Część 2
-I co tam John? Megan nie wróciła?-spytała Stella.
-Nie.-krótko i ozięble odpowiedział John.
-To już trzy dni jak Meg nie wróciła do domu.-stwierdziła Molly.
-Ja nie wiem co się dzieje z tą dziewczyną. Czy byłem tak naprawdę złym ojcem dla niej że teraz tak się zachowuje? Czy może to przez to że nie było mnie w jej dzieciństwie?-John zadręczał się.
-To nie twoja wina. Megan bardzo kochała Kevina kocha go i zapewne będzie go kochać. Wybaczyła mu to co jej wyrządził , broniła go przed tobą , potem on ją wydostał z Avandii, wzięli ślub było dobrze aż nagle ten wybuch. Czasami sądzę że ich miłość zwyciężyła, bo w końcu zginął jako : mąż, ojciec. Kochany, wiedząc że mu wszystko zostało wybaczone. Każdy by chciał tak umrzeć. To taka spełniona miłość.-wypowiadała się Kate z mądrością.
-Myślisz Kate że to wszystko się kiedyś skończy?-spytała Stella.-Przecież ona jest teraz zdolna do wszystkiego. Rzuciła mną i Molly o ścianę! Dziecko to wszystko widziało i myślisz że nie będzie się bało jej.
-Stella, co chcesz przez to powiedzieć?-podenerwował się John.
-Trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie. Megan jest potworem. Dopóki nie umrze nikt nie zazna spokoju. Jest gotowa nawet skrzywdzić swoje dziecko!-odparła Stella.
John chciał coś już powiedzieć Stelli tyle że nagle ja weszłam i spłakana ocierałam resztki łez. Przykucnęłam i wyciągnęłam ręce do syna by go przytulić, ale on chował się za Kate i kurczowo trzymał ją za rękę.
-Właśnie o tym mówię!-krzyknąwszy Stella z Jimem wyszli.
John popatrzył się na Alexa przytulającego Kate i zrozumiał to co powiedziała Stella. Molly z jednym dużym siniakiem na ręce poszła do pracowni chemiczno-biologicznej a Nick siadł na kanapie w salonie i puścił telewizor.
-Alex chodź do mamy. No chodź! Kochanie nie bój się mamusi...chodź...-namawiałam syna do przyjścia.
-Nie!-krzyknął Alex.
-Ale dlaczego?-spytałam negatywnie zaskoczona.
-Jesteś potworem! Wolę dziadzia!-krzyknąwszy to Alex pobiegł do pokoju.
Ja się popłakałam, bo nawet mój własny syn się mnie bał. Oczywiście nie dopuszczałam do siebie myśli że jestem aż taka przerażająca wolałam o to obwiniać innych. Wstałam i zaczęłam krzyczeć na cały dom że co zrobili mojemu synowi. Kate chciała coś powiedzieć ale przerwał jej Nick.
-Patrzcie!-pokazał na telewizję.
W telewizji reporterka opowiedziała co się stało w pobliskim parku. Było także nagranie które przedstawiało mnie powalającą drzewa i ludzi. Kobieta z telewizji pokazała moje zdjęcie i ogłosiła że jestem poszukiwana. Kate z przykrością podeszła do mnie położyła rękę na moim ramieniu i spytała:
-Megan gdzie byłaś przez te trzy dni?
-Zostawcie mnie wszyscy!
-Megan uspokój się. Nie zrobię ci krzywdy...spokojnie...
-Czemu tak do mnie mówisz jak bym była jedną z tych co mają moc i całkowicie oszaleli i byli groźni dla otoczenia?
Widząc ich wszystkich miny wiedziałam że mają mnie za potwora.
-No tak! Macie mnie za potwora! Jeżeli chcecie wiedzieć co zrobiłam i gdzie byłam to proszę bardzo! Po weselu wściekłą powaliłam te drzewa i kilku ludzi w tym dwie osoby nie żyją! Dziecko dwunastoletnie i staruszka bo zostali przygnieceni drzewami które powaliłam! Potem wiedząc co zrobiłam...udałam się na cmentarz do Kevina! Tam spędziłam te dni! I tak jestem potworem! Tylko Kevin daje mi nadzieje na lepsze jutro!
-O Boże! Dziewczyno co ty wyprawiasz?!-załamała się Kate.
-Kocham , szukam zemsty i szczęścia!-wykrzyczałam prosto w Kate twarz.
-A ty gdzie znów idziesz?-spytał John.
-A jak myślisz tato?! Na cmentarz! Przynajmniej tam mnie ktoś zrozumie!-wykrzyczawszy wyszłam z domu trzaskając drzwi.
Na cmentarzu przesiedziałam tam całą noc.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.-odparł jakiś mężczyzna zbliżając się do mnie z otchłani ciemnej nocy.
-Ale jak mam się nie martwić? On był całym moim życiem, a teraz straciłam go.-rzekłam.
-To nie prawda. Musisz walczyć, on by tego chciał. Jeśli mi pomożesz to zapomnisz o wszystkim co cie złego spotkało i pomścisz jego śmierć.-oznajmił mężczyzna.
-Kim ty w ogóle jesteś?-spytałam.
-Jestem twoim przyjacielem.-odpowiedział mężczyzna w kapturze.
-Mówisz bardzo ogólnikowo. A jak masz na imię?-spytawszy nie usłyszałam odpowiedzi.
Postanowiłam więc, że nadam mu przydomek: ''Nieznajomy''. Trochę sądziłam że to mi się śni, lecz tak się nie działo. Ten Nieznajomy istniał naprawdę. I oczekiwał czegoś ode mnie , ale nie byłam wstanie powiedzieć co to było. Nie wiedziałam czy jest dobry czy może pracuje dla Hydry, i to był jej kolejny podstęp. Ale co mi zostało? Nie miałam niczego do stracenia-tak myślałam tylko wtedy. Podczas gdy ja poznawałam mężczyznę to John i reszta mówili o tym jak ograniczyć mi kontakt z moim synem-Alexem. Przez cały jeden miesiąc nie musieli się za dużo głowić jak to zrobić bo przez właśnie jeden miesiąc nie byłam obecna. Ten czas spędzałam z nowym mężczyzną i pomagałam mu w różnych sprawach. Czasami coś kradłam a czasami kogoś śledziłam i zabijałam. Nie wiedziałam wtedy że pracuje dla złego człowieka sądziłam że on ma powód by tak się zachowywać, a że osoby które dla niego zabijałam to wyrządzili mi krzywdę podobną do tej którą wyrządziła mi krzywda. Nieznajomy cały czas kłamał mówiąc bym się nie przejmowała tym co obecnie robię. W mawiał mi że to jest dobre, tylko jego czy moje ofiary były złe bo zabiły jego żonę i dzieci, czyli ukochane osoby. Rozumiałam go, ale nie sądziłam że to było jego kolejne kłamstwo jedynie po to by ukraść kilka tysięcy złotych. Chciałam w to wierzyć, że to prawda. To co mówił Nieznajomy to było można powiedzieć prawdą to co mówił tak się działo. Kiedy kradłam, zabijałam bezbronne ofiary to nie myślałam o Kevina i sądziłam że ten facet mówi prawdę. Prawdę mówiąc to John i reszta nie martwiła się o wcale o mnie. Całą swoją uwagę skupiali tylko na Alexie. Ja zostałam odepchnięta przez wszystkich di ''cienia''. Tylko nie myślałam że to moja wina że wszyscy się ode mnie oddalili. Jedyne oparcie miałam w tym Nieznajomym. Trochę pomógł mi wstać na nogi. Stałam się potworem, którego wszyscy dostrzegali, tylko nie ja.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.-odparł jakiś mężczyzna zbliżając się do mnie z otchłani ciemnej nocy.
-Ale jak mam się nie martwić? On był całym moim życiem, a teraz straciłam go.-rzekłam.
-To nie prawda. Musisz walczyć, on by tego chciał. Jeśli mi pomożesz to zapomnisz o wszystkim co cie złego spotkało i pomścisz jego śmierć.-oznajmił mężczyzna.
-Kim ty w ogóle jesteś?-spytałam.
-Jestem twoim przyjacielem.-odpowiedział mężczyzna w kapturze.
-Mówisz bardzo ogólnikowo. A jak masz na imię?-spytawszy nie usłyszałam odpowiedzi.
Postanowiłam więc, że nadam mu przydomek: ''Nieznajomy''. Trochę sądziłam że to mi się śni, lecz tak się nie działo. Ten Nieznajomy istniał naprawdę. I oczekiwał czegoś ode mnie , ale nie byłam wstanie powiedzieć co to było. Nie wiedziałam czy jest dobry czy może pracuje dla Hydry, i to był jej kolejny podstęp. Ale co mi zostało? Nie miałam niczego do stracenia-tak myślałam tylko wtedy. Podczas gdy ja poznawałam mężczyznę to John i reszta mówili o tym jak ograniczyć mi kontakt z moim synem-Alexem. Przez cały jeden miesiąc nie musieli się za dużo głowić jak to zrobić bo przez właśnie jeden miesiąc nie byłam obecna. Ten czas spędzałam z nowym mężczyzną i pomagałam mu w różnych sprawach. Czasami coś kradłam a czasami kogoś śledziłam i zabijałam. Nie wiedziałam wtedy że pracuje dla złego człowieka sądziłam że on ma powód by tak się zachowywać, a że osoby które dla niego zabijałam to wyrządzili mi krzywdę podobną do tej którą wyrządziła mi krzywda. Nieznajomy cały czas kłamał mówiąc bym się nie przejmowała tym co obecnie robię. W mawiał mi że to jest dobre, tylko jego czy moje ofiary były złe bo zabiły jego żonę i dzieci, czyli ukochane osoby. Rozumiałam go, ale nie sądziłam że to było jego kolejne kłamstwo jedynie po to by ukraść kilka tysięcy złotych. Chciałam w to wierzyć, że to prawda. To co mówił Nieznajomy to było można powiedzieć prawdą to co mówił tak się działo. Kiedy kradłam, zabijałam bezbronne ofiary to nie myślałam o Kevina i sądziłam że ten facet mówi prawdę. Prawdę mówiąc to John i reszta nie martwiła się o wcale o mnie. Całą swoją uwagę skupiali tylko na Alexie. Ja zostałam odepchnięta przez wszystkich di ''cienia''. Tylko nie myślałam że to moja wina że wszyscy się ode mnie oddalili. Jedyne oparcie miałam w tym Nieznajomym. Trochę pomógł mi wstać na nogi. Stałam się potworem, którego wszyscy dostrzegali, tylko nie ja.
Nieznajomy... hmm... ciekawe ;) Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuń