kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 31 grudnia 2016

''Dynastia Shin Jin''


Część 14
Tydzień mijał za tygodniem, a pracy było tyle, że nie miałam nawet czasu pomyśleć o Wang Yu. Widywałam się z nim bardzo rzadko , by nie powiedzieć, że w ogóle. Kim Young była do niewytrzymania. Musiałam biegać na każde jej skinienie. Nawet późną nocą czy wczesnym rankiem. Pomagałam się jej ubierać, karmiłam ją, sprzątałam jej komnaty i wychodziłam z nią na spacery po ogrodzie. Kim także miała swoje obowiązki, rano i wieczorem szła oddać pokłon Cesarzowej Wdowie i jadała z nią i z Bayanem każdy obiad.  Rany na moich plecach już się wygoiły pozostawiając ledwo widoczne blizny. Yoona starała się dowiedzieć czegoś o swoim bracie, jednak nie było żadnych informacji. Cesarz Bayan co piątek wieczorem spotykał się z namiestnikami na uczcie a potem spędzał noc z Kim. Jednak kończyło się to na wspólnej kolacji, której nawet Bayan nie tknął, bo najadł się wcześniej. Od kilku tygodni zauważyłam sługę Cesarza, który mnie śledził. Pewnego sobotniego wieczoru Bayan zapragnął pospacerować między pawilonami. Podszedł do pawilonu służek i uchylając delikatnie drzwi zaczął podsłuchiwać. Wtedy los spowodował, że siedziałam sama z Yooną i rozmawiałyśmy o naszej przeszłości. 
-Nyang masz wielkie szanse by zostać damą dworu.
-Przestań! Nigdy nie chciałabym być tej żmii najlepszą służką!
-Ale miałabyś wtedy szanse by mieć męża, a może i zostałabyś ułaskawiona?!
-Ja znam Kim, ona nigdy tego nie zrobi. 
-Skąd ją znasz?
-Yoona, ja...
-Ale mogłabyś być wtedy z przystojnym Wangiem! 
-O czym ty mówisz Yoona?
-Przecież wiem, że się spotykacie czasami. Kochasz go, prawda? 
-Szanuje go, przecież długo u niego mieszkałam, ale czy go kocham? Ja...nie wiem. 
 -A Cesarz?! Przecież poznałaś go u Wanga! 
To wystarczyło by Bayan domyślił się , że jestem tą Nyang. Zadowolony odszedł w spokoju i następnego dnia obserwował mnie przez olbrzymie okno. Poszłam wywiesić pranie, Cesarz podążył za mną. W pewnej chwili zniknęłam mu  w bieli prześcieradeł. Zaczął jak oszalały biegać między nimi .


 Doprowadził go do mnie mój śpiew, tak jak wtedy kiedy pierwszy raz mnie zobaczył. Stanął za mną w milczeniu i czekał aż się odwrócę. Zawiesiłam w końcu całe pranie i biorąc kosz ze sobą, odwróciwszy się zauważyłam na swojej drodze cesarza. Przestraszona po cichu pisnęłam. 
-Wybacz Panie, ale się spieszę...

-Nyang! Nigdzie nie pójdziesz, póki mi nie wytłumaczysz co tu robisz od trzech miesięcy! 
-Jak się dowiedziałeś?
-To jest mniej ważne. Mów!
-To nie było planowane...Musiałam to zrobić , bo...
-Poczekaj chwilę.
Bayan podszedł do mnie od tyłu i zatkał moje usta dłonią, szepcząc, że szuka go służba. Serce zaczęło mi bić szybciej, zrozumiałam, że już nie rozmawiam z księciem, ale cesarzem! Musiałam się opanować.  Gdy służba odeszła, Bayan chwycił mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć. W końcu zaprowadził mnie pod drzewo wiśni. Tam usiadł pod nim i wpatrując się w moją oświetlaną przez promyki słońca twarz uśmiechał się od ucha do ucha. Już miałam mu opowiedzieć o nowym dowódcy jego wojska, ale nadeszła Kim. Stanęła koło mnie i spytała , czy jest jakiś problem. Stojąc koło pięknej kobiety, poczułam swoją niższość wobec niej i swoją bezsilność. Zaczęłam się jąkać. Bayan wstał i rzekł:
-Przenoszę tą służkę do mnie. Będzie teraz mi służyła.
-Ale dlaczego?!
-Bo ona...podkradała...twoją bieliznę! Tak właśnie, u mnie nie będzie tego robić.
-Że co?! Jak mogłaś?! Ufałam ci, trzeba ją wychłostać!
-Spokojnie słonko...Popracuje u mnie to dowie się co to jest ciężka robota.
-Dobrze mój ukochany.
Kim Young była zachwycona, tym jak nazwał ją cesarz, bo powiedział tak pierwszy raz i do tego przy służącej. Ja już wiedziałam, czego chce Bayan. Potem wróciłam do swojego pawilonu i wzięłam swoje rzeczy, bo tak kazał mi cesarz. Potem dostałam pustą komnatę blisko komnaty Bayana i tam rozpoczęłam nowy etap w swoim życiu. Komnata była porównywalna z pokojem dam dworu. Mieściło się tam łóżko z zasłonami, stolik z dwoma krzesłami, jedna duża szafa i miękka pościel. Dostałam od razu jedzenie. Nie kluski ryżowe, ale owoce i mięso pierwszy raz od bardzo dawna. Jakby tego było mało miałam więcej strojów. Oczywiście jednakowych, ale to i tak lepiej niż jeden, który trzeba było prać co parę dni i musiał być suchy nazajutrz. Komnata sama w sobie była przytulna. Miała ściany w odcieniach brązu i szarości. Wszystko ładnie się dopełniało. Miałam dużo czasu by nacieszyć się nową komnatą. Cesarz dał mi wolne popołudnie. Nie marnowałam czasu. Owoce , które mi zostały zaniosłam Yoonie i o wszystkim jej opowiedziałam. Ona była naprawdę zadowolona z mojego szczęścia. Wtedy poczułam , że mam prawdziwą przyjaciółkę. Na dobre i na złe. Wieczorem wzięłam długą kąpiel i poszłam wcześnie spać. Nazajutrz z samego rana weszłam do komnaty Bayana. Przyniosłam śniadanie. Zostawiłam go i poczekałam zza drzwiami aż się obudzi. Nastąpiło to bardzo szybko. 
-Nyang! Wejdź tu!
Usłyszawszy głos rozespanego mężczyzny otworzyłam olbrzymie drzwi i stanęłam obok łóżka. 
-Nałóż mi maść na twarz i w masuj dokładnie a potem nałóż na to ściereczkę i delikatnie zetrzyj, a potem nakarm mnie.
Myślałam, że się przesłyszałam. Stałam jak słup soli i nie wiedziałam co mam robić.
-Głucha jesteś?! Nałóż maść, potem ściereczkę i nakarm!
-Tak jest. 
Sługa przyniósł w porcelanowej miseczce maść robioną własnoręcznie z ziół. Wzięłam trochę ją na koniuszki palców i rozsmarowałam na dłoniach. Cesarz nadstawił rozpromienioną twarz i czekał jak moje dłonie dotknął jego twarzy. 


Zaczęłam mu wmasowywać po policzkach i czole. Wzrok Bayana był skierowany w moją skupioną twarz. Było dla mnie to żenujące i denerwujące, dlatego też zaczęłam go szczypać po twarzy. Po paru sekundach cesarz nie wytrzymał. Odepchnął mnie a potem przeraźliwie zawył dotykając się obolałej twarzy. Roześmiałam się pod nosem, a potem go przeprosiłam. 


-Nyang, nałóż mi teraz ściereczkę na twarz i delikatnie...Powtarzam! Delikatnie! Zetrzyj resztki. 
-Tak jest.
Nałożyłam mu mały, biały kawałek materiału na twarz i zaczęłam ścierać grudki z maści. Niechcący uraziłam go w oko. Bayan nerwowym ruchem ściągnął ściereczkę i rzucił ją na ziemię mówiąc:
-Jeżeli myślisz Nyang, że mnie tym zniechęcisz to się grubo mylisz. Nie odeśle cię nigdzie. Rozumiesz? Nie stracę cię po raz kolejny! Nigdy! 
-Ja tylko....
-Teraz podaj mi szaty. Zjem śniadanie z Kim Young. 
Gdy usłyszałam imię tej wiedźmy serce znowu mi się zapaliło nienawiścią. 
-A i pójdziesz ze mną i z resztą służek. Będziesz mi towarzyszyć. Od teraz nie opuścisz mnie nawet na krok! A tak poza tym to wiesz , że cie uwielbiam?!-dodał  Bayan. 
 Po chwili przyniosłam czerwoną szatę, zdobioną złotymi wzorami. Gdy cesarz był już gotowy, wraz z nim ,ja i inne cztery służące , poszłyśmy do komnaty Kim Young na śniadanie. Była bardzo zdziwiona widokiem ukochanego. Siadła na przeciwko niego i wpatrując się w jego błyszczące oczy, powiedziała:
-I jak sprawuje się ten pomiot?
-Cesarzowo, ale o kim ty mówisz?
-O tej złodziejce , mojej byłej służącej!
-A tej! A nie widać? Jest wyczerpana, nadmiarem zadań. Dlatego mi dziś towarzyszy. Nie mogę dać jej odpocząć. 
-Oczywiście mój drogi. Bardzo dobrze. Mam prośbę do ciebie. 
-Tak, jaką?
-Chciałabym pojechać wraz z twoim regentem na grób moich , biednych zmarłych rodziców. Mogę?
-Oczywiście!-krzyknął , jeszcze bardziej zadowolony.
''Już ta wiedźma coś kombinuje ze swoim ojczulkiem''-pomyślałam.
-Dziękuję. Kochany jesteś. Może nalać ci herbatki ziołowej?
-Tak. Poproszę. 
Bayan zaczął pić pierwszy łyk, drugi, trzeci, potem czwarty. Gdy wypił , rzekł bym mu ja nalała jeszcze herbaty. Złapałam za dzban i niechcący obiłam nim szklanki. Zauważyła to Kim i od razu mnie upomniała:
-Uważaj niezdaro! To są pięknie zdobione kubki, które przywiozłam ze swojego domu!

 
Bayan znowu zaczął pić. Ja stałam po jego lewej stronie ze spuszczonym wzrokiem i czekałam na dalsze polecenia. Tymczasem Kim Young wstała na chwile od stołu i poszła poprawić sobie włosy. Cesarz nie próżnował. Pijąc zaczął na mnie patrzyć. Ja bałam się, że może to zobaczyć Kim, więc starałam się nie zwracać na to uwagi. Niestety odruchowo spojrzałam mu w oczy. Nagle przyszła Young i speszony Bayan zakrztusił się. Zaczął pokasływać i nie chcący oblał się herbatą.

Przestraszona Kim podbiegła do męża i zaczęła go uderzać po plecach.
-Wystarczy! Wszystko już w porządku. 
-Na szczęście Wasza Wysokość! Wytrzyjcie cesarza, herbata cieknie mu po brodzie.
Jedna ze służek podeszła i wytarła mu mokrą twarz. W każdej chwili , w której Kim nie patrzyła, Bayan wzrok miał skierowany w moją stronę. Patrzył na moją twarz, tak jakby próbował zapamiętać każdą moją rysę. Nagle Kim się odezwała:

-To mogę już jechać?
-Gdzie?
-Na grób swoich rodziców.
-A no tak. Ale to teraz? Tak z samego rana? 
-No tak, bo droga jest dość długa, a nie chciałabym nocą jechać. Wrócę za kilka dni.
-Dobrze. To jedź. Jeżeli chciałabyś dłużej tam zostać, to przyślij mi wiadomość. Nie musisz się spieszyć.
Kim podeszła i ucałowała Bayana w policzek na pożegnanie. Wzięła ze sobą dwie najbliższe damy dworu i wraz z El Sumurem pojechali powozem do pałacu. Ledwo Kim przekroczyła próg komnaty, a Bayan wstał i mocno mnie przytulił, nie zważając na służbę. Powrócił dawny książę! Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji odepchnęłam go szybkim ruchem. Inne służące zaczęły się śmiać. Zauważywszy to cesarz kazał im wyjść i powiedział, że do powrotu Kim mają czas wolny i mogą pojechać do swojej rodziny jak chcą. 
-Nyang, a ty idziesz ze mną.-chwytając mnie za rękę zaprowadził mnie na pole. 
 Wyszliśmy na zewnątrz i stanęliśmy w altanie. Bayan nachylił się w moją stronę. Przestraszona pobiegłam do swojej komnaty. Cesarz zmieszany zawołał swojego sługę i po prosił o kąpiel. Kiedy była już gotowa, wszedł do ciepłej wody pełnej płatków róż. 
-Przynieś mi nowe szaty!
Golta wbiegł do pokoju i przyniósł nowy strój. Rozczarowany Bayan spytał:
-Co ty tu robisz?
-Przyniosłem Panie twoje przebranie.
-Dlaczego ty?
-Byłem zza drzwiami prosiłeś mnie. 
-Nie ciebie tylko Nyang! Gdzie ona jest?
-Pewnie w swojej komnacie. Zawołać ją?
-Nie! Teraz już nie trzeba! Bo zrobiłeś to za nią! 
-Wybacz Panie, nie wiedziałem.
-Głupek!-Bayan ochlapał swojego sługę.


Gdy cesarz był gotowy podszedł przed moje drzwi i prosił bym go wpuściła. Jednak ja przesunęłam stolik z krzesłami by nikt ich nie ruszył. Położyłam się i rozmyślałam co mam dalej robić. Po dłuższej chwili zasnęłam. Tymczasem Bayan siedział pod drzwiami i czekał jak wierny pies. Pewnie długo by tak czekał, gdyby nie jego matka-Cesarzowa Youngshi. Powiedziała, że ma wiele zaległości w petycjach i musi wiele spraw załatwić, a nie siedzieć pod drzwiami i czekać jak się wszystko samo załatwi. Pod nadzorem matki wypełnij swoje zadania a potem poszedł do Golty i poprosił go by z nim zagrał w pewną grę. Osoba , która przegrywała dostawała pstryczek w czoło. Jako książę, Bayan ciągle w nią grał, wypełniając sobie ponure dni. Następnego dnia z rana wszystkich pobudził krzyk cesarza......


ciąg dalszy nastąpi....
Już za parę godzin 24:00, czyli SYLWESTER! Chciałabym wam życzyć udanej zabawy , do samego rana i szczęśliwego NOWEGO ROKU 2017!!! 💥😊💫  no i co więcej???? No tego czego sobie życzycie resztę sami sobie dopowiedzcie. Ta część wyszła taka nijaka, ale może się nie zrazicie do całego opowiadania. Dziękuję wszystkim za komentarze i obserwowanie mnie. Dzisiaj raczej nie będzie ''Post plus'' bo nie mam pomysłu na to więc dlatego jest zamiast tego ta część! 
Happy New Year! 





sobota, 24 grudnia 2016

Post Plus!

Ponieważ, dziś jest Wigilia chciałam dodać tak zwany ''post plus'', czyli nie mający nic wspólnego z dotychczasowymi postami. W tym poście chcę wam złożyć życzenia i podać moją listę ulubionych blogów, wartych przeczytania. Więc może zacznę od....LISTY! MY TOP BLOG! (ach ten mój angielski), chciałabym wam podać też kilka życzeń w innych językach i piosenki świąteczne. Także zapraszam!!


To są właśnie blogi , które czytam najchętniej i są wspaniałe! Jeżeli poznam jakieś inne , które mi się spodobają to podam w następnym roku, albo przy jakiejś danej okazji. Teraz czas na życzenia w innym języku! Jak myślicie w jakich językach?! Przekonajcie się sami! 
Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku w 10 wybranych językach:  
1. Feliz Navidad y Próspero Ano Nuevo (hiszpański)
2.Shinnen omedeto. Kurisumasu Omedeto  (japoński)
3.Pozdrevlyayu s prazdnikom Rozhdestva i s Novim Godom (rosyjski)
4.Veseloho Vam Rizdva i Shchastlyvoho Novoho Roku! (ukraiński)
5.Sung Tan Chuk Ha (koreański)
6.Froehliche Weihnachten und ein glückliches Neues Jahr! (niemiecki)
7.Seng Dan Fai Lok, Sang Nian Fai Lok(chiński)
8.Merry Christmas & Happy New Year (angielski)
9.Joyeux Noël et Bonne Année! (francuski) 
10.Buon Natale e Felice Anno Nuovo (włoski) 

Teraz czas na zagraniczne kolędy/piosenki świąteczne 😁

 A teraz czas na moje życzenia dla Was! 
Przede wszystkim chcę Wam życzyć dużo szczęścia, miłości, pomyślności, by te święta były radosne dla was pełne w gronie rodzinnym, byście byli zawsze uśmiechnięci i nie zapomnieli o swoich najbliższych którzy odeszli (jeżeli oczywiście zdarzyło wam się coś takiego), a Nowy Rok by był dużo lepszy niż ten, byście spełniali swoje marzenia, mieli motywacje do życia, by mimo wielu trudności nigdy się nie cofali a szli na przód (jeżeli są te trudności 😁 ) Byście znaleźli swoje drugie połówki (jeżeli ich jeszcze nie macie) I po prostu byście byli przez całe życie sobą, nie musieli nikogo udawać i byście niczego nigdy nie żałowali! No i oczywiście zdrowia jak będzie zdrowie to będzie reszta! (Tak się chyba mówi?!) 
A teraz czas na życzenia rymowane, z podejściem trochę humorzastym :) 

Idą święta, widać gości - Wydłub z karpia wszystkie ości. Powyjadaj z barszczu uszy. A gdy Cię za bardzo suszy, Siądź wygodnie z flachą wina, I obejrzyj dziś Kevina. 
Gwiazdka już na niebie świeci 500+ przyszło na dzieci By prezenty piękne miały 
I już nie dręczyły mamy O laptopy i tablety Oraz inne technobzdety Bo to Święta, czas oddechu Z kochanymi, bez pośpiechu Zjedzcie wszyscy dziś wieczerzę Tego życzę Wam dziś szczerze...
 
Może po Pasterce albo przed zrobię jeszcze jeden ''post plus'' o tym jak wyglądała u mnie Wigilia! Zobaczymy jak wszystko się ułoży?! A właśnie kto idzie dziś na PASTERKĘ?! Piszcie w komentarzach kto idzie do kościoła o północy, albo jak spędzacie swoje święta, możecie mi wysłać w komentarzu swoje zdjęcia z Wigilii a potem zrobię taką Galerie i powstanie nowy post plus, w którym będą wasze zdjęcia  i zapraszam do obserwowania tych co jeszcze nie zaobserwowali! A tak na marginesie chciałabym się ''pochwalić'', że 20 grudnia moja kuzynka urodziła córeczkę-Lena, Anna i zostałam ciocią, to taki dodatkowy prezent dla całej mojej rodziny na święta o to ona :) 

 

poniedziałek, 19 grudnia 2016

''Dynastia Shin Jin''


Część 13 
Następnego dnia z rana dowiedziałam się, że mam być służącą Cesarzowej Kim. Gorszego wyboru być raczej nie mogło! Wstałam przed wschodem słońca, przygotowałam śniadanie i nowe szaty dla cesarskiej mości. Potem o szóstej poszłam zanieść jedzenie do komnaty Kim Young. 
-Jesteś nowa?-spytała wstając z łóżka.
-Tak...-nie mogło mi to przejść przez gardło- Pani. Jestem twoją nową służącą.
-A co z tamtą starą? Umarła biedaczka?-dopytywała bez żadnych emocji w głosie.
-Nie wiem Pani.-odpowiedziałam kładąc jej na stoliku tace z jedzeniem. 
-Jeżeli będziesz mi wierna, mogę cie mianować na moją...jak to się nazywało?-wyleciało jej z głowy.
-Mianować mnie na damę dworską.-odpowiedziałam.
-Co?!-podniosła głos.-Nie odzywaj się nie pytana! Nienawidzę gaduł! Teraz oddaj mi należyty pokłon, a potem odejdź!
-Tak jest.-upadłam na kolana przed okropną Cesarzową a potem wstałam i wróciłam do pawilonu służących. 
Pawilon był połączony z pałacem, jednak wyglądał jakby były to dwie różne budowle. Przed pawilonem znajdowało się miejsce , które wyglądało jak park, jednak nim nie było. Miejsce dla służby było tak jakby jedną ścianą z kwadratu które tworzyły pozostałe części, spiżarnia cesarska, kuchnia oraz pawilon kobiet (nałożnic). Po środku tego kwadratu znajdował się drewniany most, przez który się przechodziło by dojść do pałacu cesarskiego. Było oczko wodne i dużo zieleni i różne tarasy w środku kwadratu ,  które wystawały od części budowli, które tworzyły korytarz na polu. Sam pawilon był dość duży, wystarczający by pomieścić koło dwadzieścia służek. Było to zwyczajne pomieszczenie w którym były wyłącznie cieniutkie kołdry porozkładane na podłodze, służące jako materac i jedna poduszka oraz koc. Każda Cesarzowa miała do dyspozycji do trzech dam dworu, które były traktowane o wiele lepiej niż zwykłe służki. Miały odróżniający się strój i osobną komnatę, w której mogły spać dwie damy. Miały one drewniane łóżka, lepsze posłanie , oraz stolik i szafę. Do ich obowiązku należało służenie swojej cesarzowej, czyli donoszenie jej o sprawach dworu, zachowaniu dworzan oraz spraw cesarskich. Do czasu od czasu wykonywały wszystko co zapragnęła Cesarzowa, mogły nawet kogoś zabić, albo zlecić to komuś. Natomiast zwykła służąca miała skromny strój a do jej obowiązku należało dbanie o czystość cesarskiej posiadłości, gotowanie jedzenie. Dostawały co miesiąc po dwie monety na swoje potrzeby. Właściwie nie miały one życia prywatnego bo większość służek to, zwykłe niewolnice , albo sieroty , które postanowiły uratować się przed śmiercią głodową. Jeżeli były porwane z domu rodzinnych i zarabiały pieniądze to starały się po kryjomu podesłać monety swojej głodującej rodzinie, z którą nie miały prawa mieć kontaktu, ani pisać do nich listu, ani się z nimi widywać. Czego nie można było powiedzieć o damach dworskich one miały ten przywilej, mogły również zostać ''wyzwolone'' czyli zwolnione ze służby i miały prawo poślubić kogo chciały. Służki nie mogły tego robić bo by zostały od razu zabite, lub jej rodzina by ucierpiała. Dlatego wiele kobiet starały się zadowolić swoją cesarzową by mogły być damami dworskimi, jednak nie często się to zdarzało. Różnice między służkami a  damami dworu dotyczyły także pożywienia. Służki zazwyczaj dostawały jedzenie raz na dzień w małych ilość i do tego nie było ono różnorodne, tylko ciągle były to kluski ryżowe, a do picia dostawały po miseczce wody. Natomiast damy dworu miały jedzenie równe prawie cesarzowej. 
Weszłam do pawilonu i zauważyłam płaczącą dziewczynę siedzącą w kącie. Podeszłam do niej i spytałam się jej co się stało.
-Nic. Nie zwracaj na mnie uwagi.
-Jak się nazywasz? Ja jestem Nyang.
-Jestem...Yoona. 
-Czemu płaczesz? Może będę mogła ci jakoś pomóc?
-Nikt mi nie może pomóc! Ki Yohwa -dama dworu, Cesarzowej Kim złapała mnie na dawaniu kilku klusek ryżowych swojemu głodnemu bratu. Poskarżyła do Kim i cesarzowa kazała mu uciąć obie ręce, jeżeli je straci kto będzie utrzymywał moją chorującą matkę?
-O matko! To przerażające! A ty?
-Zaraz tu przyjdzie Yohwa i wymierzy mi pewnie sto biczów! 
-Nie płacz, ja to załatwię. 
-Co? Nie dasz rady tego zrobić! Jesteś tylko służącą jak ja czy reszta dziewczyn.
-Yoona, nie płacz spokojnie.
W pewnej chwili do pokoju weszła dama dworu-Ki. Trzymała w ręku  bat. Domyśliłam się co chce zrobić. Na sam widok bata, Yoona zaczęła głośniej płakać. Wstałam i stanęłam na przeciwko kobiety. 
-Odsuń się!
-Bo co?
-Kim jesteś?
-Nyang. Nie waż się jej tknąć. 
-Bo co mi zrobisz? Zabijesz mnie?!
-Może.  
-Yoona zawiniła i musi ponieść kare! 
-Bo co , bo chciała nakarmić głodującą rodzinę? A ty jej nie masz?!
-Stara wiedźma-moja matka i alkoholik-ojciec pozwolili mnie schwytać i zaciągnąć tu, bym usługiwała do końca życia! Niech zginą tam gdzie są!
-Jak możesz?! To twoi rodzice!

-Mam dość! Rozbierzcie ją z szat jej się też należy!-rozkazała swoim dwóm pomocnicą. 
Podeszły do mnie i ściągnęły ze mnie sukienkę, zostawiając tylko biały, strój noszący pod każdą sukienką, przypominający pewnego rodzaju koszule nocną. Potem siłą, powaliły mnie na kolana i trzymały mocno za ręce. Yohwa podeszła od tyłu i pierwszy bat skierowała w ziemie, by mnie przestraszyć. Nagle zleciały się wszystkie służki i obtoczyły nas, robiąc sobie widowisko, jednak żadna mi nie pomogła, bo bała się konsekwencji. Drugi bat uderzył moje plecy, był to tak bolesny cios, że czułam jak rani moją skórę powodując  krwawą linie. Zacisnęłam zęby i byłam gotowa na drugie uderzenie, jednak w pewnej chwili Yoona podbiegła i zakryła mnie swoimi ciałem krzycząc: ''Zostaw ją! To ja powinnam być bita!''. Jednak Ki nie zważając na prośby nogą odepchnęła spłakaną dziewczynę i dalej uderzała raz po raz...na szczęście dostałam jedynie, albo aż pięć batów. Potem zostawiły mnie ledwo przytomną na podłodze z zakrwawionymi plecami. I przeszły do Yoony. Nad nią się już nie litowały dostała pięćdziesiąt biczów , gdy skończyły jakby nigdy nic wyszły z pawilonu. Wtedy kobiety, które nas otaczały szybko skoczyły nam na pomoc. Położyły nas na kołdrze i przygotowały maść, którą smarowały nam plecy, robiły także różne obkłady. Ja odzyskałam siły po niespełna dwóch godzinach jednak Yoona została jeszcze długo nie przytomna. Postanowiłam, przejąć po niej obowiązki. Mimo, że sama byłam jeszcze obolała. Miałam dużo do roboty. Musiałam przed wieczorem wyczyścić kolumny i okna, oraz tarasy, a do tego zanieść obiad i kolacje Cesarzowej Kim. Nie mogłam się ociągać, od razu wzięłam wiadro z wodą i ze ściereczką i zaczęłam wycierać cały taras. Pomogły mi w tym również inne służące. Nagle usłyszałam nadchodzące głosy. Odwróciłam się i zobaczyłam idącą  alejkami wraz ze swoją świtą Kim Young. Najstarsza z dam dworu powiedziała:

-Oddajcie pokłon swojej Pani!
Wszystkie zaczęły się kłaniać, ja również. Gdy wielka Pani przeszła, dziewczęta zaczęły chichotać po kątach i plotkować o nowej kobiecie na zamku.
-Ponoć chodzi taka struta, bo jej noc poślubna się nie udała.
-A ja słyszałam , że to wstrętna kobieta...
-Mówią, że jak Cesarzowa Wdowa umrze, to ona zawładnie dwoma państwami a przyszły Cesarz będzie jedynie marionetką w jej przeklętych rękach!
-A swoją drogą ten Bayan, jakoś nie wychodzi w ogóle z komnaty. Jutro jest już koronacja, a on...
-Załam się biedaczek.
Miałam już dość tego słuchania, więc krzyknęłam: ''Dosyć!''. Potem poszłam do kuchni po tace z obiadem dla Kim. 
-Zanieś to do komnaty Bayana. Young-Cesarzowa kazała tam zanieść bo oboje zjedzą obiad.-powiedział kucharz. 
Byłam zdziwiona. ''To się w kopałam''-pomyślałam.  Wzięłam z wielką niechęcią tą tacę i szłam korytarzem w stronę komnaty Bayana. Stanęłam przed drzwiami, a jego sługa-Golta mnie zapowiedział. Jednak zamiast Bayana usłyszałam roześmiany głos Kim mówiący:
-Zostaw na zewnątrz! Cesarz nie jest głodny!
Pierwszy raz mogłam za coś podziękować wstrętnej kobiecie. Zostawiłam posiłek przed drzwiami , a sama wróciłam do swoich obowiązków. Bayan siedział zapłakany, zdołowany i samotny mimo , że tylu ludzi go otaczało. Kim starała się go podnieść na duchu jak tylko mogła, chciała nawet go przytulić i pocałować, ale on położył się i odwracając się plecami do nie , nakrył pościelą. Young zrozumiała jego zachowanie i nie chcąc mu się narzucać wyszła zostawiając go samego. Do wieczoru zdążyłam wszystko zrobić, więc poszłam zobaczyć jak się czuje Yoona. Leżała zwinięta na podłodze i płakała, bo dowiedziała się o śmierci swojej matki. Byłam bezradna, nie wiedziałam jak mam z nią rozmawiać, jak ją pocieszyć i w ogóle co zrobić. Dlatego siadłam koło niej i towarzyszyłam jej w milczeniu. 

 
Długo to nie trwało, bo przyszła pewna kobieta mówiąc bym zaniosła kolacje do Cesarzowej. 
-Pyszne! Dawaj jeszcze!-rzuciła miseczką o podłogę, zapychając usta jedzeniem.
-Tak jest!-odpowiedziałam. 
-I przynieś coś do picia!-dodała.

 
Wyszłam z komnaty i bardzo szybko wróciłam. Gdy Kim już się najadła, zabrałam puste i brudne naczynia , położyłam je na tacy i wyszłam zostawiając ją samą. Idąc przez taras, natknęłam się na spacerującego Bayana! Wpadłam na niego i nie chcący go oblałam resztkami napoju! Potem trzymając drżącymi rękami tacę opuściłam głowę w dół. 

  
-Co ty robisz?! Przeproś w tej chwili!-wydarł się sługa.
-Golta, przestań! Nic się nie stało.-odparł książę. -Dziewczyno, podnieś głowę, jak się nazywasz?
Zamurowało mnie , nie wiedziałam co mam robić. Delikatnie uniosłam głowę, ale Bayan kazała mi spojrzeć w swoje oczy. Nie miałam wyboru. Spojrzałam mu w oczy. Trwało to dosłownie parę sekund. Potem słysząc głos matki Bayan upadłam na ziemie oddając mu pokłon. 
-Synu! Tu jesteś! Szukałam cię, wszędzie. Musisz przymierzyć strój  na jutrzejszą ceremonię.-odparła.
-Tak, tak już idę...-wpatrywał się we mnie.
-Czy coś się stało?-spytała kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Nie, chyba nie...Tylko...Nieważne, chodźmy przymierzyć ten strój!-mówiąc to odeszli.
Oddychając z ulgą podniosłam się i szłam do swojego pawilonu. Nagle zauważyłam jakiegoś mężczyznę stojącego na moście. Odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku i szłam w swoją stronę. Jednak mężczyzna mnie zobaczył i szybko podbiegł do mnie , chwytając mnie za rękę.
-Poczeka! Wiesz gdzie jest...
-Co?
-No nie...Hahaa...to nie możliwe!
-No mów, o co ci chodzi!
-Nyang! Znowu się spotykamy. 
-Ja cie znam?!
-Nie pamiętasz mnie?! Poznaliśmy się na ślubie Bayana z Kim. Podglądałaś ją, a ja cię zaskoczyłem. Przybyłaś wtedy z Wangiem-dowódcą cesarskiej armii...wyglądałaś wtedy ....inaczej.
-Aaaaaa...to ty! Przypomniałam sobie. Znasz moje imię, ale ja nie znam twojego.
-Jestem...
Nagle było słychać dźwięk uderzenia w gong. Był to znak , że jest godzina dziesiąta w nocy i jest cisza nocna. Nie chciałam mieć problemów więc szybko uciekłam i wróciłam do pawilonu. Padnięta ze zmęczenia, bardzo szybko zasnęłam.  Po powrocie do swojej komnaty Bayan zaczął rozmyślać, nad kobietą którą spotkał, czyli mnie. 
-Czyżby to Nyang?!-pytał siebie.-Nie! To niemożliwe! Ona została z Wangiem, a nawet jakby...na pewno bym wiedział...przyszła by do mnie...Moja Nyang co robisz teraz? Tak tęsknię za tobą!
 Następnego dnia przed wschodem słońca wszystkie służące zaczęły przygotowywać się do koronacji. Schody po których miał wchodzić były pełne płatków kwiatów, leżących na długim czerwonym dywanie. Na podniesieniu był ''Smoczy Tron'', na którym miała odbyć się przysięga. Gdy już wszystko było dopięte na ostatni guzik, pozostało tylko czekać na namiestników i innych gości. W tym czasie służące mogły się ''przygotować'' do uroczystości w której też mogły wziąć udział, a ''przygotować'' się oznaczało upiąć ładnie włosy i przebrać brudny strój, na nowy, czysty, roboczy. Każdy miał swoje wyznaczone miejsce. Po paru godzinach w końcu rozpoczęła się uroczystość. Bayan wyglądał obłędnie. Krok po kroku stawiał kolejne kroki na stopniu. Siadł na tronie  potem złożył słowa przysięgi, a jego matka złożyła mu na tacy pieczęć cesarską i od razu mianowano nowego regenta, który został wywołany. Każdy był ciekawy kto nim zostanie i po chwili przy stopach nowego Cesarza pojawił się pewien stary, siwawy mężczyzna. Był to...El Sumur! Nie mogłam w to uwierzyć, jakim prawem ten zdrajca mojego narodu mógł zostać nowym regentem! Od razu domyśliłam się, że była to sprawka Kim. Wykorzystała żałobę Bayana do sprowadzenia swojego ojca. Czułam ukłucie w sercu, które spowodowało, że miałam ochotę wbiec na schody i go oszkalować. Jakby tego było mało Wang Yu stracił miano dowódcy a jego miejsce zajął jego przyrodni brat- Chang Yu! Wyczułam tu jakiś spisek. Nogi zdrajców opętały pałac Jin. Zaczęłam się obwiniać, że może gdybym wcześniej ruszyła do walki to bym zapobiegła temu wszystkiemu, a tak to dwa państwa były pod wodzą El Sumura, Changa Yu, Kim Young i kto wie kogo jeszcze przekupiono. Nowy Cesarz wraz z koronacją został nic nie wartą marionetką. Musiałam temu zaradzić. Po tym wszystkim służące miały wolny czas, mogłyśmy spacerować albo...siedzieć w pawilonie. Ja postanowiłam siąść w cesarskim ogrodzie. Zauważyłam tam siedzącego pod drzewem mężczyznę czytającego jakąś książkę, chciałam się wycofać, ale usłyszał mnie i powiedział:
-Chodź tu Nyang. Możesz mi potowarzyszyć.
-Ciągle nie wiem jak....
-O Nyang! Tu jesteś!-krzyknął Wang Yu. 
Szybko odwróciłam się plecami do mężczyzny i ruszyłam w stronę Wanga zostawiając zaczytanego przystojniaka za sobą.  Spacerowaliśmy z Wangiem po ogrodzie i omawialiśmy to co się wydarzyło na koronacji. 
-Co ty teraz zrobisz Wang Yu? Nie jesteś już dowódcą.
-Nie przejmuj się, mam inną posiadłość dużo mniejszą , ale wystarczy by tam żyć wygodnie. I jest bliżej pałacu, to znaczy , że będę mógł cie częściej odwiedzać. 
-To wspaniale, ale nasi wrogowie zamknęli mi jakąkolwiek drogę ucieczki.
-Nie przejmuj się, będę cie wspierał, a teraz...wybacz. Muszę się wyprowadzić. Jak się czegoś dowiem, napiszę ci w liście, albo przez przyjaciela podam ci wiadomość.  
Wang wyjechał, a ja wróciłam do swoich obowiązków. Miło było, ale jak to się mówi, się skończyło. Harowałam  od samego rana do późnej nocy, przejmowałam obowiązki Yoony i tak przez kilka tygodni. W tym czasie Bayan uczył się nowych obowiązków, lecz nie zapomniał w tym czasie o mnie. Myślał w każdej wolnej chwili, nocą , dniem, przy spożywaniu posiłku, przy małżonce, przy wypełnianiu obowiązków cesarza, po prostu ciągle. Pewnego wieczoru wybrał się na spacer i stanął na przeciwko pawilonu służących. Zauważył , że wracam tam ledwo żywa. Zaczął mnie , więc śledzić, a właściwie robili to jego słudzy. Opowiadali mu o każdym moim kroku. Cesarz znał mój rozkład dnia. Pewnego dnia Bayan wybiegł z komnaty bo miał już dość czytania różnego rodzaju petycji i zapisywania nowych postanowień. W tym wszystkim towarzyszył mu El Sumur, który kontrolował każde jego postanowienie. Cesarz pobiegł w stronę miejsca gdzie wisiało pranie. Nagle zatrzymał się i zobaczył mnie, niosącą pranie. Podszedł bliżej i zaczął mnie zza wiszącej pościeli obserwować. Miałam uczucie jak by mnie ktoś śledził i myślałam , że może był to Chang Yu, więc byłam przygotowana na wszystko. Zawieszając pranie, usłyszałam jakieś wołanie i biegnących ludzi:
-Panie, Panie! Tu jesteś, szukaliśmy cie wszędzie! Czemu się tu schowałeś?!
-Ciiiii....Głupcy! Zawsze mi przerwiecie! 
-Ale co ? Wasza Wysokość wybacz, ale musimy już iść. Dokumenty czekają. 
-Mam was dość! 
Ze złością poszedł razem z nimi. Ja roześmiałam się i spojrzałam na idącego między praniem Bayana. Później dokończyłam swoją pracę. Tymczasem cesarz wziął pieczęć do rąk, uśmiechając się dmuchnął na nią i podbijał kolejno dokumenty, nawet nie czytając ich. Gdy skończył , wrócił do swojej komnaty i kładąc się spać powiedział:
-Co za piękna kobieta! Kim ona jest?! O Nyang gdybyś tu była...-zasnął. 
Następnego dnia z rana przyszła do komnaty cesarza , jego matka-Youngshi. Miała do niego jakąś ważną sprawę. Zaczęła z nim rozmowę. Rozespany Bayan przytakiwał, nie myśląc w ogóle o czym ona mówi. Dopiero gdy Wdowa powiedziała:
-Jesteś Cesarzem, masz uroczą żonę , podległych tylko tobie służących , więc czas drogi synu, byś miał w końcu potomka. 
-Że co?! Matko! O czym ty mówisz?!
-Powinieneś mieć już dziedzica tronu!
-Dopiero co sam nim zostałem, a ty planujesz kolejnego cesarza?! Jak możesz?!
-Taka jest rola głowy państwa!-mówiąc to matka wyszła.
Cesarz znowu przytłoczony wszystkimi regułami zaczął rozmyślać o swoim zmarłym ojcu. 


Ponieważ już w sobotę jest Wigilia to teraz przy każdym poście do pewnego czasu będą pojawiały się piosenki świąteczne, nie tylko w języku polskim. Dzisiaj będą koreańskie, dlatego, że ta powieść jest z koreańskimi bohaterami. Zapraszam do słuchania i komentowania 😁

wtorek, 13 grudnia 2016

''Dynastia Shin Jin''

Część 12
 Po ciężkiej nocy, całe państwo było pogrążone w żałobie. Cesarzowa Youngshi,( teraz już  jako Cesarzowa Wdowa) zamknięta w swojej komnacie rozpaczała nad zmarłym mężem. Mimo tych trudnych chwil, które właśnie dotknęły pałac Jin, trzeba było jak najszybciej mianować Bayana nowym cesarzem. Bo w końcu co to za kraj bez głowy państwa? W tym samym czasie ja i Wang Yu byliśmy już w drodze do jego posiadłości. Dowiedziałam się od kupców , że zmarł cesarz i dotknęło mnie to prosto w serce. Współczułam Bayanowi, bo sama wiedziałam co to za ból stracić rodzica. W tamtej chwili, jadąc konno przez las miałam ochotę przytulić zapłakanego księcia i przemilczeć z nim wspólne chwile. Niestety byłam tylko kobietą, która właściwie nie miała nic. Nawet koń należał do Wanga Yu. 
-Pani! Pani!-wleciał sługa do komnaty Cesarzowej Wdowy. 
 -Co się stało?-spytała spłakana.
-Książę zniknął! Nie ma go nigdzie!-krzyczał zmęczony eunuch. 
Youngshi wstała porywczo i rozkazała straży go odszukać. Podczas gdy wszyscy zamartwiali się o Bayana, ten wziął konia i wyruszył do posiadłości Wanga. Po południu byliśmy już na miejscu. Poszłam odprowadzić konie do stajni, a razem ze mną poszedł Wang. 
-Seungnyang mogę z tobą chwile porozmawiać?-spytał łapiąc mnie za obie ręce.
Ledwo spojrzałam w oczy wojownika, gdyż usłyszałam galopującego konia na zewnątrz. Wyrywając się z uścisku generała straży, pobiegłam na dziedziniec. Zobaczyłam na koniu Bayana, zalanego łzami. 
-Bayan!-krzyknęłam podbiegając do niego.
-Nyang! Ja nie chcę tam wracać! Nie chcę! Rozumiesz?!-zsiadając z konia mówił z podniesionym głosem.
Nagle poczułam jakieś ukłucie w sercu i nie mogąc się powstrzymać mocno przytuliłam księcia do siebie. Czułam że potrzebował tego. Stojąc w tej pozycji nie ruchomo Wang stanął na przeciwko nas, po czym odszedł do siebie. Gdy już trochę udało mi się uspokoić księcia zaprowadziłam go do dawnego pokoju. Tam w ciszy zasnął. Czuwałam nad nim przez cały czas, aż do momentu w którym sama nie zasnęłam na podłodze  obok łóżka Bayana. Pod wieczór, obudziła się dopiero rozespana Cesarzowa Kim, która nie była tak przejęta śmiercią swojego teścia jak zniknięciem jej małżonka. Zaczęła krzyczeć na wszystkich, rzucać porcelanowymi przedmiotami i chodzić po komnacie Bayana, mimo że nie miała prawa wchodzić tam bez jego zgody. Kim Young była cesarzową , oszustką, ale jednak to cesarzowa, ale nawet ten przywilej nie dawał jej prawa by rządzić się w nie swoim pałacu. Następnego dnia z rana, przygotowałam rozluźniającą kąpiel dla Bayana. Poszłam go obudzić do pokoju. Gdy otworzył, nie chciałam mu tego mówić, ale wyglądał strasznie! Przeraźliwie podpuchnięte oczy od płaczu, cera blada jak ściana, rozczochrany, jak by go piorun poraził i wymięte ubrania. 
-Nyang dziękuję, za kąpiel, ale nie mam ochoty. 
-Bayan! To po co się tyle męczyłam z wodą?! Ręce mi mało co nie odpadną, a ty nie masz w ogóle współczucia. 
-No dobrze, ale nie zostawiaj mnie tam samego.
-Czyli mam być przy tobie gdy będziesz się kąpał?! Nie ma mowy!
Rozczarowany książę (właściwie Cesarz Bayan) ociągając się pomaszerował do pokoju w którym miał olbrzymią beczkę z ciepłą wodą. Marudząc, ale w końcu pod wpływem moich namówień w końcu wszedł do wody i zaczął się myć. Ja stałam za drzwiami i czekałam gdy Bayan będzie już gotowy. W pewnej chwili książę zaczął znów płakać. Potem spojrzał na drewniane drzwi za którymi stałam i rzekł:
-Wybacz moja Nyang.-mówiąc to zanurzył się w wodzie. 
Postanowił się utopić. W tej chwili poczułam ukłucie w sercu i odruchowo spytałam:
-Panie, przynieść ci czyste szaty?
Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Zaczęłam się niepokoić, jednak miałam opory czy wparować tam czy może zachować spokój. Postanowiłam jeszcze raz zawołać. Znowu milczenie. Otworzyłam zamaszyście drzwi i ujrzałam topiącego się księcia. 

Nie wiedziałam co mam robić. Zanurzyłam ręce i zaczęłam go chwytać. Udało mi się złapać go za rękę. Pociągnęłam go i udało mi się go wyciągnąć. Bayan przetarł twarz, a potem odkasływał wodę, która dostała się do płuc. Na szczęście w niewielkiej ilości. Z nerwów zaczęłam krzyczeć na niego
-Co ty sobie wyobrażasz?! Jak mogłeś mi to zrobić?! Nienawidzę cię rozumiesz?! Nienawidzę!
-Nyang, ale ja...nie dam rady tak żyć...co mi pozostało?
-Ja! Ja ci głuptasie zostałam. Nie przejmuj się. Rozumiem co czujesz, ale nie możesz się poddać. Musisz pokazać ojcu , że jesteś godnym następcą tronu!
-Masz rację. Będę walczył! Nie poddam się...a teraz możesz już wyjść, bo chcę dokończyć swoją kąpiel.
-O nie! Teraz cię nie zostawię. Odwrócę się, a ty spokojnie się umyj. 
-A jednak!
-Nie gadaj! Tylko rób swoje!
-Spójrz na mnie Nyang.
-Nie.
-No to nie! Dobrze , zobaczymy. 
Odwróciłam się plecami do Bayana i czekałam aż w końcu się wykąpie. Trwało to bardzo długo, przynajmniej z mojej perspektywy. 

Po chwili Bayan ''podpłynął'' do mnie chwycił mnie od tyłu za rękę i zaczął swoje nieobliczalne teksty:
-Nyang Young, spójrz na mnie...
-Nie jestem Nyang Young. Jestem po prostu Nyang i nie spojrzę na ciebie! 
-Nie lubię cię!
-Ja ciebie też!
Książę się zdenerwował i zaczął rękami uderzać o powierzchnie wody, chlapiąc przy tym wszystko dookoła, w tym również mnie. 

 
-Przestań!-krzyknęłam.
Znów zapadło milczenie. 
-Nie nabiorę się.-rzekłam.
Lecz znów była cisza. Znów przestraszyłam się i zaczęłam liczyć do dziesięciu, potem postanowiłam się odwrócić. W międzyczasie książę wstał z beczki i spoglądał na mnie obraźliwym wzrokiem. 
-....dziesięć!-odwróciłam się i spojrzałam na mokrego Bayana.
Tym razem udało się mu , mnie przestraszyć.

 
 Miałam dość, rzuciłam w niego czystymi ubraniami i wyszłam trzaskając drzwiami. Wróciłam do swojego pokoju, który był blisko pomieszczenia w którym znajdował się Bayan. Idący korytarzem Wang Yu usłyszał wołanie księcia , więc wszedł do mnie i powiadomił o tym.
-Czego znowu chcę?
-Nie wiem Nyang. Może nie może wyjść z wody?! Haha...
-Żeby każdy mężczyzna był taki jak ty!-westchnęłam, wychodząc z pomieszczenia, zostawiając Wanga przy stoliku. 
Weszłam do środka i ubrany w białą bieliznę, książę kazał mi pomóc ubrać swoje szaty. Odmówiłam, odwracając się do niego plecami. 
-Oż ty!-zagryzając zęby, zaczął wymachiwać ręką , tak jakby chciał mnie uderzyć. 

Zagryzłam wargi i pokiwałam głową. Gdy książę był już gotowy , spojrzałam na niego i odparłam:
-To że zmarł ci ojciec, nie oznacza , że będą się wszyscy nad tobą litować i obchodzić jak z porcelaną miseczką. Bo nią nie jesteś! Jesteś, a przynajmniej powinieneś być mężczyzną, który ma udowodnić państwu, ojcu, a przede wszystkim sobie , że jest godny swojej pozycji , tego tronu i ludzi , którzy go wspierają, lub będą wspierać. Radzę ci...nie zniszcz tego przez swoje zachowanie!
-Dobrze, przyrzekam ci Nyang, że nie zmarnuję twoich rad i pójdę za tobą...
-Nie idź za mną! Nawet nie próbuj, bo ja nie jestem tym za kogo mnie uważasz i...
-Jak to?
-Teraz jak na cesarza przystało, nie zadawaj pytań tylko odejdź. 
Znowu nastała atmosfera, której wolelibyśmy wszyscy uniknąć, ale nie mogłam ukrywać swoich przemyśleń, bo to od Bayana będzie zależeć przyszłość, a przyszłość musi być lepsza i nie może się staczać w dół, powodując wyniszczenia ludzkości, którzy pragną żyć, mimo trudnych warunków. Gdyby nie mieszkańcy państwa, w ogóle nie było by cesarza. Nie pozwólmy zniszczyć siebie i swoje państwo walczmy do końca, do póki nie nastanie to, czego pragniemy! 
Nagle do pomieszczenia wszedł Wang Yu , który powiedział o przybyciu straży cesarskiej. 
-Co oni tu robią? Kto ich tu przysłał?! Skąd wiedzą że tu jestem?!-oburzył się Bayan. 
-Nie mam pojęcia Wasza Wysokość.-odparł Wang.-Czekają na ciebie Panie. Pospiesz się. 

-Bez Nyang nie pojadę. -zaparł się książę.-Nie odbędzie się bez niej mianowanie mnie na cesarza! 
-Ale, ja...Bayan, pojedziesz tam sam. Odwiedzę cię.-starałam się, wybić mu z głowy ten głupi pomysł. 
-Nie!-krzyknął. 
Wang Yu wiedział, że te nasze kłótnie mogą trwać w nieskończoność , więc poprosił Bayana na bok, wyszeptał mu coś na ucho, a potem książę zgadzał się na wszystko co powiedziałam. Musiało być to pewnie coś ważnego skoro tak reagował. W końcu postanowiłam, że będę księciu towarzyszyć w drodze do pałacu a potem wrócę. 
-Nyang, tylko wracaj szybko, bo musisz przypilnować posiadłości. Ja jadę na spotkanie z moim bratem.-odparł Wang.
''Z bratem? Czy ja dobrze słyszałam Wang Yu ma brata?"-pomyślałam. Jednak nie zadając żadnych pytań wyruszyłam w drogę do pałacu. Po kilku godzinach jazy, w końcu dojechaliśmy co celu. Nie chcąc się napychać, zawróciłam przed wejściową bramą, tak że Bayan nie zauważył mojej nieobecności. Po wielu godzinach jazdy w siodle , dojechałam w końcu do posiadłości Wanga. Odprowadziłam konia do stajni i poszłam do pokoju mężczyzny. 
-Dobrze , że już jesteś Nyang.-odparł Wang Yu. 
-Przyszłam, bo chciałeś mi coś powiedzieć.-powiedziałam. 
-Moglibyśmy...chciałem...zapytać...czy...czy mogłabyś zjeść ze mną kolacje?-jąkając się, mężczyzna wstał z krzesła. 
-Dobrze. Nie ma problemu.-zgodziwszy się poszłam do swojego pokoju , by się przygotować. 
Ledwo wyszłam za drzwi a już wszedł Jombak-wierny sługa i przyjaciel Wanga.
-Czyli się zgodziła?!-spytał upewniając się.-Mówiłem Panie! Uważam, że ładna jest z was para. 
-Przestań!-zawstydził się Wang. -Lubię ją jak...siostrę. Nic poza tym! 
-Dobrze, dobrze...-przytakiwał Jombak, uśmiechając się, jednak i tak swoje myślał.-Co tam Jombak wie?! Nigdy się nie zakochał. Dobrze Panie, możesz mnie mieć za nieudacznika, ale i tak wiem swoje.
Tymczasem rozczesałam włosy, spięłam je w wysoki kucyk, zostawiając opadającą na twarz grzywkę i przebrałam swój strój. Ubrałam ciemne spodnie, fioletowo-purpurową koszulę i na to granatową kamizelkę. Potem przejrzałam się w lustrze i gotowa czekałam na dziedzińcu na generała. Po chwili się pojawił. Pierwsze parę minut spędziliśmy w milczeniu i w wielkiej niezręczności, aż w końcu zaproponowałam wspólny spacer po posiadłości Wanga. Podczas gdy tak chodziliśmy późnym wieczorem, przyjaciele i kilku strażników generała pojechała do pobliskiej wioski by trochę spędzić mile czas. Wśród muzyki i alkoholu. Zauważyłam , że Wang zostaje  w tyle, nie wiedziałam dlaczego nie chce iść koło mnie, ale nie miałam odwagi zapytać. W pewnej chwili poczułam , że mężczyzna przykłada mi coś do włosów. Nie myliłam się! Była to pięknie zdobiona spinka! Za każdym razem, gdy próbowałam się odwrócić, chował ją za plecy.

 
 W końcu stanęłam, odwróciłam się twarzą do Wanga i powiedziałam:
-Możesz mi dać tą spinkę. Nie wstydź się.
-To miała być niespodzianka, ale...
-Jest śliczna!-krzyknęłam z zachwytu i piękną ozdobę spięłam do włosów. 
Mężczyzna spojrzał na spinkę widniejącą w moich ciemnych włosach i ze wstydliwością się uśmiechnął i rzekł:
-To nie ostatnia niespodzianka. W pokoju czeka na ciebie biała sukna. 
-Naprawdę?! Dziękuję! Tak dawno nie miałam na sobie sukienki, że chyba zapomniałam jak to jest ją nosić!
-Wiem, dlatego Pani, postanowiłem ci jedną wręczyć. Niestety jest czysto biała, bo nie ....
-Nie tłumacz się! To najwspanialszy prezent jaki mogłam dostać, ale z jakiej to okazji? 
-Z żadnej. Lubię, sprawiać ludziom przyjemność. Po prostu.
-Idę ją przymierzyć!
-Dobrze będę czekał na tarasie, tam zjemy kolacje! 
Nie wahając się wpadłam do pokoju i zobaczyłam leżącą na łóżku , piękną suknię. Czysto-biała bez żadnych zdobień, z długim rękawem. Tak się cieszyłam , że nie potrafiłam tego nawet wyrazić. Od razu ściągnęłam męskie przebranie i założyłam prezent od Wanga. Potem rozpuściłam włosy i rozczesałam je. Następnie włożyłam nowo dostaną spinkę do włosów i gotowa wyszłam na taras z wielką dumą. Czułam się jak prawdziwa cesarzowa! Chciałam by to uczucie się nigdy nie skończyło...Jednak, w pewnym momencie zauważyłam z tarasu, galopujące konie. Pobiegłam po Wanga. Kazał mi zostać w swoim pokoju i nikomu nie otwierać. Przestraszyłam się, bo nie wiedziałam co to byli za ludzie. Generał wyszedł na dziedziniec z bronią i stojąc przed jeźdźcom powiedział:
-Chang Yu ! Witaj bracie!
-Wang Yu. Widzę, że się postarzałeś...oj bracie! 
-Czego chcesz?!
-Mieliśmy się dziś spotkać. Zapomniałeś? Nie mogę odwiedzić brata kiedy mi się podoba? Jesteśmy przecież rodziną! 
-Jesteś moim przyrodnim bratem! Po co tu przyprowadziłeś swoich ludzi?!
Chang zsiadł z konia i zaczął okrążać Wanga.
-Wang Yu, dobrze się tu urządziłeś. Ale czy to nie za duża posiadłość jak dla ciebie jednego? 
-Nie!
-Co taki ostry jesteś? 
-Odejdź z stąd! 
W pewnej chwili do mojego pokoju zaczęły rozlegać się krzyki. Nie wytrzymałam wzięłam, miecz i wybiegłam na taras. 
-Wang Yu!-krzyknęłam.
Nagle wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. Chang postanowił się odezwać:
-A jednak nie jesteś sam! Co to za ślicznotka?!
-Nie twój interes. 
-Jakaś służka?  Za ładna. Twoja żona? Nie...Może mi ją sprzedasz? Ile chcesz za nią?!
-Ona nie jest na sprzedaż! 
-O, widzę , że ważna jest dla ciebie skoro tak reagujesz. 
W pewnym momencie Chang rozkazał dwóm jego ludziom przyprowadzić mnie na dziedziniec. 
Ciągli mnie za ręce, próbując się wyrwać miecz wyleciał mi z dłoni. Zostałam bezradna. Wang chwycił za łuk i zaczął celować w Changa, rozkazując mu by mnie puścił wolno. Ten jednak nie posłuchał. Bezsilny generał nie zauważył jeszcze jednego mężczyzny, który podszedł go o tyłu i uderzył go w głowę. Okrutny przyrodni brat Wanga , oboje nas związał do jednego słupa, mieszczącego się w namiocie, w którym znajdowały się różne przedmioty, takie jak siodła, kilka mieczy i trochę pożywienia dla koni. Stojąc tak przez całą noc , odliczaliśmy do powrotu ludzi generała. Nazajutrz koło południa, Chang kazał odwiązać Wanga i zaprowadzić go na dziedziniec. 

  
 
Ze strachu łzy spłynęły mi po policzkach i bezradnie krzycząc ''Nie!'' próbowałam wyrwać się z grubych lin. 
Wang odwróciwszy się twarzą w moją stronę krzyknął:
-Nyang nie martw się!
Gdy zostałam sama w namiocie, zobaczyłam nieopodal siebie miecz. Próbowałam sięgnąć go nogą, jednak na próżno. Tymczasem Chang zaczął rozmawiać z klęczącym przed nim bratem.
-Zawsze wszystko miałeś! Dużo pieniędzy, dobrą posiadłość...Wszyscy cie szanowali , a ja? Byłem jak bezdomny pies! Nikt się ze mną nie liczy! Ale powiedziałem sobie ''Koniec''. Mam dość sławy swojego żałosnego braciszka...Zabić go!
Gdy usłyszałam te słowa, poczułam jakby mi ktoś wbił nóż w serce, wyrywałam się na różne sposoby i krzyczałam o mało co mi puca nie ''pękły''. Nagle usłyszałam nadjeżdżające konie...i głos Jombaka, oraz Jae i paru innych strażników. Ucieszyłam się. Wszyscy stanęli do walki. Było słychać obijające się o siebie miecze i krzyki rannych ludzi. W pewnej chwili nastała cisza. Od razu pomyślałam , że może wszyscy zginęli, ale na szczęście do namiotu wbiegł cały Wang Yu. Rozwiązał mnie, a ja podziękowałam mu za uratowanie.
-Co z twoim bratem?!-spytałam.
-Uciekł z jednym towarzyszem, resztę pięć osób nie żyje. A nasi, Jombak, straż i Mo żyją. -odpowiedział. 
Gdy wyszłam z namiotu, słudzy Wanga zabierali ciała z dziedzińca. Ja tymczasem poszłam się przebrać i przespać. Gdy już ochłonęłam, generał wszedł do mojego pokoju i powiedział:
-Nyang. Musisz odejść, nie będziesz tu bezpieczna. Znam Changa, on zrobi wszystko by mnie zniszczyć. Oby nie dowiedział się , że jesteś cesarzową!
-To co mam zrobić?!
-Nie martw się. O wszystko zadbałem, podczas gdy ty spałaś. 
-Gdzie mam się ukryć?!
-W pałacu Cesarza Bayana. Będziesz tam sługą. Przepraszam, że tylko tyle mogę ci zaoferować, ale tam nikt nawet cie nie ruszy. 
-U Bayana?! Ależ Wang Yu ja...Dobrze, ale jak się tam dostanę. 
-Mam tam przyjaciela. Wszystko mu powiedziałem, będzie czekał na ciebie przed bramą do pałacu. Musisz się pospieszyć! 
-Dobrze, już biorę konia!
Parę godzin później...
Stałam już przed bramą do pałacu. Wang zsiadł z konia i stanął na przeciwko mnie mówiąc:
-Będę za tobą tęsknił. Moja...koleżanko. 
-Ja za tobą też. Ale wkrótce się zobaczymy gdy tylko schwytasz Changa!
-No tak, ale odwiedzę cię czasami w pałacu. Przecież za kilka dni mianowanie Bayana na Cesarza, wtedy się zobaczymy!
-Dobrze.
Odwróciliśmy się do siebie plecami i już mieliśmy odejść, gdy odwróciłam się i zawołałam generała. Potem podbiegłam do niego i go przytuliłam. Chwilę, później poczułam jak łza Wanga opadła mi na ramię. Wtedy jeszcze mocniej go przytuliłam. 

Po czułym pożegnaniu weszłam za bramę pałacu. Przyjaciel Wanga dał mi ubranie służącej i zaprowadził mnie do komnaty w której były inne służki. Ściągnęłam swe męskie przebranie i ubrałam strój służącej. Pałac był tak wielki, że postanowiłam unikać Bayana, który w ogóle nie wiedział o moim pobycie w pałacu. Gdyby wiedział, tryumfował by, że w końcu przyszłam do niego. Prawdę mówiąc gdybym miała jakikolwiek wybór, na pewno nie zgodziłabym się by zostać służącą, a do tego w tym samym miejscu gdzie przebywał Bayan. Następnego dnia....