-Hej Moll...-zarywał Erick do Molly.
-Nie jestem Moll tylko Molly i nie
przeszkadzaj mi ,pracuje nad nowym sprzętem.-powiedziała.
-O jaka jesteś
ostra.-oznajmił.-Umówisz się ze mną?
-Ja z tobą? Nie.-zdziwiona rzekła.
-Nie podobam ci się?-spytał
przybliżając się do Molly.
-Co ty robisz?-spytała przestraszona.
-Odpowiedz na pytanie. Nie podobam ci
się?-powtórzył.
-Nie. -odpowiedziawszy to zauważyłam
Ericka z Molly i spytałam
-Erick co ty robisz?
-Nie , no nic Meg. Chciałem się
spytać co robi Molly. Prawda Molly?
-Tak...tak to prawda.
-Czy ty się denerwujesz czymś Molly.
Jesteś strasznie spięta.
-Nie, po prostu denerwuje się tą
sprawą z DRWALEM mam nadzieje że go schwytamy wcześniej lub
później.
-Aha...-nie chciało mi się do końca
wierzyć że to o to chodziło Molly, była okropnie spięta. Nie
wyciągam żadnych wniosków , ale chyba Erick próbował się
dobierać do Molly. Mam nadzieje że by mi o tym powiedziała, bo
znam go już trochę i pamiętam że na studiach był okropnym
podrywaczem, ale miał zawsze problem z dziewczynami. Przerażał je
,nie był zbyt przystojny. Bały się go wszystkie, kolegował się
tylko ze mną. Byłam jedyną można powiedzieć że przyjaciółką
jego. Gdy Erick szedł do swojego pokoju , wpadł na Kevina.
Zdenerwowany Erick powiedział:
-Uważaj jak idziesz łamago!
-Coś ty powiedział?
-To co słyszałeś. Ła-ma-go!
-Aha...
-Nie pozwolę ci skrzywdzić Meg.
-O czym ty mówisz?
-Domyśl się. Jeśli ją skrzywdzisz
już po tobie Kevinie.
-Nie wiem o czym mówisz...Erick.
-Dobrze wiesz.
Kevin zdenerwował się i zaczęli się
bić z Erickiem. Z gabinetu Johna wyszła Kate i rozdzieliła ich.
Widać było że Molly nie ma ochoty z
nikim gadać więc postanowiłam że pójdę do Kevina. Spotkałam go
na schodach i zaproponowałam mu byśmy się gdzieś przeszli.
Zgodził się. Poszliśmy na spacer. Rozmawialiśmy trochę między
innymi o nas, lecz Kevin ciągle omijał ten temat mówiąc jak
nienawidzi Ericka.
-On mnie doprowadza do szału. Meg jak
mogłaś go lubić?
-Kevin wiem że go nienawidzisz , ale
możemy porozmawiać o czymś innym?
-Dobrze, kochanie.
-Już lepiej. Tak się zastanawiam
czemu myśmy się zakochali w sobie. Przecież strasznie nie
lubiliśmy się.
-Nie wiem. Widocznie los tak chciał.
-Kevin mam pytanie: Co ci się we mnie
najbardziej podoba?
-Wszystko!
-Jak to wszystko? Ale szczerze pytam
więc mam nadzieje że odpowiesz nie kłamiąc.
-Ja mówię prawdę , wszystko mi się
w tobie podoba. Jesteś moją królową.
-A ty mym królem. Kocham cię!-wyznając
to przytuliłam się do Kevina. Siedliśmy na ławce i milczeliśmy
słuchając śpiewu ptaków i szumu drzew. Widząc jak się zachowuje
Kevin spytałam go czy dobrze się czuje on na to że go głowa boli.
Coś ukrywał chyba, ale to już mnie nie dotyczy. Wracając do domu
spytałam Johna gdzie jest Erick on powiedział że wyszedł na
miasto. Minęło parę dni i nadszedł piątek-dzień DRWALOWEGO.
Normalnie strach się bać.
-Musicie go namierzyć. Nie może już
nikogo skrzywdzić.-powiedział John.-Ja, Kate, Meg, i Kevin jedziemy
na rynek, a Erick, Molly i Nick zostajecie by dopilnować tu
wszystkiego.
-Dobrze. Jakby co to powiemy wam
dzwoniąc.-powiedziała Molly.
My wsiedliśmy do wozu i odjechaliśmy.
Przyznam szczerze że martwię się trochę o Molly. Widziałam
przerażenie w jej oczach, ale na pewno sobie poradzi ma jeszcze
Nicka.
-No i co robimy Moll?-spytał Erick.
-A co mamy robić? Nie widzisz że
pracujemy? Musimy go dorwać. DRWAL już nikogo nie
skrzywdzi.-powiedziała Molly.
-Ty też się czymś zajmij.-wtrącił
Nick.
-Ty się już nie odzywaj
gadzino.-rzekł Erick.
-Jestem Molly przypominam ci.
-powiedziawszy to wstała z krzesła i siadła przed komputerem i
szukała różnych informacji. Erick kręcił się okropnie koło
Molly. Chodził wokół niej nie spuszczając z niej oka. W końcu
odezwał się do Nicka
-Ej no gdzie jest kibel ?
-Erick jesteś tu już koło tygodnia a
nie wiesz? Do góry, w lewo prosto i w prawo i już.
-Zaprowadzisz mnie tam?
-No dobra chodź.
Nick zaprowadził Ericka do łazienki.
Wskazując mu drogę Erick wziął jakiś kij i uderzył Nicka.
Stracił on przytomność, potem zamknął go w toalecie i wyrzucił
klucz. Wrócił Erick sam. Molly spytała:
-Gdzie Nick?
-Musiał po coś pójść do pokoju.
-Aha..-mówiąc to zauważyła bliznę
na ręce Ericka taką samą jak ma drwalowy. Molly popadła w panikę.
Żeby nie zwrócić na siebie uwagi, napisała wiadomość do mnie że
Erick to DRWALOWY! Erick zauważył podenerwowaną Molly więc
spytał:
-Co ci jest?
-Nic, słabo mi. Gorąco tu prawda?
-Chodzi o drwalowego?
-Muszę na chwilę się przewietrzyć ,
gorąco tu.
-Jak się dowiedziałaś?
-Ale co?
-Nie kłam! Wiem że zauważyłaś że
jestem drwalowym ale jak?
-Twoja blizna. Taką ma drwalowy.
-Idziesz ze mną.
-Proszę nie rób mi krzywdy ,
błagam...
-Łzy nic ci tu nie pomogą. Zginiesz
jak tamte..-mówiąc to złapał Molly zawiązał ją a potem wywiózł
gdzieś do domku w lesie. My czekaliśmy na rynku aż w końcu
dostałam wiadomość od Molly.
-O mój Boże! Szybko do wozu jedziemy
do domu!-krzyczałam biegnąc do auta.
-Co się stało?-spytał John siadając
do wozu.
-Erick to DRWALOWY , zamknął gdzieś
Nicka a Molly porwał.-odpowiedziawszy jechaliśmy bardzo szybko by
zdążyć. Gdy dojechaliśmy nie było już śladu po Molly i
Ericku. Pobiegłam na górę i usłyszałam wołanie. Dobiegało ono
z łazienki. Otworzyłam a tam leżał Nick zawiązany. Uwolniłam go
. Płakał obwiniając się o wszystko że to przez niego teraz nie
ma Molly.
-Nie płacz , to nie twoja wina.
Odnajdziemy ją. -mówiłam pocieszając Nicka.
-Gdybym nie był taką ofermą to bym
ją obronił .Dałem się podejść jak dziecko. Mogłem się
domyślić. -płakał. Wytarłam mu łzy. Siedzieliśmy w toalecie
pod drzwiami. Naszą rozmowę słyszał Kevin. Chyba chciał wejść,
ale rozmyślił się. Jeszcze siedzieliśmy tak dwie godziny. Chwile
w milczeniu i chwile rozmawiając. Potem wyszliśmy i ustalaliśmy
wszyscy plan działania. Jako że ja znałam najlepiej Ericka mogłam
niektóre rzeczy wiedzieć albo się domyślić.
Zaznaczyliśmy przypuszczalnie miejsca
w okolicy rynku i naszego domu w których mógł zabijać albo
przetrzymywać swe ofiary. Siedzieliśmy nad tym do rana. Tymczasem
Molly odezwała się do Ericka.
-Proszę wypuść mnie. Nikomu nie
powiem. Ja chce żyć. Mam jeszcze wiele przed sobą. Proszę cię
Erick.
-Nie! Zamknij się. Bo cię zabije.
-I tak mnie zabijesz.
-Racja. Ale wcześniej lub później.
-Nie przewidziałam takiej odpowiedzi.
-No to myśl laluniu. Teraz zrozumiesz
jak to jest mnie skrzywdzić.
-Dlaczego zabijasz?
-Odpłacam się tym co mnie ranili na
studiach.
-Przecież ja cię nawet nie znałam
wtedy.
-Może nie znałaś ale z raniłaś.
-Proszę, przepraszam. Ja nie
wiedziałam...nie chciałam. Miej litość.
-Ja mam mieć litość? A gdzie tamci
co mnie skrzywdzili nie mieli litości. Mając 10 lat, moi koledzy
wzięli siekierę i posiekali mi pieska którego kochałem nad życie.
Teraz ich to spotka. Kiedyś wszystko się wraca.
-Masz rację, ale to powód by mścić
się na tych którzy nie brali w tym udziału?
-Tak, to jest powód. Twoja matka była
nauczycielką prawda?
-Tak, uczyła w twojej szkole chemii.
-Widzisz sama.
-Nie rozumiem co ma z tym wspólnego
moja mama.
-To , że jesteś jej córką Molly.
-I co z tego? Ty też jesteś czyimś
dzieckiem.
-Ona wtedy była moją wychowawczynią
, widziała wszystko jak bili mnie, jak wyzywali. Nawet jak posiekali
mi pieska na boisku szkolnym i nie zareagowała. Nie broniła mnie.
Chociaż powinna to zrobić, innych głaskała po główkach a mnie
nienawidziła. Przyrzekłem sobie tamtego dnia że skrzywdzę jej
dzieci jak ona mogła czyjeś tak ja mogę jej.
-O mój Boże! Powiedz mi dlaczego
zabiłeś córkę Elisabeth?
-Jak wyleciałem ze szkoły czytałem
dużo o tej agencji waszej i chciałem dołączyć do was, a wtedy
rządziła jeszcze ta Elisabeth. Nie przyjęła mnie. Powiedziała że
oferm nie przyjmuje. Wszystkie ofiary mają coś na sumieniu.
-Błagam cię, nie rób tego. Za co?
Dlaczego ja?
-Zamilcz!-krzyknął i wyszedł
zamykając drzwi za sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz