-No Meg , ten dzień nadszedł wcześniej niż sądziłem. To już nasza ostatnia i najbardziej niebezpieczna misja.-powiedział Nieznajomy.
-To co mam robić?-zapytałam.
-Masz okraść największy bank w Nowym Jorku ten główny przy centrum handlowym. To nie będzie łatwe, ale na pewno dasz radę. Spotkajmy się za półgodziny w parku koło tego banku.-mówiąc to Nieznajomy się rozłączył.
Ja wzięłam potrzebne rzeczy do kradzieży i wyszłam na spotkanie z mężczyzną. Agenci powoli się wypalali, Hydra milczała nie było nowych zgłoszeń, więc został nam tylko czas wolny. Tak właściwie to Hydra przestała atakować od wybuchu na starym moście. To wygląda tak jakby Hydra wepchnęła mi, agentom , wszystkim nóż w serce i patrzyła jak krwawimy i zarówno czekała na moment w którym miałaby nam wyciągnąć ten nóż ale najmocniej, najboleśniej jak się da. Tylko pytanie co ona kombinuje? Przez te kilka lat okradała kilka banków a poza tym nic więcej. Pytanie po co jej tyle pieniędzy? Byłam ciekawa tego i to bardzo, ale nie sądziłam , że odpowiedź nadejdzie tak szybko, że moje życie znów wywróci się do góry nogami. Spotkawszy się z Nieznajomym omówiliśmy plan kradzieży. Mężczyzna wydawał mi rozkazy z bezpiecznego miejsca a ja tymczasem weszłam do banku i zawiązałam kierownika budynku.
-Bardzo dobrze Meg.-powiedział przez woki-toki Nieznajomy.
-Dobra. Odezwę się jak już wyjdę z kasą. Pamiętaj jak będzie się ktoś zbliżał to daj mi znać. A póki co...Bez odbioru.-mówiąc to schowałam sprzęt do plecaka i czekałam na zapakowane pieniądze. Odwrócona plecami do wyjścia nie zauważyłam , że ktoś wszedł. Nie wiedziałam że ktoś jest do momentu jeżeli się nie odezwał.
-Opuść broń. Ręce do góry i oddaj z kradzione pieniądze.-odezwał się jakiś mężczyzna.
Gdy usłyszałam ten męski głos zdawało mi się , że już go gdzieś słyszałam, ale byłam pewna , że mi się zdawało. Chwilę później dostałam wiadomość od Nieznajomego , że ucieka bo bank zaatakowali ludzie Hydry. Byłam wściekła bo mnie ten facet wystawił do wiatru. Bez żadnego przejęcia odwróciłam się twarzą do mężczyzny który wcześniej do mnie powiedział. Moje pierwsze wrażenie gdy ujrzałam twarz było zwyczajne, ale parę sekund później zbladłam, nogi miałam jak z waty a ręce mi się trzęsły jak galareta, do tego głos mi drżał. Nie mogłam nic powiedzieć, bo...mężczyzną który od mnie mówił okazał się być...Kevin!
-Kevin! O mój Boże! To niemożliwe przecież ty nie żyjesz! To niemożliwe!-krzyczałam podchodząc do ściany by się oprzeć.
-Skąd znasz moje imię?-spytał Kevin, tak jakby nic nie pamiętał.
Małymi kroczkami podchodziłam do niego, by się upewnić czy to jest człowiek a nie wytwór mojej wyobraźni. Dopiero gdy dotknęłam go po twarzy zrozumiałam , że to dzieje się naprawdę. Zaczęłam płakać przytuliłam się do niego mówiąc:
-Kevinku, ty żyjesz! Tak tęskniłam. Moje życie znów nabrało sensu. Kocham cię! Rozumiesz? Kocham...
Moje słowa były jak puszczone na wiatr, Kevin w ogóle na nie nie reagował. Odepchnął mnie od siebie a potem uderzył mówiąc , że mnie nie zna i nigdy mnie w życiu nie widział.
-Kevin! Ty nie pamiętasz mnie? Mamy przecież syna-Alexa! Kevin! Zaczekaj nie odchodź! Gdzie idziesz?! Zaczekaj!-krzyczałam łapiąc go za rękaw.
-Puść mnie! Przestań dziewczyno! -wyrwał rękę i odpowiedział komuś do telefonu: ''Już idę. Wykonałem swój rozkaz''. I znowu mnie zostawił klęczącą na samym środku banku. Chwilę później zjawiła się policja i aresztowała mnie za usiłowanie obrabowania banku i zabicie czterech strażników. Poddałam się bez walki. Zabrali mnie i zamknęli w ciemnym pomieszczeniu z kratami. Bałam dopuścić do siebie myśli, że to naprawdę mógł być Kevin, może był to ktoś podobny? Tego jeszcze wtedy nie wiedziałam, ale odpowiedzi na wszystkie moje pytania przybliżały się wielkimi krokami.
Ciąg dalszy nastąpi. Przepraszam , że taka krótka i nudna ta część, ale postaram się to zmienić. Już niebawem Megan znajdzie odpowiedzi na wszystkie pytania i dowie się czegoś o Johnie co zmieni jej życie. Czy to naprawdę był Kevin czy może ktoś przerażająco podobny??? Dowiedzie się już niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz