-Mam tego już dosyć!-krzyczała Hydra.-Ta dziewczyna działa mi na nerwy! Co wszyscy w niej widzą?! Jak Kevin po raz kolejny mógł ją wybrać?!
-Ale kto ci działa na nerwy?-spytał jeden z żołnierzy Hydry.
-No jak to kto? Megan! Ta dziewucha jest nie do zniesienia,ale pożałuje tego! Ja już wiem co zrobię!-krzyczała rzucając krzesłami.
-Co masz na myśli?-spytał mężczyzna.
-To, że spotka on inną kobietę i to w niej się zakocha.-odpowiedziała Hydra.
-Nie rozumiem.-oznajmił żołnierz.
-Ale z ciebie głupek! Mamy dwudziesty-pierwszy wiek i jak już wiesz, moce istnieją. Pewna kobieta go zaczaruje. Ja już wiem jaka! Ale to nie teraz!
Podczas gdy Hydra układała nowy plan zemsty, ja skończyłam rozmowę ze Stellą, byłą agentką z naszego zespołu. Dowiedziałam się, że podróżują z Jimem po świecie wraz ze swoim dzieckiem.
-Megan, źle się dziś czuję. Mogłabyś z Kevinem wziąć samolot i skontrolować jak wygląda Nowy Jork, czy nie ma gdzieś tego blaszaka?-podszedł do mnie John.
-Tato, ale wszystko okey? Ostatnio zachowujesz się dziwnie.
-Mhm...wszystko dobrze. Tylko głowa mnie trochę boli, wezmę tabletkę i położę się, a ty leć i uważajcie na siebie.-mówiąc to John odszedł.
W tym samym czasie nadszedł Kevin i widząc mnie zmartwioną spytał się mnie czy wszystko w porządku. Ja pokiwałam tylko głową , że wszystko jest okey.
-Kevin polecisz ze mną na obserwację?-spytałam.
-Oczywiście. Z tobą Meg-zawsze i wszędzie.-odpowiedziawszy to Kevin poszedł do samolotu.
Ja tymczasem poszłam się przebrać, gotowa siadłam koło Kevina który sterował samolotem. Wylecieliśmy z naszej bazy bardzo rano koło godziny siódmej rano. Miałam okazje zobaczyć piękny wschód słońca zimą, to nie częsty widok, bo przeważnie o tej porze się śpi, albo jest się w pracy i nie ma się kiedy zobaczyć tego pięknego widoku.
Widząc ten krajobrazy przy wschodzie słońca przypomniało mi się nasze biwakowanie. Wtedy spaliłam namiot i wraz z Kevinem , musieliśmy spać pod gołym niebem. Mieliśmy za to okazje zobaczyć zachód słońca i deszcz meteorów. Coś pięknego...ach...jakbym chciała by te czasy wróciły! Opowiedziałam o tym Kevinowi, on powiedział tylko tyle:
-Szkoda, że tego nie pamiętam.
-Kevin, nie trać nadziei. Kiedyś odzyskasz pamięć.
-A jeżeli nie?
-To musisz żyć, dalej. Masz nas, zawsze ci pomożemy.
-Raczej mam tylko ciebie Megi.
-Nie rozumiem cię.
-Megan, przecież widzę, że John i reszta traktują mnie tak oschle. Uśmiechają się, ale sztucznie. Akceptują mnie tylko i wyłącznie przez ciebie, by ci nie sprawiać przykrości.
Molly z Nickiem także oglądali wschód słońca, ale z innego miejsca. Zamyśleni , rozmarzyli się w ciszy. Kate z Johnem siedziała w gabinecie. W końcu spytała Johna co się z nim dzieje, lecz on powiedział , że nic. Kate mu jednak nie uwierzyła:
-Nie kłam. John, znam cie lepiej niż tym sam. Możesz cały świat oszukać, ale mnie nie oszukasz.
-Umieram Kate.
-Nie gadaj głupot, a tak na serio?! John!
-No umieram! Nie rozumiesz?! Już nie długo zakończy się tu moja misja.
-Nie! To brednie! Niemożliwe! Ty?!
-A jednak Kate. Rak nawet świętego dopadnie.
-Czy ktoś o tym wie?!
-Tylko ty.
-Nie możliwe...John...Jak długo to ukrywasz?!
-Nie ważne. To już moja sprawa. Wystarczająco długo by pozamykać niektóre sprawy i naprawić rzeczy.
-John czemu nie poszedłeś do lekarza?!
-''Lekarza''?!
-No tak, ty zawsze uniesiesz się pychą.
-To nie pycha Kate, to fakt. Nie chcę by mnie położyli na łóżku podłączyli do różnych urządzeń, by dawali kroplówki, i by mnie Megan i w ogóle kto inny odwiedzał, siedział przy mnie nad moim łóżkiem i zamartwiał się, użalał nade mną...ciągłe powtarzanie ''Kocham cię tato'', i przynoszenie mi ...
-Rozumiem, ale może mógłbyś zapobiec temu. Czemu tego nie zrobiłeś?!
-Kate, tak czy tak każdy z nas kiedyś umrze, a ja mam już swoje, lata większość załatwionych spraw, kochaną córkę...Wyleczyłbym się ,ale to by mi tylko przedłużyło życie a nie uratowało. Wolę umrzeć z honorem, na polu walki a nie w szpitalu. I mam do ciebie prośbę Kate. Nie mów tego nikomu nawet Megan. Nie chcę by wiedziała i opiekowała się mną jak już takim starym, garbatym niepełnosprawnym ojcem. Chcę by mnie traktowano normalnie.
-Dobrze, nie powiem. Ale...
Kate nie mogła dokończyć, bo chyba czuła coś do mojego ojca. To czego się dowiedziała Kate, na zawsze odmieniło jej życie. Po tej przerażającej rozmowie z Johnem, Kate poszła do swojego pokoju. Tam się zamknęła i zaczęła płakać. Tymczasem ja i Kevin przelatywaliśmy nad jakimiś polami. W pewnej chwili nasz nadajnik zauważył jakiś ruchomy obiekt. Wraz z Kevinem postanowiliśmy wylądować. Szybko ubraliśmy ciepłe kurtki i wyszliśmy za dwór. Kevin kazał mi zostać na drodze, a sam poszedł zobaczyć do pobliskiego lasu. Czekałam już przeszło godzinę, chodziłam wte i wewte.
Stopy zaczęły już mi marznąć, a policzki miałam rumiane od zimna. W końcu zauważyłam Kevina jak coś niesie na rękach. Gdy już podszedł bliżej, zauważyłam małego chłopca, miał może z roczek albo dwa latka i był podobny do naszego syna-Alexa. Był cały zmarznięty. Szybko okryłam go kocem i zaniosłam do samolotu. Chwilę później Kevin wystartował samolotem-bazą i polecieliśmy do naszej tajnej bazy, która znajdowała się pod ziemią. Molly z Nickiem nim się zaopiekowali. Wzięli malca i ogrzali go, a potem nakarmili. Ja zamieściłam ogłoszenia na komputerze o małym chłopcu. Mieliśmy nadzieje , że jego rodzice jeszcze żyją i odnajdą się. Podczas ich nieobecności opiekowaliśmy się malcem jak własnym dzieckiem. Molly najbardziej się do niego przywiązała. Chciała go zaadoptować, ale powtarzaliśmy jej by się do dziecka nie przywiązywała, bo jakby odnaleźli go rodzice to potem by nie chciała go oddać. Przytakiwała, że tak wcale się nie dzieje, ale to było widać. Molly mówiła co inne, robiła co inne i co inne myślała. Nick za bardzo się nie przywiązywał, wręcz nie chciał mieć z małym dużego kontaktu. Mijały dni....
🎄🎋🎍🎀
OdpowiedzUsuń🎄🎋🎍🎀
OdpowiedzUsuń