Część 2
Wraz ze wschodzącym słońcem czekałam przed drzwiami mężczyzny u którego szukałam pracy. Stałam na baczność i czekałam, lecz nikt nie wyszedł. Nie wiedziałam jak się zachować. W końcu usłyszałam dźwięk dobiegający zza drzwi. Nagle się otworzyły. Stał w nich wysoki , ciemnowłosy, brązowooki mężczyzna, który na mój widok przestraszył się. Nie wiedział co u niego robię, i kim jestem. Przestraszony mężczyzna spytał:
-Kim ty jesteś? I w ogóle co ty tu robisz?
-Jestem Skye. Szukam pracy.-krótko i zwięźle odpowiedziałam.
-To chyba pomyliłaś adres , nie szukam niani. Ogłoszenie jest już nieaktualne.-powiedział.
-''Niani?'' Nie! Ja, przyszłam w innej sprawie.-zaprzeczyłam.
-Nie rozumiem. Skoro nie niania to kto?-zapytał mężczyzna.
-Tam gdzie ty pracujesz. W tajnym stowarzyszeniu.-odpowiedziałam.-Wiem ,że potrzebujesz kogoś.
-Skąd wiesz o mojej pracy? Gary cie przysłał? -dopytywał.
-Gary? Tak jest, ale zgubiłam pamięć. Kim on jest? Ten Gary.-oznajmiłam.
-''Zgubiłam pamięć?'' Chyba zapomniałam, albo wyleciało mi z głowy.-poprawił mnie.-Gary Olson to kustosz muzeum w Nowym Jorku. Z nim współpracujemy, ale jest to tajna organizacja. Nikt o nas nie wie.
-No tak. Zapomniałam. To przyjmiesz mnie do swojej drużyny?-spytałam.
-Jedź ze mną, wszystko ci opowiem, ale za nim cię przyjmę to muszę mieć pewność, że nie jesteś z konkurencji i że dochowasz tajemnicy. Chodź za mną.-rzekł mężczyzna.
Poszłam za nim. Powiedział bym wsiadła do dużej maszyny, którą nazywa autem. Niczego nie obawiając się, wsiadłam z nim do samochodu. Zawiózł mnie do miejsca znajdującego się na odludziu, do drewnianego domu. Potem wziął mnie do gabinetu i tam zaczął zadawać pytania.
-Jak się nazywasz?
-Skye.
-Nie możliwe. To jakiś żart. Podaj swoje prawdziwe imię i nazwisko. Ja jestem Eric Ward. Mów mi Ward. A ty?
-Skye. Po prostu Skye.
-No dobrze. Skąd pochodzisz?
-Mieszkam tu.
-W Nowym Jorku?
-Tak. Nie zamierzam powtarzam.
-Okey. Twoi rodzice jak się nazywają?
-Nie znam ich pochodzenia, wychowałam się sama.
-Czyli: Skye z Nowego Jorku i domu dziecka. Jaka specjalizacja?
-Wszystkiego po trochu.
-No dobra. Dziwna odpowiedź.
-I ostatnie pytanie. Dochowasz tajemnicy choćby cię torturowano i będziesz bronić naszych zbiorowisk na śmierć i życie?
-Tak jest. Spełnię każdy rozkaz który wydasz.
-To wymaga poświęcenia. Będziesz musiała porzucić swój dom. Będziesz mieszkała w naszej kryjówce i dwadzieścia-cztery godziny na dobę będziesz do naszej dyspozycji.
-Tak jest.
-Zostajesz przyjęta Skye. Gratuluje. Teraz chodź ze mną. Poznasz resztę zespołu. Przez pierwsze dwa tygodnie poznam twoje możliwości. Będzie to próba jeżeli ją przejdziesz zostaniesz aż do śmierci.
-Rozumiem.
-Przyjdź jutro koło południa. Tu masz adres gdzie masz przybyć. Przygotujemy ci pokój.
-Dobrze.
Wzięłam adres i wróciłam do wynajętego pokoju w centrum miasta. Z stamtąd dałam znać na planetę Neon,że wszystko idzie zgodnie z planem. Moja matka powiedziała, że mam rok by zdobyć ważne informacje. Już pierwszej nocy miałam wrażenie , że ktoś mnie obserwował. Zamiast spać, to pakowałam swoje rzeczy do pudełka i układałam koło wyjścia. Nazajutrz rano poszłam do toalety i zastanawiałam się co mam ubrać. Gdy już się zdecydowałam, pozostało mi się uczesać. Gdy byłam już gotowa to wzięłam pudełko, torbę i plecak i szłam na nogach do wyznaczonego miejsca. Kiedy już dotarłam zobaczyłam jakąś dziewczynę wychodzącą z chłopakiem w moją stronę.
-Chodź Skye.-powiedziała dziewczyna.-Ward uprzedzał nas , że przyjdziesz. Witaj na pokładzie. Oprowadzimy cię po naszej bazie. Ja jestem Johana Jackson mów mi JJ.
-Heej...-powiedziałam nie pewnie.
-Ej Malcolm może byś pomógł Skye z pudełkiem. -oznajmiła Johana.-Przepraszam za niego, on taki rozkojarzony. Zresztą jak zawsze gdy dochodzi do nas ktoś nowy.
-Aha, dobrze rozumiem.-odparłam.
Malcolm wziął pudełko a JJ pokazywała mi budynek. Chwile później dziewczyna spytała mi się czy chcę pić, ja odpowiedziałam nie.
-Okey, ale jakbyś chciała to patrz. Mamy tutaj specjalną wodę z naszym znaczkiem. -wzięła JJ ze stolika wodę z plakietką oznaczającą stowarzyszenie do którego zostałam na etap próbny przyjęta.
-A czym się różni ta woda od innych?-spytałam.
-Właściwie to...Niczym. Malcolm zbiera buteleczki potem robi plakietki kupuje wodę gazowaną i nalewa ją do buteleczek z plakietkami. -odpowiedziała JJ.
-A nie lepiej by było kupić buteleczki wody i po prostu na nie przykleić te wasze plakietki niż ją potem nalewać? Chyba tak prościej.-zaproponowałam.
-To świetny pomysł! -krzyknęła Johana.
W pewnej chwili nadszedł szef- Eric Ward. Wyciągnął rękę na przywitanie się ze mną, ale ja nie wiedziałam co to oznacza więc nie podałam mu ręki.
Potem przywitał się ze mną i powiedział , że Malcolm pokaże mi pokój , który dla mnie przygotował. Ward odszedł do gabinetu. Tymczasem Johana poszła do laboratorium zbadać jakiś preparat. Malcolm odłożył pudełko na stoliku i pobiegł pokazać mi mój pokój. Otworzywszy drzwi rzekł:
-Mam nadzieje , że ci się podoba. Rozgość się, a ja lecę do JJ. Coś nowego odkryła.
-Ej przypomnij mi. Jak się nazywasz?
-Malcolm Johnson. To pa Skye . Mam nadzieje , że będzie nam się dobrze współpracowało.
-Ja też mam nadzieje.
Postanowiłam się rozpakować. Tak wyglądał mój pierwszy dzień w nowej pracy. Już nie mogłam się doczekać gdy będę miała jakieś konkretne wiadomości dotyczące ''Błękitnej Gwiazdy''
Zapowiada się bardzo ciekawie ^^. Fajnie, że dodajesz gify w opowiadaniach, a ogólnie bardzo fajny blog. :)
OdpowiedzUsuńPS: Ja też piszę opowiadanie o dalszych losach Cesarzowej KI (tylko, że jej wnuczki, ale ogólnie fabuła jest podobna do serialu, więc zapraszam)
Usuńhttp://another-live-korea.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo. Na pewno przeczytam twoją opowieść. Jestem ciekawa co dalej się dzieje w Cesarzowej! Może kiedyś nakręcą to co napisałaś ;)
UsuńTwój blog jest świetny. Będę zaglądała tam częściej i te filmy które dodajesz i opisujesz, na pewno oglądnę te które polecasz. Bo wyglądają na ciekawe. A opowieść jest świetna czekam na więcej. ^_^ A ja dalej zapraszam do siebie.
Usuń