Część 31
Już prawie miesiąc minął odkąd opuściłam wielkie państwo cesarza Bayana. Wraz z Wangiem postanowiliśmy przejść przez granicę i dostać się do mojego państwa Shin. Nie było to trudne z racji tej , że doszło do zafałszowanego ślubu Bayana z Seungnyang i granice między tymi państwami nie były jakoś doskonale strzeżone. Ja i Wang dołączyliśmy się do grupy podróżników, którzy szli do stolicy Shin. Nasze drogi jednak rozeszły się w pewnej wiosce. W momencie przekroczenia granicy zobaczyłam całkiem inne państwo niż je zostawiłam. Po kątach ulic leżące trupy, pełno straży penetrujących domy i targi , dzieci głodujące, pobite. Szereg kobiet maszerujących za koniem. Krótko przedstawiając obraz pobliskiej wioski to :głód, trupy, cierpienie, niewolnictwo, kradzież, morderstwa, płacz i nędza. Obraz był makabryczny, same łzy cisnęły mi się do oczu. Wang także nie ukrywał przerażenia.
-Musimy z stąd szybko się wydostać. Tu nie jest bezpiecznie-odparł Wang.
Samo znalezienie noclegu nie było trudne, jednak trud sprawiało znalezienie noclegu w bezpiecznym miejscu. Idąc i szukając i znowu idąc i szukając miejsca na przenocowanie ludzie zamykali nam drzwi przed nosami każdy bał się obcych. Gdy już przeszliśmy całą wioskę wzdłuż i wszerz, nie mieliśmy wyjścia i dlatego postanowiliśmy iść przez Las Sonamu aż do wioski położonej obok mojego pałacu. Sądziłam, że tam może być najbezpieczniej. Jednak rozczarowałam się wioska w połowie była spalona. Zostało niewiele domów, ale za to wiele trupów. Nagle zobaczyłam pewną kobietę użalającą się nad zwłokami dziecka. Podeszłam do niej i spytałam co się stało, ona zalana łzami odpowiedziała:
-Uciekajcie! Uciekajcie z stąd! Nic już nie jest takie samo! Odkąd cesarzowa Seungnyang przejęła władzę...Pokazała jaka jest naprawdę! Zgorzkniała, bezlitosna i rozpieszczona. Gdyby jej rodzice żyli...biedacy przewracają się w mogile! I pomyśleć że to ta kilkunastoletnia dziewucha zabiła ich i zaplanowała to piekło swojemu państwu, a sama żyje wygodnie w państwie cesarza Bayana. Ciekawe czy on wie z kim się ożenił?! Potwór! Śmierć Seungnyang!
Nie mogłam pojąć co ta kobieta powiedziała. Podejrzewają mnie o zabicie rodziców! W pewnej chwili jakiś mężczyzna wpadł na mnie i upuścił kartkę, potem uciekł.
-Co tam pisze?-spytał Wang.
-Musimy z stąd szybko się wydostać. Tu nie jest bezpiecznie-odparł Wang.
Samo znalezienie noclegu nie było trudne, jednak trud sprawiało znalezienie noclegu w bezpiecznym miejscu. Idąc i szukając i znowu idąc i szukając miejsca na przenocowanie ludzie zamykali nam drzwi przed nosami każdy bał się obcych. Gdy już przeszliśmy całą wioskę wzdłuż i wszerz, nie mieliśmy wyjścia i dlatego postanowiliśmy iść przez Las Sonamu aż do wioski położonej obok mojego pałacu. Sądziłam, że tam może być najbezpieczniej. Jednak rozczarowałam się wioska w połowie była spalona. Zostało niewiele domów, ale za to wiele trupów. Nagle zobaczyłam pewną kobietę użalającą się nad zwłokami dziecka. Podeszłam do niej i spytałam co się stało, ona zalana łzami odpowiedziała:
-Uciekajcie! Uciekajcie z stąd! Nic już nie jest takie samo! Odkąd cesarzowa Seungnyang przejęła władzę...Pokazała jaka jest naprawdę! Zgorzkniała, bezlitosna i rozpieszczona. Gdyby jej rodzice żyli...biedacy przewracają się w mogile! I pomyśleć że to ta kilkunastoletnia dziewucha zabiła ich i zaplanowała to piekło swojemu państwu, a sama żyje wygodnie w państwie cesarza Bayana. Ciekawe czy on wie z kim się ożenił?! Potwór! Śmierć Seungnyang!
Nie mogłam pojąć co ta kobieta powiedziała. Podejrzewają mnie o zabicie rodziców! W pewnej chwili jakiś mężczyzna wpadł na mnie i upuścił kartkę, potem uciekł.
-Co tam pisze?-spytał Wang.
Idźcie do domu Hyunga tam znajdziecie schronienie
Spotkamy się dzisiaj w nocy, przysyła mnie Twój nauczyciel Byun Gaedea
W raz z tą kartką pojawiła się nadzieja. Nie mieliśmy nic do stracenia. Poszliśmy szukać domu Hyunga, jak się okazało sam właściciel domu zginął. Byliśmy sami. Jednak ktoś o nas zadbał. Wchodząc do domu znaleźliśmy nowe ubrania i stół uginający się od jedzenia. Moje oczy zaświeciły się na widok persymon, a żołądek nie dawał mi spokoju. Już miałam wziąć do rąk jedna persymonę gdyż Wang złapał mnie za rękę i powiedział bym nic nie jadła ani piła z tego stołu.
-To wszystko może być zatrute. Może to jakaś pułapka. Bądźmy ostrożni. -rzekł Wang, zabierając mi i odkładając persymonę.
Potem siedliśmy na ziemi i czekaliśmy na tego mężczyznę. Mijał czas a nadal nikt się nie zjawił. Byłam tak zmęczona , że w końcu zasnęłam na ramieniu Wanga.
-Seungnyang obudź się ktoś idzie.-Wang przebudzał mnie.
W pewnej chwili u progu drzwi stanął pewien mężczyzna , który rzucił miecz na znak pokoju, potem uklęknął i oddał mi pokłon. Po chwili rozpoczęła się wspólna rozmowa. Jak się okazało mój nauczyciel przeżył zamach,lecz obecnie jest przetrzymywany w więzieniu jako niewolnik pewnego kupca.
-Pani on jest w ciężkim stanie, jak tylko dowiedzieliśmy się , że żyjesz postanowiliśmy cię odnaleźć i chronić. Ludzie masowo giną bo chodzą plotki że prawdziwa cesarzowa żyje, że był to zamach stanu. Niektórzy w to wierzą a niektórzy nie, ale w każdym razie nikt nie może o tym mówić. W przeciwnym razie... widzieliście co ich czeka. Państwo upadło, są protesty, ludzie giną, głodują, fałszywa cesarzowa żyje w bogactwie z cesarzem Bayanem. Pani! Zrobię wszystko co w mojej mocy byś odzyskała państwo tron i poślubiła Bayana Jina.
-To bardzo szlachetne co mówisz, ale jak mam tego dokonać?!
-W tym pomoże wam Byun , załatwię wam spotkanie z nim w lochach.
-Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Wystarczy, że odzyskasz państwo i pozwolisz żyć bezpiecznie mojej żonie i córce, a teraz wybacz...Muszę znikać. Jutro wyślę wiadomość gdzie i o której odbędzie się wasze spotkanie.
Następnego dnia do naszych drzwi zapukał mały chłopiec który dał adres pod który mieliśmy się spotkać z Byunem. Tam od razu udaliśmy się. Nie było to czarujące miejsce bo było to zwykłe podwórko wypełnione ludźmi w drewnianych klatkach. W jednej z nich znajdował się Byun. Okazało się , że strażnik który miał wartę był naszym sprzymierzeńcem i bez problemu mnie wpuścił do Byuna. Gdy tam weszłam widok był okrutny. Mój wspaniały, dobrze zbudowany , przystojny nauczyciel, stał się kościstym, brudnym starcem.
-To wszystko może być zatrute. Może to jakaś pułapka. Bądźmy ostrożni. -rzekł Wang, zabierając mi i odkładając persymonę.
Potem siedliśmy na ziemi i czekaliśmy na tego mężczyznę. Mijał czas a nadal nikt się nie zjawił. Byłam tak zmęczona , że w końcu zasnęłam na ramieniu Wanga.
-Seungnyang obudź się ktoś idzie.-Wang przebudzał mnie.
W pewnej chwili u progu drzwi stanął pewien mężczyzna , który rzucił miecz na znak pokoju, potem uklęknął i oddał mi pokłon. Po chwili rozpoczęła się wspólna rozmowa. Jak się okazało mój nauczyciel przeżył zamach,lecz obecnie jest przetrzymywany w więzieniu jako niewolnik pewnego kupca.
-Pani on jest w ciężkim stanie, jak tylko dowiedzieliśmy się , że żyjesz postanowiliśmy cię odnaleźć i chronić. Ludzie masowo giną bo chodzą plotki że prawdziwa cesarzowa żyje, że był to zamach stanu. Niektórzy w to wierzą a niektórzy nie, ale w każdym razie nikt nie może o tym mówić. W przeciwnym razie... widzieliście co ich czeka. Państwo upadło, są protesty, ludzie giną, głodują, fałszywa cesarzowa żyje w bogactwie z cesarzem Bayanem. Pani! Zrobię wszystko co w mojej mocy byś odzyskała państwo tron i poślubiła Bayana Jina.
-To bardzo szlachetne co mówisz, ale jak mam tego dokonać?!
-W tym pomoże wam Byun , załatwię wam spotkanie z nim w lochach.
-Dziękuję, nie wiem jak ci się odwdzięczę.
-Wystarczy, że odzyskasz państwo i pozwolisz żyć bezpiecznie mojej żonie i córce, a teraz wybacz...Muszę znikać. Jutro wyślę wiadomość gdzie i o której odbędzie się wasze spotkanie.
Następnego dnia do naszych drzwi zapukał mały chłopiec który dał adres pod który mieliśmy się spotkać z Byunem. Tam od razu udaliśmy się. Nie było to czarujące miejsce bo było to zwykłe podwórko wypełnione ludźmi w drewnianych klatkach. W jednej z nich znajdował się Byun. Okazało się , że strażnik który miał wartę był naszym sprzymierzeńcem i bez problemu mnie wpuścił do Byuna. Gdy tam weszłam widok był okrutny. Mój wspaniały, dobrze zbudowany , przystojny nauczyciel, stał się kościstym, brudnym starcem.
-Co ci się stało?!-wpadłam na kolanach do klatki Byuna. Zaczęłam dotykać go po twarzy.
Wtedy zobaczyłam bezlitosność El Sumura i jego chorej władzy. Mój nauczyciel miał wypalone oczy . Do tego jego ciało było pokryte bliznami i nadal świeżymi ranami.
-Kim jesteś?!-spytał Byun cały roztrzęsiony i przestraszony.
-To ja...Seungnyang.-nie dałam rady powstrzymać łez. Ryknęłam płaczem.
-Seungnyang!-zawołał i zaczął dotykać mojej twarzy.-Moje dziecko,to ty! Gdybyś wiedziała ...co ja stary głupiec uczyniłem...Ale za nim to powiem chcę byś mnie mocno przytuliła, bo po tym co ci powiem nigdy mi nie wybaczysz.
Przerażona zrobiłam to o co mnie poprosił Byun. Bardzo mocno go przytuliłam. Po raz pierwszy na jego twarzy widniał uśmiech.
-Tak wiele miesięcy nie zaznałem czułości. Tak wiele osób zginęło z mojego powodu, tak wiele mnie nienawidzi. Straciłem wszystko. Dziecko ja cię nie chciałem skrzywdzić. Wybacz mi. -mówił Byun.
-Opowiedz mi, co się stało?-spytałam, uspokajając się.
-Bo to ja pomogłem El Sumurowi w zabiciu twoich rodziców. To ja ich wtedy wpuściłem do pałacu. To przeze mnie, przeze mnie...Rozumiesz?! Seungnyang oni obiecali , że was nie skrzywdzą, tylko wygonią, ale...Nie dotrzymali słowa. Ja, głupiec im wierzyłem!
-Byun! O czym ty mówisz?!-nie chciałam dopuścić tych słów do swojego serca, które i tak już było poranione i zakrwawione.
-Pomogłem El Sumurowi zabić twoich rodziców. Jedyne co mam na swoją obronę to to, że kiedy zabili najpierw twoich rodziców a potem szli po ciebie. To cię nie wydałem. Wmówiłem im , że moja córka, a twoja służka, która była łudząco podobna do ciebie to że ty i zabili ją...Zabili ją! Potwory zabiły moją małą córeczkę.
Cały czas trzymając Byuna za rękę wsłuchiwałam się w okrutną prawdę. Poczułam się znowu zdradzona i to przez mężczyznę, który był dla mnie drugim ojcem. Miała ochotę w tamtej chwili wstać i już nigdy nie wrócić, jednak moje obolałe serce znalazło odrobinę wrażliwości i wybaczenia i pozwoliło mi zostać i wysłuchać upadłego przez los , bezbronnego i nienawidzącego siebie człowieka.
-Mój promyczku nie oczekuję od ciebie przebaczenia, bo takiemu jak ja się nie wybacza. Wiem , że nic nie mogę zrobić by naprawić przeszłości, ale mogę pomóc naprawić ci przyszłość.
-Powiedz Byun. Jak mam tego dokonać?-starałam się mówić tak by nie wyczuł mojego rozżalonego serca.
-Po tym jak pomogłem im w tym czynie, nie mogłem patrzeć na siebie w lustrze. Czułem wstręt i obrzydzenie po paru miesiącach gdy myślałem, że już naprawdę nie żyjesz...Wybacz zwątpiłem w ciebie promyczku...Wtedy postanowiłem wyruszyć do cesarza Jina i o wszystkim mu opowiedzieć, ale dowiedziałem się o jego nagłej śmierci. Byłem załamany bo moja nadzieja zaczęła umierać. Niestety ludzie El Sumura mnie schwytali i za zdradę stanu tu przebywam. Torturują mnie i odnawiają zabliźnione rany, ale nie przejmuj się moim losem , bo zasłużyłem na to. Gdy dowiedziałem się, że żyjesz postanowiłem cię nie spuszczać już z oczu a gdy tu przybyłaś moja nadzieja na lepszą przyszłość państwa znów się narodziła.W końcu będę mógł ze spokojem odejść z tego miejsca.
-Nie mów tak! Powiedz lepiej jak chcesz bym odzyskała tron.
-Mam drugą córkę, ona ma wszystkie dokumenty i dowody na to , że córka El Sumura nie jest prawowitą cesarzową.
Po tej długiej rozmowie wróciliśmy z Wangiem do tego pustego domu. Siadłam na krześle i rozpłakałam się. Tak bez powodu. Moje negatywne emocje musiały znaleźć ujście. Nie radziłam już sobie z całym tym ciężarem, miałam ochotę się poddać, przestać walczyć, wstać i odejść. Pogodzić się z losem i zacząć nowe życie z nową tożsamością. Wang widząc moje załamanie , przyklęknął i zaczął ocierać moje łzy mówiąc:
-Seungnyang, nie poddawaj się. Walcz! Przez tyle rzeczy przeszłaś to przejdziesz jeszcze trochę. Władza jest na wyciągnięcie twojej cesarskiej dłoni. Każdy w życiu miewa dni w których myśli , że to już koniec, że nie warto iść dalej, ale nie sztuką jest upaść, sztuką jest powstać z upadku i walczyć dalej o upragnione szczęście i swoje wyznaczone cele. Życie ma się jedno i nie ma czasu by je przegrać, trzeba walczyć do końca. Warto walczyć nawet o ostatnią sekundę życia. Nigdy nie jest za późno by być szczęśliwym. Nie ma życia bez bólu i płaczu, ale nie ma też do końca życia bez chwili szczęścia. Zależy ile to szczęście dla ciebie znaczy.
To co Wang powiedział było dla mnie bardzo ważne. Znowu nabierała się we mnie chęć walki. W pewnej chwili wstałam z krzesła, a Wang mnie przytulił. Potem jakby niefortunnie spojrzeliśmy sobie w oczy, aż nagle Wang mnie pocałował.