Część 74
Już z samego rana następnego dnia John wziął dokumenty , brudnopis oraz długopis i popędził do Kevina siedzącego w więzieniu. Skoro już go mieliśmy trzeba było się wszystkiego dowiedzieć.
-Zaczekaj John!-zawołał Jim.
-Coś się stało?-spytał John.
-Może pójdę z tobą. Chcę poznać tego...Kevina.-odpowiedziawszy dołączył się do Johna.
Ja tymczasem siedziałam w sali informatycznej i podsłuchiwałam podglądając rozmowę Johna z Kevinem. Mieliśmy monitoring w więzieniu więc wszystko mogliśmy nagrywać. Jeden komputer był specjalnie przygotowany do takich przesłuchań w więzieniu.
-Co robisz Meg?-spytała Kate.
-Przypatruję się przesłuchaniu Kevina. Fajny ten sprzęt. Nigdzie się nie schowa, wszędzie go kamera dopadnie.-oznajmiłam.
-Kevin nie jest głupi, był bardzo dobrze wyszkolonym wojownikiem; jeden z najlepszych.-rzekła Kate.-Po za tym o co chodziło Kevinowi że nie żyjesz?
-Jak to?-spytałam.-Nie rozumiem.
-Wtedy co poddał się myślał że nie żyjesz.-podpowiedziała Kate.
-Aha...wtedy, nie wiem o co mogło mu chodzić. Bredził jak zawsze.-odpowiedziałam znowu unikając tematu.
John i Jim otwierając wielkie żelazne drzwi , schodzili po schodach do więzienia. Nagle włączyło się światło. Gdy agenci już zeszli do więzienia Kevin był przebrany w strój więzienny, siedząc na żelaznym łóżku z materacem szybko wstał z niego i przybliżył się do Johna.
-Myślałeś że przejdziesz tak łatwo? To że nie widać krat nie znaczy że ich w ogóle nie ma.-odparł John.
-Jak to?-spytał Kevin.
-Zamiast takich tradycyjnych krat przez które można bardzo łatwo wyjść są kraty nowoczesne w postaci...nie wiem jak to wytłumaczyć. Są widoczne gdy się do nich bliżej zbliżysz zaświecą się, nie można przez nie przejść ani ich zniszczyć. Po naciśnięciu tego guziczka który teraz trzymam w ręce kraty znikają i mogę do ciebie przejść. Potem znów wracają do poprzedniego stanu. -tłumaczył nieudolnie John.
-Dobra, rozumiem. To taka krata elektroniczna.-dodał Kevin.
-No właśnie...że też na to nie wpadłem.-powiedział na głos zastanawiając się John.
Jim stanął na przeciwko Kevina i trzymając broń w ręce ,pilnował Johna. John wziął krzesło i siadł przed kratami naprzeciwko Kevina trzymając notatnik w ręku zaczął przepytywać Kevina. Lecz on zamiast odpowiadać, to milczał.
-Nic nie powiem.-rzekł Kevin.
-Załatwimy to inaczej!-powiedział wyrywny Jim.
-Stój Jim! Siłą nic nie zdziałamy. Kevin jest dobrze, aż za dobrze wyszkolony. Nic nie poradzimy, ale z czasem z kruszymy go. -powiedział John.-Dobra dziś nic nie zdziałamy. Idziemy Jim!
-Będę rozmawiał tylko i wyłącznie z Megi, tylko jej wszystko powiem. Możecie mnie od razu zabić, ale nic nie powiem.-oznajmił Kevin.
-Myślisz że jesteś taki cwany? Megi nie dostaniesz, a i tak znajdziemy twój czuły punkt. I skruszymy cię.-uprzedził John wychodząc z więzienia.
Potem wyszłam z pokoju i poszłam do Johna z nim porozmawiać. Powiedziałam że z nim pogadam że tak się wszystkiego dowiemy, lecz John mi zabronił.
-Kategorycznie ci zabraniam, nigdzie nie pójdziesz. Sam oddał się w nasze ręce więc musimy dać sobie sami radę. Megi nie pozwolę byś miała z nim jakikolwiek kontakt. O nie! Póki żyję nie pozwolę ci z nim rozmawiać. Chyba że nadejdzie taka potrzeba, ale to ostateczność.
-Ależ John! Nie łatwiej jeśli on mi wszystko powie? Niż macie to ciągnąć miesiącami?
-Megan, on będzie cię okłamywał...
-A więc chodzi o to...jestem według ciebie głupia, tak?
-Nie to miałem na myśli. Nie chcę Megi by cię skrzywdził znowu.
-Nie róbcie ze mnie ofiary losu!
Wykrzyczałam się i pobiegłam do pokoju. Ja nie chciałam by mnie traktowali jak ofermę która ma problem i nie da rady. Chciałam im to udowodnić że dam sobie radę i że jestem lepsza od nich wszystkich ,że pierwsza się wszystkiego dowiem więc gdy już wszyscy zasnęli postanowiłam że wezmę notatnik i długopis i dowiem się czegoś od Kevina. Zaświeciłam światło i powoli schodziłam po schodach. Następnie wzięłam krzesło i siadłam naprzeciwko krat.
-Megi! Jednak przyszłaś...
-Nie wzdychaj już. Przechodźmy do rzeczy. Zadam ci kilka pytań, a ty masz odpowiedzieć całą prawdę.
-A jeśli nie odpowiem?
-Jeśli zakłamiesz chodź raz, albo nie odpowiesz to wyjdę i już nigdy nie wrócę.
-Dobrze, wszystko powiem. Ale źle jest tak rozmawiać na odległość.
-Co masz na myśli Kevin?
-Wejdź na moją stronę. Nic ci nie zrobię , nie bój się mnie. Nawet gdybym chciał cię skrzywdzić to by mi się nie udało bo widzi nas dziesięć kamer. Naprawdę aż tyle potrzeba dla jednego człowieka?
-Ty nie jesteś człowiekiem, nawet nie jesteś zwierzęciem. Nie wiem kim jesteś Kevin. I nie boję się ciebie, wejdę.
Kraty znikły więc wzięłam krzesło i siadłam naprzeciwko siedzącego na łóżku Kevina.
-Jeśli się ruszysz już po tobie.
-Dobrze Megi, nic się nie stanie.
-I nie patrz się na mnie!
-To co mam zrobić?
- Nie wiem.
Nie mogłam usiedzieć więc wstałam i przesłuchując go chodziłam po całej sali. Kevin tylko śledził mnie wzrokiem.
-Ile lat pracowałeś z Hydrą?
-Nie pamiętam.
-Nie kłam!
-No nie pamiętam Megi.
-Dobra mam dość idę stąd.
-Megi nie odchodź! Proszę zaraz ci powiem!
-Za późno, już o wiele za późno bym nie odchodziła.
Chciałam naciskać już przycisk by wyjść, lecz Kevin chciał mnie za wszelką cenę zatrzymać. Wstał z łóżka i podbiegł do mnie chwytając mnie za rękę. Chciałam się wyrwać, lecz on był silniejszy. Podczas gdy się szarpałam z Kevinem, Jim obudził się i poszedł szukać swojego telefonu. W środku nocy! On mnie czasami przerażał , ale mniejsza oto. Wstał i poszedł zobaczyć do sali informatycznej. Szukając telefonu spojrzał na monitor jednego z komputerów i zauważył że jestem u Kevina i że się szarpiemy. Szybko przebudził się i zaczął wszystkich budzić. Biegnąc do więzienia wziął pistolet. John szybko wybiegł z pokoju i domyślił się o co chodzi. Także pobiegł do suteryn , a za nim Kate.
-Puść mnie!
-Spokojnie Meg, nie chcę ci nic zrobić! Proszę cię, uspokój się!
-Puść mnie! Zostaw mnie! Nienawidzę cię!
-Megi cicho...usiądź nic ci nie zrobię! Nie bój się mnie, nie panikuj. Puszczę cię, ale zostań!
Kevin puścił mnie, ja rozmasowując nadgarstek oddaliłam się od Kevina.
-I znów straciłeś szanse. I ty chcesz by cię ktoś, kochał, lubił bym ja, była z tobą! Nie potrafisz niczego uszanować, chcesz wszystko mieć! Myślisz że siłą coś zdziałasz?
-Megi przepraszam cię, ja nie chciałem. Wybacz mi, poprawię się.
-Mam już dość tych kłamstw! Ucisz się! Nie chcę mieć nic do czynienia z tobą. Byłeś oszustem i kłamcą, jesteś nim i zawsze będziesz! Ty się nigdy nie zmienisz, rozumiesz? Nigdy!
Prawie co skończyłam krzyczeć, Jim przyleciał do nas. Nacisnął guziczek i wleciał do więzienia. Impulsywnie zaatakował Kevina. Zaczął się z nim bić. Potem przybiegł John i razem z Jimem zaczęli bić Kevina. Ja rozpłakałam się i zaczęłam krzyczeć by go zostawili!
-Zostawcie go! Nie bijcie go już! Proszę! Jim, John-dosyć!
-Nie! On cię znów uderzył!
-Nikt mnie nie uderzył! To małe nie porozumienie! Przestańcie go kopać! Zostawcie go, proszę!
Gdy go już z kopali i pobili zostawili go leżącego na podłodze.
-Teraz niczym się nie różnicie od Kevina! Jesteście tak samo bezlitośni jak on! John i ty uważasz się za mojego ojca? Skopałeś go i...brak mi słów.-pobiegłam z płaczem do pokoju.
-Masz zakaz wychodzenia z pokoju! Rozumiesz Megi?!-krzyczał John wściekły.
-Meg ma rację, niczym się teraz nie różnicie od niego.-mówiąc to Kate pobiegła za mną.
Co każdego dnia przez dwa miesiące John albo Jim schodzili do Kevina na przesłuchanie, lecz on milczał. Ani słowem się nie odzywał. Czekał aż ja zejdę i z nim pogadam. Czekał, i czekał a ja dalej nie przychodziłam. Stracił już nadzieję, myślał że o nim zapomniałam, lecz ja nie zapomniałam. Co każdy dzień po parę godzin siedziałam przed komputerem i obserwowałam każde jego ruchy. Kevin myślał co zrobić bym się w końcu pojawiła, myślał, myślał aż w końcu wymyślił. Staną przed jedną z kamer i wpatrując się w nią mówił do mnie wiedząc że na pewno kiedyś go usłyszę.
-Megi, nie wiem czy mnie teraz oglądasz, ale żałuję wszystkiego. Miałem dużo czasu na przemyślenia, zmieniłem się. Wiem że to co zrobiłem agencji a przede wszystkim tobie nie zostanie zapomniane. Nigdy się od tego nie uwolnię. Zawsze będę tym kłamcą i nigdy mi już nie zaufasz, że już nigdy nie będziemy razem...przez te dwa miesiące zrozumiałem to i już niczego nie oczekuje od ciebie, już nie mam planów, już nie marzę już nie czekam na ciebie. Nigdy o tobie nie zapomnę, ale chciałbym mieć nadzieję że wszystko jeszcze będzie dobrze, że kiedyś wszystko się zmieni. Nie musisz być ze mną bo wiem że już nie mam na to szansy, ale jedyne co chcę to chce byś mi wybaczyła. Przyjdź tu i nie musisz się na mnie patrzeć, ale jestem gotowy wszystko ci powiedzieć całą prawdę nawet tą najboleśniejszą. Przyrzekam ci że już nigdy cię nie okłamię. Pewnie mi nie wierzysz, ale już nigdy nie skłamię wobec ciebie.
Wpatrując się w niego słuchałam słowo po słowie to co mówił, i w jakimś sensie miał trochę racji. Gdy wypowiadał słowa przypomniałam sobie wszystko i zaczęły mi łzy spływać po policzkach.
-Meg co się stało?-spytał John.-Znowu patrzysz na niego? Megi zostaw to już.
-Jestem gotowa jeszcze raz zejść tam na dół i go przepytać. -powiedziałam.
-Wierzysz podłemu kłamcy? Wierzysz w to co on mówi?-dopytywał John.
-Tak, chyba tak, wierzę mu. I proszę cię daj mi te dokumenty. Zejdę do niego i jeszcze raz spróbuje.-mówiąc to John dał mi papiery.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz