-Wyglądasz przepięknie Molly.-powiedziałam.-Jesteś strasznie blada. Chodź już do auta. Bo wszyscy na ciebie czekali.
-Wiem. Ale strasznie się denerwuje. Mam wrażenie jak bym była w śnie i boję się że zaraz się obudzę i to wszystko minie. -mówiła Molly.
-Spokojnie, chodź. Nic cię strasznego nie spotka jeśli tak to będzie miał ze mną do czynienia.-śmiejąc się powiedziałam.
Wzięłam pod rękę Molly i zaczęłyśmy schodzić po schodach, po drugiej stronie także po schodach zaczęli schodzić Kevin z Nickiem. Nick także wyglądał ładnie.
A Kevin, jak to Kevin we wszystkim mu dobrze. Fajnie wyglądało to jak Molly i Nick zeszli równo po schodach i na końcu podali sobie ręce i razem wyszli ja i Kevin to samo zrobiliśmy. Potem weszliśmy do pięknej limuzyny i chwilę później znaleźliśmy się w kościele. Wszyscy siedzieli już w ławkach. Molly szła środkiem po czerwonym długim dywanie pod rękę z Nickiem aż do ołtarza. A ja i Kevin za nimi. Chwilę poczułam się jak panna młoda tylko w innej sukni , lecz z Kevinem.
-Czy ty Molly...bierzesz za męża Nicka?-spytał ksiądz.
-Tak. Ale jestem podekscytowana.-odpowiedziała.-Przepraszam, znaczy się tak. Biorę Nicka za męża.
-Czy ty Nicku bierzesz za żonę Molly?-spytał ksiądz.
-Tak, biorę moją ukochaną Molly za żonę.-odpowiedział rumieniąc się.-Kocham cię.
-Możesz już pannę młodą pocałować.-powiedział ksiądz.
Pocałował ją, ja tymczasem rozpłakałam się. Kevin podał mi chusteczkę. Otarłam łzy i zaraz za parą młodą wychodzili wszyscy po kolei. Gdy już każdy siadł do swych pojazdów wtedy mogliśmy pojechać na salę. I bawić się do białego rana. Ja nadal płakałam to takie...piękne. Kevin dał mi już całe opakowanie chusteczek i zaczął mówić:
-Czemu płaczesz? Otrzyj łzy i ciesz się tym co się dzieje.
-Właśnie się cieszę to z tego płacze. To piękne. Taka uroczystość, a ty dla odmiany mógłbyś się uśmiechnąć.
-No dobrze, ale ty już nie płacz. Bo makijaż ci się ....no wiesz zepsuje.
-Aha. Dobrze. Ale teraz chcę widzieć uśmiech na twej pięknej twarzy.
-Ha, ha...mówiłem ci że masz zgrabne nogi?
-Nie.
-To ci właśnie mówię.
-To miał być podryw?
-Zależy jak to odebrałaś.
-Aha, właśnie za podryw to odebrałam.
-No to podryw.
Molly i Nick śmiali się aż w końcu powiedzieli:
-Teraz czas na upamiętnienie tej chwili. Wiem że mamy fotografa i kamerzystę ale tego mógłby nie uchwycić. Proszę o wielkiego całusa Meg w policzek Kevina.
-Żartujesz sobie? Ja jego?
-No nie bądź taka. To tylko całusek mały....no buzi buzi.
-Dobra. On jest taki słodki jak cukiereczek co mi szkodzi.
-Masz rację.
Pocałowałam go w policzek przez moment, potem Kevin się odezwał
-Słodki jak cukiereczek? Ja?
-No. Jesteś wielką niespodzianką zapakowaną w bombonierkę.
-Ty piłaś coś?
-Chcesz sprawdzić? Ani łyka do ust nie wzięłam od wieczoru panieńskiego.
-Dobrze. Jesteś bardzo miła.
-Bo dziś ślub mojej przyjaciółeczki. Kocham ją jak siostrę.
-Meg skoro taka miła dziś jesteś to powiem ci że masz piękne oczy, twój blask mnie zniewala.
-Ej no nie śmiej się ze mnie. Wiem że ci tak powiedziałam ale nie musisz ze mnie drwić.
-Nie , no ale na serio masz piękne oczy. Takie duże...brązowe...
-Jak ropucha co nie?
-Nie. Meg nie psuj tego dnia.
-Dobrze Kevinku dla ciebie wszystko.
Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy się bawić do samego rana. Kapela była świetna i w ogóle. Nagle jeden z kapeli zaczął śpiewać gorzko dla młodej pary. To było takie słodkie. I nagle jeden z grajków powiedział:
-Jak i młoda para to i....drużba z druhną. Wszyscy wołajmy: GORZKO, GORZKO, GORZKO....!
-Kevin, ja się wstydzę. Nie pocałuje cię przy wszystkich.-oznajmiłam.
-To w policzek i już.-rzekł Kevin.
-Okey.-mówiąc to pocałowałam go w policzek. Lecz natrętny grajek rzekł.
-O nie, na ''gorzko'' trzeba w usta! No dalej pokażcie co potraficie!
-Kevin, ale David tu jest. Ja nie chcę.-mówiąc to w ogóle nie słuchając mnie Kevin objął mnie i pocałował. David to widział i zbladł z tego wszystkiego. Gdy już minęło to, zaczęliśmy się dalej bawić. Tańczyłam prawie z każdym. John i Kate super wyglądali i super tańczyli.
Przy okazji dowiedzieliśmy się że dawniej Kate i John byli na kursie tańca. Wow! Niesamowite! Ciekawe jeszcze czego nie wiemy o nich? To dla mnie nadal zagadka. Trochę już znam Kevina a dużo o nim nie wiem. A on o mnie wie chyba wszystko. Bawiliśmy się do samego rana. Nagle wybiła północ-godzina o której uciekał kopciuszek z balu. Na szczęście to nie w tej ''bajce''. Północ na tym ślubie oznaczała rzucanie welonem i krawatem. Najpierw pierwsza rzucała Molly. Wszystkie panny ustawiły się w kółeczku i kręciły ja też poszłam. I było na raz...dwa...trzy i ....złapałam welon! Wow ale byłam szczęśliwa. Potem przyszedł czas na kawalerów. I....złapał...Kevin! David znów był trochę wściekły ale trudno. Widocznie los tak chciał. Dla pary która złapała te rzeczy był taki jakby pierwszy taniec, a potem znów gorzko, gorzko....wszyscy się śmiali że to na nas wszystko wypada. Świetnie bawiliśmy się, do samego rana. Gdy już zabawa minęła po paru godzinach w końcu zatańczyłam z Davidem. Gdy już ślub się skończył ja i Kevin odwieźliśmy parę młodą na lotnisko na podróż poślubną. A potem sami wróciliśmy limuzyną do domu. Prosto gdy wróciłam przebrałam się w piżamę i poszłam spać, nie wróciłam do Davida tylko nocowałam w domu w którym są moi przyjaciele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz