Część 39
Zmartwienia o Wanga i mojego świadka były właściwie bezpodstawne. Okazało się, że Toghun przewidział krok El Sumura i wcześniej ukrył ich w bezpiecznym miejscu , tam gdzie nikt by ich nie szukał dla własnej godności. Ukryli się w domu kurtyzan. To było miejsce do którego szanowani się ludzie nie chodzili a właściwie nie powinni. Jednak za dobrą umową kobiety przyjęły Wanga i jego podopieczną. Rozmawiając z Toghunem doszliśmy do wniosku, że nie mamy więcej czasu. Musimy zorganizować zebranie z cesarzem, cesarzową wdową, Kim , jej ojcem i namiestnikami oraz poddanymi.
-Mam powiedzieć cesarzowi prawdę?-zapytał Toghun.
-Ja z nim porozmawiam. Musimy mieć dobry powód by zwołać wszystkich. Lepiej gdy ja porozmawiam z cesarzem.-mówiąc to pokierowałam się wprost do komnaty Bayana.
Bayan właśnie spożywał posiłek, jego służba wpuściła mnie gdy skończył.
-Nyang! Co cie tu sprowadza?-zapytał.
-Cesarzu mógłbyś zwołać posiedzenie?-spytałam z nadzieją, że nie będzie chciał zbyt dużo wiedzieć, gdyż nie chciałam go okłamywać.
-Posiedzenie?! Ale dlaczego?! Po co mam to robić?!-zdziwił się.
Wstał z krzesła złapał mnie za dłoń i wyrozumiałym wzrokiem czekał na odpowiedź.
-Nie chcę cię okłamywać, ale jest coś co może zaważyć o losach państwa. Błagam cię nie zadawaj mi więcej pytań bo nie mogę ci teraz wszystkiego powiedzieć.-mówiłam.
Nagle twarz cesarza przybrała innego wyrazu zdziwionego a zarazem przestraszonego.
-Jeśli mam wezwać posiedzenie to musi być to ważny powód. Nie mogę od tak wezwać wszystkich. Nyang co się stało? Powiedz mi. Nie trzymaj mnie w niepewności . Proszę zaufaj mi.-powiedziawszy to mocno mnie do siebie przytulił.
-Jeśli mi ufasz proszę nie pytaj o nic więcej tylko błagam zrób to. Powiedz, że chcesz przeprowadzić podsumowanie miesiąca i sprawdzić jak dane dzielnice się rozwijają. To chyba wystarczający powód by przeprowadzić posiedzenie. Musi na nim być również Cesarzowa Wdowa. -bałam się, że cesarz tego nie zrobi.
Przez chwilę zapadła cisza. Ja z każdym biciem serca wyczekiwałam odpowiedzi. Po chwili Bayan przemówił, mówiąc, że tak zrobi, lecz dopiero za dwa dni gdyż po południu zorganizował polowanie. Cały dwór się do tego przygotowywał, lecz ja nic nie wiedziałam. Było dla mnie to zaskoczenie. Jednak okazało się, że ja i cesarzowa Kim mamy towarzyszyć cesarzowi. Bayan wyprosił mnie z komnaty mówiąc, żebym poszła się przygotować, gdyż po obiedzie będzie na mnie czekał i oboje poprowadzimy dwór na polowanie. W czasie obiadu okazało się, że cesarz ogłosił zgromadzenie, które jak mi powiedział miało się odbyć zaraz po polowaniu. Ta wiadomość mnie niezmiernie ucieszyła jak i uspokoiła. Mogłam trochę bardziej cieszyć się wspólną wycieczką. Po obiedzie wszyscy i zwarci czekali by ruszyć w drogę. Na początku konno jechało kiku strażników, dalej jechała Kim i cesarz a zaraz za nimi byłam ja i resztę dam dworu dalej służba , eunuchowie i na końcu również wojsko. Po dwóch godzinach byliśmy już na miejscu. Następnie służba zaczęła rozkładać namioty i rozpalać ognisko. Eunuch Park z dwoma innymi eunuchami na kartkach rozpisali grupy w których mieliśmy polować i liczbę punktów za daną zdobycz. Po paru godzinach wszystko było już gotowe. Tego dnia nie zamierzaliśmy polować gdyż nastała już noc. Mieliśmy rozpocząć następnego dnia o świcie. Wieczór każdy spędzał na swój sposób. Damy dworu jak i służki flirtowały z żołnierzami. Yoona rozmawiała z Toghunem przy ognisku, Kim gdzieś zniknęła wraz ze swoim ojcem a ja siedziałam w namiocie wraz z cesarzem. Bayan zaproponował mi kilka łyków soju i jego ulubioną przekąskę persymony. Wraz z trunkiem łączyły niesamowite zestawienie. Smaki idealnie się łączyły , chodź były całkiem inne.
-Nyang zostań tą noc ze mną.-odparł Bayan.
-Panie, ale ja nie powinnam. Mam swój namiot. -rzekłam.-Twoja małżonka będzie zła.
-Ona i tak cały czas się złości. Poza tym namiot ma wraz ze swoimi służkami a ja dziś będę sam.-przekonywał.-Cesarzowi się nie odmawia.
-Dobrze, zostanę.-zgodziwszy się cesarz złapał mnie za dłoń i oboje siedliśmy na skraju łóżka.
Dał mi książkę i kazał mi ją przeczytać na głos. Chciał poczuć się jak wtedy , kiedy byłam służką i czytałam mu wiele książek. Czytałam tak aż do momentu kiedy zauważyłam, że cesarz ma zamknięte oczy i z nogami spuszczonymi z łóżka , głową opartą o pościel zasnął. Po cichu zamknęłam książkę i wstałam. Jednak za nim zdążyłam zrobić pierwszy krok złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął z powrotem do siebie. Przybliżył do mojej twarzy swoją twarz tak jakby próbował mnie pocałować. Spojrzał głęboko mi w oczy i nagle był coraz bliżej. Poczułam, że to nie ten moment. Odepchnęłam go i składając mu pokłon wróciłam do swojego namiotu w którym już spała Yoona. Nazajutrz z samego rana wszyscy znajdowali się już w swoich grupach. Ja byłam wraz z damami dworu a cesarzowa Kim z Bayanem. Ja i moje koleżanki już szukałyśmy zwierzyny. Nagle nieopodal nas przebiegł dzik.
-Pobiegnę za nim a wy szukajcie innych zdobyczy!-krzyknąwszy udałam się w pogoń za zwierzęciem trzymając w ręku łuk.
Trochę się oddaliłam od pozostałych i byłam sama. Dzika nigdzie nie było. Miałam już wracać gdy nagle koło mnie przeleciała strzała. Odwróciłam się i ujrzałam Kim celującą we mnie. Szybko pobiegłam za pierwsze lepsze drzewo. Cesarzowa krzyczała , że to mój czas i że mnie zabije.
-Nikt mnie o to nie posądzi! Wypadek na polowaniu!-krzyczała.
-Myślisz , że dam ci się zabić?!-zapytałam.
-Nie będziesz miała cesarza! Kiedy umrzesz wszystko zniknie, każdy problem! Cesarz będzie mój! Znikniesz i nikt nie będzie o tobie pamiętał! Tak jakbyś nigdy nie istniała! Rozumiesz?!-drżącymi rękami próbowała mnie trafić.
Czułam, że może nie dać rady jednak nie można nigdy lekceważyć przeciwnika nawet tego niepozornego bo w przeciwnym razie jest się już na starcie przegranym. Musiałam przeżyć, ale nie mogłam jej zabić. Przynajmniej nie teraz. Uważałam, że śmierć może być dla niej wybawieniem, a ona zasługuje na coś gorszego. Postanowiłam uciec. Ruszyłam do biegu. Biegłam najszybciej jak się dało, ale cesarzowa Kim nie odpuszczała. Biegła za mną i próbowała strzelać, jednak na szczęście chybiła. Ustrzelić ofiarę biegnąc, to nie lada wyzwanie. Nagle strzały przestały fruwać wokół mnie. Okazało, że skończyły się jej, ale nie odpuszczała biegła za mną dalej w ręku trzymając nóż. W pewnym momencie odwróciłam się by spojrzeć jaka nas odległość dzieli i był to moment w którym zaczepiłam się o gałąź i upadłam. Za nim wstałam Kim stała już nade mną wymachując nożem. podcięłam ją nogami tak, że upadła. Szybko wyrwałam jej nóż z dłoni i podeszłam do niej. Kim nagle się rozpłakała zaczęła się czołgać do tyłu aż nagle trafiła na drzewo. Łapiąc ją za odzież pociągnęłam ją do góry, że aż wstała. Trzymałam w ręku nóż i bardzo chciałam go użyć, ale emocje nie mogły przysłonić mi celu.
-Zabrałaś mi wszystko! Dom, rodziców, tron i prawie udało ci się skraść Bayana! Ale on cie nie kocha! Kocha mnie nawet jeśli nie jestem na właściwym miejscu! Zrozum przeznaczenia nie da się zmienić!-ze łzami w oczach podniosłam głos.
-Ty nic nie rozumiesz! Ty nie urodziłaś się wieśniaczką!-mówiła cesarzowa Kim.
-Nic nie usprawiedliwi twoich i twojego ojca okropnych czynów! Nigdy! Już niebawem wszyscy się dowiedzą kim jesteś! Moment w którym odzyskam to co straciłam zapłacisz mi za wszystko.-powiedziawszy to odwróciłam się i odeszłam w stronę obozu.
Kim została i zaczęła płakać.
Ja ocierając łzy powoli kierowałam się do namiotów. Nagle w oddali zauważyłam biegnącego cesarza wraz z wojskiem za dzikiem.
-Cesarzu Bayanie!-zawołałam.
-Nyang! Czekaj już biegnę do ciebie!-krzyczał uśmiechnięty.
W pewnej chwili pociągnęłam coś nogą. Okazało się, że była to jedna z pułapek na zwierzęta. Pociągnąwszy za linę , spadła na mnie gęsta sieć. Na szczęście cesarz był blisko mnie. Podbiegł do mnie i zaczął szarpać za sznury. W pewnym momencie jeden ze straży cesarskiej krzyknął do cesarza:
-Panie uważaj! Nie ciągnij bo uruchomisz strzały!
Jednak było za późno. Cesarz w ostatniej chwili osłonił mnie swoim ciałem, a straż ruszyła do osłony głowy państwa. Na szczęście tylko jedna strzała wbiła się Bayanowi. Trafiła go w ramię, a wiec nie był to śmiertelny strzał. Sam cesarz wyciągnął ją sobie. Potem wszyscy wróciliśmy do namiotu gdzie cesarski medyk opatrzył ranę. Zawinął ramię bandażem i znów można było się cieszyć. Jednak w wyniku zaistniałej sytuacji wróciliśmy wcześniej do pałacu.
Nazajutrz Bayan zwołał posiedzenie tak jak obiecał. Pojawili się wszyscy tak jak oczekiwałam. Nagle na środek wyszedł Toghun, który poprosił o zabranie głosu. Cesarz spojrzał w moją stronę po czym udzielił mu głosu.
-Proszę wprowadzić tu tych ludzi!-zawołał do jednego z eunuchów.
Nagle do sali wszedł Wang Yu i jakaś dziewczyna. Wszyscy zaczęli się zastanawiać o co chodzi. Patrzyli się jeden na drugiego i szeptali między sobą.
-O co chodzi?-zapytał cesarz.
Dziewczyna przybyła z Wang Yu podała mu do rąk pewien dokument. Okazało się , że są to spisane wydarzenia i opieczętowanie przez jej ojca, który napisał co się wydarzyło w pałacu, czyli moją historie. Bayan zamarł. Odłożył dokument i milczał. Toghun poprosił by dziewczyna i Wang Yu przedstawili wszystkim powód swojego przybycia.
-Jestem Tanashiri jestem córką osoby, która napisała ten dokument. Miałam siostrę, która była podobna do tej kobiety-wskazała na mnie.-Jakiś czas temu doszło do tragedii w dynastii Shin. Ten mężczyzna i jego córka czyli obecna cesarzowa Kim zaplanowali napaść na rodzinę cesarską. Dokonali mordu na rodzicach niejakiej Nyang a właściwie cesarzowej Seugnnuang z dynastii Shin. Udało się jej uciec gdyż wojsko mordując moją siostrę wzięło ją za obecną tu kobietę. Ten dokument wszystko wyjaśnia i jest dowodem na to , że El Sumur i ta kobieta Kim to oszuści.
Ludzie zamarli. Sam Bayan nie potrafił się odezwać. Cesarzowa Wdowa zemdlała i została wyprowadzona przez służbę. Cesarzowa Kim krzyczała, że to oszczerstwa, że to nieprawda, że potrzeba więcej dowodów niż papierek. Po chwili Bayan zabrał głos:
-To co się tu teraz wydarzyło, jest dla mnie potężnym zaskoczeniem. Nie wiem co się dzieję, ale wobec tego dowodu nie możemy być obojętni. Jednakże, potrzebujemy czegoś więcej oprócz dokumentu i słów tej kobiety. Czy istnieje coś takiego?
Znów zapadła cisza, którą po chwili przerwały zeznania Wang Yu, Yoony i w końcu Toghuna. Jednak to Toghun najbardziej był przekonywujący. Poprosił o wprowadzenie pewnej rodziny. Okazało się, że byli to sąsiedzi Kim i El Sumura gdy mieszkali jeszcze w wiosce. Byli oni zastraszani i przekupywani by nie powiedzieli prawdy, lecz rozpoznali w cesarzowej Kim zwykłą wieśniaczkę. Toghun by wyciągnąć te informacje oferował posadę mężczyźnie a jego dzieciom wykształcenie dom i pieniądze, oraz co najważniejsze ochronę.
Kim broniła się do upadłego, El Sumur przekonywał , że to oszustwo i wszystko zostało z fałszowane. Nie miałam nic do stracenia. Wpadłam na pomysł jak mogę ostatecznie to rozstrzygnąć. Poprosiłam o głos a kiedy mi go udzielono ze łzami w oczach powiedziałam:
-Żeby udowodnić kto mówi prawdę a kto kłamie, musimy pojechać do państwa Shin. Jeśli cesarzowa Kim wskaże miejsce pochówku rodziców to znaczy, że ja kłamałam i podejmę się każdej kary jaką mi Wasza Wysokość wymierzy jednak gdy ja wskaże prawidłowo zamkniesz wszystkich którzy brali w tym udział i ukażesz.
Cesarz przez chwilę się zastanowił po czym zgodził się na moją propozycję. Była ona dla mnie bardzo bolesna, jednak to był ostatni dowód. Bayan wziął wojsko i wraz ze mną, Toghunem jego ojcem, El Sumurem i Kim pilnowanych przez żołnierzy pojechaliśmy do mojego państwa. Po długiej podróży w końcu dotarliśmy. Kim zaczęła płakać i już od razu zaczęła prosić o wybaczenie. Jej ojciec siedział i milczał jakby pogodził się z losem. Ja podeszłam do starego drzewa wiśni gdzie koło którego pogrzebałam własnymi rękoma swoich rodziców.
-Tu było kopane!-krzyknął jeden z żołnierzy.
Cesarz wydał rozkaz kopania. Prawie wszyscy pomogli kopać. Nagle zauważono coś wystającego z pod ziemi. Była to dłoń. W tej chwili upadłam na kolana , zakryłam rękoma twarz i rozpłakałam się najmocniej jak potrafiłam. Cesarz uklęknął przy mnie i mocno mnie przytulił, a sam spoglądał w stronę miejsca w którym kopano. W końcu wykopano zwłoki dwojka ludzi, którzy byli moimi rodzicami. Ich ciała do końca się nie rozłożyły. Nie mogłam na to patrzeć, cesarz pomógł mi wstać i zabrał mnie w odległe miejsce gdzie czekał na zdanie medyka. Po chwili medyk podszedł ze spuszczoną głową i rzekł:
-To zdecydowanie para cesarska. Wszystko na to wskazuje. Zostało trochę materiału z cesarskich strojów oraz można zauważyć , że zabito ich mieczem, nadano kilka ciosów.
Wszyscy zamarli. Bayan ścisnął mnie tak mocno jakby chciał mi połamać żebra. Prawda w końcu wyszła na jaw.
-Aresztować wszystkich którzy brali udział w tym...w tym niewybaczalnym czynie!-rozkazał Bayan.
Tak się też stało Kim i jej ojciec zostali aresztowani jednak to nie wszyscy którzy brali w tym udział, ale ważniejsze było już za nami. Przez te miesiące doznanych cierpień w końcu odzyskałam władzę ale przede wszystkim spokój. Moi rodzice w końcu po tak długim czasie zostali z godnością pochowani a ja wróciłam do pałacu cesarza Bayana by zacząć nowy etap w życiu. Cesarz Bayan zakochał się w służącej a ożeni się z cesarzową.
Rozkręciłaś się ^^ fajna część :)
OdpowiedzUsuń