Część 48
To już cztery miesiące odkąd Byul -samotny starzec , znalazł mnie na brzegu rzeki. Przez cały ten czas mieszkałam z nim w małym drewnianym domku jednej z wiosek leżących nieopodal cesarskiego pałacu. Pomagałam mu w gospodarstwie i w codziennych czynnościach, coś ugotowałam i posprzątałam. Kiedy starzec mnie znalazł leżałam z zakrwawioną głową na brzegu i nieprzytomną wziął mnie do swojego domu. Tam leżałam przez kilka dni. Gdy w końcu się przebudziłam okazało się, że nie wiele pamiętam. Miałam jakieś przebłyski ale nie pamiętałam kim jestem ani życia przed tym zdarzeniem. Czasami przypominały mi się twarze albo skrawki jakiś sytuacji , bądź też zdania , lecz nie potrafiłam tego rozpoznać. Starzec mówił, że to przejściowe i dopiero po pewnym czasie pamięć do mnie wróci. Do tego czasu mieszkałam z nim. Byl był dla mnie jak ojciec, taki dobry i troskliwy. Często poświęcał swoją porcję po to bym mogła się najeść. Żyliśmy tak z dnia na dzień. Niczego nie oczekiwaliśmy od życia ani też nie smuciliśmy się bez potrzeby. Wszystkie dni wyglądały podobnie, lecz ten dzień był całkiem inny. Tego dnia wybrałam się na targ by kupić trochę ryżu. Wracając z powrotem do Byula zauważyłam, że drogą jedzie jakaś ważna osoba. Był to przystojny, bogato ubrany mężczyzna na koniu a w okół niego poruszali się żołnierze. Twarz mężczyzny była niesamowicie smutna. Oczy jego rozglądały się na boki , jakby z nadzieją kogoś wypatrywały. Gdy był bliżej mnie spojrzałam na niego i miałam wrażenie, że już gdzieś go widziałam. Postanowiłam zapytać kobiety stojącej koło mnie kim jest ta osoba:
-Oj ty głupia! Przecież to cesarz Bayan! Nasz młody przystojny władca!
-Dlaczego jest taki smutny?-dopytałam.
-Skąd ty się wzięłaś? Nic nie słyszałaś?!-kobieta nie mogła wyjść z szoku z powodu braku mojej wiedzy.-Wiele miesięcy temu wybuchł bunt. Wielu głupców zaatakowało pałac. Żona cesarza była wówczas w ciąży. On by ją chronić wysłał ją pod opieką dawnego dowódcy wojska do jakiegoś ukrycia. Mieli wrócić kiedy się uspokoi , ale mężczyzna ciężko ranny został znaleziony nie daleko pałacu a cesarzowej nie znaleziono! Co najlepsze kilka miesięcy temu jakaś wygnana przyprowadziła do cesarza dziecko mówiąc , że to książę. Cesarz od wielu miesięcy jeździ na poszukiwanie ukochanej. Ponoć tak się załamał, że nie chce widzieć księcia!
W pewnej chwili głowa mnie rozbolała, serce szybciej biło, a twarz cesarza zaczęła mi się przypominać. Nagle upadłam na kolana ,a łzy same mi płynęły. W tym momencie zrozumiałam co się działo. Nie wszystko stało się klarowne i poukładane w mojej głowie, ale przypomniałam sobie najważniejszą rzecz, mianowicie to, że to ja byłam cesarzową a przed chwilą ujrzałam ponownie swoją największą miłość. Podniosłam głowę i zobaczyłam jak powoli mi znika z przed oczu. Wstałam najszybciej jak potrafiłam i zaczęłam biec przepychając się przez tłumy ludzi, którzy chcieli ujrzeć władce. On coraz bardziej się oddalał musiałam go dogonić.
-Cesarzu! Cesarzu! Bayanie!Zaczekaj, spójrz tu! Poczekaj! Błagam!-krzyczałam.
Nagle zauważyłam na targu warzywa. Pod wpływem impulsu ukradłam dwa ziemniaki i postanowiłam rzucić w cesarza. Pierwszy rzut się nie powiódł , miałam ostatnią szansę. Biegłam ile miałam tylko sił, kiedy byłam w odpowiedniej odległości uniosłam rękę, zrobiłam zamach , wycelowałam i rzuciłam. Tym razem się udało. Ziemniak trafił plecy Bayana. W pewnej chwili mężczyzna się zatrzymał , straż wyciągnęła miecze i zaczęli się rozglądać. Podbiegłam na przeciw cesarza i płacząc spojrzałam mu w oczy mówiąc:
-Bayanie, poznajesz mnie? To ja Nyang, twoja żona. Ja...
-Seungnyang?! To naprawdę ty?!
-Tak wasza wysokość! W końcu się znaleźliśmy!
Twarz Bayana przybrała innego wyrazu. Jego źrenice się rozszeżyły a na twarzy widniało niedowierzanie. Po chwili cesarz kazał opuścić miecze, a następnie zeskoczył z konia i szedł w moim kierunku. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. On mocno mnie przytulił po czym po tylu miesiącach mnie znów pocałował. Ludzie patrzyli i wiwatowali. Składali pokłony i klaskali. Długo nie czekając siadłam na jednego konia wraz z cesarzem i on obejmując mnie na, moje życzenie pojechał do Byula. Nie mogłam tak zniknąć, byłam mu winna podziękowania. Bayan w podzięce dał mu sześć sakiewek monet i cztery worki ryżu.
-Nie spodziewałem się , że pani jesteś cesarzową. Jak mogłaś z takim wieśniakiem mieszkać tyle czasu...o buddo cóż to za wstyd! Wybacz wasza wysokość!-mówił Byul.
-Jestem ci wdzięczny! Uratowałeś moją ukochaną i się nią opiekowałeś! Nigdy ci tego nie zapomnę. Bądź zdrów starcze!-Bayan uścisnął jego dłoń a następnie odeszliśmy w drogę powrotną do pałacu.
W czasie drogi wiele mi się przypomniało jak i również wiele się dowiedziałam. Okazało się, że mój mąż przez wiele miesięcy po walce był chory. W wyniku bitwy doznał wielu obrażeń przez długi czas leżał w komnacie. Przyznał , że walka była krwawa. Wiele ludzi zginęło, w tym niestety Tanashiri z dzieckiem-żona Wanga Yu. Sam Wang został znaleziony ciężko ranny , ale przeżył. Jednak gdy się dowiedział o śmierci ukochanej popadł w wielki smutek, opuścił pałac i nikt go już więcej nie widział. Słuchy donoszą , że zabija rozpacz w alkoholu.
-A jak nasz synek? Mój mały książę?-spytałam.
-Jest cały i zdrowy. Córka El Sumura wszystko mi opowiedziała. Nie wierzę w jej dobroć, ale kiedy przyniosła mi syna nie wiedziałem co zrobić. Bardzo się cieszyłem, ale kiedy usłyszałem co zrobiłaś by go ratować ...-mówił.
-Ona naprawdę się zmieniła. To czas kochanie by jej wybaczyć. Gdyby nie Kim mnie pewnie by już tu nie było a tym bardziej naszego księcia.-próbowałam trochę zmienić zdanie cesarza o Young Tokeum.
Niestety cesarz nie dał się przekonać, dziękował jej za pomoc, lecz jego zdanie na jej temat się nie zmieniło. Ja miałam obowiązek dotrzymać słowa i gdy tylko wróciłam do pałacu sporządziłam odpowiednie pismo które miało pomóc jej córce wychowywanej przez rodzinę Hyuna, lecz zanim to nastąpiło pierwsze co pobiegłam do komnaty uściskać Seung Junga, który tak bardzo urósł. Potrafił już sam siedzieć. Bayan trzymał go na kolanach i podrzucał. Mój mały synek zaczął się uśmiechać. Pierwszy raz widziałam go uśmiechniętego.
-Seung Jung to ja twoja mama. Pamiętasz mnie?-złapałam malca za rączkę a on swoimi wielkimi oczkami spoglądał na mnie.
-Na pewno. Spójrz jak się śmieje do ciebie. Dziecko czuje takie rzeczy. Dobrze wie kto jest jego rodzicami.-oznajmił Bayan.
-Tak bardzo się cieszę, że znów jesteśmy razem. Jestem szczęśliwa.-rzekłam.
-Nyang to ja jestem szczęśliwy. Mam piękną żonę i wspaniałego syna. Jesteście dla mnie oboje wszystkim.-mówił cesarz.
-I niech tak kochanie zostanie. Tyle już przeszliśmy , los nas znów na tyle miesięcy rozdzielił ale znów jesteśmy razem. Doceniajmy każdy dzień. -powiedziałam.
-Los nas rozdziela , lecz miłość zawsze pozwala nam się odnaleźć i tak już będzie zawsze. -odrzekł Bayan całując mnie w policzek. -Nie wiem co się jeszcze wydarzy ,ale póki się kochamy, to wszystko przetrwamy by znów być razem.
Rozdział zakończył się fajnie :)
OdpowiedzUsuń