kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

środa, 14 września 2016

''Dynastia Shin Jin''


Rozdział
5



Trzy miesiące przed dwudziestymi urodzinami:
Przez te parę miesięcy spędzonych przy boku Wanga Yu nauczyłam się wielu rzeczy i nie tylko. Wstawałam bardzo wcześnie i doskonaliłam swoje umiejętności strzelania z łuku, nauczyłam się celować w punkt, już nie można było tego zmienić. 



 Miałam szanse podszkolić się także w sztukach walki i posługiwaniu mieczem i inną bronią. Gdy były wolne dni przez ten czas organizowaliśmy zakłady, które dotyczyły walki na miecze, oczywiście bez zabijania. Osoba która wygrywała pojedynki dostawał po woreczku złota. Jak na razie nie pokonanym był przyjaciel Wanga Yu -Jae Sung Mo. Nikt nie miał z nim szans. Czułam się bardzo dobrze w towarzystwie mężczyzn mimo że byłam jedyną kobietą przy boku Wanga Yu. Był on wspaniałym mężczyzną. Miał długie czarne włosy, był wysoki, umięśniony , miał brązowe oczy i jasną cerę. Był bardzo uczuciowy, lubił pomagać biedniejszym , co miesiąc wysyłał skrzynię złota do wioski Hwasu. Był odważny i waleczny. Był także skromny i był raczej typem wolnego ducha. Nie miał żadnej kobiety. Mimo że posiadał dobre serce, umiał walczyć o swoje, jeżeli ktoś z nim zadarł to był bezlitosny wobec niego. Walczył do końca, nigdy nie tchórzył. Miał swój własny styl. Nosił opaskę na głowie , przeważnie czerwoną lub niebieską. Do tego miał kucyk. Ubrania miał niezbyt szykowne, chociaż mógł sobie na to pozwolić. 
  

Z biegiem czasu przyzwyczaiłam się do mówienia w rodzaju męskim, przez to też nikt nie podejrzewał że mogę być kobietom. Zawsze starałam się być twarda, bo tego wymagało moje tymczasowe życie. Jednak nie zapomniałam o swojej misji. Cały czas, szkoląc się myślałam o tym co El Sumur wyrządził mi i mojej rodzinie. Z dnia na dzień co raz bardziej było trudniej mi utrzymać złość i chęć zemsty na wszystkich co zdradzili moje państwo. Czułam się bezpieczna przy boku Wanga Yu , który uważał mnie za brata. Musiałam się także pilnować by nikt nie dowiedział się że jestem dziedziczką cesarskiego tronu Shin, bo gdyby El Sumur się o tym dowiedział zapewne kazał by mnie zabić. A wtedy nie pomściłabym swoich rodziców. Musiałam być silna i walczyć o swoje. Musiałam tylko zaczekać na odpowiednią chwilę. Wtedy wystarczyłoby zaatakować i odzyskać to co moje. Jednak trzeba było jeszcze się wstrzymać.
-Szukam Seungnyanga. Nie wiecie gdzie się znajduje?-pytał Wang Yu służby.
-Pewnie strzela z łuku. Dobry jest. Może weźmiesz go Panie do swojego wojska? Jest wierny i uczciwy. -zaproponował kucharz.
-To prawda. Waleczny jest, ale za to bardzo młody, aż za młody by iść na walkę. Może za kilka lat.-odpowiedział mężczyzna.
-Widzę Panie , że bardzo przywiązałeś się do Seungnyanga. -zauważył służący.
-Tak. Jest dla mnie bardzo bliski. Traktuje go jak młodszego brata.-odparł Wang.
Wang Yu wyszedł z kuchni i poszedł na dziedziniec. Stanął za mną i krzyknął:
-Ej ślicznotko!
Celując w tarcze przestraszyłam się i szybko odwracając wymierzyłam strzałą wprost do Wanga Yu. On widząc to podskoczył i zasłonił twarz rękami. 

 
-O Wang Yu! Przestraszyłeś mnie!-krzyknęłam zdziwiona.
-Ja tym bardziej się przestraszyłem. Wierz mi. -odparł spokojnie oddychając.
-Nie mów do mnie więcej ślicznotko.-powiedziałam odkładając łuk na bok.
-Masz zalety na kobietę. Może użyję cię Seunganyangu do misji. Przebierzesz się za kobietę i ...pomożesz odkryć zdrajcę.-mówił Wang Yu.
-Nigdy tak nie żartuj. Właściwie czemu mnie szukałeś?-spytałam.
-Może weźmiesz udział w turnieju na miecze? Co ty na to? Już lepiej walczysz, więc może się zmierzysz z moim przyjacielem...zgadzasz się?-zaproponował mężczyzna.
-A co będę za to miał?-spytałam.
-Jeszcze nie wiem. -odpowiedział Wang Yu.-Jeżeli wygrasz cały turniej będę ci usługiwał przez dzień. Zgoda?
-Przez cały tydzień a poza tym to się zgadzam. Jeżeli wygram będziesz mi służył. A jeżeli przegram to będę ...Jeszcze nie wiem.- zgodziłam się.
-Przez tydzień w kobiecym stroju będziesz mi służył. Będziesz Seungnyang jako kobieta. Musisz przegrać!-mówiąc to roześmiał się Wang Yu.
Gdy to usłyszałam byłam przerażona. Nie wiedziałam co mam robić.
-Co tchórzysz?-spytał mężczyzna.
-Ja?! Nigdy! Zgoda!-z niechęcią podjęłam to wyzwanie.
Podaliśmy sobie ręce a potem zaczęłam ćwiczyć. Musiałam wygrać. Było to trudne zadanie bo Jae Sung Mo był najlepszym wojownikiem, a ja nie byłam zbyt silna, a poza tym byłam kobietą! Miałam tylko dzień by się przygotować do starcia.
Tymczasem Tal Tal Jin wezwał syna -księcia Bayan na rozmowę. Książę nie był gotowy na spotkanie leżał jeszcze w łóżku smacznie śpiąc. Ojciec Bayana zdenerwowany wparował do komnaty jak wicher i krzyknął do służby by odeszli. Młodzieniec zeskoczył z łoża i spytał się ojca czego od niego chcę.
-Mam tego dość! Wstawaj!-Tal Tal biorąc go za rękę pomógł mu wstać.
-Ojcze co się dzieje?!-pytał rozespany Bayan.
-Zostały trzy miesiące do ślubu twojego z księżniczką z dynastii Shin, a nic się nie zmieniłeś. Jesteś rozpieszczonym dzieciakiem! Tego już za wiele. Powinienem o tym pomyśleć wcześniej, ale zawsze dobre to niż nic. -mówił Tal Tal.-Wysyłam cię do generała Wanga Yu do prowincji Shusung. Tam nauczysz się dyscypliny.
-Ojcze ale jak to? Wyślesz przyszłego cesarza by służył?!-buntował się Bayan.
-Za trzy miesiące wrócisz. Przez te wszystkie lata żaden nauczyciel cię niczego nie nauczył! Mam nadzieje że Wang Yu cię czegoś nauczy! Ubierz się a potem przed pałacem czeka na ciebie powóz. Masz tam iść.-odparł wściekły Tal Tal wychodząc z komnaty.
Młody książę nie miał innego wyboru. Przebrał się a potem wsiadł do powozu i wyruszył w drogę.
Dzień później:
-Gotowy do starcia?-spytał Wang Yu.
-Tak. Zobaczymy kto wygra. -odparłam.
Chwilę później wraz z Wangiem Yu wyszłam na dziedziniec i rozpoczęły się rozgrywki. Ja i Jae Sung Mo losowaliśmy z zamkniętymi oczami po dziesięć osób które będą z nami walczyły. Jeżeli każdy z nas przetrwa te dziesięć osób wtedy dwie osoby które przeszły te eliminacje walczą ze sobą. Kto wygra tego czeka nagroda. Musiałam zwyciężyć mimo wszystko.
-Ogłaszam , że rozgrywki zostały rozpoczęte!-ogłosił Wang Yu.
Na znak tego strzelił z łuku do tarczy. Na początku było łatwo. Z łatwością pokonywałam swoich przeciwników. Tymczasem Bayan miał już tylko pięć kilometrów do celu. Po pewnym czasie został mi i Mo już tylko jeden przeciwnik. Zaczynał Sung Mo. Oczywiście wygrał. Potem byłam ja. Zaatakowałam pierwsza. 

  
Musiałam się starać by miecz mi nie wypadł. Jednak przeciwnik był silniejszy. Wybił mi miecz. Nie miałam nic do stracenia. Wślizgując się pod miecz chwyciłam go obiema rękami. Obdarłam trochę skórę , ale było warto. Przeszłam do wielkiego finału. Po krótkiej przerwie stanęłam oko w oko z niepokonanym mistrzem ze Sungiem Mo. Przygotowani do startu czekaliśmy na znak. Wang Yu miał już krzyczeć aż nagle do posesji wjechał książę Bayan.
-Kto to?-spytałam Mo.
-To książę z dynastii Jin. Ojciec kazał mu odbyć trzymiesięczne szkolenie na naszym terenie. -odpowiedział mężczyzna.
-Ale dlaczego?-dopytywałam.
-Synuś był zbyt rozpieszczony i nieposłuszny więc nasz cesarz chciał by przed ślubem z cesarzową z dynastii Shin zmądrzał. Jeżeli nie zmężnieje to pewnie zostanie wygnany. Tak czy tak nie ma wyboru. -odpowiedział Jae. -Ma być traktowany jak zwykły chłopak który ma być przyjęty do wojska , ale to tajemnica. Nikt więcej nie może się dowiedzieć że to książę, ani on nie może wiedzieć , że my wiemy, bo od razu był by rozpieszczany. Jestem ciekawy kogo przydzielą do jego szkolenia. Oby nie mnie. Ponoć to wstrętnie rozpieszczony , samolubny duży dzieciak.
-Rozumiem. -oznajmiwszy to podeszłam bliżej powozu.
W pewnej chwili drzwiczki od pojazdu otworzyły się a z nich wyszedł wysoki ciemnowłosy chłopak. Miał rozpuszczone włosy a po bokach splecione dwa warkoczyki. Nagle do moich oczu wbiła się jego znajoma skądś twarz. Później uderzyły mi do głowy różne myśli, sądziłam że był to jeden z morderców moich rodziców, ale za chwilę pomyślałam że nie mógł nim być bo był zbyt dziecinny. Stałam naprzeciwko niego i wpatrywałam się w niego , zamieniając się w słup. Stałam nie ruchomo i nie mrugałam. Książę stał przede mną i zaczął się rozglądać. Nagle podszedł krok bliżej i rzekł do mnie:
-Odsuń się śmieciu! Jestem księciem, zrób mi przejście.
-Że co?! Jak śmiesz się tak do mnie odzywać ty...ty...
-No mów! Weź moje ubrania i zanieś do pokoju a potem przygotuj mi wykwintny obiad i kąpiel z płatkami róży.
-Nie jestem służącym! Sam sobie weź! Co ja jestem?!
Wściekłam się na niego i już miałam go uderzyć, jednak rozum mnie powstrzymał. Odwróciłam się i miałam ruszyć do stajni, jednak książę chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie , mówiąc:
-Nie ładnie się tak odwracać od przyszłego cesarza bez ukłonu.
-Puść mnie ty kreaturo nędzna.-powiedziawszy to wyrwałam rękę z jego uścisku i poszłam w przeciwną stronę zostawiając go ze swoimi bagażami.
Rozgniewany książę zaczął krzyczeć na cały głos. Wang Yu podszedł do niego i spytał się czy coś się stało, on odpowiedział , że zachowałam się niegodnie wobec niego i żeby mnie wychłostał. Wang Yu był zaskoczony tym pomysłem i nie za bardzo chciał tak postąpić. Jednak musiał to zrobić bo inaczej by wszyscy ponieśli konsekwencje. Sung Mo poszedł po mnie i zawołał bym wróciła na dziedziniec. Zrobiłam tak. Później stanęłam przed obliczem Wanga Yu i Bayana.
-O co chodzi?-spytałam.
-Tak to on! Macie go wychłostać!-krzyczał Bayan.
-Wybacz , jeżeli cię uraziłem, ale nie jestem tu służącym. Masz prawo się na mnie gniewać.-powiedziałam.
-Straże sto batów!-krzyknął książę.
Dwoje mężczyzn wzięło mnie i przywiązało mi ręce. Odwrócona plecami do bata czekałam na chłostanie. W pewnej chwili podszedł Bayan i kazał mi ściągnąć koszule. Byłam przerażona , że mój sekret w końcu się wyda. Jeden ze strażników podszedł do mnie i chwycił mnie za koszulę. Już miał drzeć ją gdyż książę krzyknął: ''Stop!''.
-Zostawcie go. Wystarczy , że się przestraszył. Chcę by mnie szkolił. -powiedział chłopak.
-Ależ...On jest za młody. Nie nadaje się. -Wang Yu próbował Bayana zniechęcić.-A mogę wiedzieć czym ten młody chłopak cię zachwycił? Przecież byłeś na niego zły.
-Właśnie dlatego. Nikt wcześniej mnie tak nie traktował. Ma dużo śmiałości i odwagi. Oznacza to że będę bezpieczny przy nim.-tłumaczył.
-Bayanie...On jest stajennym, to prawda potrafi walczy, ale nie jest odpowiedzialny i jest...nudny.-mówił Wang Yu.
Widocznie zależało Wangowi na mnie skoro chciał mnie tak zawzięcie zatrzymać przy sobie. Chwilę później decyzja należała do mnie. Miałam wybrać. Po chwilowym namyśle odmówiłam służby u księcia Bayana. Zły poszedł do swojej wyznaczonej komnaty i przesiedział tam resztę dnia. Jego strażnikiem został Jae Sung Mo. Następnego dnia o świcie mężczyzna zbudził księcia. Jednak jak to on bardzo się ociągał. Mo próbował go budzić, ale nic nie poskutkowało. W końcu poszedł na skargę do Wanga Yu , a ten poprosił mnie bym jakoś go wybudziła. Zdenerwowana ruszyłam do jego komnaty z wiadrem lodowatej wody. Stanęłam nad łóżkiem i oblałam go całego. Ten zaczął krzyczeć i trząść się ze zimna.
-Co ty...Aaaa to znowu ty!-złośliwie się śmiejąc książę poprawił włosy.
-Tak. To znowu ja, Seungnyang. Ciebie też miło widzieć, a teraz wstawaj. Bo inaczej pożałujesz. Będziesz uczył się strzelania z łuku i walczenia mieczem ale drewnianym, bo mógłbyś sobie jeszcze coś zrobić.-powiedziałam stojąc nad nim.
-Kto mnie będzie tego uczył?-spytał Bayan.-Chyba nie...Ty! O nie, nie nie...
-O tak , tak , tak. Masz dziesięć sekund. Twoje cesarskie szaty zostały wyrzucone. Twoje stroje są tam w skrzyni. Czekam na dziedzińcu. -mówiąc to wskazałam na skrzynię ze strojami.
Potem odłożyłam wiadro i wyszłam na pole. Po dłuższym czasie Bayan w końcu pojawił się. Podeszłam do niego i podając mu drewniany miecz ,spojrzałam mu w oczy.
-Jak na chłopaka masz całkiem ładne oczy.-oznajmił książę.
Słysząc te słowa, speszyłam się. Od razu mój wzrok skierował się ku ziemi. 


ciąg dalszy nastąpi.... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz