Część 79
-Dobrze że już wróciłaś Meg. Myślałem że uciekłaś razem z Kevinem.-rzekł John.
-Wiesz co John? Nie rozumiem dlaczego tak mnie traktujesz, za to że go kocham, to jest to grzech jakiś? Ja walczę do końca, a ty nawet nie próbujesz.-powiedziałam.
-Co masz na myśli?-spytał John.
-To że kochasz Kate a mimo wszystko nie potrafisz o nią zawalczyć. Nie rozumiesz miłości, bo miłości nie można zrozumieć. Tak się dzieje i nic na to nie można poradzić.-odpowiedziałam.
W pewnej chwili przybiegł wściekły Nick z pretensjami co się stało w izolatce. Wszystko było zniszczone.
-Czy ktoś bombę tam puścił?! Przecież tego nawet krzesłem nie da rady wybić! Tak specjalnie było zrobione! Nowiutka izolatka i...i nie ma jej ! Dyrektorka się wścieknie, już tyle wydała kasy na nasze gadżety że wcale bym się nie zdziwił że nie da teraz pieniędzy! O Boże! Kto to zrobił?!-krzyczał prawie zielony ze złości Nick .
-Przepraszam to...ja zniszczyłam izolatkę. Chciałam się wydostać i wzięłam lampę i uderzyłam w szybę.-przyznałam się kłamiąc.
-Że co?! Jak to zrobiłaś Megan?! Przecież to było testowane, nawet kule tego nie zniszczyły bo szyby były kuloodporne.-dziwił się Nick.
-Przepraszam was, i za wszystko zapłacę. Potrącicie mi z mojej pensji, i dam wam jeszcze trochę pieniędzy bo mam na koncie odłożone.-oznajmiłam.
-Nie trzeba Megan. Teraz wszyscy są pod wpływem nerwów i musimy się uspokoić. Coś się dzieje nie tak w naszym zespole i musimy to naprawić.-wtrącił John.
-Dziękuję, tato. Chciałam was jeszcze raz przeprosić, teraz jeśli pozwolicie pójdę pobiegać.-mówiąc to poszłam do pokoju się przebrać a potem biorąc słuchawki i mp3 poszłam biegać słuchając muzyki. Musiałam się nad wszystkim zastanowić i od początku przemyśleć co się wtedy wydarzyło w izolatce. Najpierw był ból głowy a potem pach i izolatka rozwalona! Nie rozumiałam tego, miałam nadzieję że to może pod wpływem jakieś temperatury albo coś. Bałam się tego że mogę mieć moc, ale to nie możliwe bo skąd?! Wykluczyłam taką możliwość, ale nie mogłam zostawić ją obojętnie. Bałam się komukolwiek o tym powiedzieć. Ja i moc? Przecież z nimi walczyłam, z osobami które posiadały ją a nie żebym ja miała. To było nie do ogarnięcia. Biegnąc czułam się jak piórko, tak dziwnie. Potem zakręciło mi się w głowie i siadłam na ławce w parku. Nagle naprzeciwko mnie siadł pewien mężczyzna. Dziwnie się na mnie patrzył, przestraszyłam się i zaczęłam panikować. Wstałam i zaczęłam biec dalej, lecz ten mężczyzna podbiegł do mnie i dał mi mp3 mówiąc że zapomniałam ich. Odbierając mu ją , zaczęłam tak panikować że o mało co nie zemdlałam. W pewnej chwili zauważyłam jak unosi się kosz na śmieci, ze strachu stałam w miejscu bez ruchu. Ten mężczyzna obrócił się i zauważył unoszący się kosz na śmieci.
-Co jest? To ty?-pytał.
-Nie, to nie ja. Przepraszam, ale muszę już lecieć.-z drżącym głosem pobiegłam dalej.
Gdy się już oddaliłam kosz upadł. Ja szybko wróciłam do domu i wzięłam kąpiel a następnie siedziałam w pokoju. Nagle Kate weszła do środka i chciała pogadać. Nie byłam chętna do rozmowy, ale mimo wszystko zgodziłam się na rozmowę.
-Coś się stało?-zadałam retoryczne chyba pytanie.
-Sądzę Megan że tak.-odpowiedziała bardzo poważnie Kate.
-Coś poważnego? Coś z Johnem?-przestraszyłam się.
-Z Johnem to nie ma nic wspólnego, ale ta sprawa jest bardzo poważna. Nie wiem co mam a niektórych faktach myśleć. Musisz mi szczerze odpowiedzieć, bo na kłamstwie nic ani ty ani ja nie osiągniemy.-mówiła Kate.-Chodzi o tą izolatkę, i o ten kosz na śmieci w parku.
-Kate, to nie tak jak myślisz...ja nie chciałam. Naprawdę! Ja nie wiem co się dzieje. Wszystko mnie przerasta. -rozpłakałam się.
-To opowiedz mi jaka jest prawda...mamy czas. Wszystko zrozumiem, ale Megan proszę cie powiedz prawdę.-siadając koło mnie Kate chwyciła mnie za rękę i trzymając zaczęłam wszystko jej opowiadać.
Kate po chwili namysłu powiedziała bym poszła się zbadać do Nicka i Molly, ja się bałam zaczęłam płakać.
-Kate nic nie rozumiesz.-rzekłam wycierając łzy.
-Megan ja wszystko rozumiem. Proszę cię będzie lepiej dla ciebie. Nick i Molly coś wymyślą, może zaradzą coś na moc.-pewnie mówiła Kate.
-Ja nie mam mocy!-krzyczałam.
Nagle zdjęcie spadło z pułki, a następnie woda zaczęła się trząść i cały budynek się trząsł jakby trzęsienie ziemi było.
-Znowu się zaczyna!-krzyczałam.
-Megan musisz się uspokoić. Jeśli tego nie zrobisz zniszczysz cały budynek a nawet zabijesz kogoś.-uspokajała mnie Kate.
-Ja nie potrafię się uspokoić!-krzycząc wybiegłam z pokoju i biegłam po schodach w dół. Na korytarzu zatrzymałam się i poczułam jakbym znów zamieniała się w kamień, lecz nie kamieniałam tylko tak jakbym cała drętwiała. W pewnej chwili chciałam to tak jakby odepchnąć z cisnęłam ręce i nagle szyby się rozsypały pękając na drobny mak.
John widząc to zbladł i nie mógł w to uwierzyć chciał do mnie podejść lecz ja nie chciałam by podchodził. Bałam się że mogę zrobić mu krzywdę. Jim spoglądał na mnie zza ściany a Kate zbiegła ze schodów wzięła mnie za rękę i zaprowadziła mnie do sali , która powodowała osłabienie mocy. Siadłam tam na łóżku i z przyśpieszonym biciem serca Kate próbowała mnie uspokoić.
Klęknęła na łóżku mówiąc do mnie swym delikatnym głosem. Cała z przerażenia się trzęsłam, ale powoli zaczęłam się uspokajać wszystko już wracało powoli do normy. Podziękowałam Kate że uspokoiła mnie i że mogłam się skupić. Gdy wszystko się unormowało John i reszta przybiegli do tej sali. Jim przerażony zaczął trochę przeklinać a Nick zaczął krzyczeć i pytać co się dzieje. Nie potrafiłam tego wytłumaczyć.
-Uspokójcie się wszyscy!-wrzasnął John.-Megan, Kate co tu się stało?
-John bo...-Kate zaczęła mówić.
-Kate nie! Poczekaj ja powiem wszystko.-zaczęłam mówić.
Gdy już skończyłam John rozkazał by mi zrobili badania. Spytałam się Nicka kiedy będą wyniki, on odpowiedział że najpóźniej za pięć dni a do tego czasu muszę zostać w izolatce która znajduję się w samolocie-baza. Zostałam sama, a reszta w salonie omawiała plany.
-John, ale co zrobimy kiedy Maria Hand się dowie? Przecież karze ją usunąć z agentów i zamknie ją w jakimś psychiatryku! Chyba nie pozwolimy na to?!-spytał Nick.
-Nie wiem co wtedy zrobimy, ale puki co musimy zapewnić nam i Megan bezpieczeństwo. Musimy jakoś czuć jeżeli będzie się denerwować.-odpowiedział John.
-Ja i Nick możemy zrobić coś w stylu zegarka, ale to nie będzie zegarek tylko urządzenie które pozwoli nam ją kontrolować, badać jej ciśnienie, bicie serca i tak dalej. I będzie miało nadajnik w razie czego bardzo łatwo ją znajdziemy.-oznajmiła Molly.
-Doskonale! To wy już zaczynajcie to robić, a reszta się rozejść.-powiedział John idąc do gabinetu.
Kate poszła za nim i zaczęła się go wypytywać dlaczego jest taki smutny on powiedział że to wszystko go przerasta.
-Kate, nie radzę sobie z tym. Moja własna córka mi nie ufa, tylko zwierza się w tobie! Co ja mam zrobić żeby mogła mi ufać?!
-John musisz dać jej trochę luzu, i trochę więcej ją traktować jak córkę a nie jak pracownice. A przede wszystkim musisz umieć słuchać i rozumieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz