Część 42
Rok później:
-Cesarzu, cesarzowo przybył Wang Yu wraz z Tanashiri.-powiadomiła Yoona.
-Wpuść ich.-rzekł cesarz.
Z niecierpliwością wyczekiwałam Wanga i Tanashiri z którymi nie widziałam się od kilku miesięcy. Ten rok był obfity w różne wydarzenia. Między innymi okazało się, że w czasie wprowadzania mnie na tron między Wangiem a Tanashiri zrodziło się uczucie, które dopiero rozkwitło trzy miesiące po egzekucji El Sumura. Cztery miesiące przed naszym spotkaniem odbył się ich ślub na który niestety nie mogliśmy przybyć z Bayanem z powodu nadmiaru obowiązków. Yoona i Toghun dalej ze sobą często rozmawiali a sam Toghun był bardzo częstym gościem u nas na dworze. Kiedy było tylko wiadomo , że nasz doradca przybędzie do pałacu, Yoona od rana chodziła w skowronkach. Jednak nie mogli być razem ponieważ Yoona była służącą, ale to planowałam zmienić. Chciałam dać jej wolność z nadzieją , że będzie dalej blisko mnie a służąca nie będzie jej życiem a po prostu pracą. Zanim podjęłam tą decyzję musiałam porozmawiać z moim mężem, chciałam by był na bieżąco z moimi planami jak i działaniami.
-Jak dobrze was widzieć!-oznajmiłam witając się z przybyłymi gośćmi.-Jak się wam żyje, co was do nas sprowadza?
-Cesarzu, cesarzowo Seungnyang chciałbym was prosić o pozwolenie rzucenia posady generała wojsk cesarskich.-powiedział Wang Yu.
-Chcesz odejść? Dlaczego?-zdziwił się Bayan.-Nasze wojsko jeszcze nigdy tak dobrze nie funkcjonowało.
-Wybacz panie, ale Tanashiri jest w czwartym miesiącu ciąży. Nie chce by się denerwowała o mój los. Będziemy mieć dziecko, to pora by zakończyć walkę i założyć z nią rodzinę. Chcemy zamieszkać w posiadłości , którą ofiarowałeś mojej żonie. -tłumaczył mężczyzna.
-Dziecko?-dopytywał zaskoczony Bayan.-To...wspaniale, ale jak zarobisz na utrzymanie?
-Zamierzamy założyć szkołę dla dzieci z naszej wioski. Moja żona w wolnej chwili będzie uczyć pisać i czytać a ja będę chłopców przygotowywał do wstąpienia do wojska. To sprawi, że w przyszłości będziemy mieć jeszcze lepszych żołnierzy.-odpowiedział Wang.
-Rozumiem.-odparł cesarz.-No cóż nie zamierzam cie tu więzić. To wielka szkoda...ale dziecko to cudowny dar. Poczekaj wypiszę ci dokument.
Podczas gdy mój mąż wypisywał akt zwolnienia z funkcji generała , podeszłam do Tanashiri i zachwycałam się jej ledwo widocznym brzuszkiem. Niestety mimo starań przez rok ja i cesarz nie doczekaliśmy się potomka. Ta sytuacja mnie bardzo martwiła. Mimo , że Bayan bardzo mnie wspierał a ja jego to czułam, że w końcu cesarz mnie odtrąci i że to będzie moja wina, że przeze mnie nie możemy mieć dziecka. Spoglądając kątem oka na cesarza kiedy Wang mówił o dziecku i rodzinie, widziałam w jego oczach smutek i żal. Życie znów rzuciło nam kłodę pod nogi, którą tym razem musieliśmy przeskoczyć wspólnie, w tym samym momencie. Nadzieje na potomka były, cesarski medyk mówił,że czasami tak bywa, że dziecko pojawia się później. Każdego dnia piłam specjalnie ziółka i starałam żyć w spokoju. Jednak był stres ponieważ wszyscy oczekiwali potomka, cały nasz lud. Mimo młodych lat nie mogliśmy zapomnieć o obowiązku, a nasz potomek, cesarski potomek był obowiązkiem państwowym. Niestety z nieznanych przyczyn Cesarzowa Wdowa nie widziała się z nami od ślubu. Kiedy próbowaliśmy ją odwiedzić za każdym razem nas odsyłano. Martwiłam się, że może to być spowodowane brakiem wnuka, którego każda matka zachłannie wyczekiwała.
Cesarz wydał dokument Tanashiri i Wangowi, a potem udał się do sali tronowej gdzie czekali goście tacy jak namiestnicy , kilku żołnierzy i kilkoro służących. Wszyscy przybyli byli mężczyznami. Cesarz Bayan spotykał się od czasu do czasu w męskim gronie gdzie grali w gry i pili. Ja w takie dni wychodziłam z Yooną do ogrodu, bądź siedziałam w bibliotece i czytałam książki. Odkąd zaczęłam dzielić z Bayanem chwilę, takie momenty powodowały, że czułam się samotna. Trochę mi to przeszkadzało, lecz wiedziałam, że ciągłe spędzanie czasu ze sobą z powoduje ,że możemy się sobą znudzić. Chwilę oddechu dla każdego z nas wychodzi korzystnie. W końcu w każdym związku powinna być choć namiastka tęsknoty, bo zawsze to dodatkowy dowód naszej miłości. Kiedy przestaniemy za sobą tęsknić to znaczy, że oddalamy się od siebie a nasze uczucie się wypala. Nigdy nie chciałam dożyć takiego momentu , że będzie mi bez niego dobrze lub jemu beze mnie, Tego popołudnia postanowiłam spotkać się w bibliotece z Toghunem. Wysłałam więc do niego list zapraszający na spotkanie.
-O już jesteś!-zobaczyłam wchodzącego do pomieszczenia Toghuna jak zwykle ze swoją kamienną twarzą.
-Wzywałaś mnie cesarzowo. Czy coś się stało?-zapytał.-Czemu prosiłaś bym tu przybył? Cesarz trunkuje z innymi?
-On nie piję. Po prostu spotyka się z innymi ludźmi. A trunki to tylko okolicznościowo.-zdenerwowały mnie słowa Toghuna, które świadczyły , że mój mąż nadużywa alkoholu, dlatego go poprawiłam.
-A ty w tym czasie chciałaś się ze mną widzieć? Dobrze rozumiem?-dopytywał stojąc nieruchomo ze wzrokiem przeszywającym mnie na wylot.
-Tak chciałam się z tobą spotkać. Mam pewne zapytanie.-zaczęłam niepewnie.-Czy czujesz coś do Yoony?
-Skąd to zapytanie?-zdziwił się mężczyzna, delikatnie unosząc kąciki ust.
-Yoona jest w tobie zadłużona...To moja przyjaciółka, pragnę jej dobra...Jeśli czujesz to samo, chciałabym jej dać wolność i zorganizować wam ślub. Jesteś dobrym mężczyzną, szlachetnym , choć wydajesz się oschły i mało emocjonalny to jesteś troskliwą osobą.-wytłumaczyłam.
-Pani to mi bardzo schlebia...Jeśli taka jest twoja wola , uczynię wszystko dla ...Yoony.-nagle się zawahał mówiąc te słowa.
Posłałam mu szczery uśmiech i pokierowałam się w stronę wyjścia. Nagle Toghun złapał mnie za rękę i delikatnie szarpnął , mówiąc:
-Wybacz Pani. Nie chciałem, nadal nie mogę się przyzwyczaić, że jesteś cesarzową...Chciałem ci tylko powiedzieć, żebyś miała oko na cesarza Bayana.
-Rozumiem co masz na myśli, ale bądź spokojny. Darzę go zaufaniem i wiem, że nie uczyni niczego co by mnie unieszczęśliwiło, lecz dziękuję za opiekę.
Opuściłam bibliotekę i udałam się do komnaty. Tam sporządziłam akt uwolnienia Yoony i odpowiednio opieczętowałam. W pewnym momencie usłyszałam jakieś krzyki dobiegające z zewnątrz. Przestraszyłam się, że coś się stało, więc wybiegłam na korytarz. Spojrzałam w prawo a moim oczom ukazał się cesarz, którego podtrzymywali służący. Był całkowicie pijany. Śmiał się, krzyczał i śpiewał. Poczułam pewnego rodzaju rozczarowanie oraz wstyd. W końcu nie dawno mówiłam Toghunowi, że cesarz nie piję tyle by być w takim stanie, a teraz wracał pijany. Mówiąc to doradcy, że mój mąż nie przesadza z trunkami byłam pewna bo nigdy nie przychodził w takim stanie, lecz tego dnia się to zmieniło. Po raz pierwszy zobaczyłam go ledwo idącego , w ogóle w takim stanie. Przeraziła mnie ta sytuacja. Postanowiłam, że nazajutrz z nim o tym porozmawiam. Bałam się, że może to wyjść z pod jego kontroli. Chciałam szybko zareagować. Służący zanieśli Bayana na łóżko i tam zostawili, po czym opuścili komnatę. Ja siadłam koło niego i trzymałam go za rękę. On leżąc w pół przytomny, patrzył na mnie takim wzrokiem jak zawsze. Nawet kiedy wzrok zapewne płatał mu figle on nadal spoglądał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami w taki sam sposób odkąd się poznaliśmy. Pogłaskałam go po policzku, dałam mu buziaka w czoło a potem go okryłam kołdrą i siedziałam przy nim dopóki sama nie padłam ze zmęczenia.
Nawet nie wiesz jak się cieszę z twojej aktywności ^^ widzę że tak jak mi wróciła Ci wena do pisania ;)
OdpowiedzUsuńO taak to prawda :) też się cieszę z tego powodu, bo naprawdę już w pewnym momencie myślałam że nic nie napisze. Nawet przyszło mi na myśl by ogólnie zamknąć tą stronę ale właściwie to chyba ten nadmiar czasu wolnego (koronawirus haha...)pozwolił mi znów pisać. Staram się teraz jak najwięcej pisać by zakończyć już etap tej Dynastii Shin Jin. Jak zaczęłam ją pisać myślałam że do roku to skończę ale życie jest życiem i tak mi się na lata to pociąglo a pomysł na całokształt został ten sam. :)
OdpowiedzUsuń