kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

niedziela, 4 lipca 2021

"Przestań oddychać"

 Rozdział 3

Minji miała za sobą ciężką noc. Nie mogła w ogóle zasnąć, a kiedy to zrobiła, nawiedzały ją koszmary, które powodowały, że budziła się zapłakana i zalana potem. Kolejny poranek w miasteczku, nie należał do najlepszych. Niewyspana dziewczyna, ledwo wstała z łóżka, lecz patrząc na zegarek od razu nabrała tempa. Wybiegła z domu i prosto biegła ile sił miała w nogach na pobliski przystanek. Na szczęście był dość blisko. Jeszcze kilka minut czekała na autobus. Kiedy przyjechał, wsiadła do niego i od razu rozglądając się, szukała miejsca, które mogłaby zająć. Nagle na samym tyle zauważyła Sojin. Zajęła koło niej miejsce i spokojnie jechały wprost do szkoły, rozmawiając przy tym ze sobą. 

-Minji ty nie autem?

-Ciotki nie ma w domu, więc jadę dzisiaj autobusem, a ty?

-Ja zawsze tak dojeżdżam, bo moi rodzice są bardzo zapracowani.

-W sumie to możemy już tak jeździć razem. Nie będę ciotki fatygować. 

-Właściwie skąd się tu wzięłaś? Co cię przywiodło do Bonjihan? 

-To dość świeża sprawa i wciąż jest to dla mnie bardzo trudne...Moja mama zmarła jakiś czas temu i …

-Rozumiem. Przepraszam, że spytałam. Jeśli chcesz to mi opowiesz wszystko w swoim czasie. 

-Dziękuję, za zrozumienie. 

-No tak...O! Już jesteśmy pod szkołą.

Dziewczyny wysiadły z autobusu i pokierowały się w stronę wejścia. Po chwili obok nastolatek pojawiła się grupka z ich klasy: Soyang, Taehun, Chosun i Yoonil. 

-Cześć Minji! - pierwszy przywitał się z szerokim uśmiechem Chosun. 

-Hej. - odpowiedziała. 

-Oby ten dzień był dla ciebie lepszy. Zaczynamy od dwóch matematyk z tym starcem...Szkoda, że wczoraj oberwałaś przez tą...przez Sojin. - powiedziała Soyang.

-To nie była jej wina. Ta zmiana koszul, to był mój pomysł. - Minji stanęła po stronie koleżanki, która nagle gdzieś znikła. 

Dziewczyna zaczęła się rozglądać dookoła siebie, lecz nigdzie jej nie mogła dostrzec. 

-Pewnie jest już w klasie. My też chodźmy, za nim oberwiemy od tego dziada. - Soyang z lekkim uśmiechem pokierowała w stronę klasy.

Za nią ruszył Chosun i Yoonil. Natomiast Taehun zatrzymał Minji by ją spytać o parasol. Dziewczyna z wyraźnym zawstydzeniem odparła, że zapomniała go wziąć. Chciała już chłopaka przeprosić gdyby nie fakt, że wyprzedził ją i zabrał jej głos:

-Jak mogłaś zapomnieć o moim parasolu? Mówiłem ci wczoraj. Dzisiaj ma padać i co ja mam zrobić? 

-Ja ci go przyniosę, naprawdę...obiecuję.

-Ale kiedy? Ja go potrzebuję dzisiaj. 

-Dobrze...Przyniosę ci go teraz.

Nastolatka spojrzała na zegarek i nie tracąc więcej czasu, wybiegła ze szkoły i pomknęła w stronę domu. Miała do niego na piechotę nie całe trzydzieści minut. Jednak było to zbyt daleko by zdążyć na lekcję, które miały rozpocząć się za dwadzieścia minut. Mając pełną świadomość konsekwencji u pana Yongsika, dziewczyna mimo to postanowiła przynieść parasol kolegi z klasy. Kiedy ona była w drodze do domu, wszyscy już siedzieli w ławkach. Sojin spojrzała na puste miejsce koło niej i zastanawiała się gdzie jest jej koleżanka. W pewnej chwili Chosun spytał Taehuna:

-Gdzie jest moja laska?

-Twoja laska? - zdziwiła się Yoonil. 

-Jest piękna...zobaczycie będzie moją dziewczyną. 

-Ha! - parsknęła Soyang. 

-Ostrzegam! Niech nikt się do niej nie zbliża. Ona jest moja! - oświadczał całej klasie chłopak. - Więc gdzie ona teraz jest Taehun? Ostatni z nią rozmawiałeś. 

-Szpiegujesz mnie młotku?! - oburzył się kolega. - Spytałem gdzie mój parasol, a ta wybiegła ze szkoły by mi go przynieść. 

-Nie wierzę! A mówiłeś, że to ja jestem okrutny. - mówił Chosun. 

-Przecież jej nie zmuszałem, sama poszła. - oznajmił Taehun. 

-No i znów oberwie od Brzytwy. - wtrąciła Sojin. 

-Ty się lepiej zamknij. Siedź cicho i módl się, by twoja szansa na znalezienie koleżanki nie legła w gruzach, jak dowie się prawdy. - przygasiła ją Soyang. 

Tymczasem Minji dobiegła do domu. Zauważyła, że drzwi były nie zamknięte. Chwyciła za klamkę i przekraczając próg, zaczęła się rozglądać, myśląc, że może jej ciotka wróciła wcześniej. Jednak nikogo nie było. Dlatego zaczęła się zastanawiać czy nie zapomniała ich zamknąć. Po chwili zdała sobie sprawę, że chyba rzeczywiście w tym pośpiechu zostawiła je otwarte. Nie myśląc dłużej pobiegła do pokoju i z biurka wyjęła parasol. Potem już na pewno zamknęła drzwi i biegła prosto do szkoły. Trwała już lekcja. Yongsik – nauczyciel matematyki, którego zwano Brzytwą zdążył sprawdzić obecność i popaść w poirytowanie, że Nowej jeszcze nie ma. Mimo zadawanych pytań o nią, nikt nie zamierzał odpowiadać, to sprawiło, że od razu przeszedł do lekcji. Zostały ostatnie minuty do dzwonka na przerwę. Minji była już pod klasą, jednak nie weszła do niej. Postanowiła, że zrobi to na przerwie. Gdy już zadzwonił, a nauczyciel opuścił klasę, dziewczyna bez słowa położyła parasol na ławce kolegi, a potem zajęła swoje miejsce. 

-Minji Brzytwa jest wściekły. Co teraz zrobisz? Lepiej nie być jego wrogiem, bo jest mściwy. - szeptała Sojin. 

-Trudno, będę musiała to jakoś przeżyć. - odpowiedziała Minji.

Taehun z zakłopotaniem, nerwowo pstrykał długopisem o blat. W końcu odwrócił się do niej i przyciszonym głosem podziękował, że narażała się u matematyka dla niego. 

-Nie zrobiłam tego dla ciebie, lecz z czystej przyzwoitości. Parasol był pożyczony, więc wszystko co nie należy do mnie trzeba zwrócić właścicielowi. To była słuszność. - powiedziała Minji w ogóle nie patrząc w jego stronę. 

Widząc i słysząc to, chłopak poczuł się jeszcze bardziej głupio. Wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale się powstrzymał. Spojrzał na dziewczynę, a potem wziął ołówek i zaczął coś bazgrać na okładce zeszytu. Chosun siedzący dalej zawołał do nastolatki i powiedział, żeby się nie denerwowała, że stanie w jej obronie. Minji w odpowiedzi na jego słowa, posłała mu delikatny uśmiech. Wzrok siedzącej obok niej Sojin, wydawał się coś mówić. Dziewczyna wyglądała jakby chciała ostrzec swoją koleżankę przed tym chłopakiem, ale widocznie za bardzo się czegoś obawiała. Skończyła się przerwa. Brzytwa wszedł do klasy. Zauważył przybyłą uczennicę. Od razu wziął w swoje dłonie linijkę i podszedł do dziewczyny każąc jej wstać. Wszystkie pary oczu były skierowane na Minji. 

-Nowa to twój drugi dzień w szkolę i już drugi raz mi podpadasz. Nie wiem skąd pochodzisz, do jakiej szkoły chodziłaś, czy w ogóle chodziłaś sądząc po twoim zachowaniu, ale … w sumie mało mnie to obchodzi. Skoro już tu jesteś masz obowiązek przestrzegać panujących tu zasad. - mówił Yongsik. - Trzy razy spóźnienie i sprzątasz boisko sportowe. Trzy jedynki, nieprzygotowania w miesiącu i zostajesz po lekcjach przez kolejny miesiąc i dostaniesz dodatkowe zadania. Tu wszystko ma znaczenie! 

Nastolatka przytakiwała ze spuszczoną głową. W końcu nauczyciel znów kazał wyciągnąć dziewczynie ręce przed siebie.  Wziął już zamach, lecz nagle przeszkodził mu Chosun mówiąc: 

-Proszę pana...chcę przyjąć karę za Minji. To nie jej wina, że się spóźniła. Poza tym jest nowa, nie zrażajmy jej już na początku, dlatego proszę mi wymierzyć karę.

-Jak śmiesz odzywać się nieproszony?! Pozwoliłem ci?! Co?! Jeszcze podważasz moje zdanie?! Ty gówniarzu! Podejdź tu!

Brzytwa dostał szału, zaczął tak głośno krzyczeć, że aż wszyscy przestali na nich spoglądać, siedli twarzą do tablicy i czekali na rozwój wydarzenia. W tym czasie Chosun podszedł do nauczyciela i stojąc obok dziewczyny wystawił dłonie w kierunku linijki. Chłopak dostał pięć uderzeń na dłoń, a Minji trzy. Jakby tego było mało oboje mieli zostać po lekcjach i napisać sto razy: ,,Nie spóźnię się więcej na lekcje.” i ,,Nie zabiorę bez pozwolenia głosu, oraz nie będę podważał zdania nauczyciela”.  Po wszystkim rozpoczęto kolejną lekcję, tak jakby nigdy nic się nie stało, a na koniec jak to Yongsik miał w zwyczaju, zadał pracę domową. Na przerwie wszyscy komentowali to co się stało. Nikt nie dowierzał, że ich kolega z klasy mógł być tak odważny. 

-Ale idiota z ciebie. Mogłeś inaczej się przed nią popisać. - rzekła Soyang do Chosuna. 

-Myślę, że to bardziej skuteczniejsze. Raz zostanę, posiedzę z nią w klasie, a ten głupek Daesung napiszę to za mnie. Już kazałem mu zacząć, jeśli chcę spokojnie zjeść obiad. - mówił chłopak półgłosem do koleżanki. - Ma się ten łeb na karku. Myślałaś, że serio będę to dziadostwo pisał? Chyba ręka by mi odpadła. 

-No przyznam, że całkiem spoko to wymyśliłeś. - oznajmiła Soyang. 

-Wiem. W końcu to ja, co nie? - zaczął się śmiać. 

W pewnej chwili podeszła do niego Minji, dziękując mu, że wstawił się za nią. W podzięce kupiła mu sok pomarańczowy w kartoniku i położyła go na krańcu stolika, potem wróciła na swoje miejsce. 

-Widziałaś jaka nieśmiała? Już jest moja, mówię wam. Widziałem to w jej spojrzeniu.- szeptał do swoich znajomych Chosun. 

Po lekcji geografii i angielskiego nastąpiła przerwa obiadowa. Chłopak chciał grzać na gorąco i od razu po dzwonku na przerwę podszedł do Minji i poprosił by oboje mogli zjeść obiad na stołówce. Dziewczyna spojrzała na niego i powiedziała, że może innym razem, bo obiecała już Sojin. Chosun trochę rozczarowany oznajmił, że rozumie, a potem wyszedł z klasy. Dziewczęta udały się na stołówkę. Każda wzięła sobie to co chciała, a następnie zaczęły szukać wolnych miejsc. Nigdzie nie mogły ich dostrzec. Po chwili Minji gdzieś w tłumie usłyszała swoje imię. Zaczęła się kręcić dookoła i szukać osoby, która ją wołała. Nagle zauważyła siedzącego sam na sam Taehuna. Dziewczyna podeszła do niego i usiadła po przeciwnej stronie. Chłopak kończył jeść ryż, a kiedy już to zrobił, bez słowa wziął pustą tackę, wstał i odszedł, zostawiając Minji samą. Nastolatka patrzyła na stojącą na środku Sojin. Zastanawiała się, czemu nie poszła za nią. Jednak musiała się jeszcze wiele dowiedzieć, gdyż ta sprawa bardzo nurtowała Nową. Sojin wydawała się być przyjazną osobą, a mimo to coś powodowało, że zachowywała się dziwnie przy innych, a inni również dziwnie na nią reagowali, ale żadna z nich w danej chwili nie miała ochoty na zwierzenia. Uważały, że wszystko przyjdzie z czasem, lecz jedno było pewne, obie kryły w sobie cierpienie. 

-Dlaczego się wszyscy tak na mnie patrzą? - spytała Minji. 

-Bo wśród tych dziesięciu tysięcy mieszkańców jesteś nowa i do tego siedzisz ze mną. - odpowiedziała Sojin. - Ludzie już tacy są. Bawią się w czarodziei i myślą, że mogą o tobie wszystko się dowiedzieć za pomocą obserwacji z odległości. Nikt nie pomyśli, że najlepszą metodą poznawczą jest rozmowa. Kto wie co w tych głowach się teraz tworzy? 

-Dziesięciu tysięcy mieszkańców? A nie dwóch tysięcy? - zdziwiła się Nowa. 

-Czemu dwóch tysięcy? - dopytała koleżanka. 

-Jak tu przyjechałam to była taka tabliczka... - odpowiedziała z wielkim zastanowieniem. 

-Dziwne...Pewnie nikt tego od setek lat nie zmieniał. No, ale w każdym razie jest nas właśnie tyle w tym miasteczku. - oznajmiła Sojin. 

Po przerwie obiadowej dziewczęta udały się na ostatnie trzy lekcje. Kiedy one się skończyły, większość uczniów opuściła mury szkoły i wróciła do domów, oczywiście prócz tych, którzy mieli odbyć kary. Minji i Chosun siedzieli tylko we dwójkę w klasie. Pan Brzytwa pił kawę na korytarzu za drzwiami i zagadywał do jednej z sprzątaczek. Tymczasem nastolatka wyciągnęła brudnopis i zaczęła pisać sto razy, że więcej się nie spóźni. Chosun siedział koło niej i obserwował jej każdy ruch. Dziewczyna czuła jego wzrok, dlatego spytała czemu nie zajmie się pisaniem, a on odpowiedział: 

-Zacząłem wcześniej, na przerwie obiadowej. 

-To czemu mu nie oddasz i nie wyjdziesz do domu?

-Poczekam na ciebie, a potem cię odprowadzę do domu. Co ty na to?

-No nie wiem...Mogę sama wrócić, dam sobie radę. 

-Ale to tylko zwykły spacer, nic takiego. To za ten soczek. Jeśli się nie zgodzisz, to będę cię męczył. 

Dziewczyna spoglądała na niego bez żadnej emocji i już chwilę się przyglądając koledze, wiedziała że tak łatwo nie odpuści. Pokiwała więc głową na to, że się zgadza i kontynuowała zadanie. Chosun tymczasem grał na telefonie i prowadził konwersację na grupie, w której była Soyang, Yoonil i Taehun. Chłopak chwalił się, że odprowadzą Nową do domu i że już za niedługo pozna jej adres. Yoonil pisała, że Minji nie wygląda na łatwą i by uważał, ale on był pewny siebie. W końcu po dłuższym czasie nastolatka skończyła pisać podane zdanie i z obolałym nadgarstkiem, biorąc brudnopis poszła do Pana Yongsika by mu pokazać pracę. On rzetelnie policzył każde zdanie. Kiedy wszystko się już zgadzało, pozwolił im odejść. Tak jak wcześniej obiecywał Chosun, to tak się stało. Idąc obok ślicznej koleżanki, odprowadził ją do domu. Słońce powoli zachodziło i robiło się coraz ciemniej. Chłopak starał się czegoś więcej dowiedzieć o swoim obiekcie pożądania, lecz dziewczyna nie była zbyt rozmowna. Mówiła ogólnikami, albo zmieniała temat. 

-A więc mieszkasz teraz z ciotką, lubisz biegać, słuchać ballad, uczyć się historii i czytać książki? 

-No mniej więcej. W sumie trudno mi opowiadać o sobie. Na pytanie co lubię robić, jeść i tym podobne to ciężko jest mi określić. 

-Ale jesteś romantyczką? 

-O już jesteśmy! Tutaj mieszkam, więc możesz już iść. 

-A może cię tak pod same drzwi odprowadzę? 

-Nie trzeba. Idź już, proszę cię...

Chosun postanowił zrobić krok w tył i się trochę wycofać, nie być takim nachalnym. Uszanował wolę Minji i pożegnał się z nią zwykłym słowem ,,Pa, do jutra”. 

Dziewczyna pokierowała w stronę drzwi. Nagle zobaczyła, że zapaliło się światło w jednym z pokoi. Niepewnie złapała za klamkę i otworzyła drzwi, które nie były zamkniętę. Potem przekroczyła próg i na kanapie zauważyła siedzącą ciotkę – Surim, która jadła popcorn. 

-O w końcu jesteś! Super! Siadaj koło mnie i opowiadaj jak tam pierwsze dni w szkole, jak klasa, czy poznałaś już kogoś? - dopytywała kobieta.

-Ciociu ty zaświeciłaś przed chwilą na górze światło? - spytała Minji.

-Na górze światło? - była ewidentnie zaskoczona. - A! Na górze powiadasz?! A tak, tak. Byłam tam, bo musiałam coś zostawić. A co? 

-Nie, nic. -rzekła dziewczyna. 

Potem siadła koło ciotki i zaczęła jej streszczać pierwsze dni w nowym środowisku. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz