Część 6
-Gdzie jest Ward? -spytała Katrin.
-Jeszcze go nie ma.-odparła JJ.
W pewnym momencie w drzwiach pojawił się Ward, ale nie sam, lecz ze swoją pięcioletnią córką-Alexis (zwana także Alex, Alexa) Takie trochę nietypowe imię.
-Co się stało?-spytała JJ Warda.
-Zwolniłem opiekunkę bo nie przyszła dziś do pracy, ponieważ się rozchorowała. -odpowiedział Ward.
-Co teraz zrobimy? Przecież dzisiaj Gary zaprosił nas do muzeum na zaprezentowanie nowych eksponatów. -oznajmił Malcolm.
-A nie możemy ją wziąć ze sobą?-wtrąciłam.
-Nie. Ward nie zabiera ją na takie rzeczy. Praktycznie nigdzie jej nie zabiera. -odpowiedziała JJ.
-Ej! Ja tu jestem. -odparł.- Potrzebuje natychmiast opiekunki.
Przez chwilę się zamyśliłam i doszłam do wniosku , że to idealny moment by się trochę porozglądać po biurze Erica. Sądziłam , że opieka nad takim dzieckiem nie sprawi trudności. Bez zastanowienia zgłosiłam się na tymczasową opiekunkę nad Alexis. Ward nie był przekonany czy jestem odpowiednią kandydatką na nianie, ale nie miał innego wyboru. Nie zbyt chętnie się zgodził. Wychodząc powiedział bym na nią uważała, bo to jego całe życie. Gdy wszyscy wyszli postanowiłam zająć czymś małą Alex, tak by mi nie przeszkadzała, ale by nic się jej nie stało. Trudno było ją czymś zająć gdyż znajdowaliśmy się w bazie gdzie były bardzo ważne rzeczy i zero zabawek. Włączyłam telewizor i chciałam by dziewczynka siadła na kanapie i oglądała. Niestety nie podeszła do mnie ani mnie nie posłuchała. Siedziała przestraszona pod stołem i śledziła mnie wzrokiem. Postanowiłam ją zostawić i poszłam do gabinetu jej ojca. Otworzyłam szafkę i zaglądałam do dokumentów Warda. Nic ciekawego nie znalazłam. Otworzyłam już ostatnią szafkę i tam znalazłam duży album ze zdjęciami. Zaczęłam go oglądać. Na każdym zdjęciu był Ward ze żoną i córką. Tworzyli wspaniałą rodzinę.
W tamtym momencie mnie to nie ruszało. odłożyłam album i nagle natknęłam się na drugie dno. Zajrzałam tam i zobaczyłam dokumentacje związaną ze śmiercią żony Erica. Sprawcy do dziś nie odnaleziono. Byłam pewna że Ward do dziś chcę odnaleźć za wszelką cenę tego morderce. Nie było opisu złoczyńcy bo nikt go nie widział poza Alexą. Niestety ona nie mogła się tym z nami podzielić bo nic nie mówi. W pewnej chwili w drzwiach zobaczyłam małą Alexis, która przyszła za mną. Szybko ułożyłam wszystko tak jak było a potem wzięłam ją na ręce i położyłam na kanapie. Poszłam przynieść jej coś z kuchni, gdy wróciłam, jej już nie było. Zaczęłam ją szukać. Wołając biegałam po całej bazie. Nagle usłyszałam jakieś kroki. Szłam słuchając ich. W końcu doszłam do swojego pokoju w którym siedziała Alex. Bawiła się moimi gadżetami.
-Zostaw to! To nie twoje! Idź na dół! I oglądaj tą telewizję! -krzyczałam na nią.-I nigdy nie chodź za mną!
Dziewczynka popatrzyła się na mnie i zaraz potem jej oczy napłynęły łzami. Zaczęła płakać. Gdy chciałam ją pocieszyć to płakała jeszcze głośniej. Nie wiedziałam co mam robić. Przeliczyłam się, myśląc , że opieka nad dziećmi jest łatwa. To się tak wydaje, ale w cale tak nie jest. Nagle wpadłam na pomysł by zaprezentować jej kilka sztuczek z udziałem mojej mocy. Ze szklanki z wodą zrobiłam bańki, potem zrobiłam taką ścianę wodną. Zauważyłam , że to działa, dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Potem zrobiłam jeszcze zwierzątka wodne. Tak nam zleciał czas. Potem chwilę się przespałam. Nie zauważyłam , że koło mnie drzemkę sobie sprawiła też Alexis. Była przytulona do mnie. Tak spałyśmy aż do momentu, gdy wszyscy wrócili z muzeum. Ward zaczął nas wołać niestety nigdzie nas nie znalazł. Przestraszywszy się zaczął krzyczeć i jak opętany biegał po całej bazie. Tymczasem JJ znalazła mnie i dziewczynkę śpiące w moim pokoju. Zawołała Warda by pokazać mu , że wszystko jest w porządku. Eric odetchnął z ulgą. Ja usłyszawszy głosy zbudziłam się. Później Ward ją chciał zabrać do domu, to nie chciała iść. Trzymała się mojej ręki kurczowo i nie puszczała.
-No idź z ojcem. Idź Alexa.-mówiłam do niej.
W pewnej chwili rozległa się cisza. Ward wziął małą na ręce , ale ta zaczęła płakać i nagle odezwała się
-Nie. Chcę zostać ze Skye.
Wszyscy byli w szoku. Przecież mała w ogóle nie mówiła. Ward zbladł , a potem po policzku spłynęła mu jedna łza. JJ podeszła do mnie położyła mi rękę na ramię i rzekła
-Skye jesteś niesamowita. Jak to zrobiłaś? Alexis mówi! Co się stało?!
-Nic. Po prostu się nią zaopiekowałam.-odparłam.
Eric położył na ziemi córkę, która szybko podbiegła do mnie i przytuliła się do mnie. JJ się rozpłakała a reszcie w oczach stanęły łzy. Ward spytał się Alex
-To chcesz zostać ta jedną noc ze Skye?
Mała nie wahając się odpowiedziała
-Tak.
Wszyscy siedzieli w salonie i oglądali telewizję, ja tymczasem niestety musiałam położyć do snu Alexis. Nie rozumiałam czym się tak wszyscy fascynują. Gdy mała zasnęła, wyszłam ze swojego pokoju i natknęłam się na Warda.
-Chciałeś coś?-spytałam.
-Nie. Znaczy tak! Chciałem ci podziękować, że zaopiekowałaś się moją córką. Nie wiem jak zrobiłaś to, że zaczęła mówić, ale bardzo dziękuję.
-Nie ma za co. To nie był problem.
-Okey...
-To tyle?
-Taak, raczej tak...
-To dobrze.
-Skye, chciałem...może poszlibyśmy kiedyś na kawę? Jeżeli chcesz, chciałem ci podziękować za opiekę nad Alex. Jak będziesz miała czas ...to powiedz.
-Dobrze.
Zauważyłam, że Ward coś knuje. Musiałam się bardziej pilnować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz