kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

niedziela, 12 kwietnia 2015

,,W cieniu prawdy''

                                Część 39
 Następnego dnia z rana do bazy szybko przylecieli John i Kate.
-Co się stało? Goni was ktoś?-pytałam. 
-Żebyś wiedziała Meg. Szybko zamykajcie przejście! Kate za stery ruszamy szybko!-poganiał John.
Jednak nie udało się zamknąć do końca przejścia i parę bandytów wbiegło do środka. Kevin nie zdążył zabrać pistoletu. Od razu rzucili się na nas.
 

Kevin walczył tam z dwoma lecz wcześniej odepchnął mnie. Kate poszła za stery, a John ochraniał ją. Ja za to pobiegłam do kuchni wzięłam patelnie. Była pod ręką, i wybiłam jednemu zęby.
-Złapie cię zaraz dziewczyno!-krzyczał jeden z nich.
-Wątpię! Stracisz zęby i będziesz miał z gęby sedes! Ha...ha...-krzycząc to dałam mu w zęby, i stracił przytomność. Ha! Był pokonany! Kevin i John resztę pokonali. Potem ich związaliśmy i zawieźliśmy do więzienia. Łatwo z niego nie wyjdą. Ale do więzienia do naszej agencji, bo na policji to by się nie postarali. Jeden chyba naprawdę stracił wszystkie zęby wyglądał strasznie normalnie jak sedes. Hihi...
-Kto im wybił wszystkie zęby?-spytała Kate.
-No ja. Do pistoletu miałam dalej, a patelnie miałam pod ręką.-odpowiedziałam odkładając patelnie.
-Aha! Wow rewelacja! Ale nie sądziłam że można wybić zęby patelnią. Widziałam to ale tylko w filmach.-odparła.
-Wiem! Także trzech jest bez zębów ale tylko jeden stracił wszystkie.-wtrącił John.
Potem szybko na maksa dotarliśmy do agencji i oddaliśmy przestępców.
-A tak właściwie to jak się to stało że was gonili? Na pewno przeskrobaliście coś.-powiedział Kevin.
-No, bo złamaliśmy jedno prawo. -odpowiedział John.
-Jakie?-spytałam zaciekawiona.
-No bo pływaliśmy w takim jakby jeziorku.-odpowiedział John.
-Wow! No to zaszaleliście!-mówiąc to zaczęłam się uśmiechać.
To było śmieszne że tylko dlatego ich gonili bo pływali. Chodź może było coś więcej??? Kto wie?! Ale nie zamierzałam sobie zaśmiecać tym głowy. Wróciliśmy do domu a nasz kochany samolocik odłożyliśmy do wielkiego garażu. Wchodząc do domu zauważyliśmy że ktoś jest w domu. Weszłam dalej i patrze....Molly z Nickiem powrócili!
-Meg kochana ale się stęskniliśmy za wami!-przytuliła mnie Molly.
-My też. I jak tam było ? Opowiadaj! -siadłyśmy na kanapie i zaczęła Molly opowiadać. Ale puki co przywitała się z resztą załogi, i dopiero potem zaczęła opowiadać. Molly opowiadały wszystko ze szczegółami potem pokazywali zdjęcia. Byli tacy szczęśliwi. W końcu spytała Molly
-A co tam u ciebie i u ...Davida? Kiedy przyjdzie pora na was?
-No Molly nie wiem...
-Już niedługo nasza kochana Meg też pojedzie w podróż poślubną.-wtrącił Kevin.
-O co ci chodzi?-spytałam.
-No nic, na pewno David ci się oświadczy ile można czekać? Ja bym nie czekał od razu bym ci się oświadczył.-powiedział znów niezadowolony Kevin.
-Oświadczył byś mi się? Ciekawe...ja myślałam że jesteś bardziej z tego typu James Bond, dziewczyn jedna na jeden dzień...-oznajmiłam.
-Tak? A ja myślałem że...ty...taka romantyczka. Od razu pierwszego chciałabyś uwiązać na smyczy by ci już służył na wieczność prawda? Ty się boisz samotności! Próbujesz się do każdego przyczepić jak rzep. Chcesz mieć jak najwięcej przyjaciół by nie być sama. Ale sorry królewno świat jest inny. Taki mamy klimat.-odparł.
 
-Przeszkadza ci to? Ty się za to boisz miłości. Nikogo nie znajdziesz. Będziesz starym dziadem. Umrzesz w samotności. Przegiąłeś! Tak na prawdę nic o mnie nie wiesz. Nie mogę już na ciebie patrzyć. Bierze mnie obrzydzenie!-mówiąc to spojrzałam na niego i wzięłam plecak.-Jeśli chcesz wiedzieć tak kocham Davida.
Nie rozumiałam Kevina raz jest słodziutki a potem się wścieka. On jest koszmarny. Wróciłam do domu.
-David! Tak się cieszę że cie widzę!
-No ja też! Megan ty płakałaś?
-Nie, po prostu to jest alergia.
-Ahaa...na pewno?
-Tak. Jakbym płakała to bym ci powiedziała. Dziękuje że się tak troszczysz o mnie.
-Kocham cię,
-Ja ciebie też Davidzie.  Kiedy ma być ta kolacja?
-Dzisiaj. Właśnie chwilę przed tobą, wysłałem zaproszenia do twoich przyjaciół. I każdy z nich potwierdził.
-Kevin też?
-Mówiłem ci już że wszyscy. A coś nie tak?
-Nie, tylko myślałam...nieważne sama nie wiem co myślałam. Dobrze to o której przyjdą?
-Za..godzinę. Dasz radę z kolacją?
-Jasne, dobrze to ty idź się przygotuj a ja zaczynam coś gotować.
-Pomóc ci Megan?
-Nie David, nie trzeba. Dam radę. Muszę sobie radzić.
-Dobrze, ale przecież ja nic nie mówię.
Już po godzinie wszyscy przybyli. Siedli do stołu a Kevin cały czas rozglądał się po mieszkaniu. W końcu zaczął jak zwykle rozmowę:
-No ładnie tu...ale trochę w salonie bym zmienił.
-Aha..no zmienimy.
-No. Więc po co nas tu wezwałeś?-pytając John kopnął pod stołem Kevina.
Nagle David stanął z krzesła klęknął przede mną i spytał:
-Droga Megan, czy wyjdziesz za mnie?
-Ja?
-Tak, nie ma tu innej Megan. Wyjdziesz za mnie?
-Wow...-mówiąc to popatrzyłam się na Kevina, a on na mnie. Nagle Kevin rozbił szklankę. Chwilę później odpowiedziałam:
-Ta...tak...
-To wspaniale! Kocham cię.-mówiąc to wstał David i przytulił mnie. Kevin widząc to rzekł
-Przepraszam ale na mnie już czas. Muszę jeszcze po drodze wpaść do sklepu. Miła impreza...a Megi życzę szczęścia!-mówiąc to wyszedł trzaskając drzwiami. Każdy zareagował inaczej. Meg się uśmiechnęła i pogratulowała mi, Kevin rozbił szklankę i wyszedł, Kate chyba nie była zadowolona, John tak trochę krzywo się uśmiechał, a Nick się krztusił. Ja chwilę później rozpłakałam się i wybiegłam mówiąc że muszę się przewietrzyć.
-Megan! Zrobiłem coś nie tak?-pytał David.
-Nie. Zostaw ją Meg tak reaguje ze szczęścia. Ona ma już taki charakter. Zostaw ją. Pójdę z nią pogadać.-powiedziawszy to Molly wyszła za mną. Reszta wróciła do domu.
-Ej Meg! Zaczekaj!-wołała.
-Co?-spytałam siadając na ławce.
-Czemu płaczesz, nie cieszysz się? Będziesz miała męża! Potem dzieci! Będziecie szczęśliwą rodziną. Czego jeszcze chcieć?-spytała Molly.
Siedząc zaczęłyśmy rozmawiać szczerze.
-Cieszę się ale nie w tym problem Molly.
-Zakochałaś się w Kevinie? Powiedz że się mylę.
-Tak, zakochałam się w nim. Nie mylisz się. Ale właśnie tu jest problem.
-Jaki?
-Molly, to nie takie łatwe. Kocham go...chyba. Raz go kocham a drugi raz się wściekam na niego , po prostu nie na widzę go i mam ochotę go zabić, ale gdy widzę te oczy...ten uśmiech ...kocham go.
-Czemu jesteś z Davidem? Mi nie musisz odpowiadać , ale odpowiedz szczerze sobie.
-Nie wiem dlaczego. Może by zrobić na złość Kevinowi? Nie wiem.
-Ale wiesz że krzywdzisz tym Davida?
-Wiem, ale nie spodziewałam się że on mi się oświadczy. Jest kochany David , i jeszcze ten piękny pierścionek...ale ja...
 
-Ale ty go nie kochasz.
-Właśnie. Molly proszę cię, co ja mam robić?
-Powiedz Davidowi prawdę. Chcesz być nie szczęśliwa do końca życia?
-No nie. Kevin miał rację, boje się samotności. Szukam różnych osób i boję się że ich stracę tak jak rodziców. Molly boję się samotności.
-Rozumiem Meg. Nie płacz już. Spokojnie ciii...cicho...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz