Część 15
Nazajutrz, z samego rana podczas gdy Bayan smacznie spał, na jego cesarskie łoże wdarła się mała myszka. Znajdowała się obok głowy cesarza i po cichu popiskiwała. Nagle cesarz się obudził. Przetarł oczy i spojrzał na pościel na , której było małe, niewinne stworzonko. Przerażony chłopak zaczął krzyczeć ze strachu, uciekł do rogu łóżka. Straż ze sługą wleciała do komnaty cesarza z mieczami.
-Panie co się stało?-spytał Golta.
-Tam, tam...Szczur!-krzyczał, wymachując palcem.
-Gdzie?!-przeraził się sługa.-Panie to mysz! Weźcie ją.
Strażnicy stali nieruchomo z mieczami i nie wiedzieli co mają robić. W pewnej chwili zwierzątko się poruszyło , piszcząc. Strażnicy wymierzyli w maleństwo mieczami a ''odważny'' Golta ze strachu upadł na podłogę.
Bayan zaczął prawie płakać ze strachu. Wołał pomocy. W samą porę przyniosłam śniadanie co komnaty, głowy państwa. Spytałam, czego wszyscy mają taką minę jakby ujrzeli ducha. Oni zaczęli po cichu mamrotać, że tam na łóżku leży mysz. Odłożyłam tacę zjedzeniem, podeszłam do łóżka i powoli wzięłam stworzonko do dłoni. Pogłaskałam ją i widząc przestraszonego Bayan, wystawiłam ręce w jego stronę razem z myszką. Cesarz podskoczył i wykręcił głowę w stronę ściany.
Wypuściłam zwierzątko na pole a potem wróciłam do komnaty.
-Widzicie?! Nyang jest odważniejsza od was wszystkich! I co ja bym bez niej zrobił?! Takiego zwierzątka się przestraszyliście! Co za...Chodź Nyang, usiądź koło mnie, będziesz od dziś nade mną czuwać. W dzień i w nocy.-mówił Bayan.
-Panie, ale co z Cesarzową Kim?! Ona nie pozwoli być tu służce!-przypomniał Golta.
-Ale jej tu teraz nie ma. Poza tym jestem cesarzem, jak jej nie pasuje może wrócić do swojego pałacu.-odparł cesarz.
-Ale jesteście małżeństwem, musicie ze sobą mieszkać. -przekonywał służący.
-Właśnie, że nie musimy. Jesteśmy mężem i żoną tylko na papierze! Zapomniałeś , że jesteśmy małżeństwem zaaranżowanym?! Nikt nas nie pytał o zdanie! Jestem cesarzem mogę mieć przecież inne kobiety! Wyjdźcie już, bo działacie mi na nerwy!-rozzłościł się Bayan.
Służba wyszła, ja zostałam sama z cesarzem. Po porannym zdarzeniu w końcu mogłam nakarmić młodzieńca. Najpierw zawiązałam mu na szyi , specjalny żółty materiał, dzięki niemu cesarz się nie brudził kiedy jadł.
-Możesz się tak na mnie nie patrzyć?
-Nyang, ale jesteś taka piękna.
-Twoja...żona, też jest urocza.
-Ale ty jesteś inna. Masz coś takiego w sobie, że...Przez ciebie nie mogę spać, ja cię chyba...
-Przestań! Nie wypowiadaj tych słów. To co było u Wanga...Zapomnij o tym. Nie chcę cie skrzywdzić.
-Nyang! Wiem, że zauroczona jesteś Wangiem, ale ja cie mu nie oddam. Jesteś moja.
-Co? Ja zauroczona twoim byłym dowódcą straży?! Bayan ja...
-Słyszałem! Nie kłam! Nyang, proszę...nie odtrącaj mnie.
-Panie, masz tu śniadanie. Zjedz, a kiedy będę ci potrzebna, ale naprawdę potrzebna to mnie zawołaj. Idę teraz do Yoony.
Zostawiłam go znowu samego. Zdenerwowany Bayan, wywalił tace z jedzeniem na podłogę. Potem znowu położył się i zaczął płakać. Jego lecące łzy jak grochy przerwała wchodząca matka. Przyniosła mu dokument na którym było napisane, że jako Cesarzowa Wdowa opuszcza pałac i jedzie do ''Letniego Pawilonu'' by tam spędzić resztę życia, jednak będzie przyjeżdżała w odwiedziny. Cesarz nie protestował. Szybko się ubrał i przybił cesarską pieczątkę na dokumencie. Parę godzin później Wdowa odjechała, żegnając się ze służbą, synem i resztą dworu. Bayan został sam, żona wyjechała z regentem , wdowa opuściła pałac , a ja pomagałam cały dzień Yoonie. Dopiero wieczorem cesarz mnie zawołał do swojej komnaty. Poprosił bym mu czytała co noc książki dopóki nie zaśnie. Wzięłam jedną z ksiąg i zaczęłam mu czytać. Bayan leżał na łóżku i oparty wpatrywał się w moją twarz, tak jak zawsze.
Po jakimś czasie zbliżało się zakończenie a cesarz jeszcze nie spał. Nawet mu się oczy nie zamykały. Po skończeniu książki , odłożyłam ją na stolik i wstałam kierując się w stronę wyjścia. Jednak Bayan mnie zatrzymał , mówiąc, że mam czytać dopóki nie zaśnie. Nie miałam wyjścia. Czytałam, czytałam, czytałam....i jeszcze raz czytałam, aż przeczytałam trzy książki i dopiero w połowie trzeciej zasnął. Po cichu gasząc świeczki wyszłam z komnaty. Gdy przekroczyłam próg pokoju od razu padłam na łóżko i zasnęłam. Następnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam przestraszona, że zaspałam. I tak się stało. Szybko poprawiłam włosy i poszłam otworzyć drzwi, a tam własnym oczom nie wierzyłam, stał Bayan z tacą pełną jedzenia. Nie wiedziałam co się stało , więc spytałam. On odpowiedział, że to dla mnie w zamian za czytanie. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem, ale nie ukrywając, zaimponował mi. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś przyniósł mi śniadanie. Byłam tak tym poruszona, że aż łza zakręciła mi się w oku.
Po jakimś czasie zbliżało się zakończenie a cesarz jeszcze nie spał. Nawet mu się oczy nie zamykały. Po skończeniu książki , odłożyłam ją na stolik i wstałam kierując się w stronę wyjścia. Jednak Bayan mnie zatrzymał , mówiąc, że mam czytać dopóki nie zaśnie. Nie miałam wyjścia. Czytałam, czytałam, czytałam....i jeszcze raz czytałam, aż przeczytałam trzy książki i dopiero w połowie trzeciej zasnął. Po cichu gasząc świeczki wyszłam z komnaty. Gdy przekroczyłam próg pokoju od razu padłam na łóżko i zasnęłam. Następnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi. Wstałam przestraszona, że zaspałam. I tak się stało. Szybko poprawiłam włosy i poszłam otworzyć drzwi, a tam własnym oczom nie wierzyłam, stał Bayan z tacą pełną jedzenia. Nie wiedziałam co się stało , więc spytałam. On odpowiedział, że to dla mnie w zamian za czytanie. Byłam bardzo zdziwiona jego zachowaniem, ale nie ukrywając, zaimponował mi. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś przyniósł mi śniadanie. Byłam tak tym poruszona, że aż łza zakręciła mi się w oku.
-Nyang zjedz spokojnie, poczekam tu na ciebie. Potem pójdziemy na spacer , dobrze?
-Tak. Dziękuję, to wspaniale z twojej strony, że tak o mnie dbasz. A nie wiesz kiedy wraca Kim?
-Właśnie dostałem od jej posłańca list , że najwcześniej wróci za tydzień. Ma dużo spraw do załatwienia. Nawet to dobrze...
-Bayan...
-Przepraszam. Już nie będę taki, ale możemy zacząć wszystko od początku?
-Niech ci będzie, bo nie chcę się znów kłócić i przepychać.
-Ja też nie. Czyli zgoda?
-Zgoda!
-A tak na prawdę nie wiem o co nam chodziło.
-Hahha...ja też nie, ale zgoda to zgoda. Bayan wiem, że ci na mnie zależy, ale proponowałabym na dobry początek przyjaźń.
-To wspaniale! Czyli mam u ciebie szanse Nyang?!
-Może...
Skończyłam rozmawiać i wzięłam się za pyszne jedzenie. Szybko zjadłam śniadanie, a potem z moim przyjacielem wyszliśmy na spacer po ogrodzie. Dzień był przepiękny, świeciło słońce, ptaki śpiewały, delikatnie chłodny wiatr ocierał się o nas , a promyki słońca dawały trochę ciepła. Jak na jesień, była to piękna pogoda. Jednak było czuć oznaki zbliżającej się zimy. Spacerując między pawilonami napotykaliśmy służbę, każdy oddawał pokłon, a służki próbowały zabłysnąć, szeroko się uśmiechały i machały na widok ich władcy. Cesarz odpowiadał im tym samym. W pewnej chwili jedna ze służek zaczęła bardzo kaszleć. Podbiegłam do niej i spytałam czy wszystko w porządku, widząc do Bayan zrobił to samo. W pewnej chwili oboje, równo położyliśmy dłonie na kobiety plecach. Nasze dłonie się delikatnie dotknęły. Nagle nasz wzrok spotkał się w jednym miejscu. Spojrzeliśmy na siebie i tak stojąc wszyscy patrzyli tylko na nas, pomijając kaszlącą służkę. W końcu przyszedł Golta i za chrząkał. Byliśmy jak wyrwani z transu.
Nikogo nie było, tylko ja i Bayan i nasze stykające się dłonie, a cały świat przestał istnieć. Trwało to ledwo kilka minut a miałam wrażenie jak pół życia. Miałam wrażenie , że cesarz tak samo się czuł. Nadeszła pora obiadowa. Przeważnie władca spędzał ją wraz ze swoją matką i małżonką, ale ponieważ nie było żadnej z nich to postanowił ten czas spędzić ze mną. Obiad odbył się w altanie. Nalałam mu herbaty ziołowej, potem podałam mu kurczaka, ryż, kukurydzę, ciasteczka ryżowe i wino. Następnie siadłam koło niego i razem zjedliśmy ten posiłek. "Gdyby to widziała Kim , oszalałaby na ten widok"-pomyślałam. W sumie czułam się bardzo dobrze w jego towarzystwie, jednak bywały momenty, w których Bayan naprawdę mnie doprowadzał do szału. Ta jego nachalność działała mi na nerwy. Chciałam żeby był taki jak tego dnia, spokojny, troskliwy, ale nie gnębiący. Mimo, że bywało to chwilami słodkie.
-Nyang nalejesz mi herbaty?-spytał.
-Oczywiście.-wstając wzięłam dzbanek i do filiżanki nalałam mu prawie chłodnego już napoju.
-I znowu to robisz! Panie!
-Co takiego Nyang?
-Znowu się na mnie patrzysz!
-Przepraszam, robię to odruchowo. Naprawdę, uwierz mi. Nie kontroluje tego.
-No dobrze, ale zacznij nad tym panować.
-Dla ciebie wszystko!
-Bayan!
-No dobrze, nie będę już.
Mijał tak dzień za dniem aż minął tydzień, a ja i Bayan byliśmy sobie coraz bliżsi. Pewnego wieczoru wracając od Yoony do swojego pokoju zastałam śpiącego na swoim twardym łóżku cesarza. Byłam trochę zmieszana, ale już nie czułam do niego takiego wstrętu jak parę dni temu. Nie chciałam go budzić, ale sama także chciałam się wyspać, więc położyłam się koło niego. Jednak i tak nie zasnęłam bo cesarz zaczął płakać przez sen. Śpiąc wymawiał moje imię i wołał ojca. Czułam, że ta żałoba jeszcze w nim jest. W końcu to było parę miesięcy temu. Rany serca tak łatwo się nie goją, jak rana zadana mieczem. Sama o tym coś wiedziałam, ciągle widziałam obraz moich martwych rodziców, ale czułam się lepiej gdy miałam na sobie ich obrączki na sznurku, wiedziałam wtedy, że w ten sposób zawsze będą przy mnie, do końca mojego nędznego życia. Zasypiając, samej łzy mi spłynęły po policzkach. Następnego dnia z rana gdy się obudziłam, zauważyłam , że Bayan się na mnie patrzy.
-Długo się tak wpatrywałeś we mnie jak spałam?
-Trochę...
-I co? Wywnioskowałeś coś?
-Tak.
-Co takiego?
-Jak śpisz to...tak śmiesznie marszczysz nos! hahha....
-Nie prawda.
-Prawda! Do tego robisz dziwne miny, ruszasz ustami...
-Ej no! Przestań!
Zawstydzona zgięłam głowę. Cesarz śmiejąc się zaczął mnie gilgotać.
-Przestań! To gilgocze! Hahahahhahahah.....!
Nie mogłam przestać się śmiać, więc zacisnęłam pięści i zaczęłam go uderzać po klatce piersiowej. Sam ranek rozpoczął się bardzo zabawnie. Pewnie długo byśmy się tak jeszcze przekomarzali gdyby nie wbiegający Golta, który powiedział, że Kim Young już wróciła. Na samą tą wiadomość spadłam z łóżka. Cesarz zrywając się, poprawił swój wymięty strój i rozczochrane włosy. Tymczasem Chang Yu , Cesarzowa Kim, i regent , jej ojciec-El Sumur przebywali w sali tronowej i zaczęli rozmawiać:
-Musimy ją znaleźć!
-Ale jak udało się jej przeżyć? Może już nie żyje!
-Uspokój się córeczko. Ta żmija Seungnyang nie pozbawi cię pozycji, gwarantuje ci to.
-Dobrze, że ten staruch pytał o swoją córkę, służkę. Gdyby nie on, nie wiedzielibyśmy że ta wstrętna Cesarzowa Seungnyang, która była uważana za martwą to była jej służka! Takie podobieństwo!
-Na szczęście Chang zabił jej rodzinę, więc starzec nic nie powie, że prawdziwa cesarzowa żyje!
-Tatusiu, ale jak ona już komuś powiedziała? Tyle lat minęło!
-Nie martw się, nawet jakby, to zabijemy każdego kto o tym wie. Znajdziemy ją i zabijemy na miejscu! Póki co opiekuj się swoim mężem. Kiedy owiniemy go sobie wokół palca, to zmusimy go do abdykacji. I my będziemy rządzić dwoma państwami!
Myszka! Urocza ona była i cieszę się, że uszła z życiem^^
OdpowiedzUsuńOh, Kim wyjechała a Bayan szaleje. Jak już się zczaił, że Nyang to Nyang znowu sobie na wiele pozwala:) Choć ona też jakby przestała go odrzucać w taki stanowczy sposób. Myślę, że coś do niego czuje, po prostu woli zachować ostrożność. A mimo wszystko nie jest obojętna, kiedy się trzymają za ręce (choćby przypadkowo:D). Podobała mi się ich wspólna pobudka. Ciekawe jakby się skończyła, gdyby Kim nie wróciła. Kim dowiedziała się, że Nyang żyje... mam nadzieję, że choćby odkryła kto to, nie zdoła jej zabić!
Weny^^
Kim jest zbyt porywcza co pokaże w dalszych częściach i szybko traci kontrole nad sobą, co może spowodować zagrożenie dla Nyang, ale czy Nyang wyjdzie z tego cała i będzie z Bayanem? Nad tym sama się zastanawiam, bo wszystko piszę na spontanie. ;)
Usuń