kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 9 maja 2015

,,W cieniu prawdy''

                                                             Część 60 

-John, odkryli że to ja dałam wam wiadomość. Teraz siedzę w swoim pokoju zamknięta i czekam co dalej. Nie chce narzekać , ale moją mamą jest hydra...nie wiem teraz jak mam żyć. Na razie lecimy , ale coś się chyba dzieje. Bo trochę obniżyliśmy się...-wysłałam kolejną wiadomość do Johna.
Tymczasem wszyscy zaczęli panikować i pytać co się dzieje. 
-To co robimy Kevin?-spytała zdenerwowana hydra. 
-Niedaleko jakieś pięć nie całe minut będę mógł wylądować i zatankować na pewnej stacji...przeciwnym razie rozbijemy się. Nie wiem czy te pięć minut wystarczy nam, lecz karz ludziom przeliczyć spadochrony. Szybko!-mówiąc to Kevin próbował bezpiecznie wylądować. Hydra pobiegła i kazała liczyć spadochrony. Były tylko trzy na dziesięć osób. Choćby w parach skakano to i tak za mało... 
-Jest dziesięć osób i trzy spadochrony.-powiedział Garet Kevinowi.
-O Boże...a Megan? Jest nas jedenaście! -poprawił Kevin.
-Czym się martwisz?! I tak Meg miała zginąć więc ona tam się nie liczy! Zapomnij o niej!-krzyczał Garet cały spocony. 
-Póki żyję nie może jej spaść włos z głowy. A teraz przyprowadź ją tutaj i niech siądzie koło mnie. Potem zamknij te drzwi i czekajcie w salonie na moje polecenia! Szybko! -rozkazywał.
Garet szybko pobiegł do mojego pokoju i w kajdankach wyprowadził mnie. Zdenerwowana wyrywałam się. Aż w końcu patrze i prowadzi mnie za stery!
-Co się dzieje?!
-Meg proszę cię, nie karz teraz się kłócić...jesteśmy w trudnym położeniu i każda sekunda się liczy. Tracimy bardzo szybko paliwo i mamy może pięć minut żeby wylądować. Pamiętasz jak uczyłem cię kilku rzeczy?
-Co ty gadasz? Przecież się rozbijemy! Dobra , pamiętam! Co mam robić?
-Garet odkuj ją! 
-Dzięki Garet. 
-Weź stery tak jak ja i pociągnij powoli do siebie...o właśnie tak...teraz skręć lekko w lewo i pociągnij nie do siebie tylko do przodu...dobrze! Teraz weź mikrofon i daj znać tej stacji żeby miejsce zrobili bo będziemy lądować!
John dostał po jakimś czasie wiadomość i szybko namierzając telefon przybyli wcześniej niż my do stacji. Schowali się i wymyślili plan że podczas tankowania zakradnie się John z Kate do samolotu-bazy i tak się uda uwolnić mnie. To była jedyna szansa. Hydra i reszta ekipy siedziała w milczeniu trzymając się za ręce w salonie. 
-Dobra Meg! Widzę już pas lądowania! Lądujemy! -krzyczał oddychając z ulgą Kevin. 
Ja nic się nie odezwałam, z jednej strony cieszyłam się a z drugiej chciałam zginąć. Wszyscy w salonie skakali z radości podczas gdy ja błagałam o śmierć. 
-Kochany! Dziękuję ci Kevinku!-uradowana hydra w padła i pocałowała Kevina. Ja siedząc tak blisko musiałam to z nosić. W końcu nie wytrzymałam i uderzyłam hydrę ściągając jej maskę. Gdy ujrzałam jej twarz myślałam że wygląda inaczej...wyglądała tak niepozornie. Była trochę ciemnej karnacji, i miała ciemne lokowane , krótkie włosy. Tak naprawdę to jędza! 
 
-O właśnie, z tobą mała już koniec. Garet! Zabić ją!-rozkazała. 
-Tak jest!-przytaknął Garet.
-Nie! Hydro poczekaj, może najpierw zatankujmy a potem zrobimy to co należy. Dobrze?-wtrącił Kevin.
-No dobra. Mój słodziaczku zawsze masz rację! -przytakując to Garet na rozkaz hydry zamknął mnie w pokoju.  
Tymczasem John i Kate we dwójkę zakradli się i tajnym przejściem przedostali się do samolotu. Reszta ekipy hydry wyszła na zewnątrz ochłonąć. W samolocie został tylko Garet, Spider, Kevin i hydra. 
-Kate ubezpieczaj mnie.-szepnął John.
-Dobra, ty idź do Meg a ja załatwię ich! -półgłosem oznajmiła Kate. 
John stanął przed moim pokojem po czym otworzył go. 
-Czego chcecie? Zabijcie mnie i już!-krzycząc nie wiedziałam kto przyszedł.
-Megi ciii...jestem tu.-szeptał John. 
-John? Tak się cieszę...
-Jak się czujesz?
-Mogło być lepiej. 
-Dobra zbierajmy się! 
 
Wychodząc złapała nas hydra
-No proszę, proszę...ojczulek ratuje córeczkę z rąk upiornej hydry! Ha, ha...ha...Spider!
-Margaret-witaj! Miło cie widzieć po latach. Nic się nie zmieniłaś.
-No John, ty się za to bardzo zmieniłeś. Kilkanaście lat temu byłeś przystojny, a teraz takie stare próchno jesteś. Cała Megan.
-Ciebie też miło widzieć! Pogadałbym, ale się spieszę.
-Chyba daleko się nie wybierzecie! 
Spider, Garet i Kevin obtoczyli nas. Wszyscy wyciągnęli broń. John dał mi pistolet i powiedział bym uciekała!
-Dajesz dziecku broń? 
-Nie wiesz hydro że to dziecko może cię zabić! 
-Nie dałeś mi wyboru John. Zabić ich wszystkich!
Hydra rzuciła się na Johna a ja Na Kevina, potem przyszły jeszcze posiłki Kate z trzema żołnierzami. 
-Kate? Dzięki za pomoc! 
-Przecież nie mogłam cię zostawić w ...
W pewnej chwili Kate zamilkła gdy zauważyła Spidera. 
-Kate?-spytał Spider.
-Joe? Nie sądziłam że się jeszcze spotkamy.-rzekła Kate do Spidera czyli tak naprawdę do Joe. 
-Czegoś tu nie rozumiem.-powiedziałam.
-Megi miło cię widzieć. Joe-Spider to był mój były chłopak.-rzekła Kate.
-Chłopak? Byłem twoim narzeczonym. Mieliśmy się pobrać!-zaczynając walczyć wtrącił Spider. 
Kate to świetna wojowniczka walcząc Joego wyprowadziła z samolotu po czym strzelono do niego środkiem usypiającym i gdy zasnął spakowano go do klatki. Kate trochę poraniona dalej walczyła. John i Margaret (HYDRA) byli równymi przeciwnikami trudno było z nimi walczyć. Garet został pod strzelony , i krwawiąc uciekł .Tchórz jeden. Na samym pokładzie samolotu została tylko hydra i John, ja i Kevin.
-Meg możesz jeszcze do nas dołączyć będziemy szczęśliwi razem.
-Kevin zamknij się w końcu! Nie kocham cię kiedy to zrozumiesz? To koniec!
-Nie wierzę w to! 
-Co mam zrobić byś uwierzył? 
-Nie wiem. Kocham cię i zapamiętaj to sobie! Będę walczył do końca o ciebie! Nikomu nie pozwolę odebrać mi ciebie. Nikomu!
-Nie jestem twoją własnością! Nie kocham cię! I pomyśleć że mogłam żyć teraz szczęśliwie z policjantem, ale wybrałam ciebie-oszusta i seryjnego mordercę. 
-To czemu nie wzięłaś z nim ślubu? Kochasz mnie i udowodnię ci to! 
-Ciągle czegoś chcesz i sądzisz że wszystko można dostać? Mylisz się. Czego tak właściwie chcesz? 
-Ciebie chcę, i nic się inne nie liczy. Byłem głupcem, dopiero gdy cię straciłem zrozumiałem że nie mogę bez ciebie żyć. 
-Dobra, kończmy już to bo nie mam czasu.
-Ja cię nie skrzywdzę. 
-Więc pozwolisz bym cię zabiła?
-Jeśli taka jest twoja decyzja...to...tak. 
Nagle hydra uderzyła bardzo mocno Johna. Spadł a ta wyciągnęła broń i chciała go zastrzelić lecz pokrzyżowałam jej ten zamiar. Wzięłam pistolet i wycelowałam ją trzymając rękę na spuście. 
-Puść Johna hydro!
-Johna? Nie mówisz do niego tato?
-Zamknij się, i puść Johna bo jak nie to...
-To co? Strzelisz do mnie? Nie odważysz się. W tym jest cały problem, nie potrafisz zabić z zimną krwią. Uczucia przeważają nad tobą. Nie umiesz moja droga Meg nad sobą panować. 
-Nie jestem twoja!
-No strzelaj! Pokaż co potrafisz! Jesteś słaba jak John. 
 
Patrząc na hydrę ...nie mogłam jej zabić, nie potrafiłam. Przecież jednak to moja matka! John wykorzystał moment i odebrał broń Margaret, potem uderzył ją. Gdy poczuła że jest niebezpiecznie kazała się reszcie wycofać. Z dziesięciu osób udało się uciec tylko czterem osobom, bo Joe był już niewolnikiem agentów. Odzyskaliśmy samolot i resztę potrzebnych rzeczy. John oddał nasz samolot-bazę do małej reperacji.
-Kate!-krzycząc przytuliłam się do Kate.
-Megi, tak wszyscy stęskniliśmy się za tobą. -mówiła Kate.
-Szkoda że nie ma z nami już Molly.-mówiąc to pojawiły mi się łzy w oczach.
-Molly jest teraz w kabinie i jest wielka szansa że będzie żyła! Jedziemy tam teraz, mamy tam pokoje.-powiedziała.
-Nie wierze! Molly ma szanse na wyzdrowienie?! To wspaniale! A długo będziemy w tym miejscu mieszkać?-spytałam.
-Tak, dopóki nie znajdziemy innego. Ale to jest dobre miejsce, blisko miasta. Duża przestrzeń i pewność że nic nam nie grozi. Właściciel tego domu to kolega Johna, on będzie nam trochę pomagał.-odpowiedziawszy to Kate chciała się przytulić do Johna lecz ją odtrącił. Gdy spytała co się stało ten odpowiedział że chodzi o Spidera. John miał pretensje do Kate czemu mu nie powiedziała że miała kontakt z człowiekiem hydry. Ojciec poczuł się urażony. Po kilku godzinach gdy już dotarliśmy na miejsce: wzięłam kąpiel, przebrałam się i odpoczęłam. Zaraz potem pobiegłam zobaczyć Molly. 
 
-O Boże! Molly!
-Meg? Wróciłaś! Ty żyjesz!
-Nick! O Boże, ja myślałam że Molly nie ...
-Wiem. To jest straszne . Siedzę przy Molly już prawie tydzień. Nadal nie ma poprawy, tyle że niektóre rany po rękach zniknęły. 
-To dobry znak. 
Przytuliłam Nicka i oboje zaczęliśmy płakać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz