Część 21
-Przyślijcie Nyang!-zawołał Bayan.
-Panie, ale ona przygotowuje kąpiel Waszej Wysokości.-odpowiedział Golta.
-A ty? Czemu nie ty?-dopytywał.
-Ja podaje ci dziś kolacje. Zamieniliśmy się z Nyang.-powiedział.-Krótko mówiąc, nie chcę się z Tobą spotkać Panie.
-Ale dlaczego?! Co ja takiego zrobiłem?!-oburzył się.
-Nic Panie, ale kobiety mają już takie humorki.-z uśmiechem rzekł Golta.
-A skąd możesz to wiedzieć?-spytał.-Nie kłam!
-Wybacz Panie.-przeprosił.-Może to dlatego , że krzyczałeś na nią wczoraj?
-No dobrze. Jeżeli tak chcę, niech tak będzie. Ja nie będę jej pierwszy przepraszał.-zaczął się dąsać.
Gotowa kąpiel już czekała. Kierując się do wyjścia napotkałam na swej drodze Kim Young Tokeum.
Przestraszona zaczęłam się powoli cofać.
-Zamknąć drzwi!-rozkazała.
-Nie chcę z tobą rozmawiać.-mówiąc to ominęłam ją szerokim łukiem i złapałam za klamkę.
Okazało się , że drzwi były zamknięte. Zostałam sama , oko w oko z Wiedźmą bez żadnej broni.
-Co strach cię opętał?-spytałam Kim, łapiąc mnie za włosy.
-Puść mnie!-krzyknęłam.
-Bo co?!-wymierzyła mi w policzek.
W tym momencie poczułam się wielka, powiedziałam, że stoczę tu bitwę, nie zważając na konsekwencje. Podbiegłam do niej i z zamachu oddałam jej w twarz, tak mocno, że upadła. Nagle wyciągnęła nóż i zaczęła nim wymachiwać mi przed nosem. Nie miałam czasu do stracenia, czułam że ma nade mną przewagę. Wzięłam zamach nogą i ''podcięłam'' ją. Znów upadła na podłogę, upuszczając nóż. Wtedy podbiegłam złapałam go i rzuciłam się na Kim. Była silniejsza niż się spodziewałam. Jednak i ona się mnie obawiała, bo wezwała swoje dwie służki. Któraś z nich, wzięła stojak na świecę i uderzyła mnie w głowę. Straciłam przytomność i zaczęłam krwawić. Wiedźma wstała wzięła głęboki wdech i krzyczała:
-Co z nią?! Nie żyje?!
-Pani nie obawiaj się. Pozbędziemy się zwłok!
Dama dworu podbiegła do drzwi , ale zobaczyła pełno ludzi mijających się na korytarzu.
-Co my teraz zrobimy?!-spytała z płaczem.
-Wrzućmy ją do wanny i przykryjmy deską! Nie będzie na nas.-zaproponowała jedna ze służek.
Kim zastanowiła się i uznając , że to dobry pomysł rozkazała służką wrzucić mnie do wanny w której za niedługo miał się kąpać Bayan. Przy wrzucaniu mnie, zerwały mój wisiorek z dwoma pierścieniami , które należały do moich rodziców.
-Drogocenne! Skąd ona to ma?!-zdziwiła się Kim.-Ukradła złodziejka!
Gdy byłam nieprzytomna w wodzie pełnej płatków róż, Kim uciekła wraz ze swoimi służkami Niedługo potem przyszedł Bayan.
-Sprawdź czy woda nie za gorąca.-rozkazał.
Golta zamoczył rękę w wodzie i nagle poczuł coś pod dłonią.
-Co się stało? Co masz taką minę jakbyś ducha zobaczył?-spytał Bayan zauważając.
-Panie, bo tu ktoś jest.-odparł drżącym głosem.
-Gdzie?!-zdziwił się Cesarz.
-No tu w ...w...wo...wodzie.-jąkał się sługa.
Bayan podbiegł do wanny i przesunął dłonią pływające na wierzchu płatki róż.
-To Nyang!-krzyknął.
W tej samej chwili Kim wysłała swoich wiernych strażników po moje zwłoki, tymczasem Golta zaczął biegać w kółko i nie wiedział co ma robić. Cesarz nie wahając się w skoczył do wody i biorąc głęboki wdech zanurkował.
Strażnicy weszli do pomieszczenia i zaczęli znacząco się rozglądać. Golta powiedział, że zaraz przyjdzie cesarz i by wyszli w tej chwili. Niechętnie, ale jednak słudzy Kim wyszli. W tym czasie Bayan sprawdził mi tętno pod wodą zauważył, że coraz bardziej zaczynam tracić powietrze. Przybliżył się do mnie i z nerwów pocałował mnie pod wodą wśród czerwonych jak krew róż.
Kiedy zrobiło się bezpiecznie Bayan wynurzył się i tuląc mnie do siebie , mówił płaczliwym głosem:
-Nyang! Ocknij się! Nie odchodź, kocham cię! Bardzo! Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem! Błagam żyj!
Nie wiem jak to się stało, czy dzięki temu pocałunkowi, czy Buddzie , ale nagle odkrztusiłam wodę ze swoich puc. Wtedy Cesarz jeszcze mocniej mnie przytulił do siebie i rozpłakał się..........
-Sprawdź czy woda nie za gorąca.-rozkazał.
Golta zamoczył rękę w wodzie i nagle poczuł coś pod dłonią.
-Co się stało? Co masz taką minę jakbyś ducha zobaczył?-spytał Bayan zauważając.
-Panie, bo tu ktoś jest.-odparł drżącym głosem.
-Gdzie?!-zdziwił się Cesarz.
-No tu w ...w...wo...wodzie.-jąkał się sługa.
Bayan podbiegł do wanny i przesunął dłonią pływające na wierzchu płatki róż.
-To Nyang!-krzyknął.
W tej samej chwili Kim wysłała swoich wiernych strażników po moje zwłoki, tymczasem Golta zaczął biegać w kółko i nie wiedział co ma robić. Cesarz nie wahając się w skoczył do wody i biorąc głęboki wdech zanurkował.
Strażnicy weszli do pomieszczenia i zaczęli znacząco się rozglądać. Golta powiedział, że zaraz przyjdzie cesarz i by wyszli w tej chwili. Niechętnie, ale jednak słudzy Kim wyszli. W tym czasie Bayan sprawdził mi tętno pod wodą zauważył, że coraz bardziej zaczynam tracić powietrze. Przybliżył się do mnie i z nerwów pocałował mnie pod wodą wśród czerwonych jak krew róż.
Kiedy zrobiło się bezpiecznie Bayan wynurzył się i tuląc mnie do siebie , mówił płaczliwym głosem:
-Nyang! Ocknij się! Nie odchodź, kocham cię! Bardzo! Przepraszam za wszystko co ci zrobiłem! Błagam żyj!
Nie wiem jak to się stało, czy dzięki temu pocałunkowi, czy Buddzie , ale nagle odkrztusiłam wodę ze swoich puc. Wtedy Cesarz jeszcze mocniej mnie przytulił do siebie i rozpłakał się..........