kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

niedziela, 8 stycznia 2017

''Dynastia Shin Jin''

Część 16
 Cesarzowa niepodlegająca już Cesarzowej Wdowie, szczęśliwa spacerowała po ogrodzie wraz z Bayanem, aż do czasu gdy napotkała służki, które ewidentnie z niej kpiły. Podeszła do nich i spytała:
-Wyśmiewacie się ze mnie?! Z waszej Cesarzowej?! Jak śmiecie?!
-Pani, Pani to nie tak. My nie z Waszej Wysokości. Jakbyśmy śmiały.-odezwała się jedna ze służek z przerażeniem. 
Lekko podenerwowana Kim ruszyła dalej wraz z ukochanym i ze swoimi damami dworu i oczywiście ze mną. Ciągle Bayanowi towarzyszyłam. Zrobiło się dość zimno i oczywiście Kim Young nie chciała się przeziębić , więc odeszła wraz ze swoją świtą do swojej komnaty. Idąc korytarzem usłyszała jakieś śmiechy. Chowając się za drzwiami swojej komnaty usłyszała rozmawiające ze sobą służące:
-Wróciła Cesarzowa! Ciekawa jestem czy wie?
-Ona wie wszystko. Czarownica ma wszędzie uszy!
-Cicho bądź bo jeszcze usłyszy! Ale swoją drogą niezły ten Cesarz. Co on w niej widzi? 
-Nie wiem, ale mam nadzieje , że będzie lepsza niż ta Kim!
Słysząc to kobieta aż pozieleniała ze złości. Nadęła twarz i wysłała swoje służki by dowiedziały się czegoś na temat tych drwin. Sama z niepokojem chodziła w kółko czekając na jakieś wieści. Nagle do jej komnaty wbiegły zdyszane kobiety.
-I czego się dowiedziałyście?! Mówcie! Szybko!
-Pani! Prawdopodobnie Bayan...
-No co?! Mów!
-...zakochał się w....
-No?! W kim?! Jak zaraz nie powiecie każe was wychłostać!
- W jednej ze służek, ale nie wiemy w której. 
-Że co?!
-Zakochał się w służce.
-Przecież słyszałam, głucha nie jestem! 
-Wybacz Pani!
-Wynoście się! Zostawcie mnie samą! 
Kobiety wyszły zostawiając Kim samą. Cesarzowa upadła na kolana i zaczęła płakać. Długo to nie trwało. Po chwili otarła łzy i postanowiła dowiedzieć się kim jest ta, która ukradła jej miłość. Podczas gdy się zastanawiała , ja siedziałam wraz z cesarzem na tarasie i jadłam obiad. Po niedługim czasie doszła do nas Kim. Szybko wstałam z krzesła i udawałam ,że nalewam wina Bayanowi. Cesarzowa przysiadła się i powiedziała bym jej też nalała. 
Cesarz znowu nie kontrolował swoich ruchów. Nieskrycie oparł się o rękę i patrzył na mnie jak w jakiś drogocenny obraz. Bałam się , że Wiedźma może to zobaczyć, ale musiałam milczeć. Bez pytania nawet mysz nie mogła pisnąć. Czułam przeszywający mnie wzrok Kim Young, ona także patrzyła się na mnie. To było straszne uczucie. Zakochane oczy mierzyły się wraz z okrutnie zazdrosnym wzrokiem, cel był jeden a dwoje par oczu. W pewnej chwili Bayan wstał z krzesła i podszedł do mnie.

  
  
 
 Widząc to Young od razu spytała się co robi. Młodzieniec odpowiedział, że widzi dużego pająka na mojej głowie. Young od razu wstała z krzesła odwróciła się plecami do nas obojgu i zamknęła oczy rękoma, mówiąc:
-Weź go! I nie pokazuj mi Bayanie go na oczy! Co za straszne stworzenia!
Oczywiście było to jedno , wielkie kłamstwo, które pozwoliło cesarzowi zbliżyć się przy Kim. W pewnej chwili pomyślałam, że może to prawda, ale widząc uśmiechniętą twarz Bayana, od razu zmieniłam zdanie. Krok po kroku cofałam się do tyłu aż w końcu oparłam się o stolik. Cesarz podszedł do mnie tak blisko jakby próbował mnie pocałować. Nie wiedziałam co mam robić, ale Bayan za to wiedział doskonale. By urzeczywistnić to istnienie pająka na mojej głowie zaczął krzyczę:
-Nie ruszaj się kobieto! Bo cie olbrzym ugryzie! Jest obrzydliwy! Stój spokojnie to go zabije! Nie chce by skrzywdził Kim! 
Podszedł do mnie bardzo blisko tak, że prawie dotknęlibyśmy się nosami. Ja wychyliłam się do tyłu, a Bayan podniósł tylko rękę i patrząc w moje ze zdziwienia oczy wyjął mi z włosów moją spinkę. Schował ją szybko do rękawa i przybliżając jeszcze parę centymetrów bliżej twarz do mojej ucałował mnie w nos.
-I co?! Zabiłeś go?!-odezwał się obrzydliwy głos Cesarzowej. 
Bayan zaczął nogą uderzać o podłogę i kręcąc stopą , udawał, że zabija pająka. Potem siadł z powrotem do stołu. Uradowana , że ma takiego dzielnego męża ,Kim podbiegła do Cesarza i mocno go przytuliła. Potem siedziała u niego na kolanach i trzymała go za szyję. Bayan miał minę jakby połknął obślizłą żabę. Ja tak stałam nieruchomo i wpatrywałam się w cesarską parę. Tworzyli piękny obrazek, jednak nie była to miłość. Zastanawiałam się, jak nie gryzie sumienie tą Kim. Zadając tyle cierpienia nawet łza jej nie spłynęła. 
-Mam pewien pomysł!-nagle wyskoczyła Young. 
-Jaki?-spytał Bayan.
-Zróbmy teatr cieni! Tylko ty i ja!-odparła Kim.
-Dobrze. Dla ciebie wszystko moja ...kochana...-zgodziwszy się, Cesarz wstał. 
Kim dała mu jeszcze jednego buziaka i zaczęła przygotowania do wielkiego spektaklu. Mówiąc szczerze, uważałam , że był to dobry pomysł. Chyba była to pierwsza , mądra rzecz na którą wpadła Wiedźma. Wróciłam do swojej komnaty a Bayan do swoich cesarskich obowiązków. Tymczasem Kim poszła poskarżyć się El Sumurowi, że Cesarz ją zdradza. Stary regent , nie był zadowolony z tego, więc wpadł na pewien pomysł. 
-Zrobimy tak....-zaczął wpajać swojej niemądrej córce, swój podstępny plan.
Gdy Kim wyszła z sali tronowej była uśmiechnięta i udawała jakby nic się nie stało. Późnym wieczorem Bayan znów mnie wezwał do swojej komnaty bym zaczęła mu czytać książki, ale tego dnia była wyczerpana, mimo że miałam mniej pracy niż zawsze. Czułam , że brało mnie jakieś przeziębienie, ale rozkaz to rozkaz. Wzięłam jedną z książek do ręki i otworzyłam na pierwszej stronie. Nie zdążyłam wydusić ze siebie pierwszego wyrazu bo młodzieniec wyrwał mi z ręki rzecz i odłożył na łóżku, potem chwycił mnie za rękę i zaprowadził do stołu. Było tam pełno jedzenia i kilka zapalonych świec. Oraz jakieś drewniane , małe pudełeczko. Cesarz znowu mnie zaskoczył. Z dnia na dzień był co raz bardziej śmielszy w stosunku do mnie. Zdziwiona spytałam co znowu kombinuje, a on odpowiedział, że miała być to romantyczna kolacja. Wiedziałam, że to było zabronione, więc chciałam szybko wstać od stołu, ale niestety trzymał mnie bardzo mocno za rękę. Powiedziałam mu, że nie jestem głodna, ale nalegał. Żeby nie było, spróbowałam wszystkiego po trochu, ale po tym wszystkim czułam się już opchana. 
-Opowiedz mi coś o sobie Nyang. 
-Panie, ale co?
-Nie mów tak do mnie. Przy tobie jestem tylko Bayanem. Prawie cie nie znam. Nie wiem skąd pochodzisz, jak znalazłaś się u Wanga, kim byli twoi rodzice, ale i tak cię...
-Panie, Panie! Cesarzowa Kim chcę byś do niej przyszedł!-zwołał Golta zza drzwi.
-Powiedzcie jej , że pająk mnie ugryzł i źle się czuje i żeby tu nie wchodziła! Jutro ja odwiedzę!-krzyczał.-Czy zawsze musicie mi przeszkadzać?! Odczepcie się! Nie ma mnie i koniec! Niech idzie spać!
-Chciałeś coś mi powiedzieć?-wróciłam do naszej rozmowy.
-Ja? -dopytał.-A tak! Ale wybito mnie z nastroju, powiem ci kiedy indziej....a teraz czas na książkę!
Siadłam obok łóżka i zaczęłam czytać. Tej nocy Bayan był bardzo nie spokojny, nie mógł spać. Zmęczona czytaniem , zasnęłam przy łóżku. Gdy zobaczył to Cesarz, wstał  i położył mnie na jego miękkie łóżko. Potem położył się koło mnie i chwytając mnie za rękę , zasnął. Następnego dnia rano, gdy Wiedźma czekała na wspólne śniadanie z mężem w ogrodzie, przybiegły jej służki, że Bayan gościł u siebie jedną ze służek.
-Jak się ta kreatura nazywa?-wstała ze złości.
-To niejaka...Nyang! Pani to ta co u ciebie była! 
-Ta jaszczurka?! Już ja się z nią rozprawię! Zniszczę ją! Zabije tą....tą, tą....Nienawidzę go! 
-Pani uspokój się. Nie daj po sobie poznać, że jesteś zazdrosna. Najpierw się z orientuj a potem atakuj.-rzekła dama dworu-Ki. 
-Jednak ta pusta głowa się przydała na coś.-mówiąc to, Wiedźma uśmiechnęła się podstępnie a potem czekała dalej na śpiącego jeszcze Bayana.
Zbliżało się południe. W pewnej chwili obudziłam się. Podniosłam głowię i zobaczyłam śpiącego na mojej ręce Cesarza. Przestraszywszy się powiedziałam:
 -Co się stało zeszłej nocy?

Powiedziałam to tak głośno, że od razu się obudził. Szybko zeskoczył z łóżka i zmieszany patrzył się na mnie, tak jakby nie wiedział skąd się tam wzięłam. Potem uderzył się w głowę ręką i rzekł ''Aaaaaa już wiem!''
Wypoczęta wstałam i razem z Cesarzem wyruszyliśmy do ogrodu na śniadanie wraz z Kim. Gdy Bayan podszedł do niej by się z nią przywitać, odepchnęła go, mówiąc , że boi się pajęczej choroby. Nie ruszywszy go, siadł tak jakby nic się nie stało i ze smakiem zajadał posiłki. Ja stałam koło niego i czekałam na polecenia. Wszystko odbywało się w milczeniu. Po krótkim, przemilczanym posiłku Kim powiedziała , że idzie przygotować salę na teatrzyk cieni. Tymczasem schowała się w jednym z pawilonów i spoglądała na idącego wraz ze mną Bayana. Niestety pech chciał, że Cesarz się zatrzymał i powiedział, że coś mu wpadło do oka. 
-Nyang zobacz.
-Bayan, nic ci nie wpadło.
-Ale zobacz dokładniej! To rozkaz! 
Oparłam swoje dłonie na jego ramionach i zaczęłam spoglądać mu do oka. Jednak nic tam nie było, ale dla pewności delikatnie rozszerzyłam je i zaczęłam mu do oka dmuchać.


 Widząc to , Wiedźma ze złością poszła do komnaty knuć swoją zemstę. Nie mogła uwierzyć w to , że jej wybranek się z tym nie kryje. I na jej oczach ewidentnie mnie podrywa. Wieczorem zamiast czytania książek Bayan poszedł ze mną na spacer, tylko ja i on. Bez żadnej służby i innych nie potrzebnych osób. 
-Pamiętaj Nyang idź za mną, nie wyprzedzaj mnie! 
-Dobrze Bayan!

 
Ogólnie spacerowaliśmy pomiędzy pawilonami i kuchnią. Spacer wyglądał tak, że byłam trzy kroki od Bayana a on idąc po chwili zatrzymywał się i szybkim zdecydowanym ruchem odwracał się w moim kierunku, spojrzał mi w oczy i szedł dalej. W ten sposób chodziliśmy w jednej linii. Już po dłuższym czasie zaczęło mi się nudzić, więc postanowiłam zażartować sobie z Cesarza i go przestraszyć. Gdy się odwrócił ja schowałam się za drzewem. 

-Nyang gdzie jesteś? Nyang! 
Po paru sekundach wyskoczyłam zza drzewa.
-Aaaaa! Nyang! Nie strasz mnie! Umarłbym. 
Zaczęłam się śmiać z reakcji Bayana. Potem wróciliśmy do punktu wyjścia. Kroki, postój, odwrót, spojrzenie i znowu kroki. W pewnej chwili na mostku kiedy Bayan odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie zauważyłam spadającą gwiazdę. 
-Gdzie jest?-spytał Cesarz.
-Tam o tam!-wskazywałam palcem.-Wypowiedzmy teraz życzenie.
Bayan spojrzał w rozgwieżdżone niebo i zamykając oczy w myślach wypowiedział swoje życzenie. Ja spojrzałam na niego i także pomyślałam o swoim najskrytszym życzeniu. Jednak było ono dość oczywiste od wielu lat-zemsta na El Sumurze i jego ludziach. Gdy już skończyliśmy rozmyślać, Cesarz spojrzał na mnie a ja na niego. Poczułam charakterystyczny ucisk serca i ....stanęłam osłupiała. 
-Nyang przesuń się. Wracajmy do pałacu bo już zimno.
Odsunęłam się mu z drogi a potem zaraz za nim wróciłam do pałacu. To , że byliśmy sami było tylko pozorem, bo tak naprawdę przez cały czas śledziły nas służki Kim, które jej o wszystkim donosiły. Mijał tak dzień za dniem, miałam dużo obowiązków, ale i tak dobrze mi się żyło, jak na cesarską służkę. Kim była ciągle za nami, wiedziała o każdym moim kroku i kroku Bayana. Czuliśmy się osaczeni. Pewnego ciepłego, jesiennego popołudnia Cesarz zapragnął bym go powachlowała bo mu było za gorącą. Robiłam to, ale czułam się coraz gorzej. 
 
  

-Nyang przynieś mi jeszcze wina.-rozkazał.
Ledwo zeszłam a przy samej altanie straciłam przytomność. Przerażony Bayan wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej komnaty i od razu wezwał medyka. 

 
-Proszę się nie martwić to zwykłe przeziębienie. Niech odpocznie i za kilka dni będzie zdrowa.-rzekł medyk wychodząc z komnaty. 
Bayan oddychając z ulgą siadł koło mnie i spoglądając na mnie powoli się nachylał w moją stronę, aż w końcu był tylko zaledwie o parę milimetrów by mnie pocałować. Nagle.....




wtorek, 3 stycznia 2017

''Dynastia Shin Jin''

Część 15

Nazajutrz, z samego rana podczas gdy Bayan smacznie spał, na jego cesarskie łoże wdarła się mała myszka. Znajdowała się obok głowy cesarza i po cichu popiskiwała. Nagle cesarz się obudził. Przetarł oczy i spojrzał na pościel na , której było małe, niewinne stworzonko. Przerażony chłopak zaczął krzyczeć ze strachu, uciekł do rogu łóżka. Straż ze sługą wleciała do komnaty cesarza z mieczami. 
-Panie co się stało?-spytał Golta.
-Tam, tam...Szczur!-krzyczał, wymachując palcem.
-Gdzie?!-przeraził się sługa.-Panie to mysz! Weźcie ją.
Strażnicy stali nieruchomo z mieczami i nie wiedzieli co mają robić. W pewnej chwili zwierzątko się poruszyło , piszcząc. Strażnicy wymierzyli w maleństwo mieczami a ''odważny'' Golta ze strachu upadł na podłogę. 

Bayan zaczął prawie płakać ze strachu. Wołał pomocy. W samą porę przyniosłam śniadanie co komnaty, głowy państwa. Spytałam, czego wszyscy mają taką minę jakby ujrzeli ducha. Oni zaczęli po cichu mamrotać, że tam na łóżku leży mysz. Odłożyłam tacę zjedzeniem, podeszłam do łóżka i powoli wzięłam stworzonko do dłoni. Pogłaskałam ją i widząc przestraszonego Bayan, wystawiłam ręce w jego stronę razem z myszką. Cesarz podskoczył i wykręcił głowę w stronę ściany. 

  
 
Wypuściłam zwierzątko na pole a potem wróciłam do komnaty.  
-Widzicie?! Nyang jest odważniejsza od was wszystkich! I co ja bym bez niej zrobił?! Takiego zwierzątka się przestraszyliście! Co za...Chodź Nyang, usiądź koło mnie, będziesz od dziś nade mną czuwać. W dzień i w nocy.-mówił Bayan.
-Panie, ale co z Cesarzową Kim?! Ona nie pozwoli być tu służce!-przypomniał Golta.
-Ale jej tu teraz nie ma. Poza tym jestem cesarzem, jak jej nie pasuje może wrócić do swojego pałacu.-odparł cesarz.
-Ale jesteście małżeństwem, musicie ze sobą mieszkać. -przekonywał służący.
-Właśnie, że nie musimy. Jesteśmy mężem i żoną tylko na papierze! Zapomniałeś , że jesteśmy małżeństwem zaaranżowanym?! Nikt nas nie pytał o zdanie! Jestem cesarzem mogę mieć przecież inne kobiety! Wyjdźcie już, bo działacie mi na nerwy!-rozzłościł się Bayan.
Służba wyszła, ja zostałam sama z cesarzem. Po porannym zdarzeniu w końcu mogłam nakarmić młodzieńca.  Najpierw zawiązałam mu na szyi , specjalny żółty materiał, dzięki niemu cesarz się nie brudził kiedy jadł. 
-Możesz się tak na mnie nie patrzyć?
-Nyang, ale jesteś taka piękna. 
-Twoja...żona, też jest urocza.
-Ale ty jesteś inna. Masz coś takiego w sobie, że...Przez ciebie nie mogę spać, ja cię chyba...
-Przestań! Nie wypowiadaj tych słów. To co było u Wanga...Zapomnij o tym. Nie chcę cie skrzywdzić. 
-Nyang! Wiem, że zauroczona jesteś Wangiem, ale ja cie mu nie oddam. Jesteś moja. 
-Co? Ja zauroczona twoim byłym dowódcą straży?! Bayan ja...
-Słyszałem! Nie kłam! Nyang, proszę...nie odtrącaj mnie. 
-Panie, masz tu śniadanie. Zjedz, a kiedy będę ci potrzebna, ale naprawdę potrzebna to mnie zawołaj. Idę teraz do Yoony.
Zostawiłam go znowu samego.  Zdenerwowany Bayan, wywalił tace z jedzeniem na podłogę. Potem znowu położył się i zaczął płakać. Jego lecące łzy jak grochy przerwała wchodząca matka. Przyniosła mu dokument na którym było napisane, że jako Cesarzowa Wdowa opuszcza pałac i jedzie do ''Letniego Pawilonu'' by tam spędzić resztę życia, jednak będzie przyjeżdżała w odwiedziny. Cesarz nie protestował. Szybko się ubrał i przybił cesarską pieczątkę na dokumencie. Parę godzin później Wdowa odjechała, żegnając się ze służbą, synem i resztą dworu. Bayan został sam, żona wyjechała z regentem , wdowa opuściła pałac , a ja pomagałam cały dzień Yoonie. Dopiero wieczorem cesarz mnie zawołał do swojej komnaty. Poprosił bym mu czytała co noc książki dopóki nie zaśnie. Wzięłam jedną z ksiąg i zaczęłam mu czytać. Bayan leżał na łóżku i oparty wpatrywał się w moją twarz, tak jak zawsze. 

 
Po jakimś czasie zbliżało się zakończenie a cesarz jeszcze nie spał. Nawet mu się oczy nie zamykały. Po skończeniu książki , odłożyłam ją na stolik i wstałam kierując się w stronę wyjścia. Jednak Bayan mnie zatrzymał , mówiąc, że mam czytać dopóki nie zaśnie. Nie miałam wyjścia. Czytałam, czytałam, czytałam....i jeszcze raz czytałam, aż przeczytałam trzy książki i dopiero w połowie trzeciej zasnął. Po cichu gasząc świeczki wyszłam z komnaty. Gdy przekroczyłam próg pokoju od razu padłam na łóżko i zasnęłam.  Następnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam przestraszona, że zaspałam. I tak się stało. Szybko poprawiłam włosy i poszłam otworzyć drzwi, a tam własnym oczom nie wierzyłam, stał Bayan z tacą pełną jedzenia. Nie wiedziałam co się stało , więc spytałam. On odpowiedział, że to dla mnie w zamian za czytanie. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem, ale nie ukrywając, zaimponował mi. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś przyniósł mi śniadanie. Byłam tak tym poruszona, że aż łza zakręciła mi się w oku. 
-Nyang zjedz spokojnie, poczekam tu na ciebie. Potem pójdziemy na spacer , dobrze?
-Tak. Dziękuję, to wspaniale z twojej strony, że tak o mnie dbasz. A nie wiesz kiedy wraca Kim? 
-Właśnie dostałem od jej posłańca list , że najwcześniej wróci za tydzień. Ma dużo spraw do załatwienia. Nawet to dobrze...
-Bayan...
-Przepraszam. Już nie będę taki, ale możemy zacząć wszystko od początku? 
-Niech ci będzie, bo nie chcę się znów kłócić i przepychać.
-Ja też nie. Czyli zgoda?
-Zgoda!
-A tak na prawdę nie wiem o co nam chodziło. 
-Hahha...ja też nie, ale zgoda to zgoda. Bayan wiem, że ci na mnie zależy, ale proponowałabym na dobry początek przyjaźń. 
-To wspaniale! Czyli mam u ciebie szanse Nyang?!
-Może...
Skończyłam rozmawiać i wzięłam się za pyszne jedzenie. Szybko zjadłam śniadanie, a potem z moim przyjacielem wyszliśmy na spacer po ogrodzie. Dzień był przepiękny, świeciło słońce, ptaki śpiewały, delikatnie chłodny wiatr ocierał się o nas , a promyki słońca dawały trochę ciepła. Jak na jesień, była to piękna pogoda. Jednak było czuć oznaki zbliżającej się zimy. Spacerując między pawilonami napotykaliśmy służbę, każdy oddawał pokłon, a służki próbowały zabłysnąć, szeroko się uśmiechały i machały na widok ich władcy. Cesarz odpowiadał im tym samym. W pewnej chwili jedna ze służek zaczęła bardzo kaszleć. Podbiegłam do niej i spytałam czy wszystko w porządku, widząc do Bayan zrobił to samo. W pewnej chwili oboje, równo położyliśmy dłonie na kobiety plecach. Nasze dłonie się delikatnie dotknęły. Nagle nasz wzrok spotkał się w jednym miejscu. Spojrzeliśmy na siebie i tak stojąc wszyscy patrzyli tylko na nas, pomijając kaszlącą służkę. W końcu przyszedł Golta i za chrząkał. Byliśmy jak wyrwani z transu. 

  
 
Nikogo nie było, tylko ja i Bayan i nasze stykające się dłonie, a cały świat przestał istnieć. Trwało to ledwo kilka minut a miałam wrażenie jak pół życia. Miałam wrażenie , że cesarz tak samo się czuł. Nadeszła pora obiadowa. Przeważnie władca spędzał ją wraz ze swoją matką i małżonką, ale ponieważ nie było żadnej z nich to postanowił ten czas spędzić ze mną. Obiad odbył się w altanie. Nalałam mu herbaty ziołowej, potem podałam mu kurczaka, ryż, kukurydzę, ciasteczka ryżowe i wino. Następnie siadłam koło niego i razem zjedliśmy ten posiłek. "Gdyby to widziała Kim , oszalałaby na ten widok"-pomyślałam. W sumie czułam się bardzo dobrze w jego towarzystwie, jednak bywały momenty, w których Bayan naprawdę mnie doprowadzał do szału. Ta jego nachalność działała mi na nerwy. Chciałam żeby był taki jak tego dnia, spokojny, troskliwy, ale nie gnębiący. Mimo, że bywało to chwilami słodkie. 
-Nyang nalejesz mi herbaty?-spytał.
-Oczywiście.-wstając wzięłam dzbanek i do filiżanki nalałam mu prawie chłodnego już napoju. 
I znowu Bayan mi się przyglądał, nawet tego nie ukrywał. 

 
-I znowu to robisz! Panie!
-Co takiego Nyang?
-Znowu się na mnie patrzysz!
-Przepraszam, robię to odruchowo. Naprawdę, uwierz mi. Nie kontroluje tego.
-No dobrze, ale zacznij nad tym panować. 
-Dla ciebie wszystko!
-Bayan!
-No dobrze, nie będę już.


Mijał tak dzień za dniem aż minął tydzień, a ja i Bayan byliśmy sobie coraz bliżsi. Pewnego wieczoru wracając od Yoony do swojego pokoju zastałam śpiącego na swoim twardym łóżku cesarza. Byłam trochę zmieszana, ale już nie czułam do niego takiego wstrętu jak parę dni temu. Nie chciałam go budzić, ale sama także chciałam się wyspać, więc położyłam się koło niego. Jednak i tak nie zasnęłam bo cesarz zaczął płakać przez sen. Śpiąc wymawiał moje imię i wołał ojca. Czułam, że ta żałoba jeszcze w nim jest. W końcu to było parę miesięcy temu. Rany serca tak łatwo się nie goją, jak rana zadana mieczem. Sama o tym coś wiedziałam, ciągle widziałam obraz moich martwych rodziców, ale czułam się lepiej gdy miałam na sobie ich obrączki na sznurku, wiedziałam wtedy, że w ten sposób zawsze będą przy mnie, do końca mojego nędznego życia. Zasypiając, samej łzy mi spłynęły po policzkach. Następnego dnia z rana gdy się obudziłam, zauważyłam , że Bayan się na mnie patrzy.
-Długo się tak wpatrywałeś we mnie jak spałam?
-Trochę...
-I co? Wywnioskowałeś coś?
-Tak.
-Co takiego?
-Jak śpisz to...tak śmiesznie marszczysz nos! hahha....
-Nie prawda.
-Prawda! Do tego robisz dziwne miny, ruszasz ustami...
-Ej no! Przestań! 

  
Zawstydzona zgięłam głowę. Cesarz śmiejąc się zaczął mnie gilgotać. 
-Przestań! To gilgocze! Hahahahhahahah.....!
Nie mogłam przestać się śmiać, więc zacisnęłam pięści i zaczęłam go uderzać po klatce piersiowej. Sam ranek rozpoczął się bardzo zabawnie. Pewnie długo byśmy się tak jeszcze przekomarzali gdyby nie wbiegający Golta, który powiedział, że Kim Young już wróciła. Na samą tą wiadomość spadłam z łóżka. Cesarz zrywając się, poprawił swój wymięty strój i rozczochrane włosy. Tymczasem Chang Yu , Cesarzowa Kim, i regent , jej ojciec-El Sumur przebywali w sali tronowej i zaczęli rozmawiać:
-Musimy ją znaleźć!
-Ale jak udało się jej przeżyć? Może już nie żyje!
-Uspokój się córeczko. Ta żmija Seungnyang nie pozbawi cię pozycji, gwarantuje ci to.
-Dobrze, że ten staruch pytał o swoją córkę, służkę. Gdyby nie on, nie wiedzielibyśmy  że ta wstrętna Cesarzowa Seungnyang, która była uważana za martwą to była jej służka! Takie podobieństwo!
-Na szczęście Chang zabił jej rodzinę, więc starzec nic nie powie, że prawdziwa cesarzowa żyje!
-Tatusiu, ale jak ona już komuś powiedziała? Tyle lat minęło!
-Nie martw się, nawet jakby, to zabijemy każdego kto o tym wie. Znajdziemy ją i zabijemy na miejscu! Póki co opiekuj się swoim mężem. Kiedy owiniemy go sobie wokół palca, to zmusimy go do abdykacji. I my będziemy rządzić dwoma państwami!