-Czemu tak szybko? Przecież dałaś mi tydzień.-spytałam Hydry.
-Niestety nie ma czasu. Wyskoczyły mi pewne sprawy, które wpłynęły na moją decyzję.-odpowiedziała Hydra.
-Podjęłam decyzję.-oznajmiłam.-Chcę powiedzieć , że...
-Czekaj Meg! Nie możesz tego zrobić! Nie możesz, rozumiesz?!-przybiegł John.
-Tato to jest tylko i wyłącznie moja sprawa. Nie wtrącaj się. Bez mocy kiedyś żyłam więc i teraz przeżyje, ale bez Kevina...nie dam rady. On jest moim słońcem, moim księżycem , który przypomina mi, że po każdej burzy nadchodzi tęcza. To on jest moim szczęściem.-nie pozwoliłam dojść do słowa Johnowi, ale i tak musiał powiedzieć swoje.
-Megi ,błagam cię. Kiedyś nie znałaś Kevina i też żyłaś bez niego.-próbował mnie przekonać, do tego , że źle postępuje.
Hydra już była wściekła, kazała Kevinowi zatrzymać Johna, lecz ja zapobiegłam temu i nie zastanawiając się dałam odpowiedź, która chyba was nie zaskoczy, zgodziłam się oddać swoją moc w zamian za Kevina. Byłam przekonana w stu procentach, że dobrze postępuje, ale większość uważała inaczej. Ucieszona moją odpowiedzią- Hydra kazała mi wsiąść do samochodu wraz z nią i Kevinem. Nie miałam wyboru, klamka już zapadła. Wsiadłam razem z Kevinem i odjechałam do kryjówki naszego wroga w zawiązanych oczach. Molly biegła za samochodem krzycząc bym nie jechała z nimi, lecz nic już nie mogło mnie zatrzymać. Byłam już tak blisko odzyskania Kevina, że nie chciałam już rezygnować. Miałam do wyboru albo mieć moc i Kevina jako wroga, albo stracić na zawsze moc a zyskać Kevina, było to dla mnie oczywiste, ale wcale nie łatwe. Nie wiem, czy postąpilibyście tak samo jak ja, czy byście oddali moc w zamian za waszą miłość, pewnie tak, jeżelibyście kochali naprawdę tak nieziemsko. Tego się nawet nie da opisać. W końcu dotarliśmy na miejsce. Kevin z ściągną mi opaskę z oczów i prowadził mnie do pracowni biochemicznej gdzie prowadzono tam między innymi eksperymenty dotyczące mocy i gdzie miałam stracić moc. Pewna chemiczka kazała mi się położyć na takim rozkładanym krześle takim jak u....stomatologa, potem założyła mi coś na twarz po czym zasnęłam. Kiedy się obudziłam czułam się jakoś dziwnie, tak jakbym zamknęła na sekundę oczy i zaraz bym je otworzyła, lecz to tak krótko nie trwało. Wstałam z krzesła i próbowałam podnieść kubek który znajdował się na blacie, niestety nie dałam rady. Czułam się taka bezradna. Taka zwyczajna, znów dawna Megan, która nic nie osiągnęła w życiu. Trochę żałowałam tego, ale Kevin był ważniejszy od wszystkiego. Hydra weszła zadowolona wraz z Kevinem i powiedziała tylko tyle: ''Kevin jest twój'', po czym wyszła.
-Kevin masz swoje rzeczy? Muszę ci tyle miejsc pokazać w których bywaliśmy! Nie martw się, kiedyś odzyskasz pamięć i wszystko wróci do normy. -mówiąc to zbierałam się do wyjścia.
Szłam przez korytarz w którym po bokach były umieszczone cele. W jednej z nich znajdowała się moja matka-Margaret.
-Megi! Zrobiłaś to prawda? Oddałaś tej wiedźmie moc! Kochana, coś ty zrobiła?! Jej plan zrujnuje ci od nowa życie, chyba że Kevin naprawdę coś poczuje do ciebie, albo zakocha się od nowa w tobie, albo odzyska pamięć, albo już na zawsze pozostanie szpiegiem Marii Hand!-podbiegając do krat krzyczała Margaret.
Nie chciałam tego słuchać, ale niestety wszystkie zdania doszły do mnie. Moja przyszłość, i przyszłość Kevina była jedną wielką niewiadomą. Byłam tak zapatrzona, oczarowana Kevinem, że nie zwracałam uwagi na Hydrę, na to co sądzą agenci, ani Margaret a zwłaszcza co sądzi Kevin. Chciałam odbudować wszystko na siłę, bez wsparcia najbliższych, bez ich zdania i bez ich uczuć. W tamtym momencie liczyłam się tylko ''ja''. Ja i nic więcej i moje szczęście. Tak strasznie chciałam zaznać szczęścia, że już przestało mi zależeć, na pomaganiu innym, i walczeniu ze złem. Nasza drużyna agentów już się rozpadała, nie braliśmy udziału w żadnych misjach, w żadnych zebraniach, wyprawach...nic...tylko jak na razie ''wieczne wakacje''. Pełno czasu wolnego. John wyczekiwał mnie z niecierpliwością, Kiedy ujrzał mnie stojącą w wejściu w raz z Kevinem, wiedział , że oddałam moc. Nic nie odzywając się wziął szklankę z koniakiem i poszedł do swojego biura. Jim i Stella wzięli swoje bagaże i postanowili skończyć z agentami , oddali odznaki i postanowili założyć rodzinę i wyjechać gdzieś na wieś. Pożegnali się z nami i pojechali prosto taksówką na lotnisko. Nick spojrzał na mnie i rzekł:
-Witaj z powrotem ...Kevin.
Potem odszedł do pracowni biochemicznej, a Molly poszła zaraz za nim. Kate podeszła do nas i z niezadowoleniem złapała mnie za rękę i powiedziała :''Trzymaj się mała'', a potem poszła dalej. W tamtym momencie nie rozumiałam ich przygnębienia, złości czy smutku, uważałam, że to nie z powodu Kevina tak się zachowywali, ale bardzo się myliłam.
jak widać nie piszę już tak często, ale postaram się zorganizować inaczej czas by móc częściej pisać kolejne części tego opowiadania, jak na razie trochę nudaaa, ale mam nadzieje, że z kolejnymi częściami trochę będzie ciekawiej. I tak na przeprosiny dodam jeszcze taki krótki trochę zabawny filmik:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz