Rozdział
6
-Już nie mam siły. Daj mi odpocząć.-sapał zmęczony Bayan.
-Nie. Albo teraz wygrasz, albo teraz przegrasz. Inaczej nie skończymy.-powiedziałam.
Trzymając broń z skrzyżowaną , spojrzeliśmy sobie w oczy. Spoceni dyszeliśmy resztkami sił. Czekałam aż w końcu Bayan podejmie jakiś krok. Inaczej kilka godzin treningu poszłyby na marne.
W pewnej chwili czas stanął w miejscu, z tłumione głosy były już prawie niesłyszalne. Nagle Bayan ruszył do przodu z mieczem. Ruszając do tyłu , skrzyżowaliśmy jeszcze kilka razy swoje miecze.
Potem zadałam decydujący cios. Bayan upadł na kolana i łapiąc powietrze, oparł się o swoją broń. Ja zakręciłam mieczem i idąc do przodu, w pewnej chwili zatrzymałam się i obróciłam głowę w stronę zmęczonego Bayana. Gdy młody książę odchylił głowę i spojrzał na mnie, od razu w oczy rzuciła mi się krew, która ciekła z czoła chłopaka.
Przestraszona, podbiegłam do niego i machając palcem przed jego twarzą próbowałam mu powiedzieć , że krwawi. Bo najwyraźniej tego nie odczuł.
Przestraszona, podbiegłam do niego i machając palcem przed jego twarzą próbowałam mu powiedzieć , że krwawi. Bo najwyraźniej tego nie odczuł.
-Książę...-rzekłam.
-Co?-spytał Bayan.
Chwilę później chłopak dotknął ręką przeciętego czoła. Później spojrzał na swoje okrwawione palce i zaczął krzyczeć, krzyczał kilkanaście minut po czym zemdlał. Takiej reakcji jeszcze nie widziałam. Było to dla mnie bardzo dziwne. Szybko odłożyłam miecz i pobiegłam po Wanga Yu. Pomógł mi przenieś księcia do pokoju. Jae Sung przyniósł letnią wodę i opatrunki. Najpierw posmarowałam mu czoło maścią z babki i eukaliptusa, potem zamoczyłam opatrunek w chłodnej wodzie i obwiązałam tym głowę księcia. Po paru godzinach chłopak się wybudził. Pilnowałam go przez cały czas.
-Co się stało?-spytał.
-Zemdlałeś.-rzekłam.
Młodzieniec po chwili sobie przypomniał co się tak naprawdę wydarzyło. Zauważyłam , że opatrunek był już przemoczony krwią. Postanowiłam podejść i go zmienić. Rozwiązałam go a potem wzięłam nowy. Spostrzegłam się , że książę na mnie dziwnie spogląda. Zakaszlałam , a potem odsunęłam się kilka metrów od rannego.
-Przypomnij mi ,jak się nazywasz?- spytał chłopak.
-Seu...Nyang!. Jestem Nyang.-odpowiedziałam.
-Mówiłem ci , że masz delikatne ręcę jak na chłopaka?-rzekł.
-Jestem w końcu młody. Ty też masz delikatne.-mówiąc to zaczęłam zastanawiać się co tak naprawdę ode mnie chce. Przez chwilę nastała cisza. Mój wzrok skierował się ku ziemi a książę zaczął spoglądać na sufit. W pewnym momencie Bayan zaczął straszne kaszleć. Podbiegłam do niego i siadłam na łóżku. Potem chwyciłam go za dłoń, spojrzałam mu w oczy i krzyknęłam do strażnika , który był za drzwiami.
-Wezwać medyka! W tej chwili!
-Co się dzieje?-spytał Bayan.
-Masz gorączkę. Połóż się.-odpowiedziałam.
Po kilku godzinach przyszedł medyk, a stan chłopaka pogorszył się. Gorączkował i był nieprzytomny. Medyk kazał podawać lek z mieszanki roślin. Przez prawie trzy tygodnie się nim opiekowałam. Chodziłam zmieniałam opatrunki. Rana na głowie zdążyła się już zagoić, a Bayan był ciągle nieprzytomny. Martwiłam się o niego. Nadszedł wieczór, siadłam koło niego i głaskając go po głowie rozpłakałam się, mówiąc:
-Jesteś przyszłością swojego kraju. To ciebie miałam poślubić. W końcu nasze kraje połączyły by się i nastał by pokój. Niestety kto inny obdarzy cię miłością. Powiedziałeś , że mam delikatne ręce i piękne oczy. Już dawno nie słyszałam tego typu komplementów. Musisz wyzdrowieć, bo musi nastać pokój, choćbyś miał poślubić fałszywą cesarzową.-gdy skończyłam mówić, już nie wytrzymałam zaczęłam przerażająco płakać.
W tamtej chwili świat chwilę się zatrzymał a w głowie pokazała mi się moja historia: rodzice, piękne suknie, koń, wspaniałe jedzenie, pałac, mój ogród. Te dobre i złe chwilę. Przemijałam przez momenty w swoim życiu, moje obrazy , które powstawały w głowię, stawały się coraz bledsze, mało wyraźne. Czas płynął a ja z miesiąca na miesiąc coraz bardziej zapominałam twarze rodziców, moich służących. Zapominałam co to znaczy być kobietą, mieć piękne rozpuszczone włosy, być adorowaną przez innych, nosić piękne suknie...To wszystko minęło jak zeszłoroczna zima. W pewnym momencie moje wspomnienia zatrzymały się na chwili w której poznałam chłopaka-Batosu Keumsu. Próbowałam sobie przypomnieć jego twarz, ale nie było to łatwe. Po kilku godzinach czuwania nad chorym moje powieki stały się takie ciężkie, że od razu moja głowa położyła się na brzuchu księcia. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Następnego dnia obudziło mnie jakieś wołanie dochodzące z zewnątrz.
-Gdzie jest Nyang? -pytał Wang Yu.
-U księcia.-odpowiedział Jombak.
Jombak był najbardziej zaufanym i wiernym sługą Wanga. Miał krótkie czarne włosy i wąsy. Był bardzo zabawny, lubił czasami pić, ale nigdy nie zdradził swojego przywódcy.
Wang Yu wszedł do pokoju księcia. Ja szybko poprawiłam włosy i wstałam z krzesła.
-To tu jesteś...Nyang. -oznajmił wesoło.-Chcę byś towarzyszył mi w podróży, do wioski Hwasu. Dzisiaj zawieziemy jak zwykle, skrzynie złota.
-Dobrze Panie. A kiedy wyruszamy?-spytałam.
-Płakałeś? Masz takie czerwone oczy.-zauważył Wang Yu.
-Nie, nie...to lekkie przeziębienie. -odparłam, zaprzeczając.
-To się zbierajmy.-rzekł mężczyzna.
Poszłam osiodłać konie, a w tym samym czasie Wang Yu, przebrał się w szykowne szaty. Miał spięte włosy w kok, niebieską opaskę, wysokie czarne buty, czarny strój a na to niebieską w kolorze opaski letni płaszcz, ze złotymi nadrukami. Był bardzo przystojny, mimo że starszy ode mnie. Wsiedliśmy na kanie i ruszyliśmy do wioski Hwasu. Nie jechaliśmy sami. Towarzyszyło nam czterech strażników, Jombak i oczywiście Jae Sung Mo. Tymczasem Bayanowi śnił się jakiś koszmar, zaczął wierzgać nogami w powietrzu i krzyczał przez sen moje imię.
Nagle zbudził się z krzykiem , cały spocony i zaczął oglądać się po pomieszczeniu. Jednak nikogo nie było. (prócz strażnika za drzwiami)
-Gdzie jest Nyang? -pytał książę.
Nikt nie odpowiedział. Wstał porywczo z łóżka i zaczął bić pięściami o drzwi, ale nikt nie otworzył. Wydawało się, że strażnicy pilnują przyszłego cesarza. Nagle zrobiła się podejrzana , wręcz mroczna cisza. Bayan osunął się po drzwiach i siedząc zaczął płakać.
-Gdzie są wszyscy?-pytał-Gdzie Nyang, Wang Yu, straże i moi służący?! Gdzie są wszyscy?
Jadąc przez las spoglądałam potajemnie na Wanga Yu. Niestety zauważył to Jombak, więc podjechał bliżej swojego Pana i zaczął mu po cichu mówić o mnie.
-Wiesz Panie, wydaję mi się ,że ten młody Nyang zbyt bardzo przygląda się tobie. Właściwie co o nim wiesz?
-Przestań Jombak! Nyang jest dla mnie jak...bliźniak, tyle że młodszy. Jest dobrym wojownikiem i wiernym.
W pewnej chwili sługa zaczął się głośno śmiać. Wang nie wiedział co takiego powiedział, że jego przyjaciel tak zareagował.
-Co się stało Jombak?
-Przepraszam Panie, ale wyobraziłem sobie...
-No mów! Co takiego?
-Że ty i Nyang! Hahaha....
-Zamilcz!
Wang Yu zrobił speszoną minę i uderzył ręką Jombaka po głowie.
-Ależ ...wyobrażasz sobie Nyanga jako kobietę?! Hahaha....
-Przestań! Bo za drugim razem zwalę cię z konia.
Byłam bardzo ciekawa, co takiego rozbawiło wiernego sługę. W pierwszej chwili pomyślałam, że to z księcia, potem, że może Jombak odkrył mój sekret, ale później już nie wiedziałam co mam myśleć. Zostało mi to obojętne. Jechałam w tyle i ubezpieczałam strażników ze złotem. Tymczasem strażnicy i słudzy, którzy mieli pilnować Bayana postanowili skorzystać z okazji i zrobić sobie przerwę. Poszli się czegoś napić, podczas gdy młody książę o mało co nie umarł ze strachu. Jechaliśmy tak jeszcze przez parę godzin. Wang Yu zaczął dziwnie się odwracać w moją stronę i głupio uśmiechać. Było to wręcz niezręczne. Czułam się bardzo przytłoczona i rozproszona.
-Więc powiadasz, że gdyby Nyanga ubrać w sukienkę i poprawić włosy, byłaby z niego ładna dziewczyna?-powiedział Wang Yu do Jombaka.
-Tak. Te oczy hahaha....-całą drogę się śmiał.
-Wiesz co?! Masz rację! -stwierdził Wang Yu i zaczął się śmiać razem ze sługą.
W końcu nie wytrzymałam i podjechałam to tej dwójki , spytać z czego tak się wyśmiewają. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi, gdy tylko obaj popatrzyli się na mnie od razu zaczęli się dwa razy głośniej śmiać. Wtedy byłam już pewna , że to ze mnie lub przeze mnie. Udałam , że to mnie nie obchodzi i wróciłam na koniec. W pewnej chwili śmiech przerwał stojący na przeciwko powóz. Wang Yu z siadł z konia chwycił miecz i podszedł wraz ze strażnikami do powozu. Zastał w nim dwie pałacowe służki, i dwóch kucharzy i krawca. Byli przerażeni widokiem uzbrojonego mężczyzny.
-Co wy robicie na stronie Jin? -spytał Jae Mo.
-Nie róbcie nam krzywdy! Błagamy...-krzyczały przerażone kobiety. -Jedziemy od Cesarzowej Shin.
-Jak to cesarzowej Shin?-spytał zdziwiony Jombak.
Gdy usłyszałam swoją nazwę, od razu zsiadłam z konia i podeszłam do powozu przerażonych ludzi.
-To wy nic nie wiecie? Już nie ma Tahwana Shina i jego małżonki. Już prawie rok jak nie żyją.-odpowiedział kucharz.
-Co?! Jak to? Co się stało?!-pytał Wang Yu.
-Nie znamy szczegółów, ale teraz nowa cesarzowa jest okropnie nieznośna. Wprawdzie nie wiemy czy była taka zawsze, bo nikt ją wcześniej nie widział, ale jest strasznie wypieszczona, przemądrzała, skąpa i...
-Stop! Czemu my nic nie wiemy? Cesarz Tal Tal powinien się dowiedzieć o wszystkim od razu. Przecież, jeżeli nie dojdzie do ślubu to będzie kolejna wojna. Jesteśmy w stanie wojennym. Wystarczy jeden błąd a znów popłynie krew. -mówił przerażony jak i zarówno zdziwiony Wang Yu.
Przysłuchiwałam się temu wszystkiemu ,a łzy same cisnęły mi się do oczu. Starałam się powstrzymać łzy, ale gdy słyszałam , że ta wstrętna zdrajczyni psuła nasz naród i moją reputację nie wiedziałam co mam robić. Czułam jakby serce z sekundy na sekundę zmniejszało się o parę centymetrów, a moje wnętrze płonęło.
-Ta Kim Young-cesarzowa co chwilę zmienia służbę. Już wiele przed nami leży nieżywych. Wystarczy, że suknia jest za długa, albo jedzenie zbyt gorące , lub włosy źle uczesane od razu każe się pozbyć. Na szczęście nas oszczędziła, ale nie mamy wstępu za granicę Shin. Kucharzowi kazała pozbyć się włosów, jest łysy, nam, służką wymierzyła dwadzieścia batów.
-A skąd wiadomo, że to nie jakiś podstęp? Może prawdziwa córka Tahwana nie żyje?-pytał Jombak.
-Niestety jej kuzyn poświadcza , że to ta prawdziwa cesarzowa i służba. Jej przyszły małżonek przeżyje piekło na ziemi , jeżeli ona się nie zmieni. -odpowiedział kucharz z płaczem.
Po całej tej rozmowie Wang Yu zgodził się przyjąć nowo poznanych ludzi do siebie na służbę. Później wydał rozkaz, bym wróciła z nimi do domu i przekazała wszystkie zasady. Tymczasem Wang Yu z resztą ludzi pojechał do wioski Hwasu.
ciąg dalszy nastąpi...niestety nie zbyt to ciekawa część i może krótka, ale postaram się ją trochę rozkręcić piszcie w komentarzach co o tym opowiadaniu sądzicie i kto jest jak do tej pory waszym ulubionym bohaterem a za kim trzymacie kciuki ;)
-Wezwać medyka! W tej chwili!
-Co się dzieje?-spytał Bayan.
-Masz gorączkę. Połóż się.-odpowiedziałam.
Po kilku godzinach przyszedł medyk, a stan chłopaka pogorszył się. Gorączkował i był nieprzytomny. Medyk kazał podawać lek z mieszanki roślin. Przez prawie trzy tygodnie się nim opiekowałam. Chodziłam zmieniałam opatrunki. Rana na głowie zdążyła się już zagoić, a Bayan był ciągle nieprzytomny. Martwiłam się o niego. Nadszedł wieczór, siadłam koło niego i głaskając go po głowie rozpłakałam się, mówiąc:
-Jesteś przyszłością swojego kraju. To ciebie miałam poślubić. W końcu nasze kraje połączyły by się i nastał by pokój. Niestety kto inny obdarzy cię miłością. Powiedziałeś , że mam delikatne ręce i piękne oczy. Już dawno nie słyszałam tego typu komplementów. Musisz wyzdrowieć, bo musi nastać pokój, choćbyś miał poślubić fałszywą cesarzową.-gdy skończyłam mówić, już nie wytrzymałam zaczęłam przerażająco płakać.
W tamtej chwili świat chwilę się zatrzymał a w głowie pokazała mi się moja historia: rodzice, piękne suknie, koń, wspaniałe jedzenie, pałac, mój ogród. Te dobre i złe chwilę. Przemijałam przez momenty w swoim życiu, moje obrazy , które powstawały w głowię, stawały się coraz bledsze, mało wyraźne. Czas płynął a ja z miesiąca na miesiąc coraz bardziej zapominałam twarze rodziców, moich służących. Zapominałam co to znaczy być kobietą, mieć piękne rozpuszczone włosy, być adorowaną przez innych, nosić piękne suknie...To wszystko minęło jak zeszłoroczna zima. W pewnym momencie moje wspomnienia zatrzymały się na chwili w której poznałam chłopaka-Batosu Keumsu. Próbowałam sobie przypomnieć jego twarz, ale nie było to łatwe. Po kilku godzinach czuwania nad chorym moje powieki stały się takie ciężkie, że od razu moja głowa położyła się na brzuchu księcia. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Następnego dnia obudziło mnie jakieś wołanie dochodzące z zewnątrz.
-Gdzie jest Nyang? -pytał Wang Yu.
-U księcia.-odpowiedział Jombak.
Jombak był najbardziej zaufanym i wiernym sługą Wanga. Miał krótkie czarne włosy i wąsy. Był bardzo zabawny, lubił czasami pić, ale nigdy nie zdradził swojego przywódcy.
Wang Yu wszedł do pokoju księcia. Ja szybko poprawiłam włosy i wstałam z krzesła.
-To tu jesteś...Nyang. -oznajmił wesoło.-Chcę byś towarzyszył mi w podróży, do wioski Hwasu. Dzisiaj zawieziemy jak zwykle, skrzynie złota.
-Dobrze Panie. A kiedy wyruszamy?-spytałam.
-Płakałeś? Masz takie czerwone oczy.-zauważył Wang Yu.
-Nie, nie...to lekkie przeziębienie. -odparłam, zaprzeczając.
-To się zbierajmy.-rzekł mężczyzna.
Poszłam osiodłać konie, a w tym samym czasie Wang Yu, przebrał się w szykowne szaty. Miał spięte włosy w kok, niebieską opaskę, wysokie czarne buty, czarny strój a na to niebieską w kolorze opaski letni płaszcz, ze złotymi nadrukami. Był bardzo przystojny, mimo że starszy ode mnie. Wsiedliśmy na kanie i ruszyliśmy do wioski Hwasu. Nie jechaliśmy sami. Towarzyszyło nam czterech strażników, Jombak i oczywiście Jae Sung Mo. Tymczasem Bayanowi śnił się jakiś koszmar, zaczął wierzgać nogami w powietrzu i krzyczał przez sen moje imię.
Nagle zbudził się z krzykiem , cały spocony i zaczął oglądać się po pomieszczeniu. Jednak nikogo nie było. (prócz strażnika za drzwiami)
-Gdzie jest Nyang? -pytał książę.
Nikt nie odpowiedział. Wstał porywczo z łóżka i zaczął bić pięściami o drzwi, ale nikt nie otworzył. Wydawało się, że strażnicy pilnują przyszłego cesarza. Nagle zrobiła się podejrzana , wręcz mroczna cisza. Bayan osunął się po drzwiach i siedząc zaczął płakać.
-Gdzie są wszyscy?-pytał-Gdzie Nyang, Wang Yu, straże i moi służący?! Gdzie są wszyscy?
Jadąc przez las spoglądałam potajemnie na Wanga Yu. Niestety zauważył to Jombak, więc podjechał bliżej swojego Pana i zaczął mu po cichu mówić o mnie.
-Wiesz Panie, wydaję mi się ,że ten młody Nyang zbyt bardzo przygląda się tobie. Właściwie co o nim wiesz?
-Przestań Jombak! Nyang jest dla mnie jak...bliźniak, tyle że młodszy. Jest dobrym wojownikiem i wiernym.
W pewnej chwili sługa zaczął się głośno śmiać. Wang nie wiedział co takiego powiedział, że jego przyjaciel tak zareagował.
-Co się stało Jombak?
-Przepraszam Panie, ale wyobraziłem sobie...
-No mów! Co takiego?
-Że ty i Nyang! Hahaha....
-Zamilcz!
Wang Yu zrobił speszoną minę i uderzył ręką Jombaka po głowie.
-Ależ ...wyobrażasz sobie Nyanga jako kobietę?! Hahaha....
-Przestań! Bo za drugim razem zwalę cię z konia.
Byłam bardzo ciekawa, co takiego rozbawiło wiernego sługę. W pierwszej chwili pomyślałam, że to z księcia, potem, że może Jombak odkrył mój sekret, ale później już nie wiedziałam co mam myśleć. Zostało mi to obojętne. Jechałam w tyle i ubezpieczałam strażników ze złotem. Tymczasem strażnicy i słudzy, którzy mieli pilnować Bayana postanowili skorzystać z okazji i zrobić sobie przerwę. Poszli się czegoś napić, podczas gdy młody książę o mało co nie umarł ze strachu. Jechaliśmy tak jeszcze przez parę godzin. Wang Yu zaczął dziwnie się odwracać w moją stronę i głupio uśmiechać. Było to wręcz niezręczne. Czułam się bardzo przytłoczona i rozproszona.
-Więc powiadasz, że gdyby Nyanga ubrać w sukienkę i poprawić włosy, byłaby z niego ładna dziewczyna?-powiedział Wang Yu do Jombaka.
-Tak. Te oczy hahaha....-całą drogę się śmiał.
-Wiesz co?! Masz rację! -stwierdził Wang Yu i zaczął się śmiać razem ze sługą.
W końcu nie wytrzymałam i podjechałam to tej dwójki , spytać z czego tak się wyśmiewają. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi, gdy tylko obaj popatrzyli się na mnie od razu zaczęli się dwa razy głośniej śmiać. Wtedy byłam już pewna , że to ze mnie lub przeze mnie. Udałam , że to mnie nie obchodzi i wróciłam na koniec. W pewnej chwili śmiech przerwał stojący na przeciwko powóz. Wang Yu z siadł z konia chwycił miecz i podszedł wraz ze strażnikami do powozu. Zastał w nim dwie pałacowe służki, i dwóch kucharzy i krawca. Byli przerażeni widokiem uzbrojonego mężczyzny.
-Co wy robicie na stronie Jin? -spytał Jae Mo.
-Nie róbcie nam krzywdy! Błagamy...-krzyczały przerażone kobiety. -Jedziemy od Cesarzowej Shin.
-Jak to cesarzowej Shin?-spytał zdziwiony Jombak.
Gdy usłyszałam swoją nazwę, od razu zsiadłam z konia i podeszłam do powozu przerażonych ludzi.
-To wy nic nie wiecie? Już nie ma Tahwana Shina i jego małżonki. Już prawie rok jak nie żyją.-odpowiedział kucharz.
-Co?! Jak to? Co się stało?!-pytał Wang Yu.
-Nie znamy szczegółów, ale teraz nowa cesarzowa jest okropnie nieznośna. Wprawdzie nie wiemy czy była taka zawsze, bo nikt ją wcześniej nie widział, ale jest strasznie wypieszczona, przemądrzała, skąpa i...
-Stop! Czemu my nic nie wiemy? Cesarz Tal Tal powinien się dowiedzieć o wszystkim od razu. Przecież, jeżeli nie dojdzie do ślubu to będzie kolejna wojna. Jesteśmy w stanie wojennym. Wystarczy jeden błąd a znów popłynie krew. -mówił przerażony jak i zarówno zdziwiony Wang Yu.
Przysłuchiwałam się temu wszystkiemu ,a łzy same cisnęły mi się do oczu. Starałam się powstrzymać łzy, ale gdy słyszałam , że ta wstrętna zdrajczyni psuła nasz naród i moją reputację nie wiedziałam co mam robić. Czułam jakby serce z sekundy na sekundę zmniejszało się o parę centymetrów, a moje wnętrze płonęło.
-Ta Kim Young-cesarzowa co chwilę zmienia służbę. Już wiele przed nami leży nieżywych. Wystarczy, że suknia jest za długa, albo jedzenie zbyt gorące , lub włosy źle uczesane od razu każe się pozbyć. Na szczęście nas oszczędziła, ale nie mamy wstępu za granicę Shin. Kucharzowi kazała pozbyć się włosów, jest łysy, nam, służką wymierzyła dwadzieścia batów.
-A skąd wiadomo, że to nie jakiś podstęp? Może prawdziwa córka Tahwana nie żyje?-pytał Jombak.
-Niestety jej kuzyn poświadcza , że to ta prawdziwa cesarzowa i służba. Jej przyszły małżonek przeżyje piekło na ziemi , jeżeli ona się nie zmieni. -odpowiedział kucharz z płaczem.
Po całej tej rozmowie Wang Yu zgodził się przyjąć nowo poznanych ludzi do siebie na służbę. Później wydał rozkaz, bym wróciła z nimi do domu i przekazała wszystkie zasady. Tymczasem Wang Yu z resztą ludzi pojechał do wioski Hwasu.
ciąg dalszy nastąpi...niestety nie zbyt to ciekawa część i może krótka, ale postaram się ją trochę rozkręcić piszcie w komentarzach co o tym opowiadaniu sądzicie i kto jest jak do tej pory waszym ulubionym bohaterem a za kim trzymacie kciuki ;)
Nadrobiłam! I to z ogromną przyjemnością:) Bardzo mi się podobało jak Nyang walczyła z Bayanem i został ranny i jak zemdlał na widok krwi :D Jej, uwielbiam go, chociaż zupełnie go sobie nie wyobrażam w roli męża - odpowiedzialnego mężczyzny. Za to o Seungnyang myślałam, że będzie taka pokorna i w ogóle, a to niezłe ziółko:) Jestem ciekawa jak długo uda jej się ukrywać swoją płeć. I tak mnie śmieszy jak wszyscy sobie żartują z jej 'kobiecości' haha
OdpowiedzUsuńWeny! Chciałabym już przeczytać dalszą część^^