kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 10 września 2016

''Dynastia Shin Jin''

Rozdział
4


Koło południa do pałacu Shin zajechał powóz z córką regenta El Sumura
z niejaką Kim Young Tokeum. Wychodząc z powozu obejrzała się w lewo a potem w prawo. I czekając na służbę zaczęła chrząkać.
-No rusz się głupcze. Wasza wysokość czeka! Podaj jej dłoń.-odparł El Sumur Tokeum.
Stajenny podał dłoń ''księżniczce'' a potem oprowadził ją po pałacu. Chodząc od komnaty do komnaty oglądała szkatułki i różne ozdoby w niej zawarte. Następnie weszła do mojej komnaty gdzie naprzeciwko wejściowych drzwi było duże łoże z dużą ilością koców, poduszek z robionych z najdroższych materiałów. Z czterech rogów łóżka wystawały na około dwa metry długie drążki na których ich wierzchu były założone jedwabne zasłony które pozwalały na zasłonięcie wszystkich stron łóżka podczas snu. Po prawej stronie pokoju było okno koło którego był okrągły stolik zdobiony wzorami i krzesło dopasowane do stolika,a koło niego stos książek i miejsce na miecz. Po lewej stronie była szafka w której były szkatułki ze złotem i różnego rodzaju naszyjnikami, kolczykami i spinkami do włosów zrobionych z czystego złota lub diamentów. Koło drzwi widniała olbrzymia szafa w której było pełno jedwabnych sukni różnego koloru na różne okazje. Drzwi były duże i szerokie otwierane na zewnątrz a nad drzwiami wisiał złotobrązowy materiał. Cały pokój był w barwach jesiennych. Jednak przeważał brąz ze złotym.
-Ale brzydki pokój! Trzeba tu więcej światła i więcej różu! Ta dziewczyna w ogóle nie miała gustu.-odparła Kim.
-Córko, nie przejmuj się tym. Bo długo tu nie zamieszkasz za rok w twoje dwudzieste urodziny pojedziesz do pałacu Jin i poślubisz księcia Bayana. Będziesz miała wszystko czego zapragniesz, ale ten rok musisz poświęcić na nauce. I dobrych manierach.-tłumaczył Sumur.
-A jeżeli wyjdzie na jaw , że nie jestem tą księżniczką? Przecież ja nie chcę zmieniać imienia na Seungnyang! Jest straszne! Tatku ja się boję.-mówiła rozpaczliwym głosem dziewczyna.
-Nie martw się. Nikt wcześniej nie widział księżniczki i nikt nie wie jak się nazywa. A wszyscy co ją widzieli , to zginęli. Pamiętaj my się nie znamy. Gdy zasiądziesz na tronie w państwie Jin wtedy pozbędziemy się tego kuzyna -Lee Yom Changa i będziemy rządzić wspólnie dwoma państwami.-opowiadał o swoim planie staruszek.
-Ojcze to do czego jest nam potrzebny ten Lee Yom...?-spytała córka.
-Bo on w razie wątpliwości będzie mógł poświadczyć , że jesteś jego kuzynką. Został przekupiony więc nie puści pary z ust. Wystarczy mu wygoda do szczęścia , gdy już nie będzie nam potrzebny pozbędziemy się go.-opowiadał.
Dziewczyna z wielkim skupieniem słuchała starego ojca potem wybuchnęła śmiechem i przytuliła El Sumura. Ja tymczasem dojechałam do wioski Hwasu, gdzie jak na razie mogłam być bezpieczna. Mając przy sobie trochę złota zapłaciłam handlarce za to by mnie przenocowała w swojej stajni. Kobieta zgodziła się i pokazała mi miejsce w którym mogłam ''mieszkać'' tak długo jak tylko mogłam. Kobieta była wspaniałą osobą, byłam jej bardzo wdzięczna , za okazaną mi pomoc. Postanowiłam , że będę jej pomagała w handlu. Załatwiałam żywność , kradłam pieniądze bogaczom i pomagałam w odbudowie domu staruszki. Czas leciał...
Ja bardzo zżyłam się z kobietą i traktowałam ją jak matkę, a ona mnie jak córkę. W końcu minęło pół roku. Kobieta była już słabsza, aż w końcu zachorowała. Musiałam się nią opiekować. Jednak gdy staruszka już przestała chodzić, nastała bieda. Przez tydzień nie mieliśmy nic jeść.
-Nyang, moja droga...mam do ciebie prośbę, pójdziesz za wieś i nazbierasz mi bukiet kwiatów? Tak lubię zapach odchodzącego lata. Zapach przypomina mi wiosnę i gorące słońce, a przede wszystkim moją młodość...-prosiła słabym głosem staruszka.
-Mona Song zrobię dla ciebie wszystko...-złapałam staruszkę za rękę i mocno ściskając otarłam ją sobie spływające po policzkach łzy.
Potem wstałam i poszłam na łąkę, jednak była jesień, kwiatów już nie było tylko kolorowe liście. Domyślałam się , że tak właśnie staruszka chciała się ze mną pożegnać. Czułam, że jak wrócę do domu to jej dusza odejdzie na zawsze. Jednak chciałam jej dać czas, więc wróciłam do domu dopiero przed zachodem słońca. Weszłam do domu a tam na ziemi leżała Mona. Już nie żyła. Klęknęłam nad nią i rozpłakałam się. Chwilę później mocno się do niej przytuliłam i wyszeptałam:
-Kiedyś się znowu zobaczymy, a teraz żegnaj...
Za domem było duże podwórze tam zakopałam ją. Następnie weszłam do rozwalającej się szopy i wzięłam z stamtąd swojego konia i ruszyłam na targ. Jedzenia nie było a ja musiałam z czegoś żyć, więc postanowiłam sprzedać swojego konia. Szukałam długo kupca, aż w końcu go znalazłam. Nie dał pieniędzy, ale za to dał jedzenie, które mogło wystarczyć na jakiś miesiąc jeżeli bym odpowiednio nim gospodarzyła. Kolejne cztery dni spędzałam nie wychodząc z domu. Padał deszcz, dziurawy dach przeciekał, jedno pomieszczenie zostało zalane. Drewniany dom zaczął po prostu gnić. Powoli kruszył się, nie można było już tam się schronić. Musiałam wyruszyć dalej. Jednak przed podróżą poszłam jeszcze pożegnać się z Moną. Klękając w deszczu pomodliłam się, potem cała mokra wstałam i maszerowałam przez wioskę Hwasu. 


Szukałam jakiegokolwiek schronienia, jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Byłam już cała przemarznięta do szpiku kości, cała się trzęsłam i gorączkowałam. Nagle znalazłam jakąś pustą szopę tam postanowiłam przenocować. Podczas gdy ja walczyłam o każdy dzień to Kim Young Tokeum spała w luksusach i jedyną rzeczą o którą mogła się martwić był wygląd. Chciała wyglądać jak najlepiej. Opornie podchodziła do nauki i nowych zagadnień, jednak ojciec miał już niespełna pół roku do spotkania z księciem Bayanem. Następnego dnia był upalny poranek. Obudziły mnie głosy bezdomnych proszących o kawałek chleba. Wstałam i szłam dalej. Chodziłam od gospodarki do gospodarki jednak nikt nie chciał udzielić mi pomocy, zamykano mi przed nosem drzwi. Po kliku godzinach chodzenia siadłam na schodach pewnego domu i postanowiłam odpocząć. W pewnej chwili zauważyłam pewnego mężczyznę jadącego na koniu. Był ubrany w bogate szaty i miał ze sobą kilku strażników. Postanowiłam stanąć przed nim i poprosić go o pomoc. Szybko zerwałam się na równe nogi i stanęłam naprzeciwko galopującego konia.
-Stać!-krzyknęłam.
-Co jest?-spytał mężczyzna.-Kim jesteś młody chłopcze i jakim prawem zagradzasz mi drogę?!
Jeździec wziął mnie za młodego chłopaka, chwilę zamilknęłam i po krótkim zastanowieniu uznałam , że nie jest to taki zły pomysł. Uklęknęłam przed zamożnym mężczyzną i od tamtej chwili zaczęłam odgrywać chłopaka. Zmieniłam ton i sposób mówienia.
-Jestem Seungnyang. Potrzebuje kilka monet by kupić jedzenie.-odpowiedziałam.
-Nie dam ci złota, ale...-zaczął się zastanawiać mężczyzna.-Właściwie to jestem Wang Yu miło cię poznać Seungnyang.
-Ale co chcesz Panie powiedzieć?-spytałam.
-Potrzebuje stajennego. Możesz zamieszkać obok mojego domu. Będziesz zajmować się końmi, zamiast zapłaty oferuję ci dom i jedzenie. To chyba lepszy pomysł niż trochę monet które wydasz w mgnieniu oka, prawda?-zaproponował Wang Yu.
-Dziękuję Panie! Jestem bardzo zadowolo...zadowolony!-zaczęłam się uśmiechać i zgodziłam się na propozycję młodego mężczyzny. 

  
 
-Jae Sung Mo daj mu konia, dalej pójdziesz pieszo.-rozkazał Wang strażnikowi.
Klęcząc delikatnie spoglądałam na przystojnego bogacza. Potem wstałam, siadłam na konia i ruszyłam za nimi.
Po jakimś czasie dotarliśmy do prowincji -Shusung należącej do państwa Jin. Musieliśmy przejść przez rzekę Sung-Jin i nie daleko od wody był obóz wojska cesarza Tal Tala Jina , który pilnował wschodniej granicy z państwem Shin. Jakieś osiem kilometrów od obozu była posiadłość Wanga Yu-dowódcy wojska Jin. Cała posiadłość liczyła około dziesięciu hektarów. Sam dom i plac ćwiczeń przed domem dowódcy zajmował około pięciu hektarów, a resztę były to pola uprawne, na których była uprawiana kukurydza, zboże, ziemniaki i jakieś inne warzywa. Wang Yu miał wielu pracowników, jedni to kucharze, drudzy rolnicy, inni służący a jeszcze inni jak ja to stajenni. Cała posiadłość przypominała wielki kwadrat z prostokątem. Do kwadratu należał dom który był pomysłowo skonstruowany. Środek kwadratu był pusty, bo znajdował się na nim dziedziniec dla nowo przyjętych chłopaków , którzy mogli doskonalić swoje umiejętności. Natomiast dookoła dziedzińca był dom dwupiętrowy który stanowił obręcz środka kwadratu. Z każdego boku wywodziła się brama. Od środka z każdej strony były balkony które sprawowały funkcję tarasu, korytarza i przejścia między każdym bokiem. Od strony wschodniej były pola a od południa droga w stronę lasu który prowadził do obozu wojska a od strony zachodniej była stajnia z trzydziestoma końmi a północna część to była polna droga którą można było dojechać do reszty wsi i oczywiście do serca państwa Jin , do ich pałacu i księcia Bayana.
-Tu będzie twoje legowisko. Tam masz stajnie. Jak nakarmisz i wyczyścisz mojego konia możesz odpocząć. Zaczynasz jutro o wschodzie słońca.-odparł Wang Yu.


3 komentarze:

  1. Cześć! Zapraszałaś mnie na bloga, dość dawno to było, a ja byłam trochę w rozjazdach i wreszcie znalazłam czas na ogarnięcie życia :D Chętnie poczytam twoje opowiadanie:) Zostawiam po sobie znak tu, byś wiedziała, że jestem i wracam na 1 rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej. Spoko ja próbowałam znaleźć komentarz co napisałam byś zajrzała tu , bo chciałam zobaczyć na twój blog, i nie znalazłam, ale dzięki że napisałaś. Patrzyłam na twojego bloga i jest świetny! Wielki podziw. Właściwie jeszcze nie spotkałam korean-blog który by mi się nie podobał! Świetne! ;)

      Usuń
    2. Dziękuję, miło mi to usłyszeć i oczywiście zapraszam:)

      Usuń