Część 68
Zadzwonił telefon i odbierając go usłyszałam głos Louisa.
-Hej Lou.
-Hej Megi. Spotkamy się dzisiaj?
-No dobra...chyba dzisiaj...no dobra. To kiedy, gdzie i o której?
-Dziś, stoję u progu twoich drzwi właśnie w tej chwili i teraz.
-To nie pukaj do drzwi! Zaraz wyjdę!
Rozłączając się powiedziałam Johnowi że idę się przejść i wyszłam.
-To gdzie idziemy?-spytał witając się Louis.
-Może po mieście pochodzimy?-zaproponowałam.
-No dobra, a co trzymasz w tej torbie?-spytał zaciekawiony Lou.
-Mam laptopa. Skoro go już wzięłam może pójdziemy do kafejki na rogu?-zmieniając zdanie powiedziałam.
-No dobra. No to prowadź. -mówiąc to poszliśmy do tej kafejki na rogu.
Siadając przy stoliku zamówiliśmy lody z polewą i napoje. Potem wyciągnęłam laptopa i włączając go znalazłam jakąś legendę na temat tej pieczęci Zeusa. Czym więcej czytałam tym bardziej się w to wciągałam. Prawie co zdanie powtarzałam słowo ''Wow''. Louis nie wiedząc co mnie tak wciągało spytał:
-Co tam takiego ciekawego robisz?
-Znalazłam coś bardzo ciekawego.
-Tyle zdążyłem się domyślić.
-Legenda o pieczęci Zeusa.
-Naprawdę? Pokaż!
-Widzisz jakie to niesamowite?! Wszystko bym dała by to zobaczyć.
-Naprawdę wszystko byś dała by to zobaczyć?
-Tak, a czemu pytasz Lou?
-Nie wiem akurat czy to jest pieczęć Zeusa , ale mam takie coś podobne w domu.
-Żartujesz? To jedźmy do twojego domu! Muszę to zobaczyć. Może to będzie świecić? Ale super! Ha, ha, ha,ha....
-Akurat to jest u moich dziadków w domu.
-Szkoda...
-Ale właśnie dziś do nich jadę. To wezmę i ci pokaże może jeszcze dziś.
-Super! Dobra to ja będę leciała do domu. To pa Louis.
Żegnając się z Lou podekscytowana zapakowałam laptopa i wróciłam do domu.
Louis wsiadając do auta pojechał do swojego domu. Otwierając drzwi napotkał Kevina.
-Co ty tu robisz?-spytał Louis.
-Spotykasz się z Megi!-odpowiedział Kevin.
Louis nie chcąc z nim rozmawiać próbował zamknąć drzwi Kevinowi przed nosem lecz Kevin wyciągnął broń . Potem zaczęli kłócąc się wymieniać zdania.
-Wara od Megan!
-Kevin ona ciebie już nie kocha. Nie rozumiesz tego?
-Skąd wiesz jak się nazywam?!
-Zostaw ją. Mówię ci to po dobroci. Bo jak nie to będziemy inaczej rozmawiali, a naprawdę nie chce tego użyć.
-Już po tobie!
Louis podniósł prawą rękę do góry i zaczął kręcić dłonią i nagle Kevin uniósł się w powietrze. Potem Lou go opuścił z powrotem na ziemię! Kevin widząc co się dzieje chyba chciał strzelać lecz podjechał samochód i Kevin do niego wsiadł i razem z hydrą odjechali. Wszystko wskazywało na to że Louis ma moc! Lou ukrywał to na każdym kroku. Nie chciał bym się dowiedziała. Gdy wieczorem zadzwoniłam do Louisa spytać czy ma już tą pieczęć odpowiedział że jego dziadkowie muszą ją znaleźć. Ja uwierzyłam w to chodź nie wiem dlaczego przecież to głupie wytłumaczenie. Ja i Lou spotykaliśmy się co każdy dzień przez cztery tygodnie. Z początku pytałam jeszcze o tą pieczęć ale z dnia na dzień co raz mniej aż w końcu już w ogóle nie pytałam. Zawsze gdy dopytywałam się o tą pieczęć zawsze mówił to samo że dziadkowie jeszcze jej nie znaleźli. Spotykając się tak ciągle doszliśmy do tego etapu że zostaliśmy najlepszymi przyjaciółmi przynajmniej wyglądało to tak z mojej strony. Obawiałam się że dla Lou mogło to oznaczać coś więcej. Starałam się by nie odczuł tego że jesteśmy parą, ale no nie kontrolowałam tego na każdym kroku.
Dobrze nam się rozmawiało, ja ufałam jemu a on mnie, ale nie byłam jeszcze gotowa by kogoś mieć.
Mimo że byliśmy tylko przyjaciółmi to nikt nie wiedział o nad prócz Kate. Nie chciałam nikomu mówić. Znam Molly ona jest bardzo dobrą przyjaciółkom ale ma czasami długi język, Nick jest czasami wścibski a John jako mój ojciec zapewne by go kontrolował i wypytywał o różne sprawy. Wolałam tego uniknąć.
Od mojego pobytu w szpitalu czyli prawie dwa miesiące albo już dwa miesiące hydra nie dawała znaku życia. Tyle co te cztery tygodnie temu widziałam Kevina co chciał mi pomóc wymienić koło. Pewnie coś kombinują.
-Hydro mam pewne informację.-mówił Garet.
-Tak? Jakie?-spytała Hydra.
-Dowiedzieliśmy się że ktoś chcę odnaleźć ''pieczęć Zeusa''.-odpowiedział Garet.
-Kto? My musimy pierwsi znaleźć!-zdenerwowała się Hydra.
-Wiem droga Hydro. Ale nie wiemy gdzie szukać tego znaleziska!-odparł Garet.
-Nie wiem czy to prawda ale legenda mówi że jest grupa osób z mocami trwałymi które mają swój świat i strzegą tej pieczęci. Tylko nikt nie ma dowodów na to że ten świat i ci ludzie czy czym on tam są istnieje.-powiedziała Hydra.
-Będziemy szukali wszędzie.-oznajmił Garet.
-No i tak ma być. Gdy znajdę już tą pieczęć posiądę moc i będę rządziła całym światem! Ha, ha, ha....-złowieszczym śmiechem oznajmiła Hydra.
-Ale Hydro musisz uważać bo ta pieczęć obdarowuje mocą osoby które są z czystym sercem a innych niszczy!-ostrzegł Garet.
-Uważasz że jestem niegodna pieczęci Zeusa?! Jak śmiesz?!-zdenerwował się Hydra.
-Ależ Hydro nie powiedziałem tego. Wybacz Pani!Jesteś piękna! Piękniejszej królowej nie było na tym świecie i nigdy nie będzie!-przepraszał podlizując się Garet.
Ja tymczasem ćwiczyłam i nagle zadzwonił telefon. Odbierając go Louis odezwawszy się powiedział że ma w końcu tą pieczęć. Ja pozytywnie zaskoczona pobiegłam się wykąpać potem ubrałam się i szybko ''poleciałam'' do kafejki na rogu. Wchodząc do środka zauważyłam siedzącego z pieczęcią w ręku Louisa.
Byłam tak podekscytowana że nie wiedziałam jak ma reagować czy płakać a może się śmiać?
-Wow, jaka ona piękna! Tak się cieszę że ją przyniosłeś mi pokazać. Dziadkowie pewnie się gniewali że gdzieś niesiesz rodzinną pamiątkę. Ale skąd masz tą pieczęć Zeusa?-bojąc się dotykać porównywałam zdjęcie tej pieczęci z internetu z pieczęcią którą miałam przed sobą.
-Może pojedziemy do mnie tam pooglądasz ją w spokoju. Tylko nie dotykaj bo jest bardzo stara i krucha.-mówiąc to Louis otworzył samochód i razem z nim wsiadając pojechaliśmy do niego. Napisałam tylko wiadomość do John że nie będzie mnie na noc w domu. John nawet nie pytał się o powód. Gdy już dojechaliśmy na miejsce nie zauważyliśmy że Kevin nas śledzi. Szybko dał znać Hydrze że Louis ma pieczęć Zeusa. Hydra uradowana kazała Kevinowi czekać na miejscu i szybko wzięła ekipę ludzi i wyruszyli do domu Louisa po pieczęć. Kevin znów zdradził, on jednak nigdy się nie zmieni. Tak sądziłam.
-Megi ja idę się wykąpać i tu zostawiam pieczęć tylko nie dotykaj jej. Jakby co to wołaj mnie!-mówiąc to Louis poszedł do łazienki. Ja tymczasem włączyłam sobie telewizor i przypatrywałam się położonej na stoliku pieczęci. Tak mnie strasznie kusiło by ją dotknąć, lecz Louis zabronił. Mimo tego że tak bardzo Louis prosił podniosłam rękę i bardzo powoli zbliżałam ją do pieczęci. Gdy byłam już bardzo blisko od dotknięcia jej nagle zaświeciła bardzo mocno! Przestraszyłam się i szybko zabrałam rękę. Nagle zaczęłam się źle czuć i znów zaczęłam mnie strasznie boleć, ściskać głowa. Tak jak kiedyś u Kate. To był kój drugi raz. Tym razem to bolało mocniej niż wtedy. Nie potrafię tego nawet opisać wiem tyle że to boli mocniej niż migrena i mocniej niż tamtym razem. To było straszne uczucie tak jakby mi coś pulsowało w samym środku głowy a zarazem by coś mi się tam poruszało. Nie tylko mnie głowa bolała ale także miałam odczucie jak by mi normalnie ściskało coś głowę jakby wziął jakieś duże szczypce i próbowano mi zmniejszyć głowę. Tak strasznie bolało że upadłam na kolana i z kuliłam się trzymając za głowę tymczasem czym mocniej głowa mnie bolała tym bardziej pieczęć świeciła. Louis szybko wybiegł oczywiście w ubraniach z łazienki i klęknął nade mną trzymając mnie za głowę i szepcząc coś. W pewnej chwili otworzyły się drzwi i weszła Hydra ze swoimi ludźmi z Kevinem, Garetem i z innymi. Na szczęście nie było już Spidera. Spider był w agencji na jakiś badaniach i szkoleniu. Zgodził się by dla nas pracować. Nagle głowa przestała mnie boleć. Stanęłam i zaczęłam walczyć. I znów spotkałam się z Kevinem który głupio się zaczął uśmiechać.
-I co się tak głupio śmiejesz Kevin?
-No Meg bo dawno cię nie widziałem. I znów się spotykamy. Nie mogłem się doczekać. Dużo się nie zmieniłaś. Nadal zadziorna jesteś.
-Ja się nie zmieniłam, lecz ty tak. Zamiast się stawać mądry to stajesz się głupi. I jak się układa z Hydrą?
-Proszę cię daj mi ostatnią szanse.
-Kevin nie. Przejrzałam na oczy ty nigdy się nie zmienisz. Zawsze będziesz okrutny, zły i pozostaniesz zawsze kłamcą.
-Megan tylko nie mów że jesteś z tym tu?
-Nawet jakby to co?
-On cie okłamuję!
-Zamknij się!
Louis długo nie zastanawiając się postanowił że się poświęci i przy mnie użyje swej mocy. Wszystkich uniósł w powietrze i wyrzucił ich z domu, niestety nie udało się nam odzyskać pieczęci Hydra była sprytniejsza i zdobyła ją. Niestety nie dotykała jej rękoma wzięła specjalne urządzenie i nim schowała to torby tą pieczęć. Gdy wszystko minęło. Nie mogłam uwierzyć że Louis mnie okłamał w sprawie mocy. Byłam zdenerwowana zaczęłam krzyczeć.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Okłamałeś mnie! Nienawidzę cię! Jesteś świnią, zostaw mnie!
-Megi zaczekaj proszę!
-Nie!
W końcu Louis nie wytrzymał złapał mnie za ręce i patrząc mi się prosto w oczy powiedział
-Przepraszam cię Megi nie dałaś mi wyboru.-mówiąc to zaczął coś mówić szeptem. Gdy skończyłam nie pamiętałam nic co się stało.
-Louis co tu się stało? Czemu nie ma połowy ściany? I kiedy pokażesz mi pieczęć?
-Oj Megi pytałaś mnie się to przed chwilą nie pamiętasz?
-Czego? Jakoś nie pamiętam co robiłam przed chwilą. Oj starość nie radość.
-Niestety Megi był napad i Hydra włamała się tutaj i uderzyła cię w głowę i straciłaś przytomność ja nie dałem rady się obronić więc dostałem w głowę a oni tymczasem zabrali pieczęć. Przepraszam nie zdołałem ich powstrzymać.
-Lou nic się nie stało przecież sam byłeś a ich było pewnie wielu.
-Meg ale musimy odzyskać tą pieczęć bo dziadkowie mnie zabiją.
-Dobrze, spokojnie. Odzyskamy ją.
Później Louis odwiózł mnie do domu. I nic nie pamiętałam że Louis ma moc. Po prostu usunął mi pamięć usunął mi wiadomość z mojej głowy bym nie wiedziała że ma moc. Normalnie to chamstwo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz