Część 55
-Dziękujemy za pomoc.-dziękował John dwóm mężczyzną którzy pomogli nam w walce z hydrą.
-Nie ma za co. Służba nie drużba! Ha...ha...Dobrze wam poszło!-mówił mężczyzna. Co ciekawe jednym z mężczyzn którzy nam pomogli był Garet!
-John może nas przedstawisz?-spytał Kevin.
-Tak jasne! Ten wspaniały i szanowany wojownik to Garet, a obok go major i dowódca armii Ben. -przedstawił John.-A to Kevin, Molly, Nick, Kate i...właśnie gdzie Meg?
-Już idę!-zawołałam.
-No chodź tutaj! Co robisz?-pytał John.
-Jestem w kiblu! Co nie wolno mi się wysikać? -mówiąc to wyszłam z łazienki.-O ja cie, mogłeś uprzedzić mnie że mamy gości wyszłam na idiotkę.
Wszyscy zaczęli się śmiać.
-John patrz jaki sobie nową aplikację ściągnęłam! Fajna co nie?-pokazałam telefon Jonowi.
-Super!-krzyknął przytulając mnie. Garet tylko spojrzał dziwnie na Kevina po czym się uśmiechną.
-Widzę że tu jakiś romansik się tworzy.-zażartował Garet.
-Żaden romansik, tylko prawdziwa miłość.To miłość Megi do Kevina i Kevina do Megi.-powiedział uśmiechając się John.
-Uuuuu...-zawył Garet z Benem.
John dowódce Bena poszedł oprowadzić po naszej bazie, a ja ucałowawszy Kevina poszłam zagrać z Nickiem w pokera.
-No Nick szykuj się oskubie cię z piórek!-entuzjastycznie nastawiona ostrzegłam rozkładając na stoliku karty.
-To ty się szykuj Megi, ja wygram. Mam dziś farta! Ha..ha..-śmiejąc się zajadał ogromną kanapkę.
Kate poszła z Molly do jej pokoju, Kate chciała nauczyć wyciszać Molly poprzez medytację. Kate uważała że Molly jest nieogarnięta i za dużo mówi, i nie panuje nad emocjami-podobnie jak ja, ale ja nie boję się walczyć. Garet i Kevin patrząc na mnie i na Nicka zaczęli rozmawiać.
-No Kevin, już wiem co widzisz w niej.
-Co mam widzieć? Nic. Mówiłem ci już nic do Megi nie czuję. Lepiej zajmijmy się misją.
-Całkiem ładna...
-Zostaw ją w spokoju!
-Dobrze nie unoś się bo się skapną.
-Garet powiedz mi jak to możliwe że jesteś szanowanym żołnierzem a pracujesz dla hydry?
-Mógłbym ciebie spytać o to samo, lecz ja pracuje dla hydry bo...
-Tylko nie mów mi że zakochałeś się w hydrze!
-Mhm...to prawda. Nie potrafię się od niej odczepić.
-Nie wierzę. Ty i hydra! Wow!
-Jesteś jakiś dziwny, dobrze się czujesz Kevin?
-Tak, po za tym że twój kolega złamał mi żebra!
-Spokojnie nie dramatyzuj. Ile lat ma ta twoja Meg?
-Co cię to? Lepiej zostaw ją w spokoju Megi nie jest dla ciebie jest za młoda jak na ciebie.
-Zakochałeś się w niej, mnie oczów nie zamydlisz. Poznam co to miłość. Ładna z was para ale szkoda że nie gracie do jednej bramki.
-Nie chce o tym gadać. Odzyskam pliki i spadam z stąd.
-I bardzo dobrze. Dobra Kevin musimy iść, pamiętaj że masz tydzień-hydra ci wydłużyła czas misji.
Garet zawołał Bena i pożegnał się z całą ekipą.
-No młoda, widziałem jak walczysz...jesteś dobrze wyszkolona Megan.-żegnał sie Garet.-No to żegnaj, mam nadzieje że jeszcze się spotkamy.
-Dziękuję, miałam dobrego nauczyciela.-mówiąc to popatrzyłam na Kevina.
Gdy już się pożegnali to Kate poszła wylądować by mogli wrócić do swych zajęć. Kate po godzinie wylądowała w naszym ogromnym garażu. Zauważyłam że Kevin źle się czuję więc spytałam
-Kevin wszystko okey?
-Mam dwa żebra...auuu...więc mnie boli, jeszcze ta walka pogorszyła wszystko.
-Może się położysz?
-Chętnie.
Kevin położył się na kanapie, a ja siadłam koło niego masując go.
-Ej kochani! Mam wspaniałą wiadomość Ben i Garet zapomnieli nas poinformować, ale agencja szykuje małą imprezkę w hotelu ''Pod Różą'', więc idziecie?-spytał John.
-John , sorry ale ja zostanę z Kevinem źle się czuję. Przepraszam.-odmówiłam.
-Rozumiem Megi, nie musisz się tłumaczyć. Dobrze to wy zostańcie a my idziemy się zabawić!-mówiąc to John wziął pod rękę Kate i razem wyszli a zaraz za nimi Molly z Nickiem, a myśmy zostali.
-Meg nie musisz ze mną zostać możesz iść. Tak będzie lepiej!
-Kevin nie przesadzaj, nie mogę się bawić wiedząc że źle się czujesz. Kocham cię i nie zostawię cię. Wracając do tego...w tym schowku to co miałeś na myśli że popełniłeś wiele błędów za które teraz płacisz?
-Byłem zdenerwowany, bałem się że ciebie stracę...powiedziałem tak bo...zabiłem wiele osób w imię naszej agencji.
-A więc to o to chodziło...a ja już się bałam że...nieważne. Nie przejmuj się, nie dali ci wyboru musiałeś tak postąpić.
-Ale się cieszę!
-Z czego?
-Cieszę się bo mam taką mądrą osobę która jest przy mnie.
-Pamiętaj Kevin, będę z tobą na dobre i na złe! Zawsze choćby nie wiadomo co się miało dziać!
-Szkoda że to tylko słowa...
-Co tam mamroczesz?
-Nie nic. Megi pozwolisz że prześpię się chwilę?
-Pewnie. Dobra to ja idę się przebrać, a potem ...oglądnę telewizję.
Kevin zasnął a ja oglądałam telewizję, akurat szła jakaś komedia. Była tak śmieszna że aż mnie brzuch bolał od śmiechu, ale zatykałam usta żeby nie obudzić Kevina.
Kevin spał przeszło trzy godziny, gdy już się obudził postanowił wziąć prysznic. Następnie przebrał się.
Zjedliśmy obiad , potem Kevin zaproponował że byśmy przelecieli się samolotem wśród chmur o zachodzie słońca. Chciał mi pokazać jak to wygląda wśród chmur. Zgodziłam się.
-Kevin mówiłeś że nie umiesz pilotować.
-Meg nauczyłem się bardzo szybko.
-Jak pięknie....te chmury różowe i wspaniały zachód słońca...coś wspaniałego.
-Ponieważ nie dam rady, nigdzie cię zabrać więc pomyślałem że może tak się zrewanżuje.
-To jest lepsze niż jakaś wycieczka. Chcę by nasze życie było tak barwne jak teraz niebo. Chcę byśmy zawsze spędzali takie chwile jak te...Gdy będziemy już starzy chciałabym pamiętać te chwilę najwspanialsze w moim życiu!
-Tak, ja też bym tak chciał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz