Część 1
-Hej, jestem Megan. Mam ileś lat. Lubię tańczyć, śpiewać. Lubię wyzwania i emocje.-i dzień jak co dzień znów pisałam do kogoś na portalu randkowym. Pewnie myślicie że nie mam nic innego do roboty-to prawda. Nic się nie dzieje w miejscu gdzie ja mieszkam. Szukam nowych rozrywek, ale jak widać nie udaje mi się. Jestem samotna, a moim domem jest jeden ogromy wóz, w którym mam sprzęt (przynajmniej można tak go nazwać) : laptop, wieża, i jeszcze parę innych rzeczy. Straciłam dom i pracę, ponieważ wszyscy wzięli mnie za wariatkę bo zobaczyłam coś czego nie potrafię wyjaśnić. Kiedyś pewnego dna idąc do pracy, zobaczyłam jak nagle pewien człowiek podniósł samochód jedną ręką. Próbowałam to nagłośnić i w ogóle ale wszyscy wzięli mnie za wariatkę. Tak straciłam pracę i dom i przyjaciół i ....rodziców. Zginęli prawdopodobnie po przejechaniu auta. Cali byli zmiażdżeni. Chłopaka też nie mam więc siedzę na necie mając nadzieje że kogoś poznam. Mam bzika na punkcie superbohaterów, i internetu. Lubie się tym zajmować.
Nagle ktoś zapukał, otworzyłam drzwi i powiedziałam:
-Czego?!
-Przepraszam , nie może pani tu parkować.-powiedział policjant.
-Ja tu nie parkuje, ja tu mieszkam!
-No dobrze, to niech pani to swoje mieszkanie stąd weźmie.-powiedziawszy to odjechałam.
Nagle coś burczało...-no tak mój brzuch. Jestem głodna, muszę coś skubnąć. Wyszłam z wozu i poszłam na targ się porozglądać. Już miałam wypatrzony cel. Podeszłam bliżej i ukradłam jabłko.
-No nie ty złodziejko, łapać ją szybko bo ucieknie!-krzyczał mężczyzna, zwołując policję. Policja prawie nigdy mnie nie złapała. Biegłam tak szybko ile miałam siły.
-Człowieku, patrz jak idziesz! Możesz komuś zrobić krzywdę.-wpadając na mężczyznę w garniturze powiedziałam.
-To ty patrz jak biegniesz złodziejko!-powiedział zbierając jakieś papiery z ziemi.
-Złodziejka?! To że jestem głodna i nie mam za co kupić nawet głupiego jabłka to od razu złodziejka!-mówiłam pomagając mu zbierać papiery. Nagle zauważyłam coś ciekawego w tych papierach. Coś co dotyczyło superbohaterów.
-Oddaj to! To nie twoje!-wyrwał mi z ręki kartkę.
-No dobrze, może ty...masz coś z tym wspólnego.-oznajmiłam.
-Dobra, czekaj mogę cię zatrzymać i oddać policji albo po prostu zapłacić za to jabłko i kupić ci jedzenie.-podał propozycję.
-No dobra. Ale dasz mi jeszcze kasę, bym mogła mieć za jakiś czas.-rzekłam.
-Okey.Jesteś okropnie denerwująca. -odpowiedziawszy to dał mi kasę i zatrzymał policjantów.
-I co teraz mi skoczycie! Ha..ha...-śmiejąc się podeszłam do policjantów.
Oni odeszli a ja zostałam, potem nieznajomy w garniturze, kupił mi jedzenie i poszedł.
-Hej, czekaj! Jak masz na imię?-próbowałam go zatrzymując spytać. Już za późno-odszedł. Byłam zadowolona miałam pełny żołądek i na zapas jedzenia. Wróciłam do wozu i zaczęłam trochę szperać w necie, nagle znalazłam coś ciekawego pisało że na miejscu dziwnych zdarzeń często są mężczyźni w garniturach. Po za tą wiadomością nic nie znalazłam. Następnego dnia, poszłam do sklepu za rogiem, i znów widziałam tego mężczyznę w garniturze, jak rozmawiał z kimś. Nagle zaczęli się bić. Ten facio w garniturze bił się doskonale. Pokonał tamtego drugiego. Byłam pewna że tak nie biją się prawnicy albo jacyś biznesmeni. Nagle...co ja patrzę, temu w garniturze wyleciała broń. Postanowiłam że będę go śledziła. Zapomniałam wam dodać że jestem okropnie ciekawska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz