Część 61
Następnego dnia poprosiłam Nicka by poszedł się przespać, by odpoczął, że ja się zaopiekuje Molly.
-Dzięki Meg, ale nie trzeba. Dam radę. Muszę się zająć Molly, jestem jej to winny.
-Nick, proszę cię. Jeśli nie chcesz odpoczywać, to wyjdź na chwilę, bo chciałabym pobyć z nią sama. Jeśli pozwolisz.
-Jasne, trzeba było tak od razu. Jakby co to wołaj.
Nick wychodząc zamknął drzwi. Ja siadając koło Molly trzymałam w ręku list ,który potem położyłam koło Molly. Odkładając go mówiłam wycierając łzy:
-Molly, to moja wina. Gdybym wtedy nie wyszła z samolotu to byś była koło mnie. Jesteś dla mnie jak siostra. Teraz wszystko tak się szybko dzieje. W jednej chwili dowiedziałam się tylu rzeczy...W parę dni przeżyłam koszmar, i moje życie stało się koszmarem. Jeszcze ty, mnie opuściłaś. To ja powinnam tu leżeć, lecz nie ty! Nie wiem jak mam teraz żyć...nie potrafię.
Gdy już powiedziałam to co miałam powiedzieć, to wychodząc poszłam do pokoju. Tam siadłam na łóżku i rozmyślałam. W pewnym momencie wszedł John.
-Przeszkadzam?
-Nie John. Ty nigdy nie przeszkadzasz.
-Chcesz porozmawiać Meg?
-Przyszedłeś tu by porozmawiać?
-To znaczy...nie, nie przyszedłem tu by rozmawiać. Przyszedłem w innej sprawie.
-W jakiej? Stało się coś? Coś z Molly?
-Nie...nie wiem jak to powiedzieć. Wszystko się tak szybko dzieje, i to nie odpowiedni moment na to...
-John! Mów wprost o co chodzi?
-Agencja żąda byśmy zamieścili listy gończe, albo byśmy sporządzili przynajmniej portrety pamięciowe, lub żebyśmy im przesłali ich zdjęcia. Tych osób co są z hydrą...tylko ty potrafisz to zrobić.
-Aha...
-Jeśli to jakiś problem to...
-Nie! To żaden problem. Postaram się to zrobić.
-Nie poganiam cię.
-Wiem, spokojnie John, dam radę.
-No to super Meg. Chcesz jakieś zdjęcia Kevina, i Margaret? Znaczy się hydry?
-Hydry?
-No tak, mam tam jak jeszcze byliśmy razem. Dużo się nie zmieniła.
-Aha...no to możesz dać hydry.
-A Kevina?
-Kevina , ja mam...jak byliśmy, jeszcze razem...to...
-Spokojnie Megi, nie tłumacz się. I nie płacz już. Płacz nic nie zdziała. Musisz się z tym pogodzić.
-Właśnie w tym problem. Ja się z tym nie godzę! Przecież Kevin to cała moja miłość była...
-A już nie jest?
-Po tym co zrobił mam ochotę go zabić i posiekać na kawałeczki, lecz ...nie potrafię teraz powiedzieć. Przepraszam John, ale chcę zostać sama. Zrobię to i do jutra powinnam ci oddać.
-Dobrze, to nie przeszkadzam. Jeżeli chcesz Megi pogadać to wiesz gdzie mnie szukać. Jestem w końcu twoim ojcem musimy to wszyscy zaakceptować co się stało...trzeba żyć dalej.
-Może ty możesz żyć dalej, ale ja nie potrafię.
John wyszedł, a ja tymczasem wzięłam zdjęcie Kevina ze mną które jakiś czas temu zrobiliśmy sobie i przypatrywałam mu się.
Gdyby można było zawrócić czas, to zastanawiałam się czy nie podjęłabym decyzji by mu przebaczyć. Pewnie pomyśleliście właśnie, żebym to zrobiła bo jest jeszcze czas...ale problem w tym że nie ma już go, nie ma czasu dla nas.
-Megan! Megan! Megan, szybko!-krzyczał Nick z korytarza.
-Co się stało? Pali się?-wybiegając na korytarz pytałam.
-Molly się przebudziła!-krzyknął z entuzjazmem Nick.
-Już biegnę!-krzyknąwszy to zbiegłam po schodkach prosto do Molly.
Gdy już dobiegłam Molly stała przede mną.
-Molly!
-Megan! Wróciłaś!
-Ja się tak stęskniłam, myślałam że nie żyjesz...gdybym nie ja to może by się to wszystko nie wydarzyło.
-Przestań, to nie twoja wina! Kevin zdradził, i nic go nie usprawiedliwia. Zdradził, ciebie, nas, całą naszą agencję. To jest okropne. Nie mogę się z tym pogodzić.
-Molly....
Przytuliłam się do niej szepcząc: ,,Jak dobrze że jesteś''.
-Ej no Nicki gdzie jest Kate i John?
-Molly, Kate i John....
-Jesteśmy!-krzyknął uśmiechnięty John.
-Tak się cieszę że żyję, i że jesteście i byliście przy mnie...
-To żaden problem Molly. To my się cieszymy że jesteś z nami.
-Mamy problem, niestety.
-Czemu Molly?
-No bo straciliśmy najlepszego wojownika w naszej drużynie...co teraz zrobimy? Ja i Nick jako naukowcy, ty John do walki za bardzo się nie nadajesz. Kate jest znakomita, ale jako kobieta też nie da rady. A Meg jako hakerka, walczyć też potrafi, lecz no będzie kiepsko.
-Masz rację.
Zgodziliśmy się wszyscy z Molly. To co mówiła to prawda, nikt tak dobrze nie walczył jak Kevin. On miał znakomity słuch, wiele kontaktów co znacznie ułatwiało misję.
-No dobra, odpowiedź jest jedna. Musimy być wyszkoleni tak jak Kevin. Przecież jakoś musiał się tych wszystkich rzeczy nauczyć.-rzekła Kate.
-No tak, tyle że Kevin został wyszkolony przez hydrę. -oznajmił Nick.
-Tak, ale co ma hydra, czego nie mamy my? -spytała Kate.
-Kate ma rację. Musimy stworzyć miejsce specjalne do treningów.-poparłam Kate.-John decyzja należy tylko do ciebie.
-Zgadzam się z tym pomysłem. I jest takie miejsce tutaj, na treningi. Nie jest jakieś doskonałe, ale myślę że nada się. -powiedział John.-Kate chodź do gabinetu. Musimy pogadać.
Kate z Johnem poszli do gabinetu porozmawiać. Z początku normalnie rozmawiali, lecz potem zaczęli się kłócić. O to co zawsze czyli o Spidera. John nadal miał pretensje do Kate że mu o tym nie powiedziała. Kate już nie mogła znieść tego i powiedziała kilka słów za dużo, co spowodowało że Kate spakowała swoje rzeczy i wyprowadziła się. Zdecydowałam się pogadać z Johnem, więc poszłam do jego gabinetu.
-Meg?
-Chciałam pogadać. Można?
-Tak, jasne.
-Czemu Kate płacząc wyszła z torbą?
-To nie twoja sprawa. Jeśli to tyle to możesz wyjść Megi.
-Jak nie moja?! Sam mówisz żebym porozmawiała z tobą szczerze bo jestem twoją córką. Więc teraz ja to powiem John. Porozmawiaj ze mną o wszystkim nie ważne co się dzieje, ale jesteś moim ojcem i wysłucham cię a może i ci pomogę.
-Dzięki, nie trzeba!
-Po co krzyczysz? Wyżywasz się na mnie bo ci się nie ułożyło z Kate! Bo ci nie powiedziała prawdy! A ty jej wszystko mówiłeś? Kochałeś się w swojej podwładnej chodź byłeś z Kate! Myślisz że świat jest sprawiedliwy? Nigdy nie będzie prawdy na tym świecie! Nigdy! Wiele osób umiera co dziennie, tracą wszystko a my nie możemy uszanować niektórych rzeczy. I tak każdy z nas umrze! Czy to alkoholik, czy prezydent, czy bezdomny, czy stary czy dziecko, każdy umrze!
-Przestań! Zamknij się już Megan! Myślisz że wszystko się kręci wokół ciebie? Dorośli mają też swoje sprawy, zamiast wysłuchiwania ciebie ''O jak mi się życie nie udało! Mój Kevin mnie zdradził!'' Obudź się dziewczyno! Nikt nie będzie słuchał jaka jesteś nieszczęśliwa. Zdradził cie, i co? To nie koniec świata! Wiesz ile osób zdradza swoich partnerów na co dzień?
-I to mówi ktoś, kogo Kate okłamała z tej przyczyny. Dzięki John,za rozmowę.
Wściekła wybiegłam z gabinetu i pobiegłam prosto do swojego pokoju płacząc.
Pełna złości zaczęłam rzucać wszystkim co popadło: krzesłami, poduszkami...W końcu w ręce podpadło mi zdjęcie moje i Kevina. Płacząc siadłam znów na łóżku i trzymałam go w rękach. W pewnym momencie już nie wytrzymałam i postanowiłam ze sobą skończyć. Wzięłam klucz i zamknęłam pokój, potem wyciągnęłam ze szafki cztery opakowania jakiś tabletek otworzyłam je i jedna po drugiej połykałam popijając alkoholem. Pewnie myślicie że jest łatwiejszy sposób by się zabić czyli kulka w głowę. Ale nie myślałam o tym w tamtej chwili. Potem gdy zażyłam już wszystkie opakowania wzięłam do rąk zdjęcie i położyłam się zamykając oczy. Puste opakowania leżały na podłodze koło łóżka. Tymczasem Kevin wraz z hydrą znaleźli nową kryjówkę.
-No chłopie ledwo wyszliśmy z tego cało. Naprawdę drużyna Johna jest dobra.-powiedział pijąc piwo Garet.
-Wiem, nigdy więc nie bagatelizowałem ich drużyny.-oznajmił Kevin, przełączając kanały.
-Który to już raz?-spytał Garet.
-Ale co który raz?-pytając Kevin wziął kolejne piwo chyba już trzecie.
-No wiesz, który raz Meg miała twój los w swoich rękach?
-Nie wiem. Mogła mnie zabić, ale nie zrobiła tego.
-Ty to chłopie wiesz jak się ustawisz. Każda chciałaby ciebie za męża. Możesz mieć jedną dziewczynę na jeden dzień, tyle by ich było.
-Ja nie chcę innej, ja chcę Megan.
-Niestety tak już jest w życiu,nie można mieć wszystkiego.
-Nie? A ja ci udowodnię że można. Jeśli po dobroci Meg nie chciała być ze mną do inaczej porozmawiamy.
-Co masz na myśli?
-Zrobimy małą zasadzkę. Podczas której ją porwę. Nie musi mnie kochać, ważne że ja ją kocham.
-Na to bym nie wpadł.
-Ty na nic byś nie wpadł.
-Musimy uwolnić Spidera.
-On sobie da radę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz