kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 6 lutego 2016

''Planeta Ziemia''

                                 Część 3
Z trudem zasnąwszy obudziłam się bardzo wcześnie. Była godzina druga. Ponieważ wszyscy spali, miałam okazję się czegoś dowiedzieć. Najpierw poszłam do gabinetu Warda. Po cichu otworzyłam szafkę i zaczęłam szukać jakiś dokumentów. Nagle usłyszałam jakieś pomrukiwanie. Kucając zajrzałam zza biurka i zobaczyłam na kanapie chrapiącego Warda. Szybko wstałam i na palcach kierowałam się w stronę drzwi. Niestety nie udało mi się wyjść niepostrzeżenie. Eric zbudził się i zaczął przecierać uczy rękami. Ja szybko złapałam zza klamkę i udałam , że dopiero wchodzę. Eric przestraszywszy się wstał z kanapy i spytał:
-Skye co ty tu robisz?
-Heej Ward. Szukałam...kuchni!
-Aha. Chodź zaprowadzę cię.
-Nie trzeba. Śpij. 
-Skye, ty w nocy będziesz tak często wstawać?
-Obudziłam cię?
-Nie, bo i tak musimy teraz wstać. Dobrze , że wstałaś już. Idź do kuchni zrób śniadanie a ja obudzę resztę. Poznasz jeszcze dwie osoby. 
-Śniadanie?
-I kawę. 
-Tak jest!
-A i proszę cię Skye, nie mów do mnie w taki sposób. Nie jesteś w wojsku. 
-Tak jest! Znaczy...dobrze. 
-Okey. 
Ward poszedł się ubrać a ja poszłam do kuchni zrobić śniadanie i kawę. Nawet nie wiedziałam co to jest kawa i jak wygląda a tym bardziej jak się ją przyrządza. Miałam duży problem. Szukałam po szafkach aż w końcu natknęłam się na pudełko z napisem ''KAWA'' Nie wiedziałam ile się jej daje, więc wsypałam do połowy szklanki każdemu. Potem zalałam wodą i dałam jakiegoś białego proszku. Zostało mi zrobić jeszcze śniadanie. Szybko z kontaktowałam się z moim wujkiem on wysłał mi zdjęcie czegoś co się nazywa ''kanapka''. Szukałam takich samych przedmiotów by wyglądały tak jak te na obrazku. Znalazłam wszystko co trzeba było i jakoś zrobiłam te kanapki. Potem położyłam na talerze i położyłam na stoliku. Później poszłam się przebrać. Przy śniadaniu poznałam Katrin Howker-średniego wzrostu , czarnowłosą , chudą, zgrabną kobietę i kustosza muzeum -Garego Olsona, który sponsorował wyprawy po cenne przedmioty pochodzące ze starożytności, lub jakieś inne ciekawe urządzenia i wynalazki. W muzeum znajdowały się cząsteczki meteorytów , i kości dinozaurów. 
-Wygląda smakowicie. Mniam!-odezwał się Malcolm. 
-Skye a czemu nic nie jesz? Ponoć byłaś głodna.-spytał Ward.
-Zjadłam już w kuchni. Smacznego.-odpowiedziałam wpatrując się jak jedzą.
Malcolm pierwszy ugryzł kanapkę i smakowała mu. Potem wszyscy wzięli po jednym łyku kawy. I wszyscy naraz wypluli. 
-O Boże co to jest?!-spytał Gary. 
-To jest jakiś ''Szatan'' Taka mocna! I do tego ze solą!-krzywił się Ward. 
-Przepraszam bardzo. Nie chciałam tego specjalnie...nie potrafię gotować. Tak naprawdę kanapek też nie umiem robić.-przyznałam się od razu.
-To co ty Skye jesz? Skoro nic nie potrafisz gotować.-zdziwiła się JJ. 
-Pójdę do sklepu i... kupie coś tam.- z kłamałam, bo przecież jak wiecie neonowie nic nie jedzą ani nie piją. 
-Muszę cię nauczyć gotować, ale najpierw muszę ci wytłumaczyć dokładnie czym się zajmujemy i jak się nazywamy, a później sprawdzę twoją wytrzymałość i jak się bijesz.-oznajmił Ward.
-Dobrze.-rzekłam. 
Po zepsutym śniadaniu poszłam do gabinetu Erica i tam wszystko mi po kolei wytłumaczył. 
-Nazywamy się TSDO,  czyli Tajne Stowarzyszenie Drużyny Odkrywców. Pracujemy dla muzeum Nowego Jorku którego kustoszem jest Gary i nie zawsze pracujemy  legalnie. Z zawodu jesteśmy czasami każdym po trochu. Raz archeologami, raz złodziejami, czasami się zdarza być nam mordercami, naukowcami, historykami i agentami. Są czasami takie misje w których musimy odebrać komuś cenną rzecz , która powinna być w muzeum. Dostajemy za to wynagrodzenie. W mojej drużynie mamy super wyposażony samolot, którym latamy po całym świecie. Poszukujemy teraz włóczni. To nie zwyczajna włócznia. Posiada moc. Niestety musimy ją pierwsi znaleźć. Bo grupa tak zwana BOA...
-Co to znaczy BOA? 
-Nie wiemy. Malcom wymyślił takie tłumaczenie tego skrótu: ''Bezczelni Oszuści Archeolodzy''. Więc ta grupa BOA chcę pierwsza to zdobyć. My nie możemy na to pozwolić. Rozumiesz? Jeżeli wszystko jasne, to idź się przebierz i sprawdzę twoje umiejętności. 
-Tak jest! 
-Skye, co mówiłem?
-Dobrze. Rozumiem. 
Poszłam się przebrać. Obawiałam się trochę sprawdzania moich umiejętności, bo w końcu nie jestem człowiekiem. Posiadam magiczną moc. Musiałam się kontrolować, bo w razie czego mogłabym zrobić dziurę w dachu, a wtedy cały plan by poszedł na nic. Musiałam ukrywać się na Ziemi przez rok. Czułam , że trafiłam do dobrej drużyny. Gdy Ward powiedział o grupie BOA od razu wpadła mi myśl, że tą grupą mogą być wysłannicy Zikkuratu którzy chcą odebrać wszystko co kiedyś należało do nas. Wiedziałam o jakiej włóczni mówił Eric. Ta włócznia należała do mojego dziadka, który wyruszył kiedyś w misje pokojową na Ziemie , ale ktoś znał broń którą można było zabić neona , więc wykorzystał ją pewien człowiek i zabił mojego dziadka. A jego włócznia została skradziona i nikt już więcej jej nie znalazł. Była nie samowita. Posiadała magiczną moc. Mogła powalić tysiące ludzi jednym uruchomieniem, a nie których mogła nawet zabić. Wiele było takich przedmiotów z  planety Neon i z planety Zikkurat które znajdowały się na Ziemi. Wszystko zgubiono podczas podbicia tej planety w czasie wojen 1914-1918 i od 1939-1945. Wtedy były tak zwane wojny światowe. W nich udział brali również neonowie i zikkuraci, ale to nie tylko w tych latach toczyły się wojny dużo wcześniej. My neonowie też przybywaliśmy na ''Planetę Życia'' (Ziemie) , ale w innych intencjach by bronić jej przed zikkuratami, którzy za wszelką cenę chcieli zdobyć ją. Do póki planeta Zikkurat żyje, to nigdy Neon i Ziemia nie zaznają spokoju, trzeba zrujnować ich. To nie było łatwe. Cała wojna między naszymi planetami rozpoczęła się od wielu setek tysięcy lat, albo wcześniej. Nikt dokładnie nie jest pewien od kiedy to wszystko trwa. Niestety neonowie też musieli zabić wielu ludzi, z racji tej, że gdy ludzie zaczęli rozumieć że jakieś stwory nawiedzają ich planetę chcieli ich załpać poddać badaniom może wykorzystać do czegoś , albo zdobyć ich planety. Nie mogliśmy na to pozwolić. Więc obowiązuje nas do dziś reguła, że gdy ktoś dowie się o naszym istnieniu od razu ma zginąć. 
Gdy byłam już gotowa spotkaliśmy się na siłowni , mieliśmy prywatną. Tam trwała rozgrzewka, ja w ogóle się nie zmęczyłam, ani nie byłam spocona. By nie było żadnych podejrzeń poszłam do toalety i ochlapałam się trochę wodą i zaczęłam szybciej oddychać. 
-Już zmęczona?-spytał Eric Ward.  
-Trochę, ale tak łatwo się nie poddaje. Co dalej robimy?-spytałam. 
-Teraz trochę pobijesz się z workiem do boksowania. Sprawdzimy czy dobrze się bijesz, później sprawdzimy twoją celność i na końcu sprawdzę czy potrafisz odebrać broń gdy do ciebie się celuje.-odpowiedział Eric.
-Super. No to dalej chodźmy się boksować.-oznajmiwszy podeszłam do bokserskiego worka i zaczęłam uderzać w worek.
Ward powtarzał, że bardzo dobrze mi to wychodzi, i że chyba wcześniej zdam ten test próbny a potem czy zostaje podejmie decyzje Gary-kustosz muzeum, który oceni mnie na podstawie sprawozdania które ofiaruje mu Ward. Jeżeli zdam teorie i praktykę to mogę zostać na zawszę. Nie miałam żadnych uczuć więc trudno było mi rozmawiać albo robić jakieś miny gdy ktoś coś powie. Nie potrafiłam tego, lecz musiałam się nauczyć. Dużo jeszcze było przede mną, a ja musiałam uważać na każdym kroku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz