Część 73
-No Megi minęło już dwa dni od tego wypadku, zagrożenie minęło raczej. Więc będziesz mogła już wyjść z izolatki.-powiedział Nick.
-Dzięki, za wszystko. -mówiąc to Nick wyszedł zostawiając mnie samą.
Odpięłam sobie kroplówkę i wyszłam z izolatki. Nikogo nie było w samolocie więc wyszłam na zewnątrz. Tam ujrzałam wszystkich którzy rozmawiali na mój temat.
-Myślę że Megan coś ukrywa. Dziwnie się zachowuje od powrotu z jaskini.-powiedział Jim.
-Jak śmiesz tak mówić o mojej córce. Gdyby coś się wtedy wydarzyło na pewno by nam powiedziała.-bronił mnie John.
Kate zauważyła mnie i powiedziała bym nie słuchała tych głupot. Ja się wcale tymi uwagami Jima nie przejmowałam, ale miał rację ukrywam przed nimi prawdę i inaczej się zachowuje. Jeszcze to co zrobił Kevin pozwoliło mi go jeszcze bardziej z nienawidzić. Obwiniałam się za śmierć Iana, bo gdybym wcześniej zabiła Kevina, to by Kevin nie zabił Iana. Wiedziałam że to wszystko będzie się za mną ciągnęło do końca życia, że nigdy moje życie się nie zmieni, nie będzie barwne że nigdy nie zaświeci dla mnie słońce, tylko świat dla mnie będzie szary i ponury. Tyle już miesięcy minęło a ja ciągle nie mogę zapomnieć o Kevinie. Nie radzę sobie z tym, po prostu gdzie nie spojrzę tam ciągle widzę Kevina. Moje życie to jak jeden wielki zły sen; koszmar , z którego obudzić się nie mogę. Wszystkich których kocham i którzy są dla mnie ważni-odchodzą. W moim pokoju gdzieś pod stertą papierów znalazłam numer do mojego psychologa- pana Richarda. Postanowiłam że zadzwonię do niego i się umówię na wizytę.
-No dobrze Meg to mam do ciebie przyjechać, czy chcesz się spotkać u mnie w gabinecie?-spytał Richard.
-Może niech pan przyjdzie do parku, tego głównego. -zaproponowałam.
-No dobrze, to ja już wyjeżdżam.-mówiąc to pan Richard się rozłączył.
Ja wzięłam kurtkę i wyszłam. John kazał Kate mnie śledzić. Dotarłam na miejsce i siadając na ławce czekałam na pana Richarda.
-Witam pana. Cieszę się że pan znalazł dla mnie czas.
-Nie ma problemu Megan. Więc o co chodzi? Znów o Kevina?
-Skąd pan wie?
-Jestem psychologiem, ja wiem wszystko.
Kate chowając się za krzakami napisała wiadomość Johnowi że spotkałam się z psychologiem. John odczytując wiadomość kazał Kate wracać do bazy.
-Jim, pora byś znalazł sobie pokój. Na górze są jakieś wolne poszukaj sobie.-powiedział John.
Jim chodząc szukał dla siebie miejsca aż w końcu znalazł-dawny pokój Kevina , za ścianą mieścił się mój pokój. Jim rozpakował się a potem zszedł do salonu oglądać telewizję.
Po rozmowie z Richardem uspokoiłam się i znów moje życie nabrało jakiegoś sensu.
-Może odwieźć cię do bazy?-spytał.
-Bardzo pan miły, ale nie trzeba...albo...może być.-zgodziwszy się wsiadałam do auta i chwilę potem odjechaliśmy. Podziękowałam za podwózkę a potem weszłam do samolotu. Zjedliśmy kolację w milczeniu, następnie poszłam do swojego pokoju się położyć. Koło godziny dwudziestej-czwartej zerwałam się na równe nogi. Obudził mnie hałas dobiegający z pokoju Jima. Wściekła wybiegłam z pokoju i poszłam do Jima. Pukając krzyczałam
-Otwieraj! W tej chwili! Wyłącz to radio czy coś! Spać chcę! Jim!
-Już spokojnie.
Otwierając drzwi w biegłam do jego pokoju i wyłączyłam sama to radio. Potem wróciłam do pokoju. Zaledwie minęło dziesięć minut a Jim znów włączył radio i puścił głośniej piosenkę- na maximum. Myślałam że zwariuje i znów do niego pobiegłam, a potem się wróciłam. Za trzecim razem zaczął śpiewać ja już tak się zdenerwowałam że wbiegłam do jego pokoju i rzuciłam jego radiem o ziemię, a potem otworzyłam szafę i wyrzucałam ubrania i targałam mu.
-Co ty robisz zwariowałaś?
-Tak! Zwariowałam! Wynoś się z tego pokoju! Bo cię zabije zaraz! Szybko masz pięć sekund! Nie chce cię widzieć tutaj!
-Ej, no przestań! To gdzie mam spać? Zwariowałaś?! Nienormalna jesteś! Idź się lecz!
-Sam się lecz! No szybko, znikaj stąd!
Wykrzyczałam się a potem znowu poczułam uciśnięcie głowy...tym razem nawet nie słyszałam kto, co mówi i miałam zamazany obraz...zaczęłam płakać z bólu. Jim zszedł do salonu a ja zwijałam się z bólu na korytarzu. Kate wyszła z pokoju i chciała mnie zabrać do Nicka i Molly, lecz ja jej zabroniłam. Nie chciałam, naprawdę nie wiedziałam dlaczego nie chciałam by mnie zbadali. Kate pod rękę wzięła mnie i zaprowadziła mnie do mojego pokoju. Leżąc na łóżku uspokoiłam się o wtedy przestała mnie boleć głowa. Kate siedziała ze mną do rana. Nazajutrz wstałam niewyspana i jakoś dziwnie obolała zeszłam na śniadanie.
-Gdzie jest Jim?-spytał Ben.
-Już idę! Musiałem się przebrać!-wołając doszedł do nas.
Gdy go zobaczyłam o mało co go nie rozszarpałam.
Miał ubraną koszulę Kevina. Wstając z krzesła spytałam go skąd ma tą bluzkę.
-Wyrzuciłaś mi wszystko, i jeszcze się czepiasz? Przeszkadza ci jakaś głupia koszulka?
-Żebyś wiedział że mi przeszkadza. Masz ją ściągnąć...proszę cię Jim! Ściągnij ją.
-No dobra. Mam już dość kłótni z tobą Megi, więc ściągnę ją.
-Dziękuję.
-O! Zapomniałbym, znalazłem to w tej koszulce.
-Co to jest?
-To twoje zdjęcie z jakimś chłopakiem.
Wyciągając zdjęcie z kieszeni dał mi je. Ja biorąc do rąk popatrzyłam się na nie. Na tym zdjęciu byłam ja i Kevin-przytuleni do siebie i szczęśliwi jakby nigdy nic. Zdenerwowałam się; wzięłam i potargałam na drobne kawałki to zdjęcie a potem powiedziałam że idę pobiegać. Wybiegłam z samolotu i biegłam słuchając muzyki. Tymczasem Kevin siedząc w samolocie kombinował coś, a potem obwiniał się za moją śmierć.
-Mogłem jej pomóc, ale z tchórzyłem. Jestem tchórzem! Niech to! Straciłem Megi...
Widząc to podeszła do niego Margaret (Hydra).
-Czemu jesteś taki smutny? Kevinku, opowiedz co się stało.
-To wszystko twoja wina! Gdyby nie ta idiotyczna pieczęć, Megi by żyła!
-Przestań! Nie mów tak, sama się pchała w tarapaty. Dobrze jej i tyle, koniec tematu i kropka.
-Jaka z ciebie matka?! Nawet nie tęsknisz za nią, nawet nie masz wyrzutów sumienia! Chodzi ci tylko o władzę a Megi- twoja córka? Skrzywdziłaś ją.
-A ty co święty jesteś? Nie pamiętasz jak sam ją skrzywdziłeś? Sprzedałeś agencję i ją dla mnie! Mnie wybrałeś! Więc mi tu nie wypominaj teraz! Jeśli chcesz wiedzieć, wcale nie mam wyrzutów sumienia. Zginęła i dobrze! Kolejnym zadaniem jest znalezienie osoby z stałą mocą i przeprowadzenie doświadczeń jak uzyskała tą moc ta osoba.
-Nie mogę tego słuchać!
-Gdzie idziesz Kevin?
-To chyba nie twoja sprawa?! Muszę coś załatwić.
Kevin wstał wziął kurtkę i wyszedł z samolotu. Ja biegłam sześć kilometrów, podczas gdy już wracałam do samolotu-bazy John zaprosił Jima na rozmowę do gabinetu. Wytłumaczył mu wszystko dlaczego taka jestem i dlaczego tak się zachowuję wobec niego. Gdy John już skończył wszystko opowiadać, wtedy Jim zrozumiał mnie i moją sytuację. Nabrał innego nastawienia do mnie i postanowił że się zmieni. Wstrząsnęło to Jimem. Nagle ktoś wołał z poza samolotu. Molly wyszła zobaczyć co się dzieje, i ujrzała klęczącego przed wejściem do samolotu z uniesionymi rękoma Kevina. Molly gdy go ujrzała przypomniała sobie co jej zrobił i z płaczem uciekła do pokoju.
Za to Kate wyciągnęła broń i zawołała resztę: Jima, Nicka, Bena i Johna. Wszyscy wyszli z samolotu z pistoletami w rękach. Celowali w niego. Ja tymczasem wracał do samolotu.
John zbliżył się do niego i sprawdził czy ma broń, ale był ''czysty''. Nie posiadał żadnej broni. Zdziwiony John postawą Kevin spytał:
-Co ty tu robisz? Zgubiłeś Hydrę? Tu jej nie znajdziesz Kevin.
-Przyszedłem się poddać. Chcę się oddać w wasze ręce. Od razu mnie zabijcie, ja już nie mam po co żyć. Błagam zastrzelcie mnie tu na miejscu.
-I my mamy ci uwierzyć? Skąd możemy wiedzieć czy nie masz jakiegoś ukrytego zamiaru?
-Czy w takiej sytuacji mógłbym kłamać?
-Zaraz, zaraz...w jakiej sytuacji Kevin?
-John, znasz mnie i wiesz że ja bardzo kocham Megan i nadal ją będę kochał. Straciłem ją!
-To wszyscy wiemy, ale nie rozumiem nadal o co ci chodzi?
-John przecież...
Nagle przybiegłam i widząc klęczącego Kevina spytałam co on tu robi.
-Słyszycie? Ja nawet słyszę jej głos. Czuję że jest tu koło mnie! -mówił Kevin nie widząc mnie.
-Kevin co ci się stało?!-pytał zdziwiony John.
-No przecież Megi nie żyję, wiem że bierzecie mnie za wariata, ale słyszałem jej głos. Naprawdę!-zapewniał Kevin.
-Kevin! Zamknij się! Ja żyję ty tchórzu!-stanęłam na przeciw Kevina i zaczęłam krzyczeć.
-Megi? O Boże, ty żyjesz! Megi! Megi! Megi...ty żyjesz...kocham cię...-przestraszony Kevin zbladł jak ściana i zaczął powtarzać moje imię.
-Przestań! A ja ciebie nie kocham! Zostaw mnie w końcu!-miałam ochotę go zabić.
-Megi wybacz mi...proszę Megan!-błagając na kolanach czołgając się chwycił mnie za ręce i trzymając mnie miał łzy w oczach. Ja także w łzach z obrzydzeniem popatrzyłam się na niego i wyrywając się kazałam zakuć go i na razie w sadzić go do sali przesłuchań w samolocie-baza.
Tam gdzie kiedyś mnie załapali i w worku na głowie zaprowadzili mnie. Wtedy moje życie się odmieniło, wstąpiłam do agentów i odnalazłam prawdę w śród nich. Potem musieliśmy go zawieźć do specjalnego więzienia, ale jeszcze nie wiedzieliśmy gdzie, więc John zadzwonił do Marii Hand i spytał.
-Jakiś czas temu kazałam wybudować taką nową stację, może nie jest w jakimś doskonale wyposażonym stanie, ale nadaje się do użytku. Jest tam monitorowane więzienie, pokoje, sala do ćwiczeń, sala informatyczna kuchnia, łazienka...no jednym słowem mówiąc jest tam wszystko. To jest z dala od miasta dam wam namiary. Macie też tam własny garaż na samolot. Powiem wam że to bardzo duży budynek kilku piętrowy. Tam może być wasza baza, na tyle osób dacie radę. Do tego jest tam taki nowy wóz ze sprzętem. Jeśli chcecie to bierzcie ją. -opowiadała Maria Hand.
-Doskonale, właśnie Kate dostała już adres tego budynku. Dzięki Mario, my już lecimy.-żegnając się rozłączył John.
Kevin siedział w sali przesłuchań-była to sala specjalnie zbudowana dla osób z mocą. Ta sala osłabiała moce osób złapanych, była nie do zniszczenia, a zbudowana była z takich jakby kafelków. Miała żelazny stół i krzesła a na bokach miała siedzenia z pasami bezpieczeństwa. Żeby kogoś przycisnąć do rozmowy siadano na takim siedzeniu zapinano się i wciskało się specjalny guziczek. Po naciśnięciu takiego guziczka otwierał się sufit i można było wylecieć z samolotu. Nick szukał Molly, lecz nie mógł jej znaleźć. Siedziała ona w łazience pod prysznicem płacząc. W końcu gdy Nick ją znalazł siadł koło niej i przytulając Molly pocieszał ją. Ja zamknęłam się w pokoju i znów rozmyślałam, to był chyba najlepszy lek na problemy- zamknięcie się w pokoju. Lecieliśmy dwie godziny, potem Ben z Jimem wyprowadzili Kevina i wsadzili go do więzienia które znajdowało się w suterynach. Rzeczywiście budynek był ogromny taki jak opowiadała Maria Hand.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz