Część 50
Następnego dnia:
-Są już wyniki krwi. Dać ci John?-spytała Molly.-Wszystkim rozdać czy tylko tobie dać?
-Oczywiście że mi. Podaj mi wszystkie. Muszę sprawdzić kilka rzeczy.-powiedział John.
-No dobra. Masz. A tak właściwie to po co były ci te badania?-spytała.
-Molly dzięki za wyniki, ale chyba masz dużo pracy. Więc możesz już iść. -mówiąc to Molly wyszła. A John zaczął sprawdzać wyniki. Chwilę później mówiąc do siebie zbladł
-O mój Boże...to nie może być prawda! To niemożliwe!
W pewnej chwili weszła Kate do gabinetu:
-I co? Jednak tak?
-Kate, to niemożliwe. Ale tak, to prawda-Meg jest moją córką.
-Jednak. Może to lepiej. Ona nie jest sama. A wiesz kto matką jej jest?
-Kate gdybym ja to wiedział...
-John, ale miałeś jakieś podejrzenia że zrobiłeś te badania? Czy czegoś się dowiedziałeś?
-Jest pewne podejrzenie, ale to niemożliwe.
-Jakie?
-Nieważne.
-Kochasz mnie? To mi to powiedz, jesteśmy razem.
-Wiem Kate. Po tym pierwszym spotkaniu z hydrą dostałem wiadomość że Megan może być moją córką, ale nic z tego nie rozumiem. Ta wiadomość była wysłana z anonima. Mam co do tego podejrzenie ale to by było straszne.
-Nie dasz rady namierzyć tej osoby , może Meg by spróbowała.
-Obawiam się że to mogła być hydra.
-Ale skąd by hydra podejrzewała że Meg to twoja....o matko, chyba że któraś z twoich byłych to...
-Chyba że hydra to matka Megi-czyli któraś z moich byłych.
-O nieee...chociaż tak łatwiej byśmy trafili kim jest hydra, jeśli to prawda. John masz jakieś plany? Zamierzasz Meg to powiedzieć?
Nagle weszłam do gabinetu!
-Hej! Są już wyniki?-spytałam.
-Tak. -odpowiedział John.
-I co?-zapytałam.
-Wszystko jest okey. Wszyscy jesteśmy zdrowi. -odpowiedział John.
-To super, dobra to ja lecę do Kevina go obudzić bo już prawie południe, a on śpi. -powiedziawszy to poleciałam do pokoju Kevina.
Kate i John nadal rozmawiali. Gdy wyszłam , John powiedział:
-Przecież Meg jest moim przeciwieństwem.
-Racja John. Meg dużo mówi, jest rozbrykana, wszędzie jej pełno. Jest ciekawska , dużo chce wiedzieć i domaga się prawdy, potrafi walczyć o swoje. Jest rozgadana ogólnie mówiąc nie usiedzi na miejscu ale jest także uczuciowa.
-No właśnie.
-Na pewno macie coś wspólnego. Musisz to tylko odkryć. Może ma jakiś talent...
-Jest hakerką. Nie mamy nic wspólnego.
-Może ....
-Ej John co się dzieje? Ej kotku odezwij się.
W pewnej chwili John upadł na podłogę doznając zawału. Szybko się zlecieliśmy do gabinetu i wezwaliśmy pogotowie...Ja zaczęłam panikować, klęknęłam nad nim i chwyciwszy go za rękę zaczęłam płakać mówiąc
-John wytrzymaj jeszcze chwilę...zaraz będą. Spokojnie! Nie pozwolimy ci odejść. Który to zawał?
John ścisną mi rękę i odpowiedział:
-Trzeci, trzeci oznacza już koniec.
-Nie mów tak! Nie wolno ci!
W końcu po spóźnieniu przyjechało pogotowie i zabrało go do szpitala. Ja wsiadłam razem z nim do karetki a reszta pojechała wozem. Po trzech godzinach doktor wyszedł ze sali i powiedział że wszystko jest unormowane.
-Wyjdzie z tego?-spytałam.
-Jest pani z kimś z rodziny?-zapytał doktor.
-No, nie...ale jest dla mnie jak rodzina. -odpowiedziałam.
-Przykro mi ale nie mogę udzielać takich informacji.-powiedział.
-A możemy do niego wejść?-spytałam.
-Przykro mi, ale nie wolno pacjenta przemęczać. Jutro przyjdźcie. -odpowiedziawszy to lekarz odszedł.
Ja patrzyłam przez szybę na Johna jak spał. Kate smutna podeszła do mnie i spytała
-Meg, zostajesz czy jedziesz z nami do domu?
-Kate zostanę. Muszę czuwać nad Johnem.
-No dobrze, to my wracamy ale sama tu nie możesz zostać.
-Ja z Megi zostanę. -wtrącił Kevin.
-No dobrze. To do zobaczenia jutro. -mówiąc to reszta odjechała.
Ja i Kevin czuwaliśmy całą noc. Potem zasnęłam na krześle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz