Część 13
-Ej John jest już Kevin z Megan?-spytała Molly.
-Nie, właśnie miałem was o to samo zapytać.-odpowiedziawszy to zaczął dzwonić do nas. Lecz my nie odebraliśmy telefonu.
-Ile już ich nie ma?-spytał Nick.-Pewnie coś się stało.
-Nawet tak nie mów! Powinni skończyć pięć godzin temu.-mówił John wykręcając nerwowo nasze numery.
-John , na pewno się coś stało bo Kevin zawsze dawał znać,albo odbierał telefony. Trzeba ich znaleźć. Kevin ma program w telefonie i Megan też może zdołamy ich namierzyć?
-Dobra. To ruchy! Nie ma czasu do stracenia. Ja jadę do jego domu i rozejrzę się w okolicach szkoły i w miejscach których bywał Kevin.
-Dobrze szefie!
Nagle się ocknęłam zauważyłam nieprzytomnego Kevina zaczęłam panikować:
-Kevin, ej Kevin proszę cię! Nie umieraj! Kevin! Czekaj zawołam pomoc.
Zaczęłam kopać w drzwi samochodowe by się wydostać.
-No! Otwórzcie się!-krzycząc to wydostałam się z auta, potem wyciągnęłam telefon i zaczęłam dzwonić po Johna, ale nie było zasięgu. Wysłałam sms, lecz nie byłam pewna czy doszedł ponieważ nagle padła bateria.
Potem wzięłam i otworzyłam drugie drzwi i wydostałam ledwo Kevina z auta. Byliśmy nieprzytomni pięć godzin. Wyciągnęłam go na bok parę metrów od auta.
-No Kevin, ty nie jesteś takim piórkiem. Boże co teraz mam robić! Jesteśmy jakieś 5 kilometrów od najbliższego domu. Postanowiłam że wyruszę w stronę domu o pomoc. Lecz nie mogłam zostawić samego Kevina. Gdyby był tylko przytomny... Poszłam do auta po plecak i po komórkę Kevina mając nadzieje że coś tam znajdę. Nagle Kevin stanął za mną i powiedział:
-Megi!
-Kevin? Nie to mi się śni...ty byłeś nie przytomny.
-Wiem, ale już jest dobrze. Kochanie tak się martwiłem że nie przeżyjesz.
-Co ty gadasz: ''kochanie, martwiłem się''? Jak mogłeś się martwić skoro byłeś nieprzytomny i jak mogłeś tak bez bólu zwyczajnie tu przyjść?
-Co ? Martwiłem się. Nie wierzysz mi Megi?-mówiąc to podszedł do mnie Kevin i mnie pocałował.
-Co ty robisz? Kevin! Co ci się stało? Nigdy się tak nie zachowywałeś!
-Zrozumiałem teraz że mogę cię stracić...kocham cię Meg.
-O nie...to nie może być prawda... -szeptałam.
-Co mówisz?
-Poczekaj tu chwilę Kevin...-mówiąc to biegłam w miejsce tam gdzie zostawiłam Kevina. Lecz Kevin szedł za mną. Nagle dotarłam i zobaczyłam Kevina leżącego i stękającego z bólu, a przy nim byłam ja i ta ''ja'' całowała go.
-Boże! To musi być jakiś sen. Ej ty zostaw Kevina!-krzyczałam.
-Ej Meg to ja jestem Kevin!
-Nie wierzę ci.....nie...o nie...to wy. -rozpoznawszy ich zaczęłam biec, lecz złapali mnie.
-Masz racje Megan. -odpowiedziawszy to zmienił się w swą postać.
To było ...nie do wyobrażenia. Nagle Kevin który mnie przed chwilą pocałował to tak naprawdę nie Kevin tylko Alek z którym chodzę do klasy. A ta dziewczyna która podszywała się pode mnie to dziewczyna w różu. To oni stali za zabójstwem i wrobieniu burmistrza.
-Co chcecie tym osiągnąć? Po co wam to? To wy spowodowaliście nasz wypadek. Macie super-moce.
-Sprytna jesteś Megi. Tak mamy moce. Nie mogliśmy się już doczekać kiedy zniszczymy wasz zespół więc postanowiliśmy że w drugim dniu szkoły was zniszczymy.
-Nie dacie rady! Nas się nie da pokonać!
-Tak ci się tylko zdaje. Już pierwsza część planu jest wypełniona teraz druga część i już po was.
-Po co to robicie? Kto wam to zlecił?
-Za dużo pytasz skarbie. Moja siostra idealnie gra ciebie, a ja idealnie gram Kevina. Wystarczy że się was pozbędziemy ale najpierw musimy się paru rzeczy dowiedzieć do tego ty jesteś nam potrzebna. Kevin jest tu zbędny. Pozbądź się go siostro!
-Nie! Nie możecie zrobię wszystko , ale proszę nie zabijajcie go.
-Słyszałaś? Nasza Megi chyba się zakochała? Dobra darujemy mu życie pod warunkiem że pójdziesz z nami.
-Dobrze, ale proszę pozwólcie mi wysłać pomoc po Kevina.
-No....dobra. Masz tu telefon, ale żadnych sztuczek bo będzie po nim.
-Dobrze.-płacząc wysłałam zwykły sms z miejscem gdzie jest Kevin. Doszedł.
Potem dali mi worek na głowę i zabrali do wozu jakiegoś dużego i gdzieś zawieźli. Tymczasem Kevin strasznie dużo krwi stracił. Była bardzo mała szansa że przeżyje. Nie wiadomo było czy dotrą na czas na miejsce. Płakałam ciągle. Wyobrażałam sobie jego twarz jego uśmiech....byłam pewna że już nigdy się nie zobaczymy.
-Ej John przyszedł sms od ....Megan. Prosi o pomoc mieli wypadek Kevin stracił dużo krwi i jest miejsce gdzie go zostawiła. Nie rozumiem a gdzie Meg, i co miało oznaczać stpmjwkjt...?-mówiła Molly.
-O nie szybko do wozu. Jedziemy! stpmjwkjt oznacz-są tu pomóżcie mi już wiem kto jest tym....chodzi o tą sprawę z burmistrzem szybko ratujmy Kevina i Megan! Ruszcie się!-krzycząc to szybko pojechali by ratować Kevina. Obawiam się że on nie przeżyje. Przykro mi. Co mam teraz zrobić??? To moja wina gdybym nie wybiegła ze szkoły to by się nie zdarzyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz