kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

niedziela, 18 października 2015

''W cieniu prawdy. W poszukiwaniu szczęścia.''

Część 1  
  
 
''Minęły już dwa lata od śmierci jego,Lecz za życia zabrał coś mojego!
Moje serce które schował bardzo głęboko. 
Ja nadal rozpaczam!
Chociaż wiem, że muszę przywrócić do życia swą duszę!
Mimo , że jest bliska wiecznego ukrycia.
Hydra tryumfuje i od nowa knuje
Jak dobić mnie bardziej, lecz bardziej się chyba nie da!
Zwłaszcza , że Kevina już nikt mi nie sprzeda.''
 
 
       Dzień spędzałam przy grobie Kevina ,zresztą jak każdego popołudnia siedziałam na cmentarzu.Tego dnia wyjątkowo siedziałam dużej bo właśnie wtedy była druga rocznica śmierci Kevina. To właśnie dwa lata temu Kevin zginął w wybuchu. Te dwa lata ciągnęły się jak makaron. Dużo przeżywałam przez te miesiące. Kilkadziesiąt razy był u mnie psycholog i to nie jeden. Kilka dni po pogrzebie przyszli do mnie psycholodzy których zabiłam. W ogóle się nie uśmiechałam, nie spałam, mało co jadłam i mówiłam. Próbowałam sobie kilka razy odebrać życie, ale zawsze mi przeszkadzano, aż w końcu nie miałam siły na to więc odpuściłam. Prawie wcale nie wychodziłam z pokoju Kevina-to właśnie tam teraz był mój pokój. Spędzałam w nim bardzo dużo czasu. Oglądałam nasze zdjęcia ze ślubu, z podróży poślubnej i w ogóle. Zawsze gdy go widziałam na jakimś zdjęciu lub słyszałam to imię-Kevin to tak jakbym tyle razy traciła życie lub była dźgana nożem prosto w serce. To był ból gorszy niż ból taki fizyczny. Trudno jest sobie to wyobrazić a tym bardziej trudniej to opisać. 
-Kevinku przyjdę do ciebie jutro. Obiecuję. Pamiętaj że bardzo cię kocham. I zapamiętaj sobie. Pomszczę cię. Zabiję każdego kto jest odpowiedzialny za twoją śmierć.-mówiąc to położyłam znicz w kształcie serca i włożyłam kwiaty do wazonu  a potem wstałam i wróciłam do domu.
Gdy weszłam do domu zobaczyłam Johna, Kate, Nicka, Jima, Molly i Stellę uradowanych. Byłam wśród nich jak uschnięty kwiat bez blasku. Denerwował mnie ich radość więc burknęłam
-Co wam tak do śmiechu?!
-Megan co jest? Myśleliśmy już że nie wrócisz. Przecież dziś jest ślub Stelli i Jima. Jak mogłaś zapomnieć?-dziwił się John. 
 
Chwilę się zawahałam aż w końcu odpowiedziałam przez złość:
-Byłam na cmentarzu. Może wolicie żebym już nigdy nie wróciła. Tak było by lepiej, prawda?! Tylko wam niszczę humory!
-Uspokój się Megi. Idziesz z nami na ślub?-spytała Stella.
-Nie wiem na razie idę do pokoju. Może później przyjdę na weselę. Bawcie się dobrze!-odwieszając kurtkę na wieszaku pobiegłam do pokoju. 
Tymczasem Stella i Jim , oraz reszta udali się na ślub. Mi się to strasznie nie podobało, bo ślub odbywał się wtedy kiedy była druga rocznica śmierdzi Kevina. Uważałam że gdy ja jestem smutna, zdruzgotana to że inni też powinni cierpieć tak jak ja, ale nie myślałam wtedy o tym że całe życie nie można się smucić. Cierpiałam bardziej gdy widziałam zakochanych w sobie, szczęśliwych osób. Parę godzin później postanowiłam się przebrać i pójść na samo wesele Jima ze Stellą. Z początku wszystko układało się dobrze. Wszyscy tańczyli, śpiewali, jedli i pili do momentu aż ja nie przyszłam. Nie zamierzałam zniszczyć ich ślubu, ale to było silniejsze ode mnie. 
-O Megi przyszłaś jednak! Tak się cieszymy. Siądź koło Johna. O tam! Może zatańczysz?-ucieszyła się witając mnie Stella.
-Nie, dzięki. Ja jednak wolę usiąść. Pięknie wyglądasz Stello. Gratuluję. Ja wpadłam tylko na chwilę. Nie zabawię tu długo.-mówiąc to złożyłam życzenia młodej parze i zajęłam swoje miejsce.
Państwo młodzi bawili się tańczyli, nikt nie kojarzył tego wspaniałego dnia ze śmiercią Kevina. Tylko ja jedyna pamiętałam o tym. W takie dni czułam się jakbym przeżywała od nowa ten koszmar. W pewnej chwili z sekundy na sekundę zaczęło się wszystko walić. Molly zaczęła rozmowę a ja zaczęłam bardziej się denerwować i bardziej podnosić głos.
  

-Dobrze Megan że przyszłaś. Może przestaniesz w końcu trzymać ten celibat? Poznasz kogoś i zabawisz się.
 
 
  
 
-''Trzymać celibat?'' Czy ja się przesłyszałam? Mam poznać kogoś? Oszaleliście!
-Spokojnie nie denerwuj się. Bo twój synek patrzy.
-Molly! Zamknij się! Nie będę z nikim aż do śmierci! Kocham Kevina i zawszę będę go kochać!
-Meg musisz to zakończyć bo się wykończysz. Nie możesz ciągle żyć w żałobie. Musisz się otrząsnąć. Kevin już nie wróci nie żyję! Kochał cię ale to się skończyło. Wasza miłość się skończyła! On nie wróci, zrozum to. 
-O Boże! Nie wierzę! Molly byłaś moją najlepszą przyjaciółką. Miałam cię za siostrę. I tak mnie traktujesz?! Dopiero co dwa lata minęły od jego śmierci. Hydra jest na wolności, dziś jest druga rocznica śmierci Kevinka, a wy świętujecie jakby nigdy nic?! Jesteście chorzy! Nigdy go nie lubiliście! Zawsze życzyliście mu śmierci! Próbowaliście udawać przede mną że jesteście w żałobie! 
-Megan co się dzieje?-wtrąciła się Stella z Jimem.
-Nie wtrącajcie się! Przypominam wam że Kevin chciał ratować Johna-mojego ojca, ale sam przypłacił życiem! Ja go kocham nie rozumiecie?! 
-Meg on nie wróci pogódź się z tym.-oznajmił John próbując mnie przytulić.-On nie wróci córeczko...Musisz się opamiętać, masz kochanego synka a mojego wnuczka. Masz dla kogo żyć. Nie możesz go teraz odtrącić. On cię potrzebuje!
-Wcale nie prawda! To przez niego Kevin nie żyje! Gdyby nie ten...to Kevin by żył! Mogłam go zabić jak był jeszcze mały! Teraz siedzi truteń!-krzycząc obwiniałam Alexa, mojego syna o śmierć Kevina.
Nie chciałam tego powiedzieć, ale było za późno Alex wszystko słyszał. I spytał
-Mamuś naprawdę tak uważasz? Nie kochasz mnie! I ja ciebie też nie kocham!-rozpłakał się i wybiegł ze sali. 
Ja w końcu nie wytrzymałam użyłam swojej mocy i wybiłam wszystkie okna ze sali zabiłam dwóch grajków i niechcący Molly i Stella uderzyły o ścianę. Na szczęście nic się im nie stało. Stella miała najgorszy ślub na świecie. Nie chciałam im go zniszczyć, ale zdenerwowało mnie i to bardzo to co powiedziała Molly. Nie potrafiłam od nowa zacząć żyć, a zwłaszcza od nowa pokochać kogoś tak mocno jak Kevina. Mój ojciec nie mógł uwierzyć w to co się ze mną stało na przyjęciu. Wszyscy goście się przerazili i uciekli a ja z płaczem wybiegłam z budynku i biegnąc przez park powalałam drzewa i niektórych pieszych. Nie wiedziałam wtedy co się ze mną dzieje, albo nie chciałam zrozumieć. 
 

Tak wyglądała 1 część tego opowiadania. Jest bardzo krótkie, ale to dopiero początek. Jak widzicie Megan nadal zmaga się z uczuciami. Zapraszam do komentowania i pisania swoich opinii lub pisaniu która postać wam się najbardziej podoba, albo czy żałujecie że Kevin zginął. ;) 
 

1 komentarz:

  1. Zapowiada się nieźle :) Ciekawa jestem jak Meg poradzi sobie z tymi wszystkimi problemami. Mam zamiar nadrobić pierwszą część twojego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń