od razu nabierała ciepłego, milszego wyrazu. 
-Toghunie coś nie tak?-spytała Tanashiri-żona Wang Yu.
Mężczyzna uniósł głowę i spojrzał na kobietę jednak zanim zdążył otworzyć usta jego ojciec się już wtrącił:
-Przeraża go małżeństwo! Hahahah...Teraz nie ma z miłuj! Hahahaha...
-Damy sobie radę z Toghunem. Prawda?-Yoona spojrzała znacząco na męża. 
-Oczywiście.-odparł.
-O patrzcie jaki zgodny!-zauważył Wang Yu.-Spokojnie , nie jest tak źle. Na każdego mężczyznę przyjdzie kiedyś pora. Musi zostawić miecz i poświęcić się rodzinie. To również budowanie i pomoc naszemu państwu! Hahaha...ale to najtrudniejsze zadanie z pośród wszystkich...Rodzina to nie taka prosta sprawa. 
-Nie pomagasz Wang Yu.-rzekł swoim chłodnym głosem Toghun.
-Spokojnie! Taki wojownik jak ty z pewnością da sobie radę. To trudne rzeczy , lecz nie niewykonalne. Ty chyba lubisz takie...hahahha...-śmiał się Wang. 
Rozmowy toczyły się dalej. W pewnej chwili dopadły mnie mdłości. Przepraszając wszystkich wróciłam do swojej komnaty. Wymiotowałam całą noc. Bayan wrócił nad ranem i od razu zasnął. Jednak nie był jakoś bardzo pijany. Mimo większego zmęczenia, cesarz wstał wcześniej. Ja cała blada leżałam na łóżku i tylko modliłam się by już nie wymiotować. Czułam się wykończona nawet od patrzenia na jedzenie. Leżałam tak do momentu aż cesarz wrócił z medykiem. Po badaniu spojrzał na mnie i nic nie mówiąc wyszedł. Nie wiedziałam co się dzieje. Poczułam chwilę niepewności. Nagle usłyszałam krzyk męża, który po chwili wbiegł do komnaty i od razu mnie mocno przytulił. Potem spojrzał na mnie i ze załzawionymi oczami powiedział:




-Nyang jesteś w ciąży. Będziemy mieli dziecko.
Słysząc te słowa przez chwilę zastanawiałam się czy je zrozumiałam, w końcu gdy do mnie to doszło rozpłakałam się i przytuliłam się do Bayana. Następnie wraz z cesarzem napisaliśmy list do Cesarzowej Wdowy by powiadomić jej , że w końcu zostanie Cesarzową Babcią. Ten dzień był najlepszym w życiu po tylu próbach i oczekiwaniach w końcu się udało. Po tak stresującym okresie w końcu można było złapać głęboki wdech uspokoić dwór , poddanych Cesarzową Wdowę ale przede wszystkim nas samych. Wieści szybko się rozniosły a lud miał kolejny powód do świętowania. Ja i cesarz poszliśmy do jednego pustego pomieszczenia i zaczęliśmy planować co będzie znajdować się w tym miejscu kiedy już nasz potomek będzie starszy i będzie dzielił osobną komnatę. 
-Panie ,Panie!-krzyczał eunuch Park. 
-Stało się coś? Czemu tak krzyczysz? Proszę cię od teraz mów dużo ciszej, bo nasze dziecko będzie przestraszone. -powiedział Bayan.
-Wybacz cesarzu...Chodzi o to, że pod pałacem czeka ta zdrajczyni! Córka El Sumura, ta Kim Young.-wytłumaczył sługa. 
-Co?! Jak śmie po tym wszystkim tu przyjść! Czego chce?!-oburzył się cesarz.
-Mówi, że musi natychmiast porozmawiać z Waszą Cesarską Mością. To bardzo pilne. Co mam zrobić Panie? Wpuścić ją?-zapytał.
-Nie! Oszalałeś?! Każ jej odejść, bo w przeciwnym razie zostanie wychłostana! Ma zakaz zbliżania się do pałacu i nas! Pewnie słyszała o dobrej nowinie. I coś knuje!-zdenerwowany cesarz wysłał eunucha by pozbyć się Kim Young. 
Słysząc o jej przybyciu bardzo się zdziwiłam. W końcu już tyle czasu minęło odkąd ją ostatni raz widziałam. Nie sądziłam, że uda się jej przeżyć i że w ogóle kiedyś wróci pod bramy cesarskie, wiedząc co jej grozi. Każdy chciał zaoszczędzić nerwów, więc sprawę szybko zakończono. Jednak byłam ciekawa o co jej chodziło skoro ryzykowała własnym życiem by tu przybyć. 

środa, 8 lipca 2020

"Dynastia Shin Jin"

Część 42
Rok później:
-Cesarzu, cesarzowo przybył Wang Yu wraz z Tanashiri.-powiadomiła Yoona.
-Wpuść ich.-rzekł cesarz.
Z niecierpliwością wyczekiwałam Wanga i Tanashiri z którymi nie widziałam się od kilku miesięcy. Ten rok był obfity w różne wydarzenia. Między innymi okazało się, że w czasie wprowadzania mnie na tron między Wangiem a Tanashiri zrodziło się uczucie, które dopiero rozkwitło trzy miesiące po egzekucji El Sumura. Cztery miesiące przed naszym spotkaniem odbył się ich ślub na który niestety nie mogliśmy przybyć z Bayanem z powodu nadmiaru obowiązków. Yoona i Toghun dalej ze sobą często rozmawiali a sam Toghun był bardzo częstym gościem u nas na dworze. Kiedy było tylko wiadomo , że nasz doradca przybędzie do pałacu, Yoona od rana chodziła w skowronkach. Jednak nie mogli być razem ponieważ Yoona była służącą, ale to planowałam zmienić. Chciałam dać jej wolność z nadzieją , że będzie dalej blisko mnie a służąca nie będzie jej życiem a po prostu pracą. Zanim podjęłam tą decyzję musiałam porozmawiać z moim mężem, chciałam by był na bieżąco z moimi planami jak i działaniami. 
-Jak dobrze was widzieć!-oznajmiłam witając się z przybyłymi gośćmi.-Jak się wam żyje, co was do nas sprowadza?
-Cesarzu, cesarzowo Seungnyang chciałbym was prosić o pozwolenie rzucenia posady generała wojsk cesarskich.-powiedział Wang Yu.
-Chcesz odejść? Dlaczego?-zdziwił się Bayan.-Nasze wojsko jeszcze nigdy tak dobrze nie funkcjonowało. 
-Wybacz panie, ale Tanashiri jest w czwartym miesiącu ciąży. Nie chce by się denerwowała o mój los. Będziemy mieć dziecko, to pora by zakończyć walkę i założyć z nią rodzinę. Chcemy zamieszkać w posiadłości , którą ofiarowałeś mojej żonie. -tłumaczył mężczyzna. 
-Dziecko?-dopytywał zaskoczony Bayan.-To...wspaniale, ale jak zarobisz na utrzymanie? 
-Zamierzamy założyć szkołę dla dzieci z naszej wioski. Moja żona w wolnej chwili będzie uczyć pisać i czytać a ja będę chłopców przygotowywał do wstąpienia do wojska. To sprawi, że w przyszłości będziemy mieć jeszcze lepszych żołnierzy.-odpowiedział Wang. 
-Rozumiem.-odparł cesarz.-No cóż nie zamierzam cie tu więzić. To wielka szkoda...ale dziecko to cudowny dar. Poczekaj wypiszę ci dokument.
Podczas gdy mój mąż wypisywał akt zwolnienia z funkcji generała , podeszłam do Tanashiri i zachwycałam się jej ledwo widocznym brzuszkiem. Niestety mimo starań przez rok ja i cesarz nie doczekaliśmy się potomka. Ta sytuacja mnie bardzo martwiła. Mimo , że Bayan bardzo mnie wspierał a ja jego to czułam, że w końcu cesarz mnie odtrąci i że to będzie moja wina, że przeze mnie nie możemy mieć dziecka. Spoglądając kątem oka na cesarza kiedy Wang mówił o dziecku i rodzinie, widziałam w jego oczach smutek i żal. Życie znów rzuciło nam kłodę pod nogi, którą tym razem musieliśmy przeskoczyć wspólnie, w tym samym momencie. Nadzieje na potomka były, cesarski medyk mówił,że czasami tak bywa, że dziecko pojawia się później. Każdego dnia piłam specjalnie ziółka i starałam żyć w spokoju. Jednak był stres ponieważ wszyscy oczekiwali potomka, cały nasz lud. Mimo młodych lat nie mogliśmy zapomnieć o obowiązku, a nasz potomek, cesarski potomek był obowiązkiem państwowym. Niestety z nieznanych przyczyn Cesarzowa Wdowa nie widziała się z nami od ślubu. Kiedy próbowaliśmy ją odwiedzić za każdym razem nas odsyłano. Martwiłam się, że może to być spowodowane brakiem wnuka, którego każda matka zachłannie wyczekiwała. 
Cesarz wydał dokument Tanashiri i Wangowi, a potem udał się do sali tronowej gdzie czekali goście tacy jak namiestnicy , kilku żołnierzy i kilkoro służących. Wszyscy przybyli byli mężczyznami. Cesarz Bayan spotykał się od czasu do czasu w męskim gronie gdzie grali w gry i pili. Ja w takie dni wychodziłam z Yooną do ogrodu, bądź siedziałam w bibliotece i czytałam książki. Odkąd zaczęłam dzielić z Bayanem chwilę, takie momenty powodowały, że czułam się samotna. Trochę mi to przeszkadzało, lecz wiedziałam, że ciągłe spędzanie czasu ze sobą z powoduje ,że możemy się sobą znudzić. Chwilę oddechu dla każdego z nas wychodzi korzystnie. W końcu w każdym związku powinna być choć namiastka tęsknoty, bo zawsze to dodatkowy dowód naszej miłości. Kiedy przestaniemy za sobą tęsknić to znaczy, że oddalamy się od siebie a nasze uczucie się wypala. Nigdy nie chciałam dożyć takiego momentu , że będzie mi bez niego dobrze lub jemu beze mnie, Tego popołudnia postanowiłam spotkać się w bibliotece z Toghunem. Wysłałam więc do niego list zapraszający na spotkanie. 
-O już jesteś!-zobaczyłam wchodzącego do pomieszczenia Toghuna jak zwykle ze swoją kamienną twarzą. 
-Wzywałaś mnie cesarzowo. Czy coś się stało?-zapytał.-Czemu prosiłaś bym tu przybył? Cesarz trunkuje z innymi? 
-On nie piję. Po prostu spotyka się z innymi ludźmi. A trunki to tylko okolicznościowo.-zdenerwowały mnie słowa Toghuna, które świadczyły , że mój mąż nadużywa alkoholu, dlatego go poprawiłam. 
-A ty w tym czasie chciałaś się ze mną widzieć? Dobrze rozumiem?-dopytywał stojąc nieruchomo ze wzrokiem przeszywającym mnie na wylot. 
-Tak chciałam się z tobą spotkać. Mam pewne zapytanie.-zaczęłam niepewnie.-Czy czujesz coś do Yoony? 
-Skąd to zapytanie?-zdziwił się mężczyzna, delikatnie unosząc kąciki ust.
-Yoona jest w tobie zadłużona...To moja przyjaciółka, pragnę jej dobra...Jeśli czujesz to samo, chciałabym jej dać wolność i zorganizować wam ślub. Jesteś dobrym mężczyzną, szlachetnym , choć wydajesz się oschły i mało emocjonalny to jesteś troskliwą osobą.-wytłumaczyłam.
-Pani to mi bardzo schlebia...Jeśli taka jest twoja wola , uczynię wszystko dla ...Yoony.-nagle się zawahał mówiąc te słowa. 
Posłałam mu szczery uśmiech i pokierowałam się w stronę wyjścia. Nagle Toghun złapał mnie za rękę i delikatnie szarpnął , mówiąc:
-Wybacz Pani. Nie chciałem, nadal nie mogę się przyzwyczaić, że jesteś cesarzową...Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś miała oko na cesarza Bayana. 
-Rozumiem co masz na myśli, ale bądź spokojny. Darzę go zaufaniem i wiem, że nie uczyni niczego co by mnie unieszczęśliwiło, lecz dziękuję za opiekę. 
Opuściłam bibliotekę i udałam się do komnaty. Tam sporządziłam akt uwolnienia Yoony i odpowiednio opieczętowałam. W pewnym momencie usłyszałam jakieś krzyki dobiegające z zewnątrz. Przestraszyłam się, że coś się stało, więc wybiegłam na korytarz. Spojrzałam w prawo a moim oczom ukazał się cesarz, którego podtrzymywali służący. Był całkowicie pijany. Śmiał się, krzyczał i śpiewał. Poczułam pewnego rodzaju rozczarowanie oraz wstyd. W końcu nie dawno mówiłam Toghunowi, że cesarz nie piję tyle by być w takim stanie, a teraz wracał pijany. Mówiąc to doradcy, że mój mąż nie przesadza z trunkami byłam pewna bo nigdy nie przychodził w takim stanie, lecz tego dnia się to zmieniło. Po raz pierwszy zobaczyłam go ledwo idącego , w ogóle w takim stanie. Przeraziła mnie ta sytuacja. Postanowiłam, że nazajutrz z nim o tym porozmawiam. Bałam się, że może to wyjść z pod jego kontroli. Chciałam szybko zareagować. Służący zanieśli Bayana na łóżko i tam zostawili, po czym opuścili komnatę. Ja siadłam koło niego i trzymałam go za rękę. On leżąc w pół przytomny, patrzył na mnie takim wzrokiem jak zawsze. Nawet kiedy wzrok zapewne płatał mu figle on nadal spoglądał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami w taki sam sposób odkąd się poznaliśmy. Pogłaskałam go po policzku, dałam mu buziaka w czoło a potem go okryłam kołdrą i siedziałam przy nim dopóki sama nie padłam ze zmęczenia. 

wtorek, 7 lipca 2020

"Dynastia Shin Jin"

Część 41
-Panie już miesiąc minął od aresztowania El Sumura i jego córki. Nie uważasz , że to już pora by zdecydować o ich losie? Tłum wieśniaków szaleje ,chcą ich głów!-odezwał się na zebraniu ojciec Toghuna. -Kiedy podejmiesz decyzję? 
-Ja sam nie zdecyduje o ich losie. Pozwolę by to uczyniła moja małżonka a zarazem cesarzowa Seungnyang. -odpowiedział Bayan trzymając mnie za dłoń w sali tronowej. 
Miesiąc minął jak z bicza strzelił. Wiele się zmieniło. Przed moim ślubem z cesarzem w sali tronowej znajdował się jeden tron, lecz cesarz kazał wnieść drugi, który miał oznaczać , że moje prawa są na równi z Bayanem. To był przełom w państwie kiedy to cesarz pozwolił swojej żonie również brać udział w interesach państwa. Teraz było już jedno państwo dynastii Shin i Jin. Jednak rozwijały się one różnie, ze względu na panowanie Kim i jej ojca , mój kraj został zrujnowany, wiele ludzi stało się żebrakami, panował głód a cesarz Bayan nie koniecznie się im interesował do czasu aż mnie poślubił oficjalnie. Z dnia na dzień państwo stało się dla niego ważne. Jednak by umocnić nasze więzi polityczne między krajami, które stały się jednością, podjęliśmy decyzje, że mój kraj będzie miał swoich namiestników prowincji i oni również będą brać udział w naszych co miesięcznych obradach. Na razie sprawy układały się dobrze. Mogłam podejmować decyzje tak ważne jak decyzje Bayana. Oczywiście wszystko z nim konsultowałam jak i z naszym doradcą Toghunem z którym również często się spotykaliśmy. Częste spotkania pozwalały na dobry rozwój naszego państwa. Jednak cesarz przyznał, że nie wie na temat mojego państwa tyle co ja, więc miałam większy obszar władzy do pokazania niż on, ale staraliśmy się robić wszystko dla dobra naszego kraju, który oficjalnie przyjął nazwę Shinjindae. Niestety przyszedł czas kiedy trzeba było podjąć najważniejszą decyzję , która nie pozwoli nam pójść dalej i cieszyć się dalszym życiem. 
-Najpierw chcę spotkać się z Kim i El Sumurem. Nie ważnie jak wielkie są grzechy ludzkie, ale każdy zasługuje na ostatnią rozmowę i szanse wytłumaczenia.-zabrałam głos.-Kiedy zakończę z nimi rozmowę wtedy podejmiemy najlepsze rozwiązanie jakie będziemy mogli podjąć w tej sytuacji. 
-Zgadzam się z cesarzową.-poparł mnie Toghun.-Myślę, że to słuszna decyzja.
-Ja również tak uważam. -dopowiedział Bayan.-Moja cesarzowa jest bardzo mądrą kobietą. 
-Tak jest panie!-krzyknęli wszyscy przybyli, po czym każdy wrócił do swoich obowiązków. 
Ja wraz z cesarzem i Toghunem udaliśmy się do lochów. Były one przerażające. Ciemno, zimno, a po podłodze czasami przeleciał jakiś szczur. Kim siedziała skulona w kącie , głową opartą na kolanach, jej ojciec siedział pomieszczenie dalej gdzie dumnie siedział twarzą do wyjścia. Kim Young kiedy nas zobaczyła wręcz na kolanach przyczołgała się do grubych krat i płacząc błagała o litość dla niej i ojca. Była w strasznym stanie. Włosy rozczochrane jakieś szaro-czarne brudne ślady na twarzy, brudna, dziurawa i potargana sukienka, jakieś siniaki i zadrapania. Okazało się , że najbardziej walczyła Kim Young  o wolność i przeżywała całą tą sytuacje, dlatego pewnie wyglądała gorzej od ojca, który w miarę dobrym stanie siedział obok. 
-Co macie do powiedzenia?! Mówcie!-zadarł się cesarz.
-Wybaczcie nam! Błagam Panie! Cesarzowo! Zlitujcie się! Żałuje tego wszystkiego! Błagam!-krzyczała Kim Young. 
-Za co przepraszasz?! Ty głupia smarkulo! Nie błagaj tych robaków! Nie poniżaj się!-oburzył się El Sumur.
-A ty? Z czego jesteś taki dumny?! Nie przeprosisz?!-podniósł głos Toghun. 
-Ja?! Niby za co?! Niczego nie żałuje! A co więcej ! Gdybym mógł cofnąć czas, uczyniłbym jeszcze raz to samo. Tylko tym razem zabiłbym tą ladacznicę własnymi rękami!-krzyczał El Sumur.
Cesarz słysząc to, nie wytrzymał kazał strażnikowi otworzyć loch El Sumura , po czym wszedł i zaczał uderzać go w twarz. 
-Bayanie! Przestań! Przestań Bayanie!-podbiegłam do krat i kazałam wyprowadzić cesarza straży.
Ja postanowiłam jeszcze zostać. Towarzyszył mi Toghun, który nie reagował tak impulsywnie jak mój mąż.
-Jestem tu pierwszy raz i ostatni przed zapadnięciem decyzji. Powiedźcie teraz swoje ostatnie słowa.-powiedziałam. 
-Cesarzowo Seungnyang wybacz mi. Błagam o litość. Ja nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić. Jestem tylko wieśniaczką, która zapragnęła lepszego życia.  Wybacz mi moją samolubność i moje czyny , które cie krzywdziły. Wiem, że nie mam wielkich szans by przeżyć, lecz chcę naprawdę szczerze przeprosić, wiem, że mi nigdy nie wybaczysz, ale nawet na to nie liczę. Chcę tylko okazać jak mi przykro...-pierwszy raz zobaczyłam prawdziwą twarz Kim Young i jej szczere słowa.
Poczułam jak jej przykro, lecz nie mogę zapomnieć o tych wszystkich czynach. 
Toghun zapytał El Sumura czy chciałby coś powiedzieć, jednak on zamilkł i odwrócił głowę. Wzdychnęłam i wraz z Toghunem opuściłam lochy. Następnie udaliśmy się do biura cesarza by podjąć decyzję. Dyskutowaliśmy bardzo długo. Były to ciężkie decyzje, jednak udało się nam je podjąć. Zdecydowałam , że Kim Young zostanie wychłostana a potem wygnana z pałacu i pozostanie na zawsze córką zdrajcy i jego pionkiem. Jakby nie było ona nie pomogła śmierci moich rodziców, po prostu zajęła miejsce jakie jej ojciec kazał. Jej winą było ukrywanie zdrady ojca i branie świadomego udziału w jego gierkach. Niestety ojciec Kim Young -El Sumur nie mógł liczyć na litość, on pozostanie na głównym placu stracony po czym jego głowa zawiśnie na placu i będzie wisieć przez trzy dni i zostanie zapisany jako zdrajca na stronach historii by przyszłe pokolenia pamiętały. Nazajutrz przeszliśmy do wymierzenia kary. Całą drogę z pałacu aż na plac na którym miało odbyć się stracenie i chłosta , ludzie-wieśniacy na każdym kroku nam towarzyszyli, a El Sumura i jego córkę , których wieźliśmy związanych w klatkach obrzucali jedzeniem: jajkami, pomidorami, sałatami,oblewano zupami i innymi rzeczami, krzyczano i wyzywano od robaków, karaluchów, zdrajców, hańby państwa itd. Dotarliśmy w końcu na plac. Najpierw postanowiliśmy , że skarzemy El Sumura. 
-Cesarzowo! Cesarzowo Seungnyang! Pozwól mi się pożegnać z ojcem! Błagam!-krzyczała Kim Young Tokeum. 
Rodzice byli i są dla nas najważniejsi, nic tego nie zmieni nawet gdyby popełnili największą zbrodnię świata, niestety czasami trudno jest nam wybaczać ich czyny, lecz mimo urazy powinniśmy na chwilę zamknąć oczy i schować dumę i pożegnać ich w tej ostatniej drodze życia i nawet wybaczyć , przede wszystkim dla swojego spokoju ducha. W końcu przebaczenie to wybawienie nas samych, naszego życia. Nie wybacza się komuś dla tej osoby , lecz dla siebie. Łatwiej nam wówczas żyć, ale nie bywa to łatwe. Pamiętajmy, że wybaczenie to nie jest zapomnienie. Będziemy pamiętać te straszne sytuacje raz bardziej raz słabiej ale wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. Wybaczyć oznacza dać sobie wolność umysłu, a tej drugiej osobie pozwolić umrzeć we własnym czasie nie życząc mu śmierci, dlatego też pozwoliłam by Kim Young ten ostatni raz powiedziała swojemu ojcu żegnaj. 
Dziewczyna podbiegła do El Sumura oczywiście wraz ze strażnikami , przytuliła go bardzo mocno i rzekła:
-Tatusiu kocham cię najmocniej jak mogę, przykro mi , że cię nie powstrzymałam od tego planu. Żałuj za to co uczyniłeś, a może ci tam gdzieś wybaczą tak jak ja ci wybaczam i proszę o litość nad twoją duszą. Mam nadzieje, że spotkamy się w przyszłym życiu. Kocham cię i żegnaj tatusiu.-ucałowała go w policzek po czym upadła na ziemie i popadła w histerie. 
Rzucała się, krzyczała i płakała. Jej ukochany ojciec powoli wchodził na drewnianą platformę. Ostatni raz dumnie stanął przed ludem, który patrzył na niego z pogardą i wypowiedział ostatnie słowa:
-Śmierć cesarzowej i cesarza!-po czym kat dokonał egzekucji na oczach córki, która była przygotowywana do chłosty. 
Kiedy zakończono wymierzanie kary El Sumurowi , kat podszedł do Kim Young wziął bicz do dłoni i się do dwustu uderzeń. Zanim jednak przeszedł do czynności pozwolił powiedzieć coś córce zdrajcy.  
-Cesarzu przeprosiłam twoją żonę, ale chciałam również ciebie przeprosić. Wybacz mi, że byłam dla ciebie ciężarem. To nigdy nie powinno się wydarzyć. Przepraszam za to co się stało i za to , że brałam w  tym udział...Jednak zdarzyło się coś , czego nie mogłam przewidzieć. Proszę mi wybaczyć, ale nie spodziewałam się, że...że cię Panie pokocham. Tak zakochałam się w tobie chociaż nie powinnam. Taka osoba jak ja nie powinna cie nigdy Cesarzu kochać. Kiedy widziałam, że wzajemnością darzysz uczuciami cesarzową Seungnyang powodowało to we mnie nieopisaną złość. Nie z powodu władzy, lecz z miłości...ta zazdrość mnie wyniszczała. Widząc jak cierpisz będąc moim mężem, nie mogłam tego znieść, chciałam ci wiele razy powiedzieć prawdę, ale moja samolubność i złudzenie, że może kiedyś spojrzysz na mnie jak na twoją żonę nie pozwoliło mi na to. Wybacz, ale proszę spójrz na mnie ten ostatni raz...ten raz! Błagam! 
Cesarz nawet nie spojrzał na nią. Nie mógł. Machnął tylko ręką a kat już zaczął ją biczować. 
Później przyniesiono drewniany drążek , którego końcówka była metalowa i rozgrzana. Końcówka była prostokątna a na niej widniał napis "WYGNANIEC" rozgrzany kawałek metalu przyłożono do bladej skóry na karku dziewczyny. Przeraźliwie zawyła z bólu , a po chwili zemdlała. Toghun wraz z dwoma strażnikami wzięli ją nieprzytomną na wóz i porzucili na pustych polach, gdzie miała zacząć nowe życie. Mogła zostać w państwie , jednak to bywa zbyt trudne z wypaloną nazwą wygnańca, więc ludzie tacy często decydują się na opuszczenie kraju. Ja i cesarz wróciliśmy do pałacu. Ludzie wiwatowali i cieszyli się naszą władzą. W końcu zaczęło się im żyć choć odrobinę lepiej. Mieli poczucie że jesteśmy dla nich , dla naszego wspólnego ludu a nie dla władzy i bogactwa. Wieśniacy czuli, że nadchodzą lepsze dni, więc przestali się już tak przesadnie smucić, wręcz przeciwnie cieszyli się każdą chwilą i wyczekiwali nowych dni i zmian , które miał wraz z nimi przyjść. 
Bayan niesamowicie się radował, ja również się cieszyłam gdzieś w tam w środku, ale ogarniał mnie też jakiś smutek a nawet lęk. Smutek bo wiedziałam, że jest wielu złych ludzi którzy życzą nam źle i że wiecznie nie może być dobrze a lęk właśnie przed przyszłością. Obawiałam się czy na dłuższą metę podołam roli cesarzowej jak i żony mojego cesarza. Chociaż urodziłam się kobietą, to niedługo mogłam mieć swoją matkę za wzór. Bałam się, że nie dam rady być tak dobrą małżonką jaką była moja mama dla mego ojca. Mój wzór szybko zniknął, a ja nagle zamiast uczyć się jak sama być matką i żoną musiałam nauczyć się walczyć i przetrwać. Przerażała mnie miłość jak i wszystko co z tym związane. Do końca nie wiedziałam co to znaczy kochać bo w końcu miłość to najpiękniejszy dar jak i najtrudniejszy do utrzymania. Nie byłam pewna czy mogę kochać i czuć się kochana. Jednak miłość to też poleganie na drugiej osobie i jej zaufanie a tych rzeczy mi w życiu brakowało nie zawsze potrafiłam ufać i polegać na kimś. Ten czas nauczył mnie jedynie jak walczyć by wygrać i że polegać i ufać mogę tylko sobie. Teraz gdy zniknęła ciemność musiałam nauczyć się tych kolorowych barw życia. 


niedziela, 5 lipca 2020

"Dynastia Shin Jin"

Część 40

-Przed wami Cesarzowa Seungnyang z dynastii Shin!-zawołał eunuch Park. 
Była to dla mnie bardzo ważna chwila. Wchodziłam po schodach na szczyt w stronę bramy wejściowej do pałacu która znajdowała się na wzniesieniu. Przed schodami znajdowało się olbrzymie puste pole , które wówczas wypełniały tłumy ludzi. Każdy chciał zobaczyć moją koronacje połączoną z ślubem z cesarzem Bayanem. Zazwyczaj takie uroczystości odbywały się dla godnych obywateli namiestników , urzędników i ich rodzin, lecz to wydarzenie wspólnie z Bayanen chcieliśmy przeżywać wspólnie z naszym narodem nie zależnie od pozycji. Moment w którym wchodziłam po schodach ubrana w czerwoną suknię ze złotymi zdobieniami i koroną był dla mnie niesamowity. Czułam ulgę a zarazem nieopisaną radość. Uśmiech nie chciał mi schodzić z twarzy. Lud radośnie mnie i cesarza okrzykiwał , podnosili ręce i składali pokłon. Na szczycie schodów czekał na mnie cesarz. Wyciągnął do mnie rękę. Złapałam go za dłoń a następnie wolnym krokiem ostatni fragment drogi przeszliśmy wspólnie. Później podano nam pięknie zdobione filiżanki z napojem który musieliśmy wypić a następnie naczynie  rozbić i przy deptać. Następnie założyliśmy sobie obrączki po moich rodzicach i złożyliśmy sobie a potem naszemu ludowi pokłon. Po całej ceremonii lud świętował w swoich wioskach, służba u nas miała wolne, a ja i Bayan w końcu mogliśmy spokojnie spędzić wspólnie czas w naszej wspólnej komnacie. Zjedliśmy kolację a następnie spełniliśmy obowiązek małżeński. Nazajutrz przed południem , służba powitała nas obfitym śniadaniem. Każde nas jadło w milczeniu , spoglądając od czasu do czasu sobie w oczy i lekko uśmiechając. Chyba żadne z nas nie mogło uwierzyć w to co się działo przez ostatnie tygodnie. Ja i Bayan spożywaliśmy posiłek tak jak gdyby nic się nigdy nie wydarzyło, jakbyśmy od zawsze byli na właściwym miejscu, ale nie mogliśmy zapomnieć o El Sumurze i jego córce którzy przebywali wówczas w lochach i czekali na wyrok. Cesarz jednak nie śpieszył się z tym. Uważał, że ma czas , że póki co chce jeszcze się cieszyć chwilą, póki przejdzie do ciemnej strony swojej władzy. Najpierw chcieliśmy wynagrodzić wszystkich , którzy przyczynili się do odzyskania przeze mnie władzy i imienia. Po śniadaniu w sali tronowej spotkaliśmy się z Wangiem, Tanashiri , Toghunem , Yooną i strażnikiem, który przekazywał informacje. Każdego z nich chcieliśmy wynagrodzić. 

-Tanashiri serdecznie dziękuję ci za twoją pomoc. Bez ciebie by mnie tu nie było. Ponieważ twój ojciec był dla mnie ważną osobą i uległ El Sumurowi, nie był świadomy swoich czynów, dlatego oczyszczamy go z zarzutów. Nikt więcej nie powie , że był zdrajcą. Ty już nie musisz się ukrywać. Żyj dobrze i spokojnie.-mówiłam , wręczając jej dodatkowo sakiewki z złotem. 

Wang Yu dostał posiadłość i sakiewki z złotem , oraz został przywrócony do wojska jako dowódca, gdyż poprzedni zbiegł. Toghun nie chciał pieniędzy ani posiadłości, więc został mianowany jako nasz doradca. Miał od czasu do czasu kontrolować pracę namiestników nad prowincjami i miał dopilnować porządku w moim państwie , które w końcu mogło naprawdę złączyć się z państwem Bayana. Miał tam przydzielić nowych namiestników by podnieśli poziom życia po spustoszeniu jakiego dokoła Kim i jej ojciec. Poza tym miał pilnować podatków. Miał bardzo odpowiedzialne zadanie, ale nikt inny by nie był godzien tej posady. Yoona awansowała poza tym , że była moją prawą ręką, nadzorowała także pracę pawilonu kobiet i innych służek, a strażnik dostał zapłatę w postaci pieniędzy. Kiedy każdy został wynagrodzony ja i Bayan udaliśmy się w odwiedziny do Cesarzowej Wdowy, która przebywała w pałacu Baedong. Tam chciała spędzić resztę życia, więc uszanowaliśmy jej decyzję. Jednak gdy tam dotarliśmy Cesarzowa Wdowa odesłała nas z powrotem do pałacu, gdyż powiedziała, że źle się czuję. Dla mnie i Bayana była to okazja by wybrać się nad morze, tam gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy.  Dzień był trochę chłodny, ale to nie przeszkodziło nam by spędzić ten czas we dwójkę, lecz mieliśmy świadomość, że gdzieś tam oddaleni kroczą za nami ochroniarze. To niesamowite powietrze było tak orzeźwiające, że nic tylko siąść i głęboko oddychać. 

Trzymaliśmy się za ręce i wolnym krokiem na bosaka spacerowaliśmy wzdłuż brzegu. Nagle trafiliśmy na dużą skałę. Tam siedliśmy i wtuleni spoglądaliśmy na przypływy i odpływy. 

-Nigdy bym nie pomyślał Nyang , że będziesz moją cesarzową. Nigdy nie sprawiałaś wrażenia cesarzowej. -mówił Bayan.

-A jak sobie wyobrażałeś cesarzową? Taka jak Kim?-spytałam.

-Właściwie to tak. Była dokładnie taka jakiej się obawiałem, że będzie. Pociągało mnie w tobie to , że byłaś inna. Teraz jesteś cesarzową.-śmiał się.

-To już ci się nie podobam? Mam być dalej twoją poddaną?-buchnęłam śmiechem.

-Kochanie po prostu nigdy się nie zmieniaj. Chociaż i tak będę cię kochał. Zawsze i wszędzie, w każdej sytuacji. Kiedy będziemy się kłócić, płakać a nawet nienawidzić...Nigdy nie przestanę cie kochać, złość przejdzie ale nigdy nie przysłoni mi miłości do ciebie. Proszę cię byś również mnie kochała w każdej sytuacji i nigdy mnie nie opuszczaj nawet gdybym się zmienił w potwora, bo tylko twoja miłość może mnie zmienić.-ścisnął mnie i pocałował w czoło.

Byłam trochę zawstydzona tymi słowami, dlatego chciałam trochę zmienić kierunek naszej rozmowy:

-Potworem? Ty?! Proszę cię, nie mów tak. Nigdy taki nie będziesz. Poza tym żadnych potworów się nie boję. Pokonaliśmy najgroźniejszego. Przy nim wszyscy inni to tylko potworki.

-O Nyang moja cesarzowo serca...Bez ciebie mnie nie ma, kocham cię i zrobię wszystko by cię uszczęśliwić.

To brzmiało jak sen, piękny sen , który miał się niebawem zakończyć, lecz chciałam wierzyć, że to szczęście nigdy nie przeminie, że będziemy tak trwać a prócz małych kłótni nie będziemy mieli większych problemów. Jednak jak to w życiu bywa, los bywa zmienny i tak jak każdy ból przemija tak szczęście kiedyś też minie. 

piątek, 3 lipca 2020

"Dynastia Shin Jin"

Część 39

Zmartwienia o Wanga i mojego świadka były właściwie bezpodstawne. Okazało się, że Toghun przewidział krok El Sumura i wcześniej ukrył ich w bezpiecznym miejscu , tam gdzie nikt by ich nie szukał dla własnej godności. Ukryli się w domu kurtyzan. To było miejsce do którego szanowani się ludzie nie chodzili a właściwie nie powinni. Jednak za dobrą umową kobiety przyjęły Wanga i jego podopieczną. Rozmawiając z Toghunem doszliśmy do wniosku, że nie mamy więcej czasu. Musimy zorganizować zebranie z cesarzem, cesarzową wdową, Kim , jej ojcem i namiestnikami oraz poddanymi. 
-Mam powiedzieć cesarzowi prawdę?-zapytał Toghun.
-Ja z nim porozmawiam. Musimy mieć dobry powód by zwołać wszystkich. Lepiej gdy ja porozmawiam z cesarzem.-mówiąc to pokierowałam się wprost do komnaty Bayana.
Bayan właśnie spożywał posiłek, jego służba wpuściła mnie gdy skończył. 
-Nyang! Co cie tu sprowadza?-zapytał.
-Cesarzu mógłbyś zwołać posiedzenie?-spytałam z nadzieją, że nie będzie chciał zbyt dużo wiedzieć, gdyż nie chciałam go okłamywać. 
-Posiedzenie?! Ale dlaczego?! Po co mam to robić?!-zdziwił się.
Wstał z krzesła złapał mnie za dłoń i wyrozumiałym wzrokiem czekał na odpowiedź.
-Nie chcę cię okłamywać, ale jest coś co może zaważyć o losach państwa. Błagam cię nie zadawaj mi więcej pytań bo nie mogę ci teraz wszystkiego powiedzieć.-mówiłam.
Nagle twarz cesarza przybrała innego wyrazu zdziwionego a zarazem przestraszonego. 
-Jeśli mam wezwać posiedzenie to musi być to ważny powód. Nie mogę od tak wezwać wszystkich. Nyang co się stało? Powiedz mi. Nie trzymaj mnie w niepewności . Proszę zaufaj mi.-powiedziawszy to mocno mnie do siebie przytulił.
-Jeśli mi ufasz proszę nie pytaj o nic więcej tylko błagam zrób to. Powiedz, że chcesz przeprowadzić podsumowanie miesiąca i sprawdzić jak dane dzielnice się rozwijają. To chyba wystarczający powód by przeprowadzić posiedzenie. Musi na nim być również Cesarzowa Wdowa. -bałam się, że cesarz tego nie zrobi.
Przez chwilę zapadła cisza. Ja z każdym biciem serca wyczekiwałam odpowiedzi. Po chwili Bayan przemówił, mówiąc, że tak zrobi, lecz dopiero za dwa dni gdyż po południu zorganizował polowanie. Cały dwór się do tego przygotowywał, lecz ja nic nie wiedziałam. Było dla mnie to zaskoczenie. Jednak okazało się, że ja i cesarzowa Kim mamy towarzyszyć cesarzowi. Bayan wyprosił mnie z komnaty mówiąc, żebym poszła się przygotować, gdyż po obiedzie będzie na mnie czekał i oboje poprowadzimy dwór na polowanie. W czasie obiadu okazało się, że cesarz ogłosił zgromadzenie, które jak mi powiedział miało się odbyć zaraz po polowaniu. Ta wiadomość mnie niezmiernie ucieszyła jak i uspokoiła. Mogłam trochę bardziej cieszyć się wspólną wycieczką. Po obiedzie wszyscy i zwarci czekali by ruszyć w drogę. Na początku konno jechało kiku strażników, dalej jechała Kim i cesarz a zaraz za nimi byłam ja i resztę dam dworu dalej służba , eunuchowie i na końcu również wojsko. Po dwóch godzinach byliśmy już na miejscu. Następnie służba zaczęła rozkładać namioty i rozpalać ognisko. Eunuch Park z dwoma innymi eunuchami na kartkach rozpisali grupy w których mieliśmy polować i liczbę punktów za daną zdobycz. Po paru godzinach wszystko było już gotowe. Tego dnia nie zamierzaliśmy polować gdyż nastała już noc. Mieliśmy rozpocząć następnego dnia o świcie. Wieczór każdy spędzał na swój sposób. Damy dworu jak i służki flirtowały z żołnierzami. Yoona rozmawiała z Toghunem przy ognisku, Kim gdzieś zniknęła wraz ze swoim ojcem a ja siedziałam w namiocie wraz z cesarzem. Bayan zaproponował mi kilka łyków soju i jego ulubioną przekąskę persymony. Wraz z trunkiem łączyły niesamowite zestawienie. Smaki idealnie się łączyły , chodź były całkiem inne. 
-Nyang zostań tą noc ze mną.-odparł Bayan. 
-Panie, ale ja nie powinnam. Mam swój namiot. -rzekłam.-Twoja małżonka będzie zła.
-Ona i tak cały czas się złości. Poza tym namiot ma wraz ze swoimi służkami a ja dziś będę sam.-przekonywał.-Cesarzowi się nie odmawia.
-Dobrze, zostanę.-zgodziwszy się cesarz złapał mnie za dłoń i oboje siedliśmy na skraju łóżka. 
Dał mi książkę i kazał mi ją przeczytać na głos. Chciał poczuć się jak wtedy , kiedy byłam służką i czytałam mu wiele książek. Czytałam tak aż do momentu kiedy zauważyłam, że cesarz ma zamknięte oczy i z nogami spuszczonymi z łóżka , głową opartą o pościel zasnął. Po cichu zamknęłam książkę i wstałam. Jednak za nim zdążyłam zrobić pierwszy krok złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął z powrotem do siebie. Przybliżył do mojej twarzy swoją twarz tak jakby próbował mnie pocałować. Spojrzał głęboko mi w oczy i nagle był coraz bliżej. Poczułam, że to nie ten moment. Odepchnęłam go i składając mu pokłon wróciłam do swojego namiotu w którym już spała Yoona. Nazajutrz z samego rana wszyscy znajdowali się już w swoich grupach. Ja byłam wraz z damami dworu a cesarzowa Kim z Bayanem. Ja i moje koleżanki już szukałyśmy  zwierzyny. Nagle nieopodal nas przebiegł dzik. 
-Pobiegnę za nim a wy szukajcie innych zdobyczy!-krzyknąwszy udałam się w pogoń za zwierzęciem trzymając w ręku łuk. 
Trochę się oddaliłam od pozostałych i byłam sama. Dzika nigdzie nie było. Miałam już wracać gdy nagle koło mnie przeleciała strzała. Odwróciłam się i ujrzałam Kim celującą we mnie. Szybko pobiegłam za pierwsze lepsze drzewo. Cesarzowa krzyczała , że to mój czas i że mnie zabije.
-Nikt mnie o to nie posądzi! Wypadek na polowaniu!-krzyczała.
-Myślisz , że dam ci się zabić?!-zapytałam.
-Nie będziesz miała cesarza! Kiedy umrzesz wszystko zniknie, każdy problem! Cesarz będzie mój! Znikniesz i nikt nie będzie o tobie pamiętał! Tak jakbyś nigdy nie istniała! Rozumiesz?!-drżącymi rękami próbowała mnie trafić.
Czułam, że może nie dać rady jednak nie można nigdy lekceważyć przeciwnika nawet tego niepozornego bo w przeciwnym razie jest się już na starcie przegranym. Musiałam przeżyć, ale nie mogłam jej zabić. Przynajmniej nie teraz. Uważałam, że śmierć może być dla niej wybawieniem, a ona zasługuje na coś gorszego. Postanowiłam uciec. Ruszyłam do biegu. Biegłam najszybciej jak się dało, ale cesarzowa Kim nie odpuszczała. Biegła za mną i próbowała strzelać, jednak na szczęście chybiła. Ustrzelić ofiarę biegnąc, to nie lada wyzwanie. Nagle strzały przestały fruwać wokół mnie. Okazało, że skończyły się jej, ale nie odpuszczała biegła za mną dalej w ręku trzymając nóż. W pewnym momencie odwróciłam się by spojrzeć jaka nas odległość dzieli i był to moment w którym zaczepiłam się o gałąź i upadłam. Za nim wstałam Kim stała już nade mną wymachując nożem. podcięłam ją nogami tak, że upadła. Szybko wyrwałam jej nóż z dłoni i podeszłam do niej. Kim nagle się rozpłakała zaczęła się czołgać do tyłu aż nagle trafiła na drzewo. Łapiąc ją za odzież pociągnęłam ją do góry, że aż wstała. Trzymałam w ręku nóż i bardzo chciałam go użyć, ale emocje nie mogły przysłonić mi celu.








-Zabrałaś mi wszystko! Dom, rodziców, tron i prawie udało ci się skraść Bayana! Ale on cie nie kocha! Kocha mnie nawet jeśli nie jestem na właściwym miejscu! Zrozum przeznaczenia nie da się zmienić!-ze łzami w oczach podniosłam głos. 
-Ty nic nie rozumiesz! Ty nie urodziłaś się wieśniaczką!-mówiła cesarzowa Kim.
-Nic nie usprawiedliwi twoich i twojego ojca okropnych czynów! Nigdy! Już niebawem wszyscy się dowiedzą kim jesteś! Moment w którym odzyskam to co straciłam zapłacisz mi za wszystko.-powiedziawszy to odwróciłam się i odeszłam w stronę obozu.
Kim została i zaczęła płakać. 
Ja ocierając łzy powoli kierowałam się do namiotów. Nagle w oddali zauważyłam biegnącego cesarza wraz z wojskiem za dzikiem.
-Cesarzu Bayanie!-zawołałam.
-Nyang! Czekaj już biegnę do ciebie!-krzyczał uśmiechnięty.
W pewnej chwili pociągnęłam coś nogą. Okazało się, że była to jedna z pułapek na zwierzęta. Pociągnąwszy za linę , spadła na mnie gęsta sieć. Na szczęście cesarz był blisko mnie. Podbiegł do mnie i zaczął szarpać za sznury. W pewnym momencie jeden ze straży cesarskiej krzyknął do cesarza:
-Panie uważaj! Nie ciągnij bo uruchomisz strzały!
Jednak było za późno. Cesarz w ostatniej chwili osłonił mnie swoim ciałem, a straż ruszyła do osłony głowy państwa. Na szczęście tylko jedna strzała wbiła się Bayanowi. Trafiła go w ramię, a wiec nie był to śmiertelny strzał. Sam cesarz wyciągnął ją sobie. Potem wszyscy wróciliśmy do namiotu gdzie cesarski medyk opatrzył ranę. Zawinął ramię bandażem i znów można było się cieszyć. Jednak w wyniku zaistniałej sytuacji wróciliśmy wcześniej do pałacu. 

                                             


Nazajutrz Bayan zwołał posiedzenie tak jak obiecał. Pojawili się wszyscy tak jak oczekiwałam. Nagle na środek wyszedł Toghun, który poprosił o zabranie głosu. Cesarz spojrzał w moją stronę po czym udzielił mu głosu.
-Proszę wprowadzić tu tych ludzi!-zawołał do jednego z eunuchów.
Nagle do sali wszedł Wang Yu i jakaś dziewczyna. Wszyscy zaczęli się zastanawiać o co chodzi. Patrzyli się jeden na drugiego i szeptali między sobą. 
-O co chodzi?-zapytał cesarz.
Dziewczyna przybyła z Wang Yu podała mu do rąk pewien dokument. Okazało się , że są to spisane wydarzenia i opieczętowanie  przez jej ojca, który napisał co się wydarzyło w pałacu, czyli moją historie. Bayan zamarł. Odłożył dokument i milczał. Toghun poprosił by dziewczyna i Wang Yu przedstawili wszystkim powód swojego przybycia. 
-Jestem Tanashiri jestem córką osoby, która napisała ten dokument. Miałam siostrę, która była podobna do tej kobiety-wskazała na mnie.-Jakiś czas temu doszło do tragedii w dynastii Shin. Ten mężczyzna i jego córka czyli obecna cesarzowa Kim zaplanowali napaść na rodzinę cesarską. Dokonali mordu na rodzicach niejakiej Nyang a właściwie cesarzowej Seugnnuang z dynastii Shin. Udało się jej uciec gdyż wojsko mordując moją siostrę wzięło ją za obecną tu kobietę. Ten dokument wszystko wyjaśnia i jest dowodem na to , że El Sumur i ta kobieta Kim to oszuści.
Ludzie zamarli. Sam Bayan nie potrafił się odezwać. Cesarzowa Wdowa zemdlała i została wyprowadzona przez służbę. Cesarzowa Kim krzyczała, że to oszczerstwa, że to nieprawda, że potrzeba więcej dowodów niż papierek. Po chwili Bayan zabrał głos:
-To co się tu teraz wydarzyło, jest dla mnie potężnym zaskoczeniem. Nie wiem co się dzieję, ale wobec tego dowodu nie możemy być obojętni. Jednakże, potrzebujemy czegoś więcej oprócz dokumentu i słów tej kobiety. Czy istnieje coś takiego?
Znów zapadła cisza, którą po chwili przerwały zeznania Wang Yu, Yoony i w końcu Toghuna. Jednak to Toghun najbardziej był przekonywujący. Poprosił o wprowadzenie pewnej rodziny. Okazało się, że byli to sąsiedzi Kim i El Sumura gdy mieszkali jeszcze w wiosce. Byli oni zastraszani i przekupywani by nie powiedzieli prawdy, lecz rozpoznali w cesarzowej Kim zwykłą wieśniaczkę. Toghun by wyciągnąć te informacje oferował posadę mężczyźnie a jego dzieciom wykształcenie dom i pieniądze, oraz co najważniejsze ochronę. 
Kim broniła się do upadłego, El Sumur przekonywał , że to oszustwo i wszystko zostało z fałszowane. Nie miałam nic do stracenia. Wpadłam na pomysł jak mogę ostatecznie to rozstrzygnąć. Poprosiłam o głos a kiedy mi go udzielono ze łzami w oczach powiedziałam:
-Żeby udowodnić kto mówi prawdę a kto kłamie, musimy pojechać do państwa Shin. Jeśli cesarzowa Kim wskaże miejsce pochówku rodziców to znaczy, że ja kłamałam i podejmę się każdej kary jaką mi Wasza Wysokość wymierzy jednak gdy ja wskaże prawidłowo zamkniesz wszystkich którzy brali w tym udział i ukażesz.
Cesarz przez chwilę się zastanowił po czym zgodził się na moją propozycję. Była ona dla mnie bardzo bolesna, jednak to był ostatni dowód. Bayan wziął wojsko i wraz ze mną, Toghunem jego ojcem, El Sumurem i Kim pilnowanych przez żołnierzy pojechaliśmy do mojego państwa. Po długiej podróży w końcu dotarliśmy. Kim zaczęła płakać i już od razu zaczęła prosić o wybaczenie. Jej ojciec siedział i milczał jakby pogodził się z losem. Ja podeszłam do starego drzewa wiśni gdzie koło którego pogrzebałam własnymi rękoma swoich rodziców. 
-Tu było kopane!-krzyknął jeden z żołnierzy.
Cesarz wydał rozkaz kopania. Prawie wszyscy pomogli kopać. Nagle zauważono coś wystającego z pod ziemi. Była to dłoń. W tej chwili upadłam na kolana , zakryłam rękoma twarz i rozpłakałam się najmocniej jak potrafiłam. Cesarz uklęknął przy mnie i mocno mnie przytulił, a sam spoglądał w stronę miejsca w którym kopano. W końcu wykopano zwłoki dwojka ludzi, którzy byli moimi rodzicami. Ich ciała do końca się nie rozłożyły. Nie mogłam na to patrzeć, cesarz pomógł mi wstać i zabrał mnie w odległe miejsce gdzie czekał na zdanie medyka. Po chwili medyk podszedł ze spuszczoną głową i rzekł:
-To zdecydowanie para cesarska. Wszystko na to wskazuje. Zostało trochę materiału z cesarskich strojów oraz można zauważyć , że zabito ich mieczem, nadano kilka ciosów. 
Wszyscy zamarli. Bayan ścisnął mnie tak mocno jakby chciał mi połamać żebra. Prawda w końcu wyszła na jaw. 
-Aresztować wszystkich którzy brali udział w tym...w tym niewybaczalnym czynie!-rozkazał Bayan. 
Tak się też stało Kim i jej ojciec zostali aresztowani jednak to nie wszyscy którzy brali w tym udział, ale ważniejsze było już za nami. Przez te miesiące doznanych cierpień w końcu odzyskałam władzę ale przede wszystkim spokój. Moi rodzice w końcu po tak długim czasie zostali z godnością pochowani a ja wróciłam do pałacu cesarza Bayana by zacząć nowy etap w życiu. Cesarz Bayan zakochał się w służącej a ożeni się z cesarzową.