Część 23
Do kolacji miałam podjąć decyzję. Była ona w sumie przewidująca. Wiedziałam, że Kim wiele mówi, a mało robi.
Nadszedł czas kolacji. Kiedy Kim ją już zjadła , ponownie wezwała służki, by mnie przyprowadziły. Gdy już stanęłam przed nią , spytała:
-Co wybierasz?
-Wiem, że nie skrzywdzisz Cesarza, a nawet jakbyś chciała , to będę zawsze przy nim. Nie dam ci go skrzywdzić! Rozumiesz?!
-No dobrze. Wyjdź.
-I co? Tyle powiesz?!
-Tak. Wyjdź Nyang z mojej komnaty.
Mówiła z takim spokojem, jak gdyby nic nie było wstanie jej wyprowadzić z równowagi. Zaskoczyła mnie. Później pobiegłam do Wanga, który postanowił, że będzie już na stałe mieszkał na terenie pałacu, a jego przyjaciele niedaleko niego i poprosiłam go by dał mi miecz. Ze zdziwieniem spytał , do czego jest mi on potrzebny, niestety nie mogłam mu tego wyznać, bo obawiałam się, że może próbować załatwić tą sprawę po swojemu. Wciąż podenerwowana wróciłam do swojego pokoju i nie mogąc zasnąć , przekręcałam się z boku na bok. Następnego dnia, poszłam zanieść Bayanowi śniadanie.
-Co dziś jest pysznego? -spytał biorąc do rąk persymony.
Widząc jak Cesarz zbliża to ust ten owoc, szybko wyrwałam mu go i powiedziałam, że najpierw sama spróbuje.
-Nyang co się dzieje?-spytał.
-Po prostu głodna jestem. Nie zdążyłam zjeść śniadania.-odpowiedziałam.
-Mogłaś mi tak od razu powiedzieć. Siadaj koło mnie.-łapiąc mnie za rękę, posadził mnie na krześle obok niego.
Spróbowałam wszystkich rzeczy, które były na stoliku. Kiedy okazało się, że jedzenie jest w porządku, odetchnęłam z ulgą. Przestraszyłam się, że może Kim chciała otruć Bayana. Dlatego też, każdy posiłek , który był przynoszony , próbowałam. Nigdy tego nie robiłam , dlatego też młody Cesarz dziwił się dlaczego tak robię. Ja szukałam różnych wymówek, jednak najczęściej , którą używałam było to , że jestem głodna. Dla bezpieczeństwa , w razie gdyby trutka miała działaś bardzo powoli, poszłam na spotkanie z Toghunem, by poprosić go o przygotowanie odtrutki.
-Po co ci Nyang?
-Toghun, nie zadawaj żadnych pytań. Po prostu zrób to dla mnie.
-Dobrze, ale jeżeli grozi coś Cesarzowi to musisz mi o tym powiedzieć. Bezpieczeństwo naszego władcy jest dla mnie najważniejsze.
-Zrobię tak, jeżeli coś będę wiedziała, a teraz pozwól, że wrócę do pałacu.
-Czekaj! Kiedy się spotkamy? Bo musisz odebrać przesyłkę.
-Daj to Wangowi!
Ciesząc się, że jestem przygotowana na wszystko , poszłam spokojnie spać. Długo mój sen nie potrwał. Parę godzin później obudziłam się z przyspieszonym tętnem. Koszmar zakłócił mój spokojny sen. Śniło mi się, że kiedy weszłam rano do jego komnaty leżał cały we krwi a nad nim służki i Kim śmiejąca się przerażająco głośno. Czułam, że już tej nocy nie zasnę. Dlatego też wyszłam na pole, przewietrzyć się. Nagle poczułam jak coś upada mi delikatnie na nos. Coś zimnego...Odchyliłam głowę do tyłu i wysunęłam swoją twarz w stronę nieba, potem spojrzałam w górę i ujrzałam spadające płatki śniegu. Zamknęłam oczy i stojąc nieruchomo , pozwoliłam by śnieg sypał na mnie.
Zimny wiatr , uderzał we mnie co jakiś czas powodując gęsią skórkę. W pewnym momencie poczułam się taka...niezależna, wolna jak ptak, czułam że mogę przenosić góry...
-Nyang wracaj do pokoju. Rozchorujesz się.-odparł Bayan , łapiąc mnie za ramię.
-Nie czuje zimna...-odpowiedziałam.
-Jesteś cała przemarznięta!-przytulił mnie mocno do siebie. -Chodźmy do pałacu.
-Masz rację, wracajmy.-odpowiedziałam, potem pod ręką Cesarza wróciłam do swojego pokoju.
Następnego dnia z rana czułam się tak źle, że nie dałam rady wstać z łóżka. Miałam mdłości i bolała mnie strasznie głowa. Kiedy Cesarz dowiedział się, że źle się czuję ,od razu do mnie przybiegł.
-Nyang! Co ci jest?
-Ma mdłości.-odpowiedział medyk.
-Co?!-zdziwił się i nagle na jego twarzy pojawił się uśmiech.-Nyang! Ostatnio dużo jadłaś, teraz wymiotujesz, czyli ty jesteś...w ciąży?
Kiedy usłyszałam te słowa, to jakby piorun mnie uderzył! Myślałam , że się przesłyszałam. Podobnie zareagowała, stojąca koło mnie Yoona. Najpierw stanęła nieruchomo a potem wybuchnęła śmiechem i powiedziała:
-Panie! Skądże, Nyang jest chora, pewnie to grypa żołądkowa. Nic wielkiego.
-Ahaaaaaa...Przepraszam. Głupi jestem. No jak?!
-Dobrze, nie ważne. Medyk dał mi ziółka, więc do jutra powinno mi przejść. -dodałam.
-Nyang może gdzieś byśmy oboje wyjechali? Może do Pałacu Dwóch Serc? Chciałbym trochę się oderwać od tego wszystkiego.
-Zgódź się, zgódź się, zgódź!-krzyczała Yoona.
Po chwili zastanowienia , zgodziłam się. W sumie nie był to zły pomysł. Daleko od Kim, która nie mogła zagrozić Bayanowi, więc czemu nie? Kiedy poczułam się już lepiej, czyli dwa dni później, pojechaliśmy pod eskortą pięciu strażników do Pałacu Dwóch Serc. Byłam ciekawa nazwą tego pałacu, więc spytałam o nią Bayana. Gdy usłyszałam historię jaka się z tym miejscem wiąże, byłam wstrząśnięta tym jakie wydarzenia przewijały się przez ten pałac.
Założycielem tego miejsca był dziadek Bayana- Jonggyu Jin I. Zbudował to miejsce z myślą o swojej żonie, babce młodego Cesarza -Seom Hae (dosłownie miało oznaczać wyspa, słońce, czyli można było to przetłumaczyć jako Wyspa Słońca). Gdy skończono budowę pałacu, Seom była już w zaawansowanej ciąży. Nie długo potem urodziła ojca Bayana-Tal Tala Jina II. Wszystko układałoby się dobrze, gdyby nie choroba Seom Hae. Kiedy Tal Tal był jeszcze niemowlakiem , okazało się, że jego matka jest ciężko chora na chorobę , którą nikt wcześniej nie znał i nie widział takich objawów. Po paru miesiącach przestała chodzić , aż w końcu zmarła. Jonggyu stał się zgorzkniały , każdy zakątek tego pałacu przypominał mu ciężkie chwile, każdą wylaną łzę...Postanowił , więc opuścić pałac i wraz z synem przeniósł się do Letniego Pałacu. Tam zaplanował budowę nowego pałacu w którym właśnie przebywałam. Niestety Jin I nie dożył zakończenia budowy. Zmarł kiedy Tal Tal był młodzieńcem. Nastoletni chłopiec zasiadł na tronie mając dwanaście lat, a jego regent sprawował władzę do dwudziestego roku życia Tal Tala. Wtedy Tal Tal poznał matkę Bayana-Youngshi, która była o pięć lat młodsza od niego. Ich życie także nie było do końca szczęśliwe. Ich pierwsze dziecko zmarło przy porodzie. Główną przyczyną tego nieszczęśliwego wypadku był wiek Youngshi, była za młoda. Potem pogrążony w rozpaczy ,znienawidził swoją ukochaną, obwiniał ją za wszystkie problemy pałacowe, do tego stopnia , że wygnał ją do Zamarzniętego Pałacu na dwadzieścia lat. W tym czasie rozpętała się wojna z Dynastią Shin, która trwała piętnaście lat. Okazało się, że Tal Tal nie może żyć bez swojej ukochanej więc sprowadził ją po czternastu latach. Wtedy ich miłość rozkwitła na nowo. Rok później urodził się Bayan i cesarz znowu stał się szczęśliwym człowiekiem. I tak wojna została przerwana.
Założycielem tego miejsca był dziadek Bayana- Jonggyu Jin I. Zbudował to miejsce z myślą o swojej żonie, babce młodego Cesarza -Seom Hae (dosłownie miało oznaczać wyspa, słońce, czyli można było to przetłumaczyć jako Wyspa Słońca). Gdy skończono budowę pałacu, Seom była już w zaawansowanej ciąży. Nie długo potem urodziła ojca Bayana-Tal Tala Jina II. Wszystko układałoby się dobrze, gdyby nie choroba Seom Hae. Kiedy Tal Tal był jeszcze niemowlakiem , okazało się, że jego matka jest ciężko chora na chorobę , którą nikt wcześniej nie znał i nie widział takich objawów. Po paru miesiącach przestała chodzić , aż w końcu zmarła. Jonggyu stał się zgorzkniały , każdy zakątek tego pałacu przypominał mu ciężkie chwile, każdą wylaną łzę...Postanowił , więc opuścić pałac i wraz z synem przeniósł się do Letniego Pałacu. Tam zaplanował budowę nowego pałacu w którym właśnie przebywałam. Niestety Jin I nie dożył zakończenia budowy. Zmarł kiedy Tal Tal był młodzieńcem. Nastoletni chłopiec zasiadł na tronie mając dwanaście lat, a jego regent sprawował władzę do dwudziestego roku życia Tal Tala. Wtedy Tal Tal poznał matkę Bayana-Youngshi, która była o pięć lat młodsza od niego. Ich życie także nie było do końca szczęśliwe. Ich pierwsze dziecko zmarło przy porodzie. Główną przyczyną tego nieszczęśliwego wypadku był wiek Youngshi, była za młoda. Potem pogrążony w rozpaczy ,znienawidził swoją ukochaną, obwiniał ją za wszystkie problemy pałacowe, do tego stopnia , że wygnał ją do Zamarzniętego Pałacu na dwadzieścia lat. W tym czasie rozpętała się wojna z Dynastią Shin, która trwała piętnaście lat. Okazało się, że Tal Tal nie może żyć bez swojej ukochanej więc sprowadził ją po czternastu latach. Wtedy ich miłość rozkwitła na nowo. Rok później urodził się Bayan i cesarz znowu stał się szczęśliwym człowiekiem. I tak wojna została przerwana.
Cieszę się, że Nyang nie dała się zastraszyć Kim! Chociaż przez to musi żyć w ciągłym stresie o siebie i o Bayana. Jestem ciekawa ich wspólnego wyjazdu i co się tam wydarzy^^
OdpowiedzUsuń+ Podobała mi się historia dziadków i rodziców Bayana, była smutna i wzruszająca jednocześnie:)
Weny!
Cieszę się, że Nyang nie dała się zastraszyć Kim! Chociaż przez to musi żyć w ciągłym stresie o siebie i o Bayana. Jestem ciekawa ich wspólnego wyjazdu i co się tam wydarzy^^
OdpowiedzUsuń+ Podobała mi się historia dziadków i rodziców Bayana, była smutna i wzruszająca jednocześnie:)
Weny!
Chciałabym już tyle powiedzieć, ale muszę wytrzymać :) Mogę powiedzieć tyle , że coś w tej historii dziadków i wgl rodziców Bayana jest zawarte i co można powiedzieć ''powróci'' w dalszych częściach. Przeszłość da o sobie znać. W tej historii Nyang i Bayana niestety nie uciekną przed nią.
Usuńbrzmi ciekawie^^ Lubię jak "przeszłość powraca" w opowiadaniach:)
UsuńNie było mnie tu tak długo ale wszystko juz nadrabiam :D Cudna historia dziadków ^^ i ja nadal sądzę że będzie w ciąży :P nie wierzę w żadna grypę ! Wyjazd zapowiada sie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPisz dalej pisz bo czekam i zapraszam do mnie w chwili wolnego pozdrawiam :)
Dziękuję. Mam nadzieje że Was nie zawiodę i będzie ciekawie ;) Pozdrawiam ;0)
OdpowiedzUsuń