kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 10 września 2016

''Dynastia Shin Jin''

Rozdział
2


W cesarstwie Shin:
Gdy wszyscy już zasnęli postanowiłam się wymknąć z pałacu. Przebrałam się w strój chłopięcy i po cichutku zeszłam tajnym przejściem aż do stajni. Osiodłałam swojego konia i wyprowadziłam go poza mury pałacu. Miałam wielkie szczęście bo straż przy bramie wzięła mnie za chłopaka i pozwoliła mi w spokoju odejść. Potem było już z górki wsiadłam na konia i jeździłam przez całą noc po wioskach i oglądałam tutejsze życie wieśniaków. Było to dla mnie niesamowite. Pierwszy raz widziałam takie życie. Po dłuższym czasie dojechałam do wioski Hwasu. Tam zobaczyłam przerażające widoki. Bezdomni, chorzy, kaleki, niewidomi, głodujący...
Było już bardzo ciemno a ja nie wiedziałam skąd przyjechałam. Różne uliczki, zaułki wyglądały tak samo. Oznaczało to tylko jedno, że się zgubiłam. Nie wiedziałam którędy mam wrócić do pałacu. Byłam przerażona. W pewnej chwili usłyszałam grupkę pijanych mężczyzn. Głosy zbliżały się coraz bliżej i bliżej. Nagle zauważyli mnie na koniu i otoczyli dookoła. Zaczęli krzyczeć różne rzeczy:
-Wyskakuj z pieniędzy! Życie albo śmierć!
W tamtej chwili naprawdę się zaczęłam bać, nie wiedziałam co mam robić. Nagle mężczyźni wyciągnęli miecze i zaczęli nimi machać we wszystkie strony. Przestraszony koń zaczął wierzgać. Kopną dwóch mężczyzn i ruszył w drogę, ze mną na grzbiecie. Dobiegł aż do jakiegoś lasu. Dopiero tam zdołałam go uspokoić.
Zsiadłam z konia i przywiązałam go do drzewa, a sama znalazłam bezpieczne miejsce i postanowiłam się przespać. Nazajutrz , gdy się już obudziłam, postanowiłam odszukać drogę powrotną do domu. W tym samym czasie o wschodzie słońca do komnaty księcia Bayana Jina zawitał jego nauczyciel, który postanowił zrobić mu tak zwaną lekcje w terenie. Młodemu księciu strasznie nie chciało się wstać, ale po długim ociąganiu się wsiedli na konie i ruszyli nad morze. To miejsce nazywało się Ilsu, co oznaczało słońce i wodę. Był to bardzo malowniczy krajobraz. Długi brzeg, podmywany przez błękitno-turkusowe fale morza, gorący jak słońce złocisty piasek a dalej bardzo gęsty las.
-Co będziemy dziś robić? -spytał książę.
-Nauczysz się polować. -odpowiedział nauczyciel.
-Jak to? Przecież wiesz , że nie potrafię strzelać z łuku i nie znoszę widoku krwi.-mówił przerażony Bayan.
-Książę przykro mi, ale niestety to zadanie zlecił mi twój ojciec-Tal Tal Jin. Chce byś w końcu zmężniał i potrafił się bronić. Kiedyś nadejdzie ten dzień , że będziesz musiał rządzić całym krajem i będziesz musiał podejmować trudne decyzje i wyruszać na bitwy, a tam albo wygrasz albo zginiesz. -tłumaczył mężczyzna.
To co słyszał Bayan całkowicie sprawiło że na chwilę zastanowił się nad swoim życiem i przeznaczeniem. Po chwili milczenia rzekł:
-Ale jakie bitwy? Przecież mam poślubić księżniczkę z dynastii Shin , dzięki temu mamy zapobiec wszystkim bitwą.
-To prawda, ale są też inne kraje które możesz podbić albo one podbiją ciebie. Nikt nie wie młody księciu co będzie jutro, za rok , za pięć lat czy za dziesięć.
-Ważne bym miał wygodne życie a reszta się jakoś ułoży.
Roześmiał się Kang Mo Yeon-nauczyciel i odpowiedział:
-Wasza wysokość, nie możesz być taki próżny. Coś więcej się liczy niż bogactwo. Kiedyś to zrozumiesz.
-A co może być ważniejsze niż wygoda i ja sam i oczywiście mój wspaniały wygląd?
-Haha... jesteś jeszcze bardzo młody, chłopcze. Jestem pewien że kiedyś to zrozumiesz. Może będzie tak, że dla ciebie za pięć lat będzie ważniejsza twoja wybranka. Będziesz ją tak kochał że oddałbyś wszystko co masz by tylko ją widzieć.
-Na pewno nie. Masz duże poczucie humoru wiesz? Przecież będę miał swoje nałożnice to nie będę się przywiązywał do jednej.
Młodego księcia żadne argumenty nie przekonywały do tego ,że jest coś więcej niż on sam. Ja tymczasem usłyszałam szum strumyka, kierowałam się za tym dźwiękiem, aż w końcu dotarłam. Byłam taka spragniona że weszłam cała do rzeki i piłam garściami. Byłam tak spocona że postanowiłam się wykąpać w płynącej rzece.
-Patrz!-pokazał książę palcem.-Tam jest zwierze!
-Cicho książę, bo spłoszymy je. Bayanie patrz i ucz się.-Kang Mo zszedł z konia i ze strzałą po cichu się skradał ku zwierzęciu. Książę Bayan tymczasem przyglądał się jak jego nauczyciel poluje. Był bardzo skupiony jednak jego skupienie przerwał śpiewający , kobiecy głos. Mój głos! Kąpiąc się śpiewałam piosenkę , którą śpiewała mi matka-cesarzowa Seo Shin.
-...''stanę się podmuchem wiatru który zawsze będzie blisko ciebie, który będzie cię kołysał do snu i nucił  tę melodię , będę u twego boku, swoim podmuchem sprawię, że będę zawsze blisko ciebie ...''-śpiewałam.
Bayan wziął konia i ruszył ku mojemu głosowi. W końcu był tylko o krok ode mnie. Z schodząc z konia nadepną na gałąź. Usłyszawszy to szybko wyszłam z wody i ubrałam się. Potem wzięłam ukradziony miecz i pomaszerowałam do miejsca w którym usłyszałam ten dźwięk. Nagle za krzakami zobaczyłam chłopca w rozpuszczonych włosach trzymającego konia i ewidentnie przestraszonego moim widokiem.
-Kim jesteś? I czemu mnie podglądałeś?-machając przed jego nosem mieczem spytałam.
-Jestem...Ba...Batosu ...Batosu Keumsu. Tak! Właśnie tak! A ty?-uśmiechając się przerażająco odpowiedział chłopak.
-Jestem...Nyang. Jeszcze nie poznałam nikogo kto by miał tak na imię-Batosu Keumsu. Skąd jesteś? I co tu robisz? -wydawało mi się , że kłamie, więc zadawałam mu dalsze pytania.
-Jestem z...Hwasu!-odpowiedział energicznie chłopak.
-Nie wyglądasz mi na takiego , co by pochodził z Hwasu. Bo jesteś zbyt dobrze ubrany, czysty i masz konia! -byłam zbyt sprytna by się dać nabrać.
Miałam wtedy tylko jedno na myśli, albo to jakiś służący w pałacu, albo oszust i złodziej. Nie miałam ochoty z nim dalej rozmawiać , więc osiodłałam konia i wyruszyłam w dalszą drogę. Jednak niejaki Batosu wyruszył za mną, oddalając się przy tym od swojego nauczyciela.
-Zwiała mi gadzina!-krzyknął wychowawca , myśląc że Bayan jest koło niego.
Gdy otrząsną się i zauważył ze księcia nie ma, przerażony wziął konia i popędził do pałacu Jin by powiadomić cesarza i straże.
-Ty głupcze! Jak mogłeś go spuścić z oczu?!-zdenerwował się Tal Tal Jin.-Ściąć mu głowę! W tej chwili! Nie chcę tej kreatury więcej widzieć!
-Ależ Wasza wysokość! Panie, Panie! Błagam!-klękał błagając o darowanie życia.
Jednak nic to nie pomogło bo mężczyzna został stracony. Cesarz Tal Tal wysłał wojsko na poszukiwanie swojego syna podczas gdy on towarzyszył mi w drodze do pałacu Shin.
Byłam trochę podenerwowana , więc próbowałam przegonić natręta.
-A więc wyścigi? Tak?-spytał książę.
Chwilę się zastanowiłam i uważałam , że to całkiem dobry pomysł, bo jeżeli bym wygrała mogłabym życzyć sobie wszystkiego co mi się podoba. A w tym przypadku chciałam by się ode mnie odczepił. Ruszyłam najszybciej jak się dało. Pędziłam na koniu tak szybko jak mogłam, a młody chłopak zostając w tyle ciągle coś tam wołał. Biegliśmy przez długi brzeg. Fale morza uderzały o kopyta zwierząt, a odbijające się od nich krople wody pryskały na nas. 






 -Możesz się uciszyć?-spytałam.-Ciągle mówisz. A to mi przeszkadza w wyścigu.
-Przepraszam. Mówiłem ci , że nie jesteś w moim typie?-powiedział.
-Wiem. A ty nie jesteś w moim. Jesteś zbyt dziecinny i tchórzliwy.-odparłam przewracając oczami.
-Tchórzliwy i dziecinny? Nie jestem tchórzem! Chcesz coś zobaczyć?-oburzył się Bayan.
-Co takiego?-spytałam.
Bayan przyśpieszył...Gdy już dorównał do mnie powoli zaczął wstawać na koniu aż w końcu skoczył na mojego.  
 
Potem mocno złapał mnie od tyłu , a ja próbując się wyrwać , ześlizgnęłam się ze siodła i razem z chłopakiem wpadliśmy do morza.


Potem wstałam i cała mokra ruszyłam na suchy ląd, jednak chłopak chwycił mnie za rękę i powiedział:
-Zaczekaj!
-Puść mnie!-krzyknęłam.
Jednak młodzieniec nie puścił, musiałam więc użyć swojej siły. Chwyciłam go za obie ręce i wykręciłam mu je , jednak on zwrócił mnie do siebie. Przez dosłownie kilka setnych sekundy spojrzeliśmy sobie w oczy.


Potem jednak skoczyłam na niego i chcąc zasłonić mu oczy , spadłam z pleców chłopaka pociągając go za sobą. Potem jeszcze przez kilka minut przewracaliśmy się na lewo i prawo przy brzegu. W końcu przycisnęłam chłopaka i jego ręce do podłoża. Chwilę później spojrzałam na niego ostrym wzrokiem z dodatkiem pogardy i zacisnęłam zęby. Książę próbował zachować powagę, jednak mu się to nie udało, wybuchnął śmiechem. 

 
 
-Co cię tak śmieszy?!-spytałam zdenerwowana.-Wygrałam , więc zrób teraz to o co cię poproszę.
-Twoja mina! Świetna. Pierwszy raz przegrałem z dziewczyną i to nie zbyt ładną. Chociaż jedyne ci mi się podoba w tobie to twoje oczy. -powiedział chłopak.-Co mam zrobić?
-Odejdź i nie jedź za mną! Jeżeli to zrobisz będę zmuszona cię zabić.-ostrzegłam.
Potem wstałam i zagwizdałam na konia, chwilę później wsiadłam i powiedziałam: ''Żegnaj'' i odjechałam. Chłopak został leżący w wodzie i wpatrywał się w niebo , głupio uśmiechając. Nagle Bayan usłyszał nadjeżdżające konie, myślał , że może wróciłam, ale mylił się. Były to konie wojska cesarza Tal Tala. Młodzieniec szybko wstał z wody, wytrzepał trochę swoje ubranie z piasku a potem poprawił włosy.
-Wasza Wysokość! Co się stało? Szukaliśmy ciebie gdzie byłeś i co robiłeś? -spytał dowódca wojska-Tanshingi Chan.
-Chyba spotkałem anioła....-rozmarzył się następca tronu.
-Anioła? Panie, czy dobrze się czujesz?-dziwił się Chan. -Wracajmy już...a gdzie Panie twój koń, którego dostałeś od ojca na swe piętnaste urodziny?
-Uciekł...-mówił ze spokojem książę.
-Siadaj Panie na mojego, wracamy do pałacu.-mówiąc to Tanshingi zszedł z konia i ofiarował go Bayanowi.
Gdy chłopak siadł już na konia ,wyruszyli do pałacu. Ja tymczasem dojeżdżałam do wioski Hwasu , tam dostałam dokładne wskazówki jak mam dostrzec do pałacu. Później było już prosto. Do domu wróciłam o zachodzie słońca. Wszyscy byli przestraszeni. Ojciec odwołał poszukiwania, a potem dostałam zakaz wychodzenia ze swojej komnaty i dziesięć uderzeń o barki drewnianą pałką. Nie sprzeciwiałam się, bo należała mi się ta kara. Zawsze byłam sprawiedliwa, więc i ja chciałam by mnie sprawiedliwie oceniano, nigdy nie lubiłam iść przez życie na skróty. Uważałam ,że swojego przeznaczenia nigdy nie ominę a ono nie ominie mnie. Bo to co nam pisane to nadejdzie wcześniej lub później. Wszystko co się dzieje to nie przypadek lecz wielki wachlarz z zapisanym naszym życiem u buddy od początku aż do końca. Krótko mówiąc, nic nie dzieje się bez przyczyny. Każdy skutek ma przyczynę, a przyczyna -skutek.






1 komentarz:

  1. Ich zabawy na koniach były cudowne! I chyba zostałam fanką Bayana:) Trochę zarozumialec i bad ass z niego, a taki jednocześnie uroczy:)

    OdpowiedzUsuń