Rozdział 2
-Oooo...ale ci ładnie w tym mundurku. - oznajmiła Surim. - Bałam się, że nie zdąży dojść na czas. Zamawiałam w ciemno. Jest trochę duży, lecz nie ma tragedii. Można zamówić nowy.
-Nie trzeba ciociu. Ten jest dobry, dziękuję. - powiedziała Minji.
-Dobrze w takim razie chodźmy już, bo nie możesz się spóźnić pierwszego dnia w szkole. - mówiąc to, kobieta zabrała kluczyki od samochodu ze stolika i od razu wyszła.
Po kilku minutach były już pod szkołą. Szkoła była większa, niż wyobrażała to sobie Minji. Siedząc w aucie, przyglądała się uczniom pędzących w stronę drzwi wejściowych. Siedziała ściskając plecak i nie miała zamiaru wychodzić. Dopadł ją stres. Ciotka spojrzała na jej bladą twarz i oczy pełne przerażenia. Sama nie wiedziała jak ma się zachować, nigdy wcześniej nie miała dzieci, czy też jakiegoś kontaktu z młodzieżą. Sama siedziała i się zastanawiała co robić. Po chwili złapała Minji za dłoń i powiedziała: „Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Głowa do góry i idź już.”
Dziewczyna wzięła głęboki wdech i powoli wyszła z samochodu, stawiając krok za krokiem w stronę wejścia. Weszła do środka i stojąc pośrodku korytarza nie wiedziała w którą ma iść stronę. Uczniowie mijali ją, przyglądając się jej od stóp do czubka głowy. Zrobiła krok w tył i odwróciła się w stronę wyjścia, mając nadzieje, że na podjeździe zobaczy Surim, lecz jej już tam nie było. Minji niepewnym krokiem postanowiła podejść do jednego z uczniów i zapytać, gdzie jest sekretariat.
-Hej, gdzie tutaj jest sekretariat? - zagaiła do przechodzącego chłopaka.
-Nowa jesteś? - spytał.
-Tak. - odpowiedziała.
-Lepiej idź do pokoju nauczycielskiego. - oznajmił. - Idź tymi schodami do góry, potem skręć w prawo, do końca korytarza, ostatnie drzwi po lewej. -mówiąc to, chłopak odszedł.
Dziewczyna już pewniejszym krokiem, bo wiedziała co robić, poszła za wskazówkami ucznia. Udało się jej znaleźć pokój nauczycielski. Stanęła przed jego drzwiami i zapukała. Ktoś zza drzwi zawołał: „Wejść!”. Minji otworzyła drzwi i stojąc przy progu rozglądała się po pomieszczeniu w którym siedziało pełno nauczycieli, każdy przy swoim biurku.
-To ty jesteś Minji, tak? - spytał pewien mężczyzna, siedzący daleko pod oknem.
Nastolatka pokiwała głową, a następnie podeszła do jego biurka.
-Będziesz w mojej klasie. Jestem pan Yoon Bin, uczę historii. Za chwilę lekcje, akurat masz ze mną teraz, więc możemy już iść do sali. - powiedziawszy to, wziął kilka książek i parę jakiś papierów i wyszedł wraz z Minji z pokoju nauczycielskiego, kierując się na pierwsze zajęcia.
Po drodze wręczył dziewczynie kartkę mówiąc:
-Tutaj masz plan lekcji, on się raczej nie zmieni, ale jakby co, to wszystkie zmiany zachodzące w planie, czy w szkole będziemy informować na bieżąco. Stresujesz się trochę?
- Tak.
-Nie dziwię się, to ostatnia klasa wszyscy się już znają, a ty nowa...ale będzie dobrze. W razie jakichkolwiek problemów przychodź do mnie, będę w pokoju nauczycielskim, zazwyczaj. Hahaha...
-Dobrze.
-Ale uśmiechnij się trochę. Pierwsze wrażenie najważniejsze. Pamiętaj nie daj się stłamsić już pierwszego dnia. Jeśli nie jesteś asertywna, otwarta, to przynajmniej graj, bo jeśli ty sobie nie ustawisz miejsca, to ktoś inny zrobi to za ciebie. Tak jest w szkole jak i w życiu, nie zapominaj tego.
Nagle zadzwonił dzwonek. Pan Bin przyspieszył kroku. W końcu po chwili spóźnienia weszli do klasy. Wszyscy już tam byli, śmiali się, rozmawiali siedząc na ławkach.
-Usiądźcie normalnie! Oczywiście przepraszam za spóźnienie, postaram się by to więcej nie miało miejsca. Teraz chcę wam przedstawić nową uczennicę jak i mieszkanką Bonjihan. To Minji. Ten ostatni rok nauki przed studiami spędzi w tej klasie. Proszę o wyrozumiałość dla niej, oraz by ktoś z was oprowadził ją po szkolę. To tyle, więc możemy przejść do zajęć.- powiedział nauczyciel.-Minji zajmij sobie jakieś miejsce.
Najgorsze było już za nią, przynajmniej tak sądziła. Nie musiała na szczęście nic o sobie opowiadać, czego się bardzo obawiała. Nie miała ochoty opowiadać o swoim nędznym życiu, o stracie mamy i tego, że obecnie stała się sierotą przygarniętą przez kobietę, której nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Po prostu wzięła plecak i zajęła ostatnią ławkę pod oknem. Nie chcąc zwracać na siebie uwagi powoli rozsuwała plecak i cichutko zaczęła wyciągać z niego zeszyt i piórnik. Czuła na sobie cały czas czyjś wzrok, jednak starała się zachowywać naturalnie, wtopić w otoczenie. Potem wychowawca zaczął sprawdzać obecność. Każdy po kolei unosił rękę powtarzając „Jestem”. W pewnej chwili do Minji dobiegło znajome imię – Chosun. Uniosła głowę i okazało się, że chłopak siedzący w środkowym rzędzie to ten, który był w aucie, który zatrzymał się kiedy przybyła do Bonjihan, Niedaleko niego siedziały jeszcze te dwie dziewczyny, a przed nią ten kierowca samochodu. Wszyscy byli w jej klasie. Po pierwszym spotkaniu nie wiedziała za bardzo czego ma się po nich spodziewać, jednak nie wyciągała pochopnych wniosków. Postanowiła, że z czasem sama sobie wyrobi o nich opinię. Lekcja trwała, na razie bez żadnych problemów. W pewnej chwili do klasy wbiegła jakaś dziewczyna. Od wejścia zaczęła przepraszać za spóźnienie. W klasie zapanowało poruszenie, uczniowie zaczęli się na siebie patrzeć, szeptać i śmiać.
-Proszę o ciszę! Sojin zajmij miejsce i skup się na lekcji. - powiedział Yoon Bin.
Nastolatka podeszła do ławki Minji i stała, spoglądając na nową uczennicę. Minji spojrzała na nią i spytała:
-To było twoje miejsce? Przepraszam, nie wiedziałam, ale już się przesiądę.
-Nie trzeba, siądę obok.
Dziewczyna o imieniu Sojin ustąpiła jej swojego miejsca i siadła ławkę obok, w środkowym rzędzie. Pod koniec zajęć wychowawca postanowił zadać zadanie w parach. Zaczął sam tworzyć zespoły.
-Zróbcie prezentację o królestwie Silla, Baekje, Goguryeo i Gaya. Jest was dwanaścioro, więc dwie pary będą mieć o zjednoczeniu Silla i państwie Balhae. - tłumaczył mężczyzna.
Potem zostało już kilka osób do podziału. Pan Yoon Bin połączył Minji ze spóźnioną dziewczyną - Sojin. Nagle w klasie rozległo się buczenie. Do końca jeszcze Minji nie wiedziała co to znaczy. Kim była ta dziewczyna, która powodowała takie poruszenie? Zadzwonił dzwonek na przerwę, nauczyciel wyszedł, a uczniowie przeszli do swoich zajęć. Niektórzy zaczęli już umawiać się na spotkania, inni wyciągnęli telefony do rąk, kolejni zaczęli mówić o pracy domowej, a Minji przez chwilę siedziała i zastanawiała się jak zagadać do koleżanki z klasy, która wydawała się dziwna, przestraszona. W końcu po doliczeniu do pięciu poprosiła Sojin o numer telefonu, by mogły omówić szczegóły dotyczące projektu. Kiedy wymieniły się już numerami telefonów Sojin chciała pociągnąć rozmowę dalej.
-Jesteś nowa tak?
-Głupia jesteś czy coś? Przecież widać, że nie tutejsza. - wtrąciła dziewczyna z auta. - Jestem Soyang jakby co, tamten to Chosun, dalej Yoonil, a ten przed tobą to Taehun.
-Prze...przepraszam, muszę iść do łazienki.- Sojin wstała i szybko wybiegła z klasy.
Minji w pewnej chwili została sama wraz z grupką osób z samochodu, którzy nagle ją otoczyli. Dziewczyna zastanawiała się co chcą zrobić i czekała niepewnie na jakiś ruch z ich strony. Po chwili Soyang nachyliła się nad nową i zaczęła szeptać do jej ucha: „Jakby co to nas nie widziałaś wtedy. Nie chcemy mieć problemów i ty pewnie pierwszego dnia również, więc mamy nadzieję, że zrozumiesz”.
-No ale witamy cię w Bonjihan! - krzyknął Chosun.
-I współczujemy ci współpracy z tą dziwaczką. - dodała Yoonil, wybuchając śmiechem.
-Jeśli chcesz mogę cię potem oprowadzić po szkolę. - powiedział ze swoją nonszalancją Chosun.
-Może dam sobie radę.- rzekła niepewnie nastolatka. - Ale dziękuję za propozycje.
-Ha! Propozycji to ja mogę mieć więcej... - mówił chłopak, szeroko się do niej uśmiechając.
-Chosun ty idioto...hahaha... - śmiejąc się, uderzył go po ramieniu Taehun, ten kierowca. - Siadaj na dupie!
-Yoonil idziesz ze mną do łazienki? - spytała Soyang.
-Pewnie. - odpowiedziawszy, dziewczyny opuściły klasę, podobnie jak Chosun.
Z ich grupki został tylko chłopak siedzący przed Minji – Taehun, który gwałtownie odwrócił się w jej kierunku. Spoglądał na nią, nic nie mówiąc. Nastolatka czuła się niezręcznie, nie wiedziała co zrobić, dlatego po prostu spytała się chłopaka, która z szafek mieszczących się na tyle klasy jest wolna, by włożyć tam książki. Taehun wstał z krzesła i sam otworzył jedną z szafek.
-Ta jest wolna, zmień sobie tylko kod.
-Dzięki. - Minji wstała i włożyła tam swoje książki, które trzymała w plecaku. Potem wróciła na miejsce.
-A! Żebym nie zapomniał. Przynieś mi mój parasol, który ci wtedy dałem. Nie żeby coś, ale jednak jest mój. - w końcu wydusił o co mu chodziło.
-Parasol? - zdziwiła się uczennica. - Pamiętam! Dziękuję, że mi go wtedy pożyczyłeś. Przyniosę ci go jutro, dobrze?
-Tylko nie zapomnij. Nie długo ma padać, a szkoda mi kasy na nowy. - odparł chłopak.
Kolejne lekcje jakoś minęły, została już tylko ostatnia – matematyka, której nikt nie cierpiał. Na ostatniej przerwie Minji poszła do łazienki. Wchodząc do niej zauważyła płaczącą Sojin, która starała się zakryć twarz swoimi krótkimi, ciemnymi włosami. Koleżanka postanowiła do niej podejść i spytać co się stało. Okazało się, że na przerwie obiadowej, kiedy to większość uczniów szkoły jest na stołówce, ktoś rzucił jedzeniem w dziewczynę. Sojin wstydziła się pójść do klasy. Minji bez zastanowienia postanowiła wymienić się z nią koszulami.
-Ale nie zdążysz na lekcje przeze mnie. Za chwilę matematyka, zostaw mnie i idź. - ostrzegała Sojin. - Lepiej się ze mną nie zadawaj, bo też staniesz się wyrzutkiem.
-Kto ci to zrobił? - dopytywała koleżanka.
Jednak nie usłyszała odpowiedzi. Minji nie traciła czasu szybko weszły do toalet, ściągnęły koszule i przerzuciły sobie. Zadzwonił dzwonek. Dziewczęta wybiegły z łazienki i pomknęły najszybciej jak się dało do klasy. Niestety nauczyciel już tam był. Przekraczając próg, można było wyczuć atmosferę, która nie była korzystna. Uczniowie siedzieli wyprostowani i nie ruchomo w swoich ławkach. Wyglądali jakby przestali oddychać. Nauczyciel matematyki sprawiał wrażenie okropnego, sam jego wzrok był przerażający. Starszy mężczyzna w okularach i drewnianą linijką w dłoni.
-Spóźniłyście się! Podejdźcie tutaj! - zaczął krzyczeć.
Dziewczyny podeszły niepewnie i stojąc twarzą do reszty uczniów czekały na to co miało za chwilę nastąpić.
-Dlaczego się spóźniłyście? - spytał mężczyzna.
-By...byłyśmy w łazience proszę pana. Proszę nam wybaczyć. - tłumaczyła Sojin.
-Ty nowa jesteś? - dopytał skracając odległość między sobą a Minji.
Pokiwała głową i stała ze wzrokiem wbitym w podłogę.
-A więc Nowa! - wykrzyczał. - Ja nazywam się Yong Yongsik, jestem nauczycielem matematyki. Mam zasady, które musicie wszyscy stosować. Jeśli nie będziecie ich przestrzegać, wyciągnę konsekwencje z waszych poczynań. Rozumiecie?!
-Tak! - krzyknęła reszta klasy.
-Nowa, to że dopiero przybyłaś nie zwalnia cię z moich reguł. Ty i Sojin wyciągnijcie ręce przed siebie wewnętrzną dłonią do góry. - mężczyzna podszedł i wymierzył każdej po dwa uderzenia linijką na dłoń.
Kiedy skończył dziewczyny wróciły na swoje miejsce z piekącymi i lekko zaczerwienionymi dłońmi do ławki. Uczniowie zastygli, nawet nie wyrażali emocji twarzą, by nie wzbudzić niezadowolenia matematyka. Minji już wiedziała na kogo powinna uważać. Pan Yongsik był tym, przy którym należało zachować szczególną ostrożność. Po zakończonych lekcjach w końcu wszyscy mogli udać się do swoich domów. Jakoś pierwszy dzień minął. Minji wychodząc ze szkoły została zaczepiona przez Sojin, która jej serdecznie podziękowała i przeprosiła za to, że przez nią miała taki początek.
-Nie przejmuj się. Dam sobie radę jakoś z tym bólem. - oznajmiła dziewczyna. - W sprawie tej prezentacji to zadzwonię do ciebie.
-Dobrze, będę czekać. - mówiąc to Sojin poszła w przeciwnym kierunku niż Minji.
Ciotka Surim czekała już na podjeździe. Nastolatka miała już wsiadać do auta gdy nagle zawołał ją, zbiegający ze schodów Chosun.
-Masz tutaj maść chłodzącą. To na te obite dłonie. - wręczając jej niedużą tubkę, wsiadł do auta obok i odjechał.
Minji wsiadła w końcu do samochodu i wróciła z ciotką do domu. Surim najwyraźniej się gdzieś spieszyła. Zostawiła bratanicę pod domem i powiedziała:
-Koszuli tej nie musisz prać, masz tam drugą. Jedzenie jest w lodówce, odgrzej sobie. Pod wycieraczką masz kluczę, jak wejdziesz to zamknij się. Ja wrócę dopiero pojutrze, bo mam wyjazd integracyjny z pracy. Na stoliku zostawiłam ci też mapę, jakbyś zapomniała jak dojść do szkoły. Tam dalej masz przystanek, ale jak się spóźnisz na autobus to kolejnego nie ma. Mamy tylko jeden miejscowy. Masz też mój numer telefonu jak coś to dzwoń. Mhmmm...to chyba tyle...Jak wrócę to mi wszystko opowiesz.
Minji znów została sama, ale to żadna nowość dla niej od pewnego czasu nie była. Nie była nastolatką sprawiającą problemy, raczej była tą, która słuchała poleceń. Weszła do środka domu, ściągnęła szkolny mundurek i postanowiła coś zjeść. Wybrała kimchi. Po posiłku pooglądała trochę telewizor a potem wróciła do swojego pokoju. Na biurku widniał nowiutki laptop i karteczka. To całkiem w stylu Surim. Lubiła zostawiać karteczki z wiadomościami. Ta również taka była: „Jakby ci się telewizja znudziła, kupiłam ci laptopa. Mam nadzieję, że ci się podoba”. Od razu go odpaliła. Weszła na jeden z portali społecznościowych i dostała już kilka nowych zaproszeń do grona znajomych. Między innymi od Chosuna, Yoonil, Soyang i Sojin. Natychmiast je przyjęła. Po chwili zaczęła pisać z Sojin. Opracowywały plan stworzenia prezentacji dotyczącej królestwa Silla. Podzieliły się zadaniami. Jedna wzięła dawne położenie i ogólne informacje, a druga krótką historię powstania. Pierwszy raz od dawna na twarzy Minji pojawił się delikatny uśmiech.
Nagle dziewczyna usłyszała dziwny dźwięk dobiegający z dołu budynku. Na początku nie zwróciła na niego uwagi, lecz potem przestała odpisywać Sojin i podeszła do drzwi. Delikatnie je uchylając spojrzała na korytarz, który był pusty. W pewnej chwili rozległ się huk jakby tłuczonego szkła. Nastolatka przestraszywszy się szybko zamknęła drzwi od pokoju i zadzwoniła do ciotki, która za pierwszym razem nie odebrała, podobnie jak i za drugim. W końcu dostała wiadomość z zapytaniem czy coś się stało. Bratanica szybko wytłumaczyła, a ciotka w wiadomości zwrotnej napisała, że to prawdopodobnie kot, który już nie raz robił jej psikusy. Minji odetchnęła z ulgą i postanowiła sprawdzić to. Zeszła powoli, niepewnie po schodach. Weszła do kuchni i zobaczyła rozbity dzban z kwiatami, lecz nikogo nie zobaczyła. Podeszła do drzwi wyjściowych, ale były nieruszone, potem do okien, lecz były wszystkie zamknięte. Oddychając z ulgą, wróciła do swojego pokoju.