''Planeta Ziemia''
Część 1
Wszystko zaczęło się od powstania całego wszechświata. Nikt do końca nie wie ile jest planet w całym tym kosmosie. Nikt nie wie czy jest coś większego od kosmosu i czy są jakieś inne osobniki zamieszkujące kosmos prócz ludzi. W układzie słonecznym jest osiem głównych planet i tylko jedna z nich daje warunki do przeżycia-Ziemia, lecz codziennie osobniki na Ziemi dokonują nowych odkryć , ale wiele pozostaje jeszcze pytań.
Gdzieś bardzo, bardzo daleko od układu słonecznego, we wszechświecie istnieje planeta, która nazywa się Neon-to właśnie z stamtąd pochodzę, a nazywam się Skye. Brzmi jak niebo, ale piszę się inaczej. Nie mam nazwiska i nie jestem człowiekiem, ale neonimem. Neonimowie są podobni do ludzi, a zarazem do robotów. Po Ziemianach mamy wygląd, a po robotach charakter. Nie mamy uczuć i nie wiemy co to znaczy uczucie. Mamy specyficzną mowę, nie mówimy do siebie na luzie typu ''Hejka, siema,''. Zwracamy do siebie coś w stylu wojskowym. (tak jest, rozumiem) Wykonujemy każdy rozkaz, i nie mówimy , że nam się nie chce, jeżeli nie wykonaliśmy zadania ponosimy odpowiednią karę do wyznaczonego zadania. Na mojej planecie rządzi królowa -Rosalie- moja matka, czyli można powiedzieć, że jestem księżniczką, ale nie chodzę w długich sukienkach i nie wydaje rozkazów. Na ''Wysokiej Górze'' mieści się pałac w którym mieszka tylko i wyłącznie królowa, ja mieszkam u podnóży góry w wiosce gdzie mieszkają inni neonimowie.
Nasze domy są drewniane w stylu chińskim, z tarasami. Wszystkie są ułożone wzdłuż jednej głównej drogi przy której znajdują się drzewa i ławeczki. Na końcu głównej drogi wychodzą trzy ścieżki, po lewej prowadzi do pałacu Rosalie, środkowa do bardzo ważnego miejsca w którym znajdują się dwie kolumny, co daje po ich naciśnięciu przeniesienie się na drugą stronę brzegu. Po drugiej stronie brzegu jest obóz naszych żołnierzy i pojazdów kosmicznych. Ostatnia ścieżka prowadziła do jeziora otoczonego rosnącymi drzewami z wiecznie różowymi kwiatami-to było moje ulubione miejsce, chociaż nie miałam żadnych uczuć, to lubiłam tam przebywać. Na drugim końcu głównej drogi mieściły się : lasy, łąki i góry
. U nas na planecie Neon wiecznie świeci słońce i nie ma czegoś takiego jak burza, śnieg, deszcz, huragany, powodzie, susze i pory roku. Nie potrzebowaliśmy pożywienia, bo nic nie jedliśmy, ani nie piliśmy. Nasze święta i tradycje też były specyficzne. Co roku obchodziliśmy tak zwane Święto Nieba, które trwało trzy dni. Przez te dni na niebie ukazywała się zorza polarna która przybierała różne kształty. Wtedy cały Neon zbierał się i zasiadywaliśmy przy jednym stole i prezentowaliśmy swoje moce. Niestety nie wszyscy mogli ją mieć. Nie umieliśmy wytłumaczyć skąd to pochodzi i dlaczego ktoś dostał a inna osoba nie. Tak było i już. Mieliśmy w całym Neonie posłańca Cartera, który nie miał oczów, ale mógł się przemieszczać i być na każdej planecie. Dlatego został on posłańcem. Mój wuj a bliski przyjaciel posłańca-Peter O'Conell był prawą ręką królowej-Rosalie. W Święto Nieba, tylko i wyłącznie raz w roku neonin mógł się oświadczyć neonince. Prościej mówić chłopak mógł poprosić dziewczynę o rękę. To było szczególne święto najważniejsze w roku. My neonowie nie mieliśmy bogów, nie mieliśmy jakiś wierzeń mieliśmy historie które uważane były za prawdziwe. Przez nie każdy neon bał się ludzi , uważał ich za bezlitosnych potworów, mających swoje sztuczki. Mówiło się , że gdy jakiś neonin zakocha się w człowieku i pocałuje go, będzie to oznaczało dla neonina śmerć. Wydaje się być to jakąś legendą, ale ponoć w ten sposób zginął mój ojciec. Wyruszył w misję by podbić Ziemie i ujrzał kobietę , która go pocałowała a potem już nigdy nie wrócił na swoją planetę. Naszymi wrogami byli mieszkańcy innej planety- Zikkurat, którzy nazywali się Zikkuraci. Od wielu lat walczyliśmy ze sobą. Planetą rządził ktoś zwany ''Czarną Śmiercią'' a dlaczego, tego nie wiadomo. Wiadomo było że ''Czarna Śmierć'' nigdy nie ukazywała się swoim poddanym, nikt go nie widział, i nikt nie wiedział jak wygląda, czy jest niski, wysoki, może gruby albo chudy. Jedyną osobą , która widziała zarządce planety Zikkurat był Christopher Scoot. Nie łatwo było neonów zabić, bo byliśmy nieśmiertelni, ale ''Czarna Śmierć'' dowiedziała się o jakimś urządzeniu, które po uruchomieniu wskazywało broń która mogła neonów zniszczyć. To nieznane urządzenie nosiło nazwę ''Błękitna Gwiazda'', musieliśmy pierwsi zdobyć to urządzenie i zniszczyć je całkowicie. Nie było to łatwe , bo Błękitna Gwiazda znajdowała się na Ziemi, tam gdzie mieszkają ludzie. Ta planeta była ogromna i miała wiele miejsc. Codziennie żołnierze z Neonu przeszukiwali ziemie. Wiele na Ziemi było neoninów którzy musieli tam zamieszkać w sprawie odnalezienia tego urządzenia które pozwoliło by ''Czarnej Śmierci'' wybić wszystkich neonów i zagarnąć naszą planetą. Między takimi wysłannikami na Ziemi był mój brat William Reynolds, który został wygnany z Neonu za zdradę królowej. Żył tam gdzieś na Ziemi. Wśród naszych agentów , wśród ludzi żyli też Zikkuraci, którzy za wszelką cenę chcieli nas zniszczyć, po zdobyciu Neonu mogliby zdobywać kolejno planety aż doszliby do Ziemi. Zabili by wszystkich ludzi a potem zawładnęli by całym wszechświatem. To właśnie na Ziemii Zikkuratom zależało najbardziej, ale wiedzieli , że puki my żyjemy to nic nie osiągnął. Bo neonowie od pokoleń bronili planet by nie zostały zdobyte przez ''Czarną Śmierć''.
Pewnego dnia zostałam wezwana do pałacu. Moja matka chciała ze mną porozmawiać, a raczej wydać jakiś rozkaz.
-Witaj pani.-ukłoniłam się.
-Zasiądź do stołu.-odparła Rosalie.-Mam dla ciebie misje. Musisz wyruszyć na Ziemie i tam trafisz do jednej z krain. Staniesz się jedną z ludzi. Będziesz musiała się postarać robić to co oni, mówić to co oni. Tam znajdziesz prace , która pomogła by ci dowiedzieć się co w sprawie Błękitnej Gwiazdy. Gdy wyczujesz zagrożenie, masz zabić ludzi. Dasz sobie radę. Przyszykowałam ci takie stroje w jakich tam chodzą. Wróć na planetę gdy się czegoś dowiesz. A teraz idź z Carterem ,Skye i uważaj na śmiertelnych mężczyzn. Wiesz co grozi ci gdy cię pocałuję taki jeden osobnik. Nie żegnam się, a teraz idź.
-Tak jest pani. Wrócę z wiadomościami. -mówiąc to wyszłam z pałacu i poszłam z posłańcem-Carterem do tych dwóch kolumn i tam przeniósł mnie do miejsca na Ziemi , które zwane było -Nowym Jorkiem. Tam rozstaliśmy się z Carterem i poszłam już swoją drogą. Starałam się zachowywać naturalnie o ile można tak było. Rozglądałam się w okół siebie czy nie ma jakiegoś zikkurata w okół mnie, ale nie było. Więc ruszyłam w drogę. Szłam koło dziwnych szklanych budynków w których mieściły się śmieszne stroje. Na ulicy poruszały się dziwne pojazdy , w których siedzieli ludzie. Były też jakieś znaki i lampki o trzech kolorach: czerwonym, pomarańczowym i zielonym. Na czerwonej lampce magiczny pojazd się zatrzymywał a na zielonym ruszał. Koło mnie był jakiś chłopak który szarpał mniejszego od siebie.
-Dawaj forsę! Bo pożałujesz dzieciaku!-krzyczał ten większy.
Dalej widziałam kobietę, która prowadziła na sznurku jakiegoś potworka który mia cztery nogi i był włochaty i wydawał dziwne dźwięki.
-Ale ta kraina jest dziwna.-odparłam.
Nagle mój instynkt kazał mi się odwrócić Zrobiłam to i zobaczyłam mężczyznę który rozmawiał z kimś przez jakieś urządzenie mówiąc:
-Musimy to znaleźć! To będzie niesamowite odkrycie dla świata! Szukaj tego!
Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy, ale nie był to zikkurat.
To był człowiek. Nie wiedziałam czego poszukuje, ale zdecydowałam , że chce się do tego przyłączyć.
-Co ty robisz?! Zejdź mi z drogi dziewczyno.-rzekł mężczyzna.
Ja wyruszyłam za nim, śledziłam go. W końcu dotarł do jakiegoś budynku. Ja spoglądałam przez okno. Kiedy ten człowieczek poszedł spać, ja weszłam po cichu do środka i zaczęłam dowiadywać się różnych informacji. Czym się zajmuje, i na czym polega jego praca. Kiedy zebrałam już wszystkie wiadomości postanowiłam się przygotować i zbudować swój życiorys. Następnego dnia postanowiłam pójść do tego mężczyzny by poprosić o pracę. Misja się rozpoczęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz