Część 41
Miesiąc później....-powrót Davida.
-Witaj, kochanie!-przybył w końcu David do domu.
-Witaj!-przywitawszy się ucałował mnie w policzek.
-Smutno ci było samej przez miesiąc?-spytał.
-No, tak. Ale był to dobry czas na przemyślenia.-odparłam.
-Dzwoniąc mówiłaś że musimy porozmawiać.-powiedział.
-No tak. Ale później bo teraz idę do pracy.-oznajmiłam.
-Dobrze, ale Kevin już nie pracuje z wami?-spytał David.
-No, nie. Zrezygnował. A skąd wiesz?-zdziwiona zapytałam.
-Bo widziałem go jak był w tej galerii głównej.-odpowiedział.
-Aha. Może tam pracuje.-rzekłam.
-Raczej nie, bo robił zdjęcia.-odparł.
-To dziwne...No ale dobrze, lecę do pracy. Pa do zobaczenia wieczorem.-mówiąc to wyszłam.
Zamiast puść do pracy pojechałam do galerii. John dzwoniąc zdenerwowany pytał gdzie jestem. Spytałam dlaczego się denerwuje a ten powiedział że w głównej galerii jest mężczyzna z nadludzką mocą.
-No właśnie John tu jestem. Ale skąd wiecie że oni są tutaj?-spytałam rozmawiając przez telefon.
-Bo dostaliśmy wiadomość. Prawdopodobnie od Kevina. On nadal współpracuje z nami lecz działa na własną rękę. Musimy tego mężczyznę schwytać. -mówiąc to John rozłączył się.-Meg uważaj na siebie, ja i Kate jedziemy już do ciebie.
Poszłam trochę dalej i zobaczyłam tego mężczyznę jak przerzucił jakiegoś ochroniarza na drugi koniec. Ten z nadludzką mocą był super-silny. Podeszłam do niego, do tego chłopa i położyłam rękę na jego ramieniu, zaczęłam prowadzić rozmowę z nim.
-Dlaczego to robisz?
-Nie zrozumiesz tego, zostaw mnie bo cię skrzywdzę!
-Uspokój się, spokojnie. Oddychaj...
-Po co mam oddychać, nie jestem na porodówce! Odsuń się! Muszę to znaleźć.
-Co musisz znaleźć, pomogę ci! Spokojnie!
-Mojego syna! Zabrali go, powiedzieli że jak z nimi nie będę pracował to że go zabiją!
-Kto taki? Kto zabije twojego syna? Sprzeciwiłeś się?
-Ty jesteś za to winna!
-Nie rozumiem, to nie ja. Ja nie mam nic z tym wspólnego!
-Gdzie on jest? Mów gdzie jest mój syn! Zginiesz, zabije cię!
-Spokojnie...!
W pewnej chwili mężczyzn się zdenerwował, chwycił mnie za ręce i bardzo mocno trzymał. Potem powiedział:
-Nie próbuj uciekać! Jeden fałszywy ruch a cię załatwię!
-Nawet nie próbuje a jak masz na imię?
-Bob. Po co ja w ogóle z tobą rozmawiam? Jesteś oszustką to ty go odebrałaś , pracujesz z nimi!
-Ale kto go zabrał? Powiedz.
-Zamknij się!
Nagle naprawdę się przestraszyłam. W oczach Boba widziałam obłęd. Był zdolny do wszystkiego. Nie rozumiałam niczego, historia się powtarza...ludzie z super mocami, chcą zniszczyć wszystko...widocznie ktoś próbuje stworzyć superbohaterów i wykorzystać ich do swych celów, jest wiele pytań na przykład: Kto to robi? Po co? Jak? Jak wybierają te osoby które mają mieć super-moc? Czy są to przypadkowi? Czy wszyscy z nadludzką siłą są jakoś ze sobą związani czy coś ich łączy? Jakim cudem trafili tam skąd wyszli z mocą? To jest tylko część pytań, na których nie znamy odpowiedzi.
-Proszę cię, wypuść mnie. Pomożemy ci odnaleźć syna na prawdę.-mówiłam.
-Wy? Czyli kto? Nic o mnie nie wiecie chcecie mnie zabić, lecz ja się nie dam!-krzycząc ściskał mnie coraz mocniej. Nagle ktoś wezwał policję, i okazało się że między nimi jest David! W pewnej chwili ktoś stanął z tyłu Boba-był to Kevin trzymający broń w ręku i mówiący
-Puść ją!
-I co z tego będę miał?!
-Odnajdziemy twego syna, ale musisz ją puścić i pomóc nam.
-Jak mam wam pomóc?
-Odpowiadając na parę pytań!
-Jeśli ich zdradzę zabiją mojego syna!
-Nikt go nie skrzywdzi. Nie pozwolimy na to!
-Nigdy! Robicie to specjalnie!
Kevin strzelił do Boba. Dostał w samą czaszkę. Na szczęście był to tylko środek usypiający. W chwilę później pojawili się zamaskowani mężczyźni z bronią. Policjanci w tym David próbowali dostać się do środka galerii, drzwi były zablokowane. Nie widział mnie i Kevina jeszcze, lecz nie trzeba było być czarodziejem by wiedzieć że właśnie w tamtym momencie dowie się że nie jestem tylko informatyczką, lecz prawdziwą agentką, której ekipę chce złapać. Pewnie dostali wiadomość że agenci są w galerii. Najgorsze jest to że David nie wiedział z czym i z kim mam do czynienia, z czym walczę...Nagle zamaskowani mężczyźni obtoczyli nas...Kevin dając mi broń powiedział
-Miło cie widzieć Meg.
-Ciebie też.
-Widzę że twój kochany jest w akcji.
-Jeśli mamy wyjść z tego cało to lepiej się skup a nie gadaj!
-O... powróciła piękna i nerwowa Meg.
-Nie jestem nerwowa! A tak w ogóle to gdzie byłeś? Chodziłam do ciebie i pukałam lecz nie otwierałeś.
-Byłem w środku ale nie otwierałem.
-Kevin dlaczego odszedłeś z agencji i pracujesz na własną rękę i dajesz nam wiadomość z mężczyzną super silnym. Skoro nadal poszukujesz tych superbohaterów od siedmiu boleści to czemu nie możesz normalnie pracować z nami?
-Odszedłem bo...przyjęłaś pierścionek zaręczynowy.
-Nie rozumiem co to ma z tym wspólnego?
-Właśnie że ma! Bo ja nie mogłem zostać, bo nadal cię kocham i nie mogę pracować z tobą z powodu miłości do ciebie...nie mogę się pogodzić z wiadomością że wolisz Davida!
-Kevin, proszę cię wróć do prac.....
W pewnej chwili zauważyłam słyszącego wszystko Davida! Był przerażony gdy widział mnie z bronią w ręku i z Kevinem. David nic się nie odezwał, wziął pistolet i zaczął strzelać z resztą policjantów do zamaskowanych mężczyzn. Jeden z nich miał także moc i wyrwał budkę telefoniczną i rzucił nią zabijając kilku policjantów. Zobaczył to David nie mógł uwierzyć w to co widział. Był przerażony. W końcu przyjechał John z Kate i też zaczęli walczyć, zabili tego zamaskowanego bo wiedzieli że on nigdy nie zdradziłby tych co to robią. Był nam potrzebny jedynie Bob. John odezwał się nie zauważając Davida
-Meg, czemu nam nie powiedziałaś że Kevin wrócił do agentów?
David zabijając ostatniego z zamaskowanych odszedł z niedowierzaniem z tym co zobaczył i z tym czym się dowiedział.
-Przepraszam Meg, nie zauważyłem Davida.-przepraszał John.
-Nic się nie stało. David wcześniej zauważył mnie.-powiedziawszy to wybiegłam na Davidem, i biorąc taksówkę pomknęłam do domu, wiedząc że jest tam David.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz