Część 38
Dwa
tygodnie już minęły odkąd Kim Young Tokeum podniosła na mnie rękę. Ten
czas spędziłam przeważnie w swojej komnacie lub na krótkich wieczornych
spacerach z Yooną. I właśnie przez dwa tygodnie nie widziałam się z
cesarzem. Te dwa tygodnie były obfite w sprawy państwowe. Jeździł po
pobliskich wioskach wraz z swoją żoną-cesarzową i dawał datki ,
sprawdzał jak się wiedzie mieszkańcom. Ja natomiast wykorzystałam ten
czas na planowanie odebrania tronu. Okazało się, że Toghun bardzo mi
się w ten czas przydał. Zaplanował podburzyć lud przeciwko cesarzowej.
Chciał rozpowiedzieć na oba państwa dynastii Shin i Jin , że cesarzowa
Kim nie jest cesarzową i rozprowadzić jej wizerunek i płacić za
wszelkie przydatne informacje. Uważał, że jeśli lud zacznie mieć
wątpliwości wówczas pałac na czele z cesarzem Bayanem nie będzie miał
wyjścia i będzie musiał podjąć działania by obalić lub potwierdzić dane
wątpliwości. Był to ryzykowny krok, lecz jeśli by się powiódł oznaczał
by moje zwycięstwo. Postanowiliśmy zaryzykować. Wysłałam Yoone do
Toghuna z informacją, że zgadzam się na jego pomysł. Yoona w czasie
kolacji-najbezpieczniejszej porze, kiedy to służba i wszyscy dworzanie
spożywają posiłki, poszła się spotkać przy pawilonie kobiet z Toghunem.
-Nyang ryzykuje. Ufa tobie Panie. Proszę nie zawiedź jej.-mówiła Yoona.
-Rozumiem.
Postaram się zrobić co w mojej mocy by nastała
sprawiedliwość.-powiedział mężczyzna.-Yoona , ale pamiętaj że już nie ma
odwrotu. Musimy być razem do końca w klęsce lub zwycięstwie.
Nagle
usłyszeli jakiś szelest a Toghun za drzewem zobaczył czyjś cień.
Znacząco spojrzał na Yoone, po czym ją przytulił i pocałował w policzek.
Cała zarumieniona Yoona zesztywniała, nie wiedziała co ma robić. Toghun
widząc reakcje służki, powiedział:
-Kochanie
wracaj już do tej konkubiny. Jeśli się ktoś dowie o nas , będziesz
miała problemy. Idź zanim konkubina nie zauważy, że cie nie ma.-mrugając
do dziewczyny ostatni raz posłał jej pocałunek tym razem w czoło i
odszedł.
Yoona
chociaż wiedziała,że to wynikło z niebezpiecznej sytuacji to i tak była
cała w skowronkach. Kierowała się do mojej komnaty gdyż nagle ktoś jej
podłożył nogę i upadła. Kiedy spojrzała powyżej zauważyła twarz jednej z
służek cesarzowej Kim. Która wzięła ją za włosy i spytała od kiedy się
spotyka z tym przystojniakiem. W tej chwili Yoona była pewna ,że ta mało
bystra dziewucha niczego się nie dosłuchała. Wyrwała włosy z jej rąk ,
wstała i rzucając jej wrogie spojrzenie Yoona powiedziała:
-A co cie to obchodzi? To moja sprawa z kim się spotykam.
-No jak cesarzowa się o tym dowie, że nie wywiązujesz się z obowiązków to nie będzie zadowolona. -powiedziała służka.
Yoona
ostatni raz spojrzała na szpiega i wróciła do komnaty. Jedyne co nam
wówczas zostało to czekanie aż wybuchnie skandal w państwach. Miałam
nadzieje , że nastąpi to szybko. Kim Young robiła się bardzo
podejrzliwa, skoro wysyłała swoje służki na szpiegowanie. Ledwo Yoona
weszła do naszej komnaty a zaraz za nią przyszedł Bayan we własnej
osobie. Wbiegł tak jakby się paliło. Siadł koło mnie zarzucił mi rękę na
ramię, spytał jak się czuję a potem poprosił bym poszła z nim w jedno
miejsce. Poprawiłam tylko włosy i poszłam za nim. Wyszliśmy na dwór i
idąc ścieżką ogrodową doszliśmy do mostku nad stawem. Na tym drewnianym
moście był koc, kilka świec wino i kilka przekąsek.
-Co powiesz Nyang na kolacje pod gwiazdami? -zapytał Bayan.-Nie jestem pewien czy ci się spodoba, ale...
-Tak!
To wspaniale przygotowane. Ja...jestem bardzo wzruszona jeszcze nikt
nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego. -łzy stanęły mi w oczach a
małe płomienie świec mieniły mi się w tych zalanych łzami oczach.
Serce
zaczęło mi drżeć i chciałam by ten wieczór trwał wiecznie. Cesarz dawał
mi poczucie bezpieczeństwa mimo, że jak go poznałam nie należał do
bohaterów, dawał mi też takie ciepło, które płynęło prosto z jego serca.
Patrząc w jego oczy i promienny uśmiech nie mogłam się już doczekać
kiedy powiem mu prawdę i kiedy to będę przy nim trwać jako cesarzowa a
nie służka.
Usiedliśmy
na mostku i popijając wino wspominaliśmy nasze pierwsze spotkanie. Był
to moment kiedy naprawdę mój śmiech był szczery, nie wymuszony. Będąc
już długi czas tak nie szczęśliwym głównie z powodu rodziców, dla nich
to wszystko robiłam, dla nich walczyłam i nie poddawałam się , takie
momenty wesołe były jak miód na moje zbolałe poranione serce. I to w
takich momentach rozumiałam, że życia nie można cofnąć, nie można mych
rodziców przywrócić do życia, że trzeba żyć dalej mimo wszystko, że w
końcu to szczęście przyjdzie bo gdzieś słońce wschodzi a gdzieś
zachodzi, gdzieś kończy się burza i wychodzi słońce gdzieś ktoś umiera i
się rodzi...wszystko ma początek i koniec. Czy ból może minąć? Tego nie
byłam pewna ale zbiegiem czasu stawał się on moją podporą ,największą
bronią i raną która mnie ukształtowała stałam się silniejsza,
konsekwentna i twardsza.
-Nyang
przy tobie jestem taki szczęśliwy. Jesteś moją ostoją. Kiedy cie widzę i
mogę złapać za dłoń nabieram wiary i siły na kolejny dzień. Bycie
cesarzem nie jest łatwe. Nie wiele nauczyłem się od ojca a mój regent El
Sumur ciągle znika lecz cały czas każe mnie kontrolować poddanym.
Cesarzowa Kim...duszę się przy niej. Wiele bym dał żebyś ty nią była.
Chociaż to dla dobra państwa, ja czuje się jakbym tkwił w złotej klatce,
tylko ty jesteś moim powietrzem. Kim Young, nienawidzę jej! Jest
wredna, podstępna...ale rodzice wiedzieli co robić. -opowiadał Bayan.
-Rozumiem cie. Pałac to nie łatwe miejsce do życia. Każdy walczy o przetrwanie.-rzekłam.
-Nie
rozumiesz Nyang! Chcę ci powiedzieć, że to ty mi jesteś przeznaczona!
To z tobą miałem być od początku, to ciebie pierwszą spotkałem. Abdykuję
i wezmę ciebie, będziemy żyć poza pałacem. Może nie będę bogaty ale
będziemy szczęśliwi. Miłość jest najważniejsza! A ja ciebie kocham,
tylko ciebie!-uniósł się cesarz.
-Panie!
Nie rób tego. Błagam...musisz spełnić wolę rodziców. Takie jest
przeznaczenie! Nie rezygnuj z obranej drogi. Nie wiesz co się może
zdarzyć jutro a co dopiero za jakiś czas. Ja będę zawsze przy tobie.
Nigdy cię nie opuszczę. Pamiętaj o tym. Będę twoim wsparciem, ale
błagam nie poddawaj się.-mówiłam.
Bayan
spojrzał mi w oczy po czym się przybliżył tak jakby chciał mnie
pocałować. Styknęliśmy się czubkami nosów gdyż nagle usłyszeliśmy czyjś
głos. Odwróciliśmy się i okazało się, że był to głos Kim Young i El
Sumura. Podeszli do nas po czym cesarzowa złapała cesarza za dłoń i
kazała mu wstać.
-Byłam
u ciebie w komnacie lecz panie, cie nie zastałam.-oznajmiła Kim Young
Tokeum.-Szukałam cię wszędzie a ty zabawiasz się tu z tą ladacznicą?!
Podczas gdy cesarzowa wyżywała się słownie na swym mężu , El Sumur przyklęknął i wyszeptał mi do ucha:
-Oj
dziewucho, jesteś taka głupia. Myślałaś, że się nie dowiem o świadku?
Lepiej się zacznij modlić, bo już wysłałem żołnierzy. Przykro mi twój
jedyny świadek za chwilę zniknie a wtedy już nikt ci nie uwierzy. Wiem
również, że ten zdrajca Wang Yu ci pomaga, oby go tam nie było bo biedak
również ucierpi.
Moje
źrenice się rozszerzyły, wstałam, przeprosiłam cesarza i pobiegłam do
komnaty. Poprosiłam Yoone by szybko skontaktowała się z Toghunem. Yoona
szybko pobiegła do strażnika który nam pomagał i poprosiła by przekazał
informację Toghunowi. Strażnik słysząc informacje szybko wziął konia i
popędził do pobliskiego domu nieopodal pałacu w którym na czas
wyjaśnienia sprawy przebywał nasz sojusznik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz