kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

poniedziałek, 13 lipca 2015

,,W cieniu prawdy''

                                 Część 95 
W końcu dotarłam! Dotarłam do jakieś drogi. Nie zastanawiając się przyspieszyłam by wyjść na drogę, lecz gdy byłam zaledwie trzy kroki od drogi okazało się że nie mogę wyjść. Tak jakby był jakiś niewidoczny płot. Nie wiedziałam co tu jest grane. Szłam trzy dni i na darmo? Byłam wściekła. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam za mną stojącego Louisa.
-Co tu robisz Louis?
-Mógłbym o to samo zapytać Megan.-odpowiedział Lou.-Szedłem za tobą cały czas. Myślałaś że się z stąd wydostaniesz? To jesteś w błędzie. Z stąd nie ma drogi powrotnej.
-A ty? Co robiłeś w Nowym Jorku?-spytałam.
-Bo ja jestem z tych co mogą tam iść. Mam specjalny klucz do tego. Jestem synem Evelin. Znam ją zbyt dobrze. Jeśli powiedziała że ty i ja pobierzemy się to tak będzie. Czy ci się to podoba czy nie.-mówił Louis.
Ja czułam się jak więzień, jak rzecz którą można pomiatać. Doszłam to tego ''płotu''. I widząc jakieś osoby po tej drugiej stronie próbowałam wołać, widząc to , Louis rzekł:
-Nie wysilaj się. Oni cie nie widzą ani nie słyszą.
-O Boże!
-Co? Wiem że to straszne Meg, ale...
-Zamknij się! To Hydra! Co ona tu robi?
-Twoja mama?
-Tak. Znaczy nie! Prawdziwą Hydrą jest nasza dyrektorka agentów. Ta z pasemkom. Pewnie mnie odnalazła.
-Klucz?!
-O jakim kluczu znów mówisz Louis?
-Klucz który trzyma w ręce. On prowadzi do Avandii. Jeśli ona i jej wojsko się tu dostaną, to zniszczą całą krainę.
-No właśnie. Ponoć Avandia to miejsce które nie znajduje się nigdzie na Ziemi. To w takim razie co Hydra robi w Avandii? Louis wytłumacz mi to bo ja nic nie rozumiem.
-Avandia leży w Azji a dokładnie w Chinach. Evelin stworzyła tą krainę. 
-Okłamałeś mnie. Jak mogłeś?! Nienawidzę cię Louis! Jesteś taki jak Kevin!
-Proszę cię Megi, nie krzycz. Musimy odzyskać klucz.
-A ja Louis muszę zobaczyć Johna i resztę! 
-No dobra. Ja ci pomogę się z nimi zobaczyć a ty pomożesz mi odzyskać klucz. Zgoda?
-Zgoda! Więc nie ma na co czekać. Ruszajmy Louis!
Louis otworzył to przejście. Hydra i jej ludzie gdzieś pojechali a myśmy tymczasem szliśmy jej śladem. Gdy już odkryliśmy gdzie Hydra się znajduje , stanęliśmy i chowając się w lesie rozpaliliśmy ognisko by coś zjeść, odpocząć i się napić, a przede wszystkim by wymyślić plan. Nie było łatwo walczyć z Hydrą zwłaszcza że miała bardzo dobry sprzęt i doskonale wyszkolonych ludzi, a my byliśmy śmiertelni. Hydra znajdowała się w dużym opuszczonym domu który sobie odnowiła. W tym samym czasie Hydra (Maria Hand) zadzwoniła do Johna, w sprawie klucza. Miała dla niego i dla agentów propozycję. Małą zamianę. Po długiej rozmowie wszystko sobie wyjaśnili.
-Dobrze rozumiem Hydro? Oddasz nam klucz za mnie? A do czego jestem ci potrzebny?
-Tak. Znasz mnie John ja zawsze dotrzymuje słowa. Będę miała wielką satysfakcje goszcząc cię w moim imperium. Więcej nie mogę zdradzić. Powiem tylko tyle, po twojej wizycie u mnie będziesz dla mnie pracował.
-Co do tego nie byłbym tego taki pewny. Ale zgoda. Będziemy w Chinach najszybciej jak się da.-mówiąc to John się rozłączył, a Hydra była szczęśliwa. 
Kate spytała czego chciała, lecz John z opadłą minął nic się nie odezwał, rozkazał tylko by Kate przygotowała samolot.
-Jedziemy do Chin a tu masz dokładne namiary. Nick, Molly, Joe i ty Stella-zostajecie. Kate będziesz pilnować samolotu nigdzie się nie ruszysz, a ty Miriam, Kevin, Jim, Spider i ja lecimy.-mówiąc to John dał namiary dokładne Kate i razem z resztą wsiadł do samolotu. 
 
W końcu wystartowali. Kate dała moc na full , John nie żałował pieniędzy dla niego liczyłam się tylko ja, zresztą tak jak dla Kevina. Jim pił piwko w salonie razem ze Spiderem, Kate i John sterowali a Miriam i Kevin siedzieli w pokoju i rozmawiali. 
-Braciszku nie denerwuj się tak.
 
-Jak mam się Miriam nie denerwować? Tu chodzi o Megan życie! Ta wiedźma Hydra kombinuje coś. 
-Nie Kevin, tu nie chodzi o Megan.
-Że co? Nie rozumiem. 
-Tu chodzi o twoją miłość.
-Miriam nie mówmy o tym. Kiedy Megi wróci i wybaczy mi to od razu się jej oświadczę. Cały czas noszę przy sobie pierścionek zaręczynowy. 
-A co jeśli ci nie wybaczyła? Co wtedy Kevin zrobisz?
-Nie wezmę ślubu do końca życia. Tylko ją mam w sercu i tylko ją poślubię. 
-Nigdy cię takiego nie widziałam. Braciszku ty ją chyba naprawdę kochasz. Mam nadzieje że na ciebie zasługuje. 
-Miriam nie mów tak, to ja na nią nie zasługuję. To ja ją skrzywdziłem i to ja powinienem tyle wycierpieć co ona.
Ja siedziałam z Louisem pod drzewem i czekałam aż przestanie padać. Louis nie był taki zły. Lubiłam go, ale tylko lubiłam , nic więcej. On był przeciwieństwem Kevina a mimo to wolałam mojego Kevina, przez którego się strasznie wycierpiałam nie wiem czemu mu wybaczyłam i czemu go kocham...tu można by było bardzo długo mówić. John i reszta już prawie dolatywali do Chin a my-ja i Lou widząc patrolujących teren ludzi Hydry musieliśmy uciec, trochę dalej. Niestety nie udało się nam uciec niespostrzeżenie , żołnierze nas zauważyli i zaczęli nas gonić. Chwilę później samolot wraz z agentami wylądował. Wszyscy prócz Kate wyszli z pokładu i udali się na spotkanie z Hydrą. Jeden z żołnierzy mnie postrzelił, zaczęłam krwawić. Lou załatwił ostatniego przestępce a potem klęknął nade mną ,złożył ręce i używając swej mocy po prostu uzdrowił mnie. Dziękując mu , wstałam i wracaliśmy w stronę domu w którym przebywała Hydra. Co dziwne nie zauważyłam nigdzie Margaret (moje matki i byłej można powiedzieć Hydry), zapewne została w Nowym Jorku by dopilnować interesów. 
-Witaj Hydro!-wchodząc do gabinetu przywitał się z niezadowoleniem John.
-Widzę że dotrzymałeś umowy. O to twój klucz. Zanieś go swoim ludziom i potem wróć. I tak nie uciekniesz.-dając Johnowi klucz Hydra gdzieś wyszła. Prawdopodobnie uciekła.
Wychodząc z domu rozkazała wszystkich zabić. Nic tu nie pasowało. Oddała klucz i kazała wszystkich zabić, to nie w jej stylu. Żołnierze Hydry rzucili się do walki. John i reszta rozdzielili się, jakoś tak wyszło że Miriam i Jim poszli w inną stronę a John z Kevinem w inną. Walka trwała. 
 
-Kevin jest ich za dużo nie wiem czy wyjdziemy z tego cało. Więc masz tu klucz i w razie czego ,gdy sytuacja się skomplikuje to bierz klucz i biegnij ile sił masz w nogach potem skontaktuj się z tym Szaleńcem on ci wszystko powie. Tylko obiecaj że wrócisz z Megan. 
-John co się stało że aż tak mi ufasz? Nie boisz się że przez przypadek zastrzelę ci córkę, albo ją porwę?
-Wierze ci. Zmieniłeś się i to widać. To co było już nie wróci, każdy popełnia błędy a moja córka cię kocha. Zawsze traktowałem cię jak syna więc...Więc nie będę się ingerował w wasze życie, ważne by Megan była szczęśliwa. Ja nie jestem już młody...mniejsza o to. Daj z siebie wszystko Kevin!
Kilka minut po słowach wypowiedzianych przez Johna jeden żołnierz się pojawił i wymierzył w Kevina , na szczęście John zauważył to i odpowiednio zareagował. Zastrzelił mordercę. Ja wraz z Louisem dobiegłam do tego domu, zobaczyłam samolot agentów więc szybko weszłam do niego i podbiegłam do Kate. Kate widząc mnie rozpłakała się chyba pierwszy raz w życiu i podbiegając do mnie przytuliła mnie do siebie tak mocno że myślałam że mnie udusi. Potem spytałam się gdzie jest reszta, Kate odpowiedziała że poszli walczyć z Hydrą by odzyskać klucz który doprowadzi nas do mnie.
-Dobra Kate to zostań tutaj. Jak wrócę to wszystko opowiem, a teraz lecę im na pomoc. Nie dadzą sobie rady.-mówiąc to wybiegłam z pokładu samolotu i wraz z Louisem popędziłam do środka budynku. 
 
 Już przy wejściu czekało na nas kilku uzbrojonych żołnierzy. Szybko pokonaliśmy ich, nie sprawiało mi to trudności mając moc. To chyba kolejny plus posiadania jej. Nagle na naszej drodze wyrósł jak z podziemi Spider. 
 
 
Nie wiedziałam wtedy że on już pracuje dla agentów więc przestraszyłam się. 
-Meg odszukaj swoich a ja go zatrzymam!-krzyknął Louis zatrzymując Spidera.
Ja biegłam szukać resztę. ekipy. 
-No to blaszany stworze się policzymy.-zaczynając używać mocy , Louis uniósł Spidera do góry i chciał go zadusić swoją mocą. 
Louis był silniejszy od Spidera, może dlatego że Spider miał wstrzykniętą moc a Louis naturalną. 
 

 
Biegłam po korytarzach szukając ojca , nie wiedziałam że Kevin też walczy. Poza tym dużo rzeczy nie wiedziałam. W pewnej chwili wybiegłam z korytarza i zauważyłam walczącego Johna i Kevina nie mogłam w to uwierzyć. 





-Tato!-krzycząc zaczęłam iść do niego.
Szybko się odwrócił wraz z Kevinem. Mina Kevina była bezcenna. Kevin dobił ostatniego na swej drodze przeciwnika a John zaczął biec w moją stronę. 
-Kevin kocham cię...tu obok jest Avandia...kocham was obu.-miałam już się przytulić do Johna gdyż na mojej drodze pojawił się Merlin. 
-Nieeee....!-krzycząc złapał mnie i zabrał do Avandii tak jak Louisa. 
 
-Niech to! -krzyknął John.
W pewnej chwili wyskoczył znienacka morderca który wymierzył w Johna tym razem Kevin uratował go, bo gdyby John chciał strzelić to było by za późno. Wściekły Kevin że znów mnie stracił zaczął kopać w nieżywego żołnierza. W pewnej chwili Kevinowi spłynęła łza po policzku, którą bardzo szybko wytarł. 
-Kevin przestań kopać nieżywego. To nic nie da. Zostaw!-uspokajał go opanowany John. 
Nagle z korytarza przybył Jim oparty na ramieniu Miriam. Okazało się że Jim ma postrzeloną nogę i nie da rady walczyć. 
 
Kevin zrobił tak jak John kazał mu na początku. Wziął ten złoty klucz i poszedł się przebrać do samolotu a chwilę później udał się do krainy zwaną Avandia. Skontaktował się do Joego Billa (Szaleńca) , który mu wszystko wytłumaczył, tymczasem reszta jeszcze dokańczała zadanie. Wychodząc z budynku zobaczyli leżącego na podłodze Spidera który stracił siły. Wzięli go do samolotu i opatrzono, potem do Chin sprowadzili Nicka, Molly i Stelle którzy mieli przybyć na następny dzień. Kevin znalazł miejsce w które włożył klucz. Wyciągając go wszedł do ''środka''. Okazało się że Kevin znalazł się na pięknej polanie ''Tysiąca Kwiatów'', więc nie musiał szukać mostu. 
 

Nie czuł się bezpiecznie, więc rozglądając się trzymał broń w rękach. Ja tymczasem wraz z Louisem wylądowaliśmy przed obliczem królowe Avandii a zarazem mamą Louisa -Evelin. 
 
Była wściekła na nas, nie wiedziała jak ma nas ukarać, krzyczała że czy nam się to podoba czy nie pobierzemy się. Ja jej wykrzyczałam że kłamała w sprawie Kevina, że on mnie kocha bo mnie szuka. Evelin słysząc niegrzeczne zwroty wobec jej, wstała z krzesła i uderzyła mnie w twarz przy tym używając swojej mocy. Tak mnie uderzyła że wyleciałam przez ścianę i znalazłam się na drodze. 
 
 -Coś ty zrobiła Megi? Ona nie jest niczemu winna!-krzyczał Louis wybiegając z jej gabinetu. Chciał mi pomóc, lecz go odepchnęłam i z płaczem pobiegłam do miejsca które najbardziej lubiłam. Była to ''Polana Tysiąca Kwiatów''. Siadłam tam na kamieniu i płakałam. W pewnym momencie Kevin widząc mnie opuścił broń i zachodząc mnie od tyłu złapał mnie za ramię. Przestraszywszy się szybko wstałam. Obróciłam się i zobaczyłam go-uroczego Kevina o pięknych brązowych oczach, nadal w tych oczach był jego blask, jak promień słońca. Bez słowa przytuliłam się do niego , potem wycierając łzy prosiłam by mnie z stąd wziął że nie chce ślubu z Louisem. On powiedział żebym poszła za nim. Niestety plany pokrzyżowało nam przybycie Merlina, Evelin oraz Louisa. 
-No Synu zabierz ją i zamknij w domu. Nie pozwól jej wyjść. -rozkazała Evelin.
-Co wy robicie? Nie! Nie róbcie mu krzywdy! Zostawcie go! Nieeee...! Puść mnie! Louis! Słyszysz co do ciebie mówię?! Puść mnie!-krzycząc próbowałam się wyrwać, lecz Lou był silniejszy ode mnie. Zaczął mnie ciągnąć do domu. 
Kevin próbował się bronić, ale to na nic. Evelin razem z Merlinem zabrali Kevina do więzienia i powiedzieli jeżeli kocham Kevina to mam wyjść za Louisa , bo jeśli tego nie uczynię to Kevin zginę śmiercią okropną. Zgodziłam się płacząc w domu. Teraz zrozumiałam że ta piękna kraina która mogła być rajem okazała się piekłem. Teraz przydało by się przysłowie : ''Nic nie jest takie na jakie wygląda''. Idealnie pasowało do mojej sytuacji. 

,,W cieniu prawdy''

                             Część 94
Już z samego rana akcja trwała. Wszystko szło zgodnie z planem. Nick dostał pracę i od razu ''monitorował'' każdy zakątek. Chwilę później trzech policjantów wyszło z psychiatryka na przerwę i Kevin z Jonem oraz z Jimem załatwili ich i przebrali się w ich stroje. Potem weszli do środka budynku i szukali sali w której znajdował się Joe Billi. Znaleźli ją w końcu. Koło drzwi do jego pokoju było sześciu policjantów tak jakby był jakimś seryjnym mordercą lub kimś innym ważnym. 
-No w końcu przyszliście.-rzekł jeden z policjantów do agentów. 
-No tak. Ten no...dyrektor was wzywa do siebie. Prosił byście szybko przyszli. Jest wściekły.-kłamał Kevin.
-Dobra no to idziemy. A wy pilnujcie tego szaleńca. Zaraz wrócimy.-mówiąc to policjanci wszyscy poszli zostawiając nas samych.
Nie czekając ani chwili , weszli do środka i wytłumaczyli sytuację Billemu a potem wyprowadzili go bezpiecznie z psychiatryka przebierając go w strój lekarza. Tak udało się im uwolnić maniaka. Nick powrócił i wszyscy wsiedli do mini samolotu i wystartowali lecąc do Nowego Jorku. Tam mieli wszystko uzgodnić. Hydra cały czas ''siedziała na ogonie'' agentom. Miała pewne dużo wiadomości skoro dowiedziała się o Billim. Ja tymczasem siedziałam oglądając dalej stare zdjęcia. To co powiedziała Evelin nie dawało mi spokoju, musiałam się upewnić że tak naprawdę jest. Postanowiłam zrobić to co już wcześniej planowałam, postanowiłam się wybrać do tej bramy i przejść przez ten olbrzymi most by się przekonać co jest po drugiej stronie go. Może jakieś wyjście? Tego nie wiedziałam, ale wiedziałam co mnie spotka jeżeli się nie przekonam czy to prawda z tym Kevinem i jakąś dziewczyną. Jeśli bym jednak nie chciała tego udowodnić to tu w Avandii czekał by mnie ślub z osobą której nie kocham, a uważam ją za swoje rodzeństwo którego przecież nigdy nie miałam. Potem pewnie ''szczęśliwa'' rodzinka aż do śmierci...po prostu wspaniale! Tego jednak nie chciałam. Kochałam Kevina mimo wszystko, byłam mu wstanie wybaczyć wszystko by tylko ze mną był. Wiedziałam że ta droga którą zamierzałam przebyć nie była krótka. Tylko ta droga mogła mnie doprowadzić do prawdy. Podczas gdy się przygotowywałam do podróży agenci byli już blisko Nowego Jorku. Joe Billi siedział na fotelu i wpatrywał się już prawie dwie godziny w podłoże. Wszyscy mu się przyglądali jak na jakiegoś wariata. 
 
Miał długie brązowe włosy i długą nieogoloną brodę. Był ubrany w biały  strój. Długie do kostek białe spodnie i biała koszulka z krótkim rękawkiem. Poza tym był boso, bez butów. 
-Po co nam jakiś psychol który ani słowa się nie odezwał?-wyszeptał Jim.
-Nie jestem psycholem jak mnie młody człowieku nazwałeś. Tylko jestem ciekawy do czego jestem wam potrzebny?-przemówił po paru godzinach Joe. 
-Witam pana. Cieszę się że pan się odezwał. Nie wiemy gdzie jest nasza...znaczy się moja córka. Zaginęła a w pamiętniku który znaleźliśmy było napisane miejsce o nazwie...-John ledwo co powiedział a Joe już wiedział o co chodzi.
-O nazwie Avandia. Wiem gdzie to jest. To pańska córka musi być z tych które posiadają moc. Nie będzie łatwo się z Avandii wydostać. To bardzo trudne zwłaszcza że niejaki Merlin on wszystko wie co się dzieje, nic się przed nim nie da ukryć. Stary dureń jeszcze żyje...-zaczął opowiadać z niechęcią Joe Billi. 
-Merlin? On to jakiś czarodziej czy coś?-zdziwiła się Molly.
-No coś w tym stylu. To taki człowiek bez oczów i brwi. Posiada moc przemieszczania się. Czyli nie potrzebuje samochodu, samolotu czy roweru. W kilka sekund może znaleźć się w dowolnym miejscu na Ziemi. Ma jakieś zmysły dzięki  którym potrafi wyczuć mniej więcej co się dzieje. W Avandii rządzi królowa-Evelin. Piękna kobieta lecz gdy się jej zajdzie za skórę to...-opowiadał z przejęciem. 
-No dobra do rzeczy. Gdzie leży ta kraina? -spytał Kevin z niecierpliwością.
-No tak...Avandia-kraina marzeń...ona tak naprawdę nie istnieje.-odpowiedział Billi bardzo tajemniczo. 
-Nie rozumiem. W takim razie gdzie jest Megan?!-uniósł się Kevin.
-Nie ma takiego miejsca jak Avandia-bo to wymyślona kraina. Nie dla wszystkich. Nie wiadomo skąd ale niektórzy ludzie zaczęli mieć moce zaczęło się od rodziny królewskiej jej córka teraźniejsza królowa Avandii spostrzegła że posiada moc. Moc nieśmiertelności. Nikt nie miał w okolicy takiej mocy. Tak na marginesie historia ta rozpoczyna się w Chinach-Azja. Królewna zakochała się w śmiertelniku do tego który był sługą jej. Młoda księżniczka pragnęła być z nim lecz rodzice się nie zgadzali na to bo był przecież sługą a drugi problem wynikał z tego że dziewczyna była nieśmiertelna. Gdyby z nim wzięła ślub musiała by patrzeć jak umiera. Pewnego dnia wybuchła wojna którą wszczęli jej rodzice. To była krwawa wojna. Na oczach księżniczki zginął jej ukochany i rodzeństwo. Nie mogła wybaczyć tego rodzicom. Zakradła się do ich pokoju nocą i wbijając im sztylet prosto serce zmarli. Wtedy odkryła że może czerpać siłę z innych ludzi nie ważne czy zmarłych czy nie. Wystarczyło że przytrzymała ich i już ciągła z nich siłę to jest nie do opisania coś jakby wysysała im duszę. Musi to robić regularnie bo inaczej traci siłę. Miała dość wojny i cierpień których doznała, postanowiła że stworzy miejsce dla osób z mocą by mogły doznać szczęścia. I stworzyła udało się jej to właśnie Avandia. Miejsce w Azji a dokładnie w Chinach. Avandia jest oddzielona od świata. Jest otoczona takim jakby przeźroczystym płotem wysokim bardzo, nie da rady się go przekroczyć ani przelecieć nad nim. Evelin wprowadziła w nowej krainie własne reguły. Stworzyła raj dla niezwykłych osób. Ciała rodziców zakopała w urnach pod taką jedną bramą. Ma też moc uzdrawiania. Swojego ukochanego odkopała z ziemi i dała mu nowe życie był szczęśliwy do czasu gdy zapragnął tego życia w tych współczesnych czasach. Evelin się nie zgadzała , gdy on dowiedział że jaki z niej potrafi być potwór chciał uciec, lecz on został wygnany na zawsze do świata naszego...-opowiedział długą i straszną historię.
 Każdy z członków agentów wsłuchiwał się w tą historie tak jakby ona dotyczyła ich. Kevina nie obchodziła ta opowieść lecz cel tej misji. Za wszelką cenę chciał mnie uwolnić, z rąk Evelin. Molly rozmyślała aż w końcu spytała Billego. 
-Czy Evelin ukochanym jest pan?
-Tak, ja. 
-To straszne a czy pan ją nadal kocha?
-Molly zamilcz! Czy pan wie jak można się tam dostać , jak najszybciej?-podenerwowany Kevin zapytał. 
-Samolot z jedzeniem i piciem i z innymi potrzebnymi rzeczami wylatuje tylko raz na dwa miesiące. I w ten sam dzień zawsze dwudziestego. Tego dnia ten ''płot'' znika i można się dostać.-odpowiedział.
-Niech to diabli!-uderzył ręką o siedzenie. -Jest jakiś inny sposób by się tam dostać? 
-Nie, nie ma innego sposobu.-odpowiedział bez wahania.-Chociaż...klucz! Tak właśnie ci zaufani mają klucz dzięki któremu można ''otworzyć'' tą krainę.
-Gdzie on jest?-nabrał nadziei John. 
-Ja mam taki jeden. Jest w piwnicy w moim , a raczej w mojej żonie domu we Francji. -odpowiedziawszy John rozkazał Kate lecieć do Paryża do byłej żony Joego Billa. Joe w czasie lotu przebrał się i ogolił.
Ja tymczasem gdy się już słońce zaszło wyruszyłam na drugą stronę mostu. Przez most szłam godzinę w końcu doszłam. Miałam wrażenie jakby ktoś mnie śledził, ale nikogo nie widziałam. Droga była bardzo długa musiałam przejść przez wysokie góry. Liczyłam że będę szła przynajmniej z trzy dni. Nie poddawałam się, lecz już po czterech godzin chodzenia po górach miałam dość. Znalazłam po drodze jakąś jaskinie , weszłam do niej i postanowiłam tam przenocować. Rozpaliłam ognisko i zjadłam to co wzięłam ze sobą. Czułam się jak jaskiniowcy , albo wikingowie. Następnego dnia rano agenci raz z ''Szaleńcem''-tak nazwano Joego Billa przybyli do domu jego byłej żony. Zapukali do drzwi lecz nikt nie otwierał. Kevin chciał wyważyć drzwi , lecz mu się nie udało gdyż przybyła z zakupów kobieta.
 
-A to znowu wy.-rzekła.
-Tak. Emma mam do ciebie prośbę gdzie dałaś taki złoty duży dość klucz?-zapytał podchodząc do eksżony Szaleniec.
-Co ty tu robisz?! Już cie wypuścili? Nie wierze. Nie będziesz u mnie mieszkał. Wybij sobie to z głowy!-widząc swojego byłego , kobieta wpadła w furie. 
-Mi chodzi o klucz! Duży , złoty!-wykrzyczał Billi.
-Aha...no to chodźcie ze mną do piwnicy zaraz poszukamy. Jest w tej walizce czerwonej w pudełku z twoimi łachmanami.-odpowiedziała kobiet.
Schodząc po schodach do ciemnej i zimnej piwnicy Pani Emma zaświeciła światło i zaczęła przeszukiwać pudełka. Nagle Stella znalazła jakąś czerwoną walizkę. Spytała czy to ta i znając już odpowiedź wręczyła ją Szaleńcowi. Joe otworzył walizkę i zobaczył że tam nic nie ma.  Zdenerwowany zaczął się kłócić z byłą 
 
-Nie ma tu klucza! Gdzie on jest?!
-Nie ma.
-Jak to nie ma Emma?! Przecież tu było hasło! Kto to otworzył?!
-Hasło! Ha! Ale mi hasło: jeden, jeden, jeden. Trzy razy jeden! Nawet się nie wysiliłeś.
-Wiesz że mam problem z pamięcią! Gdzie on jest?! Gadaj kobieto! Gdzie jest klucz?!
-Sprzedałam. Była taka kobieta z muzeum i poszukiwała jakiś starych kluczy, i oferowała ładną sumę. Więc sprzedałam jej.
-Że co?! Mój klucz?! 
-Tak. Po co miał tu siedzieć skoro byłeś w wariatkowie?! I nie krzycz na mnie! Co to za kobieta była?
-Nie wiem. Wysoka, czarne włosy z różową pasemkom. 
-Ty głupia babo! Nie wiesz co straciłaś. I co ja w tobie widziałem?! Nic! Tylko plastik zamiast serca.
Kłócąc się Szaleniec się uspokoił i wychodząc z piwnicy trzasnął drzwiami. Wszyscy wrócili do mini samolotu i postanowili wrócić do Nowego Jorku. 
-Różowa pasemka może oznaczać tylko jedno-HYDRA!-oznajmił John.-Musimy jej odebrać ten klucz.
Ja tymczasem wędrowałam dalej. Skończyło mi się jedzenie, a woda powoli znikała z butelek. Bałam się że za nim dotrę gdzieś tam to zginę, ale pożyjemy, zobaczymy. Zobaczymy co czas nam przyniesie. 
 
 

niedziela, 5 lipca 2015

,,W cieniu prawdy''

                           Część 93
Agenci dotarli już do Londynu. Samolot-bazę zostawili w odpowiednim miejscu i potem planowali jak dostać się do najlepiej szczerzonego psychiatryka na świecie. Kevin pokazał swojej siostrze gdzie ma spać. Było nas już tak dużo że już prawie się nie mieścili. Kevin w samolocie zajął pokój który miał dawniej a Miriam-siostra Kevina wzięła mój dawny pokój. Chociaż że John nie był zadowolony, wolał by mój pokój pozostał pusty, ale co zrobić gdy już nie było miejsca. Jim spał w salonie, John w swoim gabinecie, Kate ciągle przy sterach a jak już coś to przy samochodzie Johna-''Loli''. Stella miała swój pokój, a Nick i Molly mieli wspólny pokój tyle że Molly spała na łóżku a Nick na podłodze. Kevin idąc korytarzem wszedł do mojego pokoju w którym była Miriam i siadł koło niej rozglądając się po pokoju. 
-Kevin a skąd się wzięło twoje zdjęcie w tym pokoju?-spytała Miriam.
-Długo by tu opowiadać.
-Jesteś moim bratem możesz mi wszystko opowiedzieć. Tyle lat cie nie widziałam a jak wróciłeś nie wspominałeś za dużo o tym co robiłeś kiedyś. Nie wiedziałam że byłeś agentem i w ogóle.
-Miriam proszę cię to nie czas na rozmowy o mojej przeszł..
-Co to za dziewczyna z tobą? To ta sama dziewczyna której zdjęcie nosisz zawsze w kurtce?
-Grzebałaś w moich zdjęciach?! Jak mogłaś?! To moje prywatne rzeczy. I w tym pokoju też nie ruszaj niczego co nie twoje. Ten pokój ma być taki jaki go zastałaś jak tu przyszłaś.
-Kochałeś ją. Prawda? Co się stało że nie jesteście już razem?
-Moja kochana siostrzyczko musimy właśnie tą dziewczynę odnaleźć. Nie mam czasu na pogaduszki ale powiem ci tyle że ja ją nadal kocham, a nie jesteśmy razem bo...popełniłem wiele błędów za które...zapłaciłem wielką cenę, co oznaczało utratę tej dziewczyny.
-Aha. Przepraszam braciszku. Chodźmy już na dół bo ten starszy facet robi jakieś zebranie.-mówiąc to Miriam wraz z Kevinem zeszli do salonu gdzie odbywały się narady.
Do mnie tymczasem przyszła królowa by porozmawiać. Najpierw przestraszyłam się że może chodzić o te kolumny i most, ale gdy wspomniała o ślubie moim z Louisem to ulżyło mi. Evelin próbowała mnie przekonać do tego ślubu, ale ja nie dałam się ''złamać'' i nie ustępując zostałam przy swoim zdaniu. Wtedy królowa by mnie przekonać , sięgnęła po ostrzejsze środki. Zaczęła mi mówić o Nowym Jorku o Kevinie i ogółem o agentach.
 
-Megan zapomnij o nich.  Tu zaczniesz żyć od nowa. Oni cie już nie kochają. Nie okłamuj się. -mówiła Evelin.
-Nie mów tak! Królowo...to nie prawda. Nie wyjdę za Louisa bo moje serce należy do kogoś innego.-nie dawałam się przekonać.
-Megan mówisz o tym zdrajcy Kevinie? Myślisz że on cie jeszcze kocha?! On się teraz zabawia z jakąś dziewczyną w Beverly Hills. Megan możesz na mnie polegać. Jesteś dla mnie jak córka.-kłamała królowa.
 
-Z dziewczyną? Inną? W Beverly Hills? Evelin skąd mam pewność że nie kłamiesz?!-nie dowierzałam.
-Za nim mieliśmy cie odesłać do siebie do rodziny to musieliśmy sprawdzić jaki jest tam stan. Byś była szczęśliwa a tu są dowody na to że Kevin cię zdradza.-pokazując zdjęcia mówiła Evelin.
Wzięłam do ręki aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Nie mogłam w to uwierzyć, lecz zdjęcia były przekonujące. Rozpłakałam się i w złości uderzyłam aparatem o ziemię. Zaczęłam krzyczeć różne bzdury, że ja go kochałam on mnie zdradził mimo że się zaklinał. Na tych zdjęciach rzeczywiście był Kevin i jakaś śliczna dziewczyna w czarnych włosach. Byli przytuleni, albo pocałowali się w policzek. Płacząc prosiłam Evelin by odesłała mnie na ''ziemię'' bym mogła się przekonać czy to prawda. Królowa się nie zgodziła powiedziała że mogę się zemścić na nim biorąc ślub z Louisem i jako małżeństwo będziemy mogli wrócić do Nowego Jorku.
-Megan nie zgadzam się. Kategorycznie ci zabraniam! Nie chcę byś cierpiała.
-Ale ja go kocham! Czy to tak trudno zrozumieć?!
-Megan uspokój się. Pogódź się z losem. Kevin to zdrajca, tacy ludzie się nigdy nie zmienią. Ty tylko przez takich jak on cierpisz. Jeśli nawet byście się kochali to ty przecież masz moc. Myślisz że bylibyście szczęśliwi? Kevin czuł by się taki zwykły, nie szczęśliwy. Chciałby normalną żonę, a ty Megan...jesteś taka jak my. Nie mogłabyś wziąć ślubu ze zwykłym człowiekiem.
-Co ty wygadujesz Evelin? Sądzisz że jak mam moc to że Kevin nie będzie mnie kochał? Mam tego dosyć! Wyjdź Evelin!
Królowa zostawiając mnie z tym wszystkim samym odeszła zadowolona. Nie miałam wyjścia postanowiłam że wyjdę za Louisa chodź go nie kocham, on jest bardziej dla mnie jak brat, ale cóż... W Nowym Jorku już nie miałam nikogo. Nikt mnie już nie kochał pozostałam sama. Byłam gotowa zrobić wszystko dla Kevina byłam pewna że mnie zdradził...chodź co się dziwić nie dałam mu szansy. Gdy już się o tym przekonałam było za późno. Zawsze na wszystko jest za późno. Gdybym mogła cofnąć czas to pierwsze co bym zrobiła ...to by było chyba to żebym nie miała mocy. Nie wchodziłabym do tej przeklętej jaskini, a może nie poszłabym wtedy na zakupy. Od czego wszystko się zaczęło właśnie podczas zakupów poznałam Louisa. Odzyskał moją torebkę. Mimo wszystko to nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości nikt nie wie co będzie jutro. Los już taki jest. Przyszłość-to największa niewiadoma w naszym życiu. Jedno jest pewne musiałam dostać się z powrotem do Nowego Jorku, tylko pytanie ''Jak?''. Jak to miałam zrobić? Zapewne musiałam się od kogoś dowiedzieć co jest po drugiej stronie tego ''magicznego'' mostu. Tymczasem agenci przygotowani do akcji rozkazali Kevinowi by zadzwonił do swojego kolegi z psychiatryka. Po dość długiej rozmowie Kevin niczego szczególnego się nie dowiedział. Potem wziął telefon do ręki i zaczął gdzieś pisać wiadomość tak się przynajmniej Johnowi wydawało, a jak już wiadomo John nie do końca ufał Kevinowi. Więc zaczął go wypytywać.
-Kevin do kogo piszesz?
-John na pewno nie do Hydry. Spokojnie...
-Nick sprawdź to!
Nick miał stać już z fotela gdyż sprawa zaczęła się komplikować siostra Kevina chwyciła od tyłu Nicka i przytrzymywała go wtedy Kevin wyciągnął broń i zaczął grozić Johnowi, a John także wyciągnął broń i także zaczął celować do Kevina, tak samo jak Jim.
 
Wszystko się skomplikowało. Nagle do samolotu wróciła Stella i zobaczywszy co się dzieje zaczęła powoli uspokajać sytuację. W końcu przeszła kurs negocjacji. Bardzo dobrze poradziła sobie z tym zadaniem. Wszyscy się uspokoili, a Kevin pokazał swój telefon. Okazało się że chciał spróbować napisać wiadomość do mnie by upewnić się czy John w coś go nie wrabia, niestety nie udało mu się wysłać tej wiadomości. Chwilę później po małym napięciu wszyscy wsiedli do furgonetki i podjechali pod szczerzony psychiatryk lub jakby ktoś wolał więzienie dużo psychiatryk nie różnił się od więzienia. Tam Nick i Molly uzyskali wiadomości o wszystkich pracownikach tego budynku. Dokładnie chodziło im o jednego pracownika który zajmował się monitorowaniem tej całej placówki. Znaleźli jego imię i nazwisko, zdjęcie, datę urodzenia i godziny pracy. Wiedzieli wszystko co im było potrzebne. Mieli taki plan by porwać tego mężczyznę który się tym zajmuje niejakiego Josefa Rixona. Wtedy dyrektor placówki będzie poszukiwał nową osobę , i wtedy zgłosi się Nick który będzie monitorował wszystko, jeśli dostanie tą pracę. John już się o to postara. Wtedy wszystko pójdzie jak bułka z masłem. Nikt nie będzie niczego podejrzanego zgłaszał i tak uwolnią Joego Billa. Taki o to był plan. Postanowili działać następnego dnia z rana.