kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

sobota, 25 kwietnia 2015

,,W cieniu prawdy''

                             Część 52
Miesiąc później...
-Kate powiedz mi co ja mam robić?-pytał John.
-John sam źle zacząłeś rozmowę i Megi uwierzyła że jej rodzice żyją. Nie miałeś odwagi powiedzieć jej to przez miesiąc...teraz jest odrobinę za późno , ale zawsze jest czas na prawdę lecz czasami lepszy, czasami gorszy. Miesiąc? Miesiąc poszukiwań osób które nie żyją i które nie były tak naprawdę jej rodzicami.-mówiła Kate.-Musisz jej to powiedzieć, czym więcej czasu upływa tym więcej będzie to bolało. Ja teraz wychodzę , idę do Meg i mówię jej by tu przyszła bo musicie porozmawiać.
-Kate zaczekaj!-krzyknął John.
-Nie próbuj mnie zatrzymać , nie zmienię zdania. -mówiąc to Kate zawołała mnie.
Ja dobrze nastawiona z myślą o jakiś wiadomościach o rodzicach pobiegłam do Johna. Gdy miałam już wejść do gabinetu John wyszedł i zaproponował byśmy zeszli do barku. Prosił resztę osób by poszli gdzieś na górne piętro. Gdyby była taka możliwość zapewne by wyszli tyle że byliśmy w samolocie w naszej bazie. Przecież spadochronem nie wyskoczą.
-O co chodzi John? Znalazłeś coś o moich rodzicach?
-Meg...nie znalazłem, chodź dotyczy to mnie i ciebie.
-Nie rozumiem.
-O Boże nie wiem jak to powiedzieć...
-Co?!
-Megi...
-No co?! Wyduś to z siebie!
-Megi...jestem twoim ojcem.
-Phy! Fajny żart , a tak na prawdę?
-To nie żarty. Jestem twoim prawdziwym ojcem!
-Masz na to dowód?
-Tak. Pamiętasz jak Molly i Nick robili nam miesiąc temu badania? To ja je zleciłem. By nie było żadnych podejrzeń to poprosiłem by wszystkich zbadano. I to ten dokument który świadczy że jesteś moją córką.
John pokazał mi papiery. Sama nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam płakać.
 

John położył rękę na mojej twarzy i ocierając mi spływające łzy po policzkach przytulił mnie. Chwilę później odepchnęłam go i pobiegłam do pokoju. John chciał za mną pobiec lecz Kate powiedziała żeby zostawił mnie samą bo muszę to przemyśleć, że muszę tą myśl dopuścić do siebie.
-John, mówiłam ci że czym dłużej zwlekałeś tym bardziej ją to boli. Teraz zostaw ją i daj jej to przemyśleć. Szkoda mi dziewczyny. Ma takie dobre serce...później do niej pójdę z jej ulubionymi ciasteczkami. Porozmawiamy.
-Kate, ja nie chciałem by to tak wyglądało! Ja nawet nie wiedziałem że mam córkę! Byłem młody i głupi! Nawet nie wiem kim jest jej matka! Mogła się zgłosić , mogła prosić o pomoc przecież bym tak własnego dziecka nie porzucił na pastwę losu. Nie mógłbym. Ja dopiero dowiedziałem się po tej wiadomości. Megan matką może być hydra! Ona z nią dziwnie rozmawiała i w ogóle.
-Nie obwiniaj się. Każdy w młodości popełniał błędy z których wynikają konsekwencję.
-Może pójdę do niej. Ale to wszystko to takie wielkie kłamstwo i w ogóle. Że to akurat Megan zatrudniłem do tej pracy, że to ją spotkałem na swej drodze...
-Nie! Mówiłam ci zostawmy ją wszyscy w spokoju! Los chciał byście się spotkali! Musisz odnaleźć jej matkę choćby była to hydra. Może tak łatwiej ją zdemaskujemy.
-Jak mamy odkryć kto jest mamą Megan?
-John jedynym skutecznym rozwiązaniem jest zrobienie listy wszystkich dziewczyn z którymi miałeś kontakt nie muszę ci mówić jaki...wypisz wszystkie te co pamiętasz to może imię, nazwisko a może masz jakiś adres albo numer telefonu. Będziemy poszukiwać.
-Jak to sobie wyobrażasz będę jeździł do tych kobiet i pytał byłaś kiedyś w ciąży?
-No...nie chce cię zasmucać , ale tak mniej więcej będziesz musiał to zrobić i musi być z tobą Megan. Razem odkryjecie całą prawdę. Nawet gdyby miała być straszna, nawet gdyby miała być to hydra.
-Kocham cię Kate. Dzięki że jesteś przy mnie. To teraz zawołaj resztę trzeba będzie im powiedzieć prawdę.
Kevin, Nick i Molly siedli na kanapie. Gdy usłyszeli że jestem córką Johna to normalnie zaniemówili. Molly zareagowała trochę dziwnie. Wstała zaczęła się uśmiechać i gratulowała przytulając Johna. Nick się cieszył ale nie okazywał tego tak jak Molly, a Kevin cały zbladł i nic się nie odezwał. Wstał i poszedł do toalety i dzwonił do kogoś. Chwilę później Kate wzięła ciastka i dwie szklanki mleka i pukając do mego pokoju weszła. Ujrzała jak targam pewne papiery i oglądam zdjęcie rodziców którzy zginęli.
-Nie potrzebuje , niańki. Jestem już dużą dziewczynką. Kate możesz wyjść.
-Ja mam pewien problem potrzebuję się ciebie doradzić Meg. Jeśli nie masz czasu to okey. Przyjdę innym razem.
-Ty problem? Wielka Kate chcę bym jej doradziła w jakieś sprawie? Wow! O co chodzi?
-Wiesz że z Johnem , no że jesteśmy parą, ale czuję się raczej jakbym była dla niego koleżanką z pracy niż ważną osobą w jego życiu. Co mam robić?
-Jesteś mało kobieca. Umiesz doskonale walczyć, zajmujesz się takimi męskimi sprawami. Przy tym zapominasz że jesteś tak na prawdę kobietą o pięknych , zgrabnych nogach które chowasz pod spodniami. Nie malujesz się, a jeżeli już to tak by nie było widać. Musisz być miła, sympatyczna rozmawiać o innych rzeczach nie tylko o walkach i pracy. Czasami potrzeba kobiecego wdzięku. Jeśli chcesz mogę ci pomóc.
-Wiem, to jest mój problem. Ja nie potrafię być kobieca. Walki i to mnie kręci. Takie spódniczki i w ogóle to nie mój styl. Dzięki za pomoc.
-Najpierw spytam się ciebie: chcesz tej przemiany?
-Kocham Johna i...tak zmienię się. Wszystko dla niego zrobię.
-To może na dobry początek małe zakupy?
-No dobra , ale jak skoro jesteśmy w samolocie.
-No tak z tego wszystkiego wyleciało mi to z głowy. To w takim razie pokaż mi Kate co masz tutaj ze sobą. Jakie ubrania. Bo tu też mamy trochę rzeczy.
-No mam parę ciuszków , ale nic specjalnego.
-No to chodź i pokaż mi.
Kate uśmiechając się wzięła mnie do swojego pokoju i pokazała mi kilka fajnych ciuszków. Nie mogłam w to uwierzyć jakie ma ubranka śliczne. Naprawdę Kate jest śliczna jeżeli stanie się taką z prawdziwego (ja to tak mówię) zdarzenia kobietą.Postanowiłam ubrać Kate, potem ją umalowałam i pożyczyłam jej swoich perfum. Wyglądała bosko!
 
 Kate jednak wiedziała jak mnie podejść nie , poprawiła mi tym humor, lecz nadal nie pogodziłam się z tym czego się dowiedziałam. Ale na chwilę zapomniałam o tym. Następnie podczas gdy John siedział w gabinecie ja przygotowałam kolację na której wszyscy mieli się przebrać, by wyglądali trochę inaczej. To był pomysł Kate nie wypadało mi odmówić więc się zgodziłam chodź po tym wszystkim nie miałam ochoty na jakieś uroczyste kolacje i w ogóle. Wszystko działo się za szybko ; przecież co dopiero tego samego dnia dowiedziałam się o czymś co odmieniło moje życie-dowiedziałam się że John jest moim ojcem. Potem po paru godzinach miała być ta kolacja i co miałam udawać że nic się nie wydarzyło. Tak nie potrafiłam. Później wszyscy siedzieliśmy nieruchomo przy stole normalnie jak zaczarowane kamienie i nie odzywając się jedliśmy kolację. Każdy z opuszczoną głową, każdy zamknięty w swoim świecie...To co się działo tego dnia przekraczało wszelkie możliwości. Nie umiem tego opisać, jak się czułam gdy dowiedziałam się tej prawdy...Jakbyście się zachowali na moim miejscu? Ja nie wiedziałam właśnie czy się cieszyć czy się smucić. Cieszyć się z tego że mój ojciec żyję i matka pewnie też, a smucić z tego że dotąd całe moje życie to było jedne , wielkie kłamstwo. Po kolacji Każdy się rozszedł w swoje strony. Kevin coś tam robił, John z Kate ja w swoim pokoju a Nick i Molly razem. Rozmawiali o całym dniu. Nie mogli uwierzyć że jestem córką Johna. Pod koniec rozmowy Molly ucałowała Nicka w policzek i poszła spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz