kursor

Rainbow Pinwheel - Link Select

Translate-Tłumacz

środa, 1 kwietnia 2015

,,W cieniu prawdy''

                             Część 24
-Wiem, że trochę się działo przez ostatni miesiąc... miedzy innymi kłótnia między Kevinem i Meg, potem odejście Meg. I tak dalej...ale mimo to musimy jakoś dalej funkcjonować. Sprawy prywatne zostawcie na boku. Musimy parę zasad wprowadzić, bo tak to zginiemy bez tego.-przemawiał John.
-Czyli co masz na myśli John?-spytał Nick.
-Mam na myśli pewny tak jakby grafik. Będą dni wolne, i będziemy mieli wyznaczone godziny pracy. Potem będziemy mogli robić co chcemy. Pracujemy od poniedziałku do piątku, od godziny 8:00 do 17:00. Soboty i niedziele..wolne. I jedna z najważniejszych zasad...nie możecie, nie możemy mieszać spraw prywatnych z zawodowymi. Jeśli chcecie , to załatwiajcie je po pracy.-mówił John, pokazując nam grafik. 
Powiem szczerze że mi się ten grafik podobał. Mogłam wtedy normalnie funkcjonować, i mogłam wiedzieć kiedy mamy czas na pracę, a kiedy na sprawy osobiste. 
-Aha, drodzy i jeszcze jedno. Każdy będzie pracował parami, ale tylko wtedy kiedy będzie jakaś akcja. Molly i Nick, ja i Kate, oraz Megan i Kevin. Przykro mi ale musicie to przetrwać, to tylko praca. Więc kochani, dziś jest piątek więc bierzemy się  do pracy. -powiedziawszy to John zawiesił grafik.
-Coś jeszcze mamy robić?-spytałam.
-Oczywiście. Każda z par...znaczy się prawie każda, czyli w tym wypadku tylko ja i Kate i ty Meg i Kevin będziemy kontrolować miasto. Pracujemy dziewięć godzin, więc jeżeli nic się nie dzieje to...po 4,5 godziny jedna z par jest w terenie potem wraca do domu i jedzie kolejna para. Rozumiecie?-odpowiedział John.
-Ta, jasne szefuniu. Tylko że ja nie chce być z tym...gadziną.-powiedziałam.
-Gadziną? I kto tu jest gadziną? Bo chyba nie ja!-wtrącił Kevin.
-Jesteś nią! Jesteś pełzającą gadziną. Sa-la-man-dra! -krzyczałam.
Kłóciliśmy się jeszcze przez chwilę. Tymczasem Molly, Nick, Kate i John wyszli mówiąc że się pozabijamy, że nie damy rady ze sobą pracować. Ale zobaczymy co czas nam przyniesie. Parę godzin później siedzieliśmy przy barku, aż w końcu Molly i Nick, zawołali nas byśmy zobaczyli ich nowy wynalazek.
Zobaczyliśmy ten wynalazek i byliśmy trochę zdziwieni nim. Spytał Kevin
-Okulary? To okulary są tym super wynalazkiem?
-Tak, bo to są super-okulary. W okularach jest ukryta kamerka, i mikrofon i dwa przyciski małe. Wystarczy nacisnąć jeden z nich i widzi się przez ściany i w ogóle, a drugim przyciskiem wyłączasz to i widzisz jak przez normalne okulary. Przez mikrofonik wszystko słychać co mówi osoba nosząca te okulary. Nosząc te okulary będziecie jedna osoba pisać polecenia, albo jakieś informację. Wszystko to co widzi osoba mająca te okulary jest wyświetlana w bazie na dużym ekranie i nagrywana. Coś jeszcze trzeba dodać?-tłumaczył Nick.
-Wow, jestem pod wrażeniem. Ale do czego będzie nam to potrzebne jak teraz nic się nie dzieje, po za paroma obrabowanymi bankami?-spytał Kevin.
-Właśnie tym się na razie zajmiemy, nasza agencja nie jest tylko od ludzi z mocami ale również by chronić ich. Jesteśmy jak policja ale lepsi. -wtrącił John.
-Ten wasz wynalazek jest genialny.-oznajmiłam.
-Więc teraz moi drodzy możecie go przetestować. Obrabowano bank w samym centrum miasta. Jedźcie szybko. My jedziemy do bazy-czyli do naszego super wypasionego samolotu, a wy...macie schwytać złodziei i oddać ich w ręce policji. -mówiąc to, Kevin założył okulary. Wsiadając do auta, John podbiegł do nas i powiedział byśmy nie włączali widzialności przez ściany gdy patrzymy na jakieś osoby bo wtedy będziemy widzieć kogoś...to zabawne ale gołego. Więc musimy uważać. Właśnie gdy powiedział to John, od razu nie spodobał mi się ten wynalazek. Bojąc się że może mnie podglądać Kevin siadłam za nim i powiedziałam że wydłubie mu oczy gdy na mnie spojrzy w tych okularach. Ja nie żartowałam bo miałam przy sobie łyżkę-w razie czego nie zawahałabym się jej użyć. Siedzieliśmy już w aucie i rozmawialiśmy chwilę, aż w końcu trochę po sprzeczaliśmy się znowu. Ja pierwsza się odezwałam mówiąc:
-Kevin, uważaj! Jeżeli spojrzysz na mnie wydłubie ci oczy tą łyżką.
-Łyżką?
-Tak, jest tępa więc będzie bardziej boleć.
-Nawet jakbym włączył to widzenie przez ściany to bym na ciebie nie spojrzał.
-Dlaczego?
-Bo jesteś okropna. Denerwujesz mnie. Potrzebuje spokoju i skupienia. Przy tobie nawet można pomylić drzwi z oknem.
-Ha, ha..bardzo śmieszne. Ja na ciebie też bym nie spojrzała chodź był byś ostatnim facetem na tym świecie.
-I dobrze!
-Dobrze!
-No dobrze.
-Dobrze! Kevin!
-Co?
-Nie patrz na mnie.
-Dobra , ale ty na mnie!
-Dobra, nie spojrzę na taką salamandrę jak ty.
Chwilę siedzieliśmy cicho. Było to nudne. Miałam już dość patrzenia w sufit. W końcu się odezwałam
-No, nie obrażaj się. Kevin!
-Tak mi pasuje! I tak będę robił.
-Okey! Założę się że masz jakiś słaby punkt.
-Nie mam.
-Nie ma człowieka nie mającego słabego punktu.
-Ja nie mam.
-Na pewno Kevciu?
-Na pewno.
-A masz gilgotki?
-Nie!
-Dobra to się przekonajmy!
-Nie , próbuj nawet.
-Bo co?
-Chcesz byśmy mieli wypadek?
-Ale skoro nie masz łaskotek to nie masz się czego obawiać. Chyba....że masz!
-Nie mam!
-Nie kłam Kevin!
Mówiąc to próbowałam sprawdzić. Wzięłam rękę i po gilgotałam go koło ucha.
 
 I miał łaskotki! Wygrałam! Nawet taki twardziel jak Kevin ma słaby punkt. Pojechaliśmy do centrum i zdążyliśmy w samą porę. Kevin wybiegł z auta i złapał przestępce który obrabował bank. Z sejfu wyciągnął prawie milion. To kupa kasy! Za tą kasę....czego ja bym nie zrobiła? Potem wezwaliśmy policję i zabrali przestępce, a myśmy wrócili do domu. To było za banalne zadanie. Zwykły złodziej i zwykły rabunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz