Część 41
-Panie już miesiąc minął od aresztowania El Sumura i jego córki. Nie uważasz , że to już pora by zdecydować o ich losie? Tłum wieśniaków szaleje ,chcą ich głów!-odezwał się na zebraniu ojciec Toghuna. -Kiedy podejmiesz decyzję?
-Ja sam nie zdecyduje o ich losie. Pozwolę by to uczyniła moja małżonka a zarazem cesarzowa Seungnyang. -odpowiedział Bayan trzymając mnie za dłoń w sali tronowej.
Miesiąc minął jak z bicza strzelił. Wiele się zmieniło. Przed moim ślubem z cesarzem w sali tronowej znajdował się jeden tron, lecz cesarz kazał wnieść drugi, który miał oznaczać , że moje prawa są na równi z Bayanem. To był przełom w państwie kiedy to cesarz pozwolił swojej żonie również brać udział w interesach państwa. Teraz było już jedno państwo dynastii Shin i Jin. Jednak rozwijały się one różnie, ze względu na panowanie Kim i jej ojca , mój kraj został zrujnowany, wiele ludzi stało się żebrakami, panował głód a cesarz Bayan nie koniecznie się im interesował do czasu aż mnie poślubił oficjalnie. Z dnia na dzień państwo stało się dla niego ważne. Jednak by umocnić nasze więzi polityczne między krajami, które stały się jednością, podjęliśmy decyzje, że mój kraj będzie miał swoich namiestników prowincji i oni również będą brać udział w naszych co miesięcznych obradach. Na razie sprawy układały się dobrze. Mogłam podejmować decyzje tak ważne jak decyzje Bayana. Oczywiście wszystko z nim konsultowałam jak i z naszym doradcą Toghunem z którym również często się spotykaliśmy. Częste spotkania pozwalały na dobry rozwój naszego państwa. Jednak cesarz przyznał, że nie wie na temat mojego państwa tyle co ja, więc miałam większy obszar władzy do pokazania niż on, ale staraliśmy się robić wszystko dla dobra naszego kraju, który oficjalnie przyjął nazwę Shinjindae. Niestety przyszedł czas kiedy trzeba było podjąć najważniejszą decyzję , która nie pozwoli nam pójść dalej i cieszyć się dalszym życiem.
-Najpierw chcę spotkać się z Kim i El Sumurem. Nie ważnie jak wielkie są grzechy ludzkie, ale każdy zasługuje na ostatnią rozmowę i szanse wytłumaczenia.-zabrałam głos.-Kiedy zakończę z nimi rozmowę wtedy podejmiemy najlepsze rozwiązanie jakie będziemy mogli podjąć w tej sytuacji.
-Zgadzam się z cesarzową.-poparł mnie Toghun.-Myślę, że to słuszna decyzja.
-Ja również tak uważam. -dopowiedział Bayan.-Moja cesarzowa jest bardzo mądrą kobietą.
-Tak jest panie!-krzyknęli wszyscy przybyli, po czym każdy wrócił do swoich obowiązków.
Ja wraz z cesarzem i Toghunem udaliśmy się do lochów. Były one przerażające. Ciemno, zimno, a po podłodze czasami przeleciał jakiś szczur. Kim siedziała skulona w kącie , głową opartą na kolanach, jej ojciec siedział pomieszczenie dalej gdzie dumnie siedział twarzą do wyjścia. Kim Young kiedy nas zobaczyła wręcz na kolanach przyczołgała się do grubych krat i płacząc błagała o litość dla niej i ojca. Była w strasznym stanie. Włosy rozczochrane jakieś szaro-czarne brudne ślady na twarzy, brudna, dziurawa i potargana sukienka, jakieś siniaki i zadrapania. Okazało się , że najbardziej walczyła Kim Young o wolność i przeżywała całą tą sytuacje, dlatego pewnie wyglądała gorzej od ojca, który w miarę dobrym stanie siedział obok.
-Co macie do powiedzenia?! Mówcie!-zadarł się cesarz.
-Wybaczcie nam! Błagam Panie! Cesarzowo! Zlitujcie się! Żałuje tego wszystkiego! Błagam!-krzyczała Kim Young.
-Za co przepraszasz?! Ty głupia smarkulo! Nie błagaj tych robaków! Nie poniżaj się!-oburzył się El Sumur.
-A ty? Z czego jesteś taki dumny?! Nie przeprosisz?!-podniósł głos Toghun.
-Ja?! Niby za co?! Niczego nie żałuje! A co więcej ! Gdybym mógł cofnąć czas, uczyniłbym jeszcze raz to samo. Tylko tym razem zabiłbym tą ladacznicę własnymi rękami!-krzyczał El Sumur.
Cesarz słysząc to, nie wytrzymał kazał strażnikowi otworzyć loch El Sumura , po czym wszedł i zaczał uderzać go w twarz.
-Bayanie! Przestań! Przestań Bayanie!-podbiegłam do krat i kazałam wyprowadzić cesarza straży.
Ja postanowiłam jeszcze zostać. Towarzyszył mi Toghun, który nie reagował tak impulsywnie jak mój mąż.
-Jestem tu pierwszy raz i ostatni przed zapadnięciem decyzji. Powiedźcie teraz swoje ostatnie słowa.-powiedziałam.
-Cesarzowo Seungnyang wybacz mi. Błagam o litość. Ja nigdy nie chciałam nikogo skrzywdzić. Jestem tylko wieśniaczką, która zapragnęła lepszego życia. Wybacz mi moją samolubność i moje czyny , które cie krzywdziły. Wiem, że nie mam wielkich szans by przeżyć, lecz chcę naprawdę szczerze przeprosić, wiem, że mi nigdy nie wybaczysz, ale nawet na to nie liczę. Chcę tylko okazać jak mi przykro...-pierwszy raz zobaczyłam prawdziwą twarz Kim Young i jej szczere słowa.
Poczułam jak jej przykro, lecz nie mogę zapomnieć o tych wszystkich czynach.
Toghun zapytał El Sumura czy chciałby coś powiedzieć, jednak on zamilkł i odwrócił głowę. Wzdychnęłam i wraz z Toghunem opuściłam lochy. Następnie udaliśmy się do biura cesarza by podjąć decyzję. Dyskutowaliśmy bardzo długo. Były to ciężkie decyzje, jednak udało się nam je podjąć. Zdecydowałam , że Kim Young zostanie wychłostana a potem wygnana z pałacu i pozostanie na zawsze córką zdrajcy i jego pionkiem. Jakby nie było ona nie pomogła śmierci moich rodziców, po prostu zajęła miejsce jakie jej ojciec kazał. Jej winą było ukrywanie zdrady ojca i branie świadomego udziału w jego gierkach. Niestety ojciec Kim Young -El Sumur nie mógł liczyć na litość, on pozostanie na głównym placu stracony po czym jego głowa zawiśnie na placu i będzie wisieć przez trzy dni i zostanie zapisany jako zdrajca na stronach historii by przyszłe pokolenia pamiętały. Nazajutrz przeszliśmy do wymierzenia kary. Całą drogę z pałacu aż na plac na którym miało odbyć się stracenie i chłosta , ludzie-wieśniacy na każdym kroku nam towarzyszyli, a El Sumura i jego córkę , których wieźliśmy związanych w klatkach obrzucali jedzeniem: jajkami, pomidorami, sałatami,oblewano zupami i innymi rzeczami, krzyczano i wyzywano od robaków, karaluchów, zdrajców, hańby państwa itd. Dotarliśmy w końcu na plac. Najpierw postanowiliśmy , że skarzemy El Sumura.
-Cesarzowo! Cesarzowo Seungnyang! Pozwól mi się pożegnać z ojcem! Błagam!-krzyczała Kim Young Tokeum.
Rodzice byli i są dla nas najważniejsi, nic tego nie zmieni nawet gdyby popełnili największą zbrodnię świata, niestety czasami trudno jest nam wybaczać ich czyny, lecz mimo urazy powinniśmy na chwilę zamknąć oczy i schować dumę i pożegnać ich w tej ostatniej drodze życia i nawet wybaczyć , przede wszystkim dla swojego spokoju ducha. W końcu przebaczenie to wybawienie nas samych, naszego życia. Nie wybacza się komuś dla tej osoby , lecz dla siebie. Łatwiej nam wówczas żyć, ale nie bywa to łatwe. Pamiętajmy, że wybaczenie to nie jest zapomnienie. Będziemy pamiętać te straszne sytuacje raz bardziej raz słabiej ale wybaczyć to nie znaczy zapomnieć. Wybaczyć oznacza dać sobie wolność umysłu, a tej drugiej osobie pozwolić umrzeć we własnym czasie nie życząc mu śmierci, dlatego też pozwoliłam by Kim Young ten ostatni raz powiedziała swojemu ojcu żegnaj.
Dziewczyna podbiegła do El Sumura oczywiście wraz ze strażnikami , przytuliła go bardzo mocno i rzekła:
-Tatusiu kocham cię najmocniej jak mogę, przykro mi , że cię nie powstrzymałam od tego planu. Żałuj za to co uczyniłeś, a może ci tam gdzieś wybaczą tak jak ja ci wybaczam i proszę o litość nad twoją duszą. Mam nadzieje, że spotkamy się w przyszłym życiu. Kocham cię i żegnaj tatusiu.-ucałowała go w policzek po czym upadła na ziemie i popadła w histerie.
Rzucała się, krzyczała i płakała. Jej ukochany ojciec powoli wchodził na drewnianą platformę. Ostatni raz dumnie stanął przed ludem, który patrzył na niego z pogardą i wypowiedział ostatnie słowa:
-Śmierć cesarzowej i cesarza!-po czym kat dokonał egzekucji na oczach córki, która była przygotowywana do chłosty.
Kiedy zakończono wymierzanie kary El Sumurowi , kat podszedł do Kim Young wziął bicz do dłoni i się do dwustu uderzeń. Zanim jednak przeszedł do czynności pozwolił powiedzieć coś córce zdrajcy.
-Cesarzu przeprosiłam twoją żonę, ale chciałam również ciebie przeprosić. Wybacz mi, że byłam dla ciebie ciężarem. To nigdy nie powinno się wydarzyć. Przepraszam za to co się stało i za to , że brałam w tym udział...Jednak zdarzyło się coś , czego nie mogłam przewidzieć. Proszę mi wybaczyć, ale nie spodziewałam się, że...że cię Panie pokocham. Tak zakochałam się w tobie chociaż nie powinnam. Taka osoba jak ja nie powinna cie nigdy Cesarzu kochać. Kiedy widziałam, że wzajemnością darzysz uczuciami cesarzową Seungnyang powodowało to we mnie nieopisaną złość. Nie z powodu władzy, lecz z miłości...ta zazdrość mnie wyniszczała. Widząc jak cierpisz będąc moim mężem, nie mogłam tego znieść, chciałam ci wiele razy powiedzieć prawdę, ale moja samolubność i złudzenie, że może kiedyś spojrzysz na mnie jak na twoją żonę nie pozwoliło mi na to. Wybacz, ale proszę spójrz na mnie ten ostatni raz...ten raz! Błagam!
Cesarz nawet nie spojrzał na nią. Nie mógł. Machnął tylko ręką a kat już zaczął ją biczować.
Później przyniesiono drewniany drążek , którego końcówka była metalowa i rozgrzana. Końcówka była prostokątna a na niej widniał napis "WYGNANIEC" rozgrzany kawałek metalu przyłożono do bladej skóry na karku dziewczyny. Przeraźliwie zawyła z bólu , a po chwili zemdlała. Toghun wraz z dwoma strażnikami wzięli ją nieprzytomną na wóz i porzucili na pustych polach, gdzie miała zacząć nowe życie. Mogła zostać w państwie , jednak to bywa zbyt trudne z wypaloną nazwą wygnańca, więc ludzie tacy często decydują się na opuszczenie kraju. Ja i cesarz wróciliśmy do pałacu. Ludzie wiwatowali i cieszyli się naszą władzą. W końcu zaczęło się im żyć choć odrobinę lepiej. Mieli poczucie że jesteśmy dla nich , dla naszego wspólnego ludu a nie dla władzy i bogactwa. Wieśniacy czuli, że nadchodzą lepsze dni, więc przestali się już tak przesadnie smucić, wręcz przeciwnie cieszyli się każdą chwilą i wyczekiwali nowych dni i zmian , które miał wraz z nimi przyjść.
Bayan niesamowicie się radował, ja również się cieszyłam gdzieś w tam w środku, ale ogarniał mnie też jakiś smutek a nawet lęk. Smutek bo wiedziałam, że jest wielu złych ludzi którzy życzą nam źle i że wiecznie nie może być dobrze a lęk właśnie przed przyszłością. Obawiałam się czy na dłuższą metę podołam roli cesarzowej jak i żony mojego cesarza. Chociaż urodziłam się kobietą, to niedługo mogłam mieć swoją matkę za wzór. Bałam się, że nie dam rady być tak dobrą małżonką jaką była moja mama dla mego ojca. Mój wzór szybko zniknął, a ja nagle zamiast uczyć się jak sama być matką i żoną musiałam nauczyć się walczyć i przetrwać. Przerażała mnie miłość jak i wszystko co z tym związane. Do końca nie wiedziałam co to znaczy kochać bo w końcu miłość to najpiękniejszy dar jak i najtrudniejszy do utrzymania. Nie byłam pewna czy mogę kochać i czuć się kochana. Jednak miłość to też poleganie na drugiej osobie i jej zaufanie a tych rzeczy mi w życiu brakowało nie zawsze potrafiłam ufać i polegać na kimś. Ten czas nauczył mnie jedynie jak walczyć by wygrać i że polegać i ufać mogę tylko sobie. Teraz gdy zniknęła ciemność musiałam nauczyć się tych kolorowych barw życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz